2uboot2
24.09.18, 09:07
Witam.
Mój "przypadek" jest następujący. 40-latek pracujący na różne zmiany , z nadwagą , nie stroniący od alkoholu, jednocześnie wyczynowo uprawiający sporty i podnoszący ciężary. Trochę to jest sprzeczne ze sobą, ale to tak w ramach wywiadu. Co się stało? Przebiegłem 12 km, czułem się super. Wyprałem jeszcze ciuchy, wziąłem fajny prysznic, następnie schyliłem się - i jak coś mnie walnęło kilofem w okolicy krzyża, to poczułem największą dawkę bólu w całym życiu. Syknąłem, bo nawet nie mogłem krzyczeć, wzywać pomocy tylko tak stałem ileś minut i powoli sprawdzałem, czy żyję, czym mogę ruszać. Po 30 min, stwierdziłem, że owszem mogę się przemieszczać, jednakże kazdy ruch okolic lędzwiowych powodował mega ból, więc każdy, krok, schylenie, przemieszczenie tułowia etc to droga przez mękę. Wujek google zasugerował z automatu - rwa kulszowa. I może to tak wygłada, bo boli w krzyżu, odrobine z prawej, nad pośladkiem, ból koncentrycznie rozchodzi się z tego centrum na przyległe obszary. Najgorzej bylo z samego rana, po nieprzespanej w bólu nocy, wciągu dnia wraz z rozgrzewaniem się ciała, stopniowo topnieje. Przed wizytą lekarską, ktoś może zasugerować co to może być?