Podstawówki muzyczne dzisiaj - lepsze niż kiedyś?

[olgalamis]

Rozważam posłanie dziecka do szkoły muzycznej, takiej która jest jednocześnie szkołą podstawową, ale nie znam nikogo, kto posyła dzieci do takiej szkoły. Wiele natomiast się nasłuchałam od osób, które chodziły do takich podstawówek kiedyś, tak ze 30 lat temu, ale nie chciałabym kierować się takimi opiniami.
Zakładam, że powinno być lepiej niż 30, a może nawet 15 lat temu (ponieważ sama uczyłam w szkole całkiem niedawno, zupełnie innego przedmiotu, ale zawsze, zauważyłam, że metody nauczania wielu przedmiotów zmieniły się na lepsze). Czy słusznie?
Czy jest szansa, że te dzieci, które teraz chodzą do takich szkół, będą ją kiedyś miło wspominać?

[karola2122]

Nie. Albo złapię bakcyla w takim stopniu, że pójdzie do II st i na akademię muzyczną, zwiększając ilość bezrobotnych absolwentów, ew. "ubogich pracujących", albo po I st zmieni szkołę, zamknie pianino i obklei taśmą klejącą, ew. wyrzuci skrzypce czy tam inny obój, i powie: "nigdy więcej". Jeżeli przesadzam, to tylko minimalnie. Znam i takie, i takie przypadki. Tam na ogół jest wyścig szczurów, dzieciaki są mocno wyselekcjonowane, muszą jeździć na konkursy, często mieć korepetycje przez cały rok szkolny (co można zrobić w czasie 30-minutowej lekcji?), te słabsze (czwórkowe!) często są zmuszane do zmiany instrumentu na łatwiejszy, co bardzo obniża samoocenę dziecka. Naprawdę tego chcesz?

Chyba że Twoje dziecko jest ponadprzeciętnie zdolne. Wtedy nie będzie miało problemów w szkole I st, ale może się załapać do tej grupy, co opisałam na początku. Czy to jest takie dobre w naszych czasach? Wątpię

[olka_krakow]

Karola, trafilas w samo sedno. Zapomnialas tylko dodac, ze nawet jak dziecko jest ponadprzecietnie zdolne, a trafilo tam dlatego, ze bylo zdolne, a nie po znajomosci, jak znakomita wiekszisc, to i tak go zgnoją, bo nie moze byc zdolniejsze od dziecka, dajmy na to, innego nauczyciela muzyka.

[mysiaapysia]

Post karoli 2122 dosyć gorzki, ale niestety z tego co wiem odpowiadający rzeczywistości. W każdym razie na pewno w moim mieście (duże, wojewódzkie). U nas OSM I i II stopnia to typowa szkoła zawodowa, nastawiona wyłącznie na muzykę. Niby lekcje ogólnokształcące w planie są od rana do popołudnia, ale bardzo często do południa są popisy, koncerty, warsztaty. Brak kółek zainteresowań np. matematycznych czy szachowych. Wyniki matur dużo poniżej średniej. Promowane są głównie dzieci muzyków.
Wiedziałam to już wiele lat temu. Dlatego swoich dzieci tam nie oddałam. Poszły do popołudniowej szkoły muzycznej. Trafiły na zaangażowanych, doświadczonych nauczycieli instrumentu. Teoria (kształcenie słuchu itd.) świetnie prowadzone. Uczniowie z powodzeniem biorą udział w konkursach instrumentalnych oraz z teorii (solfeżowe, dyktand muzycznych). Naprawdę wysoki poziom. Warto spróbować i zobaczyć, czy to pasuje dziecku. Jeśli nawet nie będzie mu super szło w muzycznej, to ma jeszcze zwykłą szkołę podstawową, jeśli dobrze wybraną, to tam dziecko może mieć sukcesy i świetnie się rozwijać naukowo. Może też mieć sukcesy w obu szkołach.
Gdybym miała drugi raz wybierać, wybrałabym tak samo, czyli popołudniową szkołę muzyczną.

[kysu]

co za bzdury.

mam córkę w 3 klasie SM, fortepian. Wrocław - wielkie miasto. 3 szkoły muzyczne.

bardzo wysoki poziom intelektualny klasy w związku z tym szybkie tempo pracy w klasie i świetne wyniki w nauce.
wszystkie koncerty i konkursy są realizowane popołudniami i rodzic może uczestniczyć w tych wydarzeniach.
kółek zainteresowań wystarczająco - od zajęć sportowych po artystyczne.
każde dziecko jest ważne, nie tylko dziecko muzyka.

[mysiaapysia]

Wrocław? Mam znajomych, którzy mocno narzekali na osm zwłaszcza po przejściu dzieci do osm II stopnia. Pokazywali mi średnie wyniki matury na przestrzeni kilku lat. Są zresztą dostępne na stronie OKE. Jeśli to ma być wysoki poziom naukowy...

[kysu]

we Wrocławiu są 3 szkoły. my jesteśmy w 3.
wiele zalezy też od klasy - z pustego to i Salomon nie naleje.

tak jak wyżej napisałam... moja córka trafiła do mocne bardzo klasy i nie widzę deficytów w porównaniu z dziećmi ze zwykłej szkoły.

no i nie można generalizować - moi znajomi powiedzieli więc to musi być prawda jedyna i słuszna. co dziecko to inne oczekiwania, możliwości, przypadkowe składowe - tak jak dzieci, kadra dydaktyczna.

[skarolina]

We Wrocławiu są trzy szkoły i tylko jedna ma jako taki poziom przedmiotów ogólnokształcących, sądząc po numerze, który podajesz, to raczej nie Twój przypadek. Wiem, co mówię, bo moje córki skończyły tę szkołę. Owszem, klasy muzyczne są akurat w tej szkole lepsze niż ogólne, ale to dlatego, że to w ogóle szkoła o dość słabych wynikach, a klasy muzyczne są przeselekcjonowane. Akurat szkoły muzyczne we Wrocławiu znam od podszewki od każdej możliwej strony i mogę tylko potwierdzić opinię karoli i mysipysi

[kysu]

jeśli popatrzymy na ogólne rankingi szkolne to tak masz rację.
ale biorąc pod uwagę moc klasy to też inna śpiewka.
w naszej klasie jest 16 dzieci i bardzo mocni rodzice, którzy załatwiają i naciskają na wyjścia, zajęcia dodatkowe, itp. i szkoła te nasze roszczenia realizuje (nie zawsze z radością, raz nawet pod presją kuratora) i widzimy rozwój dzieci i tu nie zgodzę się, że słabo...

[olka_krakow]

kysu, czyli, rozumiem, ze w Waszej szkole rzadza ridzice, i to oni wiedza, co jest lepsze dla dzieci, a nie nauczyciele i dyrekcja szkoly.

Dla mnie, w takim razie, to jest kiepska szkola, ale, co by tam nie mowic, bardzo nowoczesna. Teraz jest modne, aby w szkole rzadzili rodzice

[kysu]

rządzić a naciskać to zupełnie inne sprawy.

i nie widzę w tym nic zdrożnego - słaba szkoła to rodzice robią wszystko aby podnieś jakość tej szkoły, a przynajmniej wpłynąć na losy dzieci z jednej klasy.

słaba szkoła ma pozostać słabą, bo nie można się wtrącić?

[djpa]

Moje dzieci były w OSM przez trzy lata. Szkoła miała najlepsze wyniki testów szóstoklasisty spośród szkół państwowych w dużym mieście wojewódzkim. Dzieci w klasie bardzo zdolne, przebrane, grzeczne, troszczący się, zgrani rodzice, dzieci brały udział w konkursach przedmiotowych i muzycznych, wygrywały.

Testy gimnazjalne wychodziły gorzej, a matura jeszcze gorzej, aż pewnego roku okazało się, że z maturą jest bardzo źle, bo sporo uczniów nie zdało matury podstawowej z matmy, a to przecież młodzież zdolna i pracowita! Także to, o czym pisała Mysiapysia, nie są bzdury.

Także zależy, czego się od OSM oczekuje.
Moim zdaniem w klasach I-III jeszcze jest OK, ale potem powoli to już jest "coś za coś", a szczególnie II stopień. Jeśli nie planujecie z dzieckiem zostania muzykiem, lepiej uciekać z OSM, a już szczególnie szybko uciekać, jeśli dziecko jest z rocznika, w którym musiały iść do I klasy sześciolatki. Uczelnie wyższe nie przygotują 50% więcej miejsc dla tych roczników, bo nie są w stanie, a zdolna młodzież po OSM napisze maturę sporo poniżej swoich możliwości i będzie klops.

[skarolina]

Bo z tymi testami po podstawówce jest tak, że średnia w takiej szkole wychodzi wysoka, bo wszystkie dzieci piszą dobrze, a niektóre świetnie, nie ma kto tej średniej zaniżyć, ale to wcale nie znaczy, że poziom nauczania jest wysoki, a tylko to, że szkoła bazuje na wysokim potencjale intelektualnym.

[karola2122]

A ja polecę też niepubliczne szkoły muzyczne (koniecznie o uprawnieniach szkół publicznych). Można tam trafić na dobrych nauczycieli, którzy do tego mają odpowiednie uprawnienia i doświadczenie, tylko że nie mają znajomości, żeby dostać się do szkół publicznych. Można jeździć na konkursy, ale nie ma musu. Dzieci mają wymagania podobne do tych w szkołach publicznych, ale jak się nie wyrabiają, to trudno. Ja jestem oczywiście po szkole publicznej, ale w niniejszych czasach polecam raczej te niepubliczne

[kysu]

jeśli chodzi o zwyczaje to się pozmieniało - nikt dzieci po łapach nie bije
za to reportuar oraz forma nauczania wciąż ta sama
nuda straszna.

ale są też i plusy.
przede wszystkim instrument to rozwój dzieciaczka plus uczenie systematyczności.
w szkole muzycznej raczej nie ma dzieci z rodzin patologicznych, dzieci są zadbane pod każdym względem - dydaktycznym, organizacyjnym, finansowym.
dużo zajęć w szkole w czasie naszego czasu w pracy. popołudnia dostępne dla rodziny (odejmując naukę i ćwiczenia).

nie jest łatwo.
ale po 3 latach widzę pierwsze efekty i nie żałuję trudów (dziecka i rodziców, ktorzy przez pierwsze lata muszą być mocno zaangażowani).

[j666]

> (dziecka i rodziców, ktorzy przez pierwsze lata muszą być mocno zaangażowani).

Na czym polega konieczność zaangażowania sie rodziców?
Czy rodzice nie-muzycy dadzą radę?

[ratir]

Wojewódzka znana szkoła muzyczna ogólnokształcąca. Klasy wyższe: Nauczyciel od instrumentu podsuwa nuty wg starych PRLowskich opracowań, po to, aby inni - bardziej "obiecujący" uczniowie przygotowani prawidłowo - wygrywali konkursy . Na prośbę o możliwość wystąpienia i prezentacji w konkursach - nie tylko w określonym, jednym mieście - oświadcza,że nie ma sensu,ale w konkursach generalnie występować trzeba - bo konkursowicz nie będzie znany - efekt: wielkie zero pomimo morderczej pracy no i posiadanego talentu i .... konsultacji oczywiście płatnych u innych źródeł. A uczeń nie zamierza kontynuować gry - 8 lat pracy do kosza...

Klasy 1-3 : zdolne dziecko demotywowane na bardzo wyrafinowane sposoby - przez nauczycielki nauczania początkowego - których dzieci również uczęszczają do owej Szkoły.

Wg mnie tylko Szkoła Popołudniowa - Państwowa albo Szkoła prywatna.
OSM - jedna wielka KLIKA, szkoda i nerwów, i zdrowia, i kasy i czasu.
Powodzenia!

[librevermell]

Jestem mamą absolwenta muzycznych szkół ogólnokształcących I i II stopnia, który właśnie obronił dyplom magisterski na Akademii Muzycznej. Z moich doświadczeń wynika, że metody nie zmieniają się. Nadal w szkole muzycznej ogólnokształcącej panuje relacja mistrz - uczeń (ja wiem-ty słuchaj), nacisk jest kładziony na instrument, przedmioty ogólnokształcące są przy okazji. Oczywiście te szkoły (podstawowe) mają wspaniałe wyniki w egzaminach ósmoklasisty, ale przy tak wyselekcjonowanej grupie uczniów nie jest to efektem pracy szkoły. Moje dziecko kochało swoje szkoły, przede wszystkim uwielbiało grać na instrumencie, nie przeszkadzała mu wszechobecna opresja, ale to pewnie dzięki temu, że miało na koncie sporo sukcesów muzycznych. Dzieci, które nie były wybitne w graniu, a "jedynie" bardzo dobre lub dobre ponosiły często duże koszty psychologiczne. Sama kończyłam szkołę muzyczną popołudniową i widziałam ogromną różnicę w poziomie oraz podejściu w porównaniu do szkoły ogólnokształcącej muzycznej, która jest po prostu szkołą zawodową. Moje dziecko wspomina swoje szkoły dobrze, ma stamtąd wielu wspaniałych przyjaciół, spotkało mnóstwo inspirujących artystów. To duży kapitał. Jeśli Twoje dziecko jest bardzo zdolne muzycznie, nie poddaje się pod wpływem krytyki, jest pracowite - warto. Ps. drugiego dziecka nie posłałam do muzycznej