callja
09.06.09, 20:49
Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi napisac taki post... Łzy kapią
mi na klawiaturę komputera :(
Rok temu w renomowanym i cieszącym się świetną opinią zakładzie
jubilerskim we Wrocławiu (napiszę tylko - ul. Kazimierza Wielkiego)
odlaliśmy ślubne obrączki. Kruszec uzyskaliśmy z obrączek noszonych
niegdyś przez moją ukochaną mamę, więc wartość sentymentalną miały
dla nas tym większą. Wyszły takie, jak chcieliśmy - bardzo proste,
nieco kanciaste, dwukolorowe, z nietypowym tekstem graweru wewnątrz.
Wyraźnie zaznaczyłam wówczas, że nie życzę sobie ich rodowania - i
tak też było. Byliśmy zachwyceni, zakład polecaliśmy wszystkim
znajomym z czystym sumieniem. Mieliśmy też obiecaną dożywotnią i
półgratisową "opiekę" nad obrączkami (szlifowanie, naprawy,
ewentualne powiększanie etc.).
Przed pierwsza rocznicą ślubu postanowiliśmy je wyszlifować, bo
porysowały się dość mocno. Mąż udał się do zakładu, pan obejrzał
obrączki, stwierdził "tak, mój wyrób" i zgodził się je wypolerować.
Koszt - 10 zł za obie, odbiór za trzy dni.
Gdy zgłosiliśmy się po wypolerowane obrączki, przeżyliśmy szok. Po
pierwsze - zmieniły kształt!!! z nieco kanciastych stały się niemal
obłe, na moją nieśmiało zwróconą uwagę pan jubiler wyśmiał mnie
("tak się kształ zmienia od noszenia"). Zamilkłam ogłuszona... "Ile
płacimy?" - "CZTERDZIEŚCI złotych!". Zapłaciliśmy ze łzami w oczach
i wyszliśmy.
Po kilku godzinach oboje zgodnie stwierdziliśmy, że obrączki oprócz
kszałtu zmieniły tez połysk... Dziś odwiedziłam na chybił trafił dwa
nieduże zakłady jubilerskie, i w obu fachowcy potwierdzili, że na
100% obrączki zostały zarodowane - czego sobie przy ich odlewaniu
kategorycznie nie życzyłam!!! Popłakałam się z rozczarowania i
upokorzenia. Teraz rozumiem - po co mozolnie szlifowac i wziąć za to
marne 10 zł, skoro ciach - zarodujemy i bierzemy 4 razy więcej. Ze
zaokrągliliśmy brzegi?? że klientka sobie nie zyczyła?? a co tam...
W głowie mi się nie mieści, że jubiler tak lekką ręką zniszczył,
zniekształcił własny wyrób. Co najgorsze - jest on rzeczoznawcą
jubilerskim na całe województwo, i nie wygram z nim nawet w sądzie :
( Łzy lecą mi jak groch... Nie wiem, może jestem sentymentalna, ale
czuję się tak, jakby ktoś oblał farba moją ślubną suknię.