anestezjolog72
03.09.14, 10:26
zwłaszcza pierwszych klas. Sa pod obstrzałem - kazdy najmniejszy bład jest wytykany i rosnie do rangi przestępstwa. "Stary pedagog" czy młoda dziewczyna, 3 sekundy więcej poświęciła dziewczynce a nie mojemu dziecku, skrzywiła się, za jaskrawo/za smutno ubrana, nie panuje nad 25 krzyczącymi naraz dziecmi=nie ma kwalifikacji, za mało sie usmiecha, ma za mało cierpliwości=nie ma anielskiej cierpliwości i nie poswięca każdemu dziecku tyle samo czasu co mama, czasem czegos wymaga. No i oczywiście nauczycielka ponosi wine za wszystkie niedociągnięcia dyrekcji, oświaty, systemu szkolnego i Pana Boga. Nauczycielka musi miec zawsze dla rodzicow cza ( nawet po pracy, bo przeciez qźwa ma aż 3 miesiace urlopu więc niech zostanie po lekcjach). Nauczycielka jest wredna, bo nie zauważa genialności dzieci, co więcej widzi niedociągnięcia, braki - także w wychowaniu, zaniedbania. A jesli z dzieckiem jest coś nie tak to taka babę nalezy ominąć. Nie ma co rozmawiac od razu do dyrektora a jeszcze lepiej kuratorium czy ministerstwa.
Poznajecie siebie? To część z mam , nie wszystkie rzecz jasna, których dzieci zaczynają szkolna edukację.
Nie ma idealnych nauczycieli tak jak nie ma idealnych ludzi. Każdemu zdarzają sie podknięcia, każdy może mieć gorszy dzień ( problemy rodzinne, chore dziecko, bolesna miesiączka czy konflikt z mężem). Nie powinno sie tego przenosić do pracy, ale człowiek nie jest maszyna. Ma emocje.
Oczywście sa nauczyciele ( sama znam co najmniej 10 takich), których noga nie powinna stanąć w szkole, ale są setki normalnych, dobrych lub bardzo dobrych atakowanych przez rozhisteryzowanych rodziców.
Byłam w Radach Rodziców. Czytałam pisma kierowane do nas i do Dyrekcji, słyszałam zgłaszane pretensje- czytam szkolne fora. Absurd goni absurd i z rzeczy normalnych robi sie wielką aferę. A co ciekawsze im dziioecko bardziej zaawansowane w szkolnej edukacji tym histeria rodziców maleje. A szkoła stoi w miejscu.