diabollo
03.12.08, 23:07
wyborcza.pl/1,75475,6017429,Prawica_pisze_porno.html
Prawica pisze porno
2008-12-03, ostatnia aktualizacja 2008-12-03 08:23:38.0
W czasach PRL słynne radiowe skecze o filmach zaczynały się od sakramentalnego
pytania: ''Momenty były?''. W prozie prawicowych publicystów momenty są - i
odgrywają szczególną rolę
W powieściach prawicowych publicystów seks rzadko kiedy jest po prostu jedną z
przyjemności życia. Stanowi główna motywację. To seks dopinguje polityków do
robienia kariery i te kariery potem niszczy.
Najnowsza powieść Rafała Ziemkiewicza "Żywina" doskonale wpisuje się w ten
nurt. Jej bohaterem jest poseł Samoobrony, którego zagadkową śmierć usiłuje
wyjaśnić warszawski dziennikarz imieniem Radek. W toku śledztwa Radek ulega
wewnętrznej przemianie. Poseł Żywina, którego początkowo lekceważył, zaczyna
go zza grobu fascynować, aż w końcu Radek porzuca liberalno-demokratyczne
mrzonki i doznaje nawrócenia na prowincjonalny prawicowy populizm. Co stoi za
tą przemianą? Oczywiście, seks.
Zanim Radek przeżyje fascynację Żywiną, doznaje fascynacji jego asystentką, z
którą poseł regularnie współżył, lekce sobie ważąc artykuł 199 kk (którego
istnienie tak bardzo zaskoczyło posła Łyżwińskiego). Z asystentką (imieniem
Arleta!) bohater spotyka się, zbierając materiały do reportażu, ale znajomość
wkrótce przechodzi na inny poziom. "Chwycił Arletę pod pachy i szarpnięciem
ustawił przed sobą do pionu - wściekły, przepełniony, jeśli to w ogóle
możliwe, jednocześnie odrazą i podnieceniem, a na pewno chęcią, żeby ją jakoś
ukarać. - Dziwka! - rzucił, obracając ją i popychając w stronę kanapy (...)
Chwycił ją mocno za piersi (...) i kilkoma szarpnięciami zadarł tę opiętą na
pośladkach spódnicę, która od samego początku przyciągała jego uwagę".
Brutalny seks z Arletą dla Radka staje się bardziej atrakcyjny od poprawnego
politycznie seksu, który uprawiają kobiety z jego środowiska. Dość wspomnieć,
że aby sprostać ich wyszukanym wymaganiom higienicznym, Radek regularnie
depiluje sobie narządy płciowe. Nic dziwnego, że w końcu ucieka do
spontanicznego i włochatego seksu z wsiową Arletą. Do podjęcia tej decyzji
bohater potrzebuje jednak ostatecznego argumentu - spotkania z żelazną
bohaterką prawicowej prozy, feministką.
Jakie są feministki, każdy widzi - nieatrakcyjne i dlatego pełne nienawiści do
mężczyzn. U Ziemkiewicza jest to Amerykanka Gail, która Radkiem gardzi nie
tylko ze względu na jego płeć, ale przede wszystkim za to, że jest on Polakiem
katolikiem. Radek wprawdzie "nie czuł się ani trochę Polakiem katolikiem", ale
"dla towarzystwa, kręcącego światem fundacji i programów, do którego tak
bardzo chciał należeć, każdy Polak jest z zasady zacofanym katolickim
konserwatystą".
Gail jest uosobieniem tego "towarzystwa" i jego fanatycznego antypolonizmu. To
właśnie upokorzenia zadawane mu przez feministkę podczas stypendialnego
wyjazdu sprawiają, że Radek postanawia cieszyć się prowincjonalnym
patriarchatem z Arletą.
Nikt nie da lustratorowi
W innej głośnej współczesnej powieści pisanej przez prawicowego publicystę -
"Dolinie Nicości" Bronisława Wildsteina - negatywnym głównym bohaterem jest
redaktor Return, który kiedyś podjął współpracę z SB, chcąc odbić niejaką
Jolę, wówczas dziewczynę kumpla z opozycji, Daniela Struny. SB niszczy życie
Danielowi, a Returnowi sprawia to satysfakcję, którą Wildstein wyraźnie
opisuje jako erotyczną: "Pieści jej piersi, kiedy ona sama zdejmuje spodnie i
majtki. I wreszcie, pewnie za prędko, Return wsuwa się w nią, ale czuje już,
że nadpływa rozkosz, i nawet sam nie wie, czy to skurcz jego jąder czy
świadomość, że wypiera z niej Daniela, którego już nie ma, który jest już nikim".
Po wielu latach do lustracji zabiera się bezkompromisowy prawicowy publicysta
Wilczycki. Układ niszczy mu za to życie, a seria nieszczęść zaczyna się od
tego, że wyrzuca go z łóżka jego kobieta Maria, która nie chce uprawiać seksu
z lustratorem. Do Układu, który niszczy bezkompromisowego Wilczyckiego, należy
niejaki Niecnota, redaktor postkomunistycznego tygodnika "W ryj".
Charakteryzując swego bohatera, Wildstein już w pierwszym akapicie skupia się
na jego penisie. "Pod brzuszyskiem ukrywał się mizerny kutasik. To już tylko
siusiak, myślał z obrzydzeniem. Nie służy do niczego innego (...) zawsze bał
się kobiet".
Innymi słowy, w świecie powieści Wildsteina politycy zabierają się do
działalności społecznej motywowani tym, że chcą sobie nawzajem odbijać różne
Jole, które cenią sobie działaczy. Dziennikarze nie demaskują nieprawości, bo
się boją, że Układ odbierze im różne Marie, które nie cenią sobie
bezkompromisowych Wilczyckich.
Tu też oczywiście mamy feministkę. U Wildsteina jest nią Martyna, która
całkiem serio uważa, że najlepiej byłoby, żeby od mężczyzn "brać spermę do
banku i kastrować". Inna feministka, Dominika Bies, zazdrości Martynie
radykalizmu, ale wzdycha, że jej łatwiej, "wystarczają jej kobiety". Dominika
Bies, niestety, lubi mężczyzn, zwłaszcza gdy ci posiadają ją brutalnie. W
efekcie Dominika wciąż naraża się na przykre przygody - poznany w Paryżu na
genderowej konferencji przystojny Achmed wykorzystał ją i zniknął z jej
portfelem. Swą złość na Achmeda Dominika przenosi na cały rodzaj męski, nawet
na redaktora Returna, z którym styka ją fantazja autora.
Na granicy autoparodii
Wizja ludzkiej seksualności prezentowana w tych książkach jest infantylnie
naiwna. Kobiety kierują się w nich najniższymi instynktami. Wszystkie (z
wyjątkiem lesbijek) marzą o tym, żeby je posiadł prawdziwy mężczyzna.
Wielkomiejskie kobiety na swoje nieszczęście jednak mentalnie kastrują swoich
partnerów w duchu politycznej poprawności i dlatego tak chętnie puszczają się
z wolnymi od takich ograniczeń Arabami lub wręcz Murzynami.
Mężczyźni również są niewolnikami swojego instynktu, ale - w odróżnieniu od
kobiet - przynajmniej potrafią zdziałać coś ponadto. Kiedyś działali w
opozycji, a dziś w legalnych partiach. Niestety, ślepe pożądanie czyni ich
niewolnikami rozmaitych ośrodków manipulacji. Te zwykle kontrolują ludzie,
którym heteroseksualny popęd jest obcy, jak Wildsteinowy Niecnota albo
zasuszone stare panny, które mają mężczyznom za złe to, że ich nie pragną (jak
np. antypatyczna postać drugoplanowa w "Nobliście" Marcina Wolskiego,
uprzykrzająca życie głównemu bohaterowi działaczka PZPR nazwiskiem Langmann,
którą sam bohater opisuje jako "kurwiszcze na kaczych nogach").
Sami autorzy są chyba świadomi, że ta wizja jest komicznie nieprawdziwa,
pojawiły się bowiem co najmniej dwie powieści odnoszące się do niej
autoironicznie. W "Umoczonych" Andrzeja Horubały i "Ciele obcym" Rafała
Ziemkiewicza mamy prawicowych działaczy, którym fantazje erotyczne o
posiadaniu kobiet siłą do tego stopnia pomyliły się z rzeczywistością, że
prowadzą ich do samozagłady.
W "Umoczonych" prawicowy kandydat na prezydenta ma mroczny sekret, jakim jest
skłonność do bicia i gwałcenia prostytutek. Nagranie zrobione ukrytą kamerą
staje się przedmiotem rujnującego szantażu. W "Ciele obcym" Ziemkiewicz
pokazuje pogłębiony portret psychologiczny wychowywanego w ultrakatolickim
środowisku bohatera, który założył wprawdzie rodzinę, lecz stłumione instynkty
wzięły górę i wdał się w serię perwersyjnych romansów. Odreagowując na
kobietach upokorzenia, których doznał od swojej katolickiej żony i matki,
realizował sadystyczne fantazje, którymi rozpalała jego wyobraźnię polska
patriarchalna kultura, od Sienkiewicza po "Czterech pancernych".
Amerykański wzorzec
Bohater "Ciała obcego" związany był ze środowiskiem czasopisma
przypominającego "Gazetę Polską", które zaszczepiło ten model seksualności
polskiej prawicowej prozie. Pionierem był bowiem Paweł Solski - dziś jeden z
udziałowców walczącej o kontrolę nad tym pismem spółki King & King, przedtem
działacz takich partii jak