ma_ak_am
15.07.22, 20:41
Liczę na konstruktywne rady, choć jak ktoś ma ochotę wylać kubeł zimnej wody, to przyjmę.
Córka, lat 9. Bystra, inteligentna, bajeczna pamięć, wrażliwa, kochana, przytulasta. Ale już antycypuję przyszłe problemy, bo nie robi nic ponad to, co jest na niej 'wymuszone'. A zaznaczę, że nie znoszę narzucać, kłóci się to z moimi zasadami wychowawczymi, więc wolałabym znaleźć jakieś metody na budowanie motywacji wewnętrznej.
Przykłady, dla wyjaśnienia:
- słabo czyta. Dziecko wychowywane w kulcie słowa pisanego, od urodzenia wśród książek i kochające literaturę - ale tylko, gdy czyta rodzic. Nigdy nie była zainteresowana podjęciem wysiłku nauki czytania, mimo naszych delikatnych zachęt, zabaw, pomysłów. Odpuściliśmy, aż do czasu szkoły, licząc, że dojrzeje i "złapie bakcyla" (w końcu książki uwielbia, na dodatek w domu "się czyta") - póki co, bakcyla nie ma. Czytać potrafi "tak sobie", ale nie lubi. Nawet jeśli umiera z nudów, nie daje się namówić na sięgnięcie po książkę.
- ogólniej: nie chodzi tylko o czytanie, ale o dowolną aktywność wymagającą wysiłku. Narzeka, że w szkole musi pisać, protestuje przy każdej pracy domowej (sama też nie jestem fanką, ale umówmy się, akurat tu nie jest tego dużo), odmawia zrobienia cokolwiek poza niezbędnym minimum. Od trzech lat chodzi do logopedy z literką 'r', którą potrafi już wymówić, ale nadal nie robi tego spontanicznie, bo... nie czuje potrzeby.
- broni się przed każdym sportem. My (rodzice) staramy się wyciągać na dwór, na spacer, na rolki, sami zresztą jesteśmy aktywni. Zimą jeździmy na narty, latem zabieramy na pływalnię. Robi tyle, ile musi. W tym roku chodziła na basen szkolny i co tydzień robiła awanturę, że nie chce iść, bo "trener każe pływać" i "to jest męczące" (dodam, że pływać potrafi bardzo dobrze). Jeśli idziemy całą rodziną na boisko, pokopać piłkę z młodszym synem, córa woli siedzieć z boku. Dopytana twierdzi, że akurat nie lubi piłki, tylko jazdę na rolkach - tylko nigdy w życiu nie wyszła na rolki sama z siebie, mimo delikatnych zachęt i dużej dozy wolności.
- nie chodzi na prawie żadne zajęcia dodatkowe, wcześnie wraca ze szkoły i ma mnóstwo wolnego czasu, który spędza głównie snując się po domu. "Zabija czas" doraźnymi krótkimi aktywnościami i dopytywaniem, kiedy będzie mogła mieć swój (limitowany) czas ekranowy. Nie ma żadnych zainteresowań.
- wydaje się nieuważna, bardzo, bardzo roztrzepana, mało skoncentrowana, a może po prostu zdemotywowana?
To naprawdę cudowne, kochane dziecko, ale martwię się jej brakiem chęci zrobienia "czegokolwiek". Myślałam, że to kwestia dojrzałości, ale młodszy syn już od dawna ma swoje zainteresowania, sporty, aktywności, a tu nadal czekamy na inicjatywę z jej strony. Zaczynam się martwić, że ta inicjatywa nigdy nie nastąpi.
Uprzedzając pytania: byliśmy w poradni psych.-ped. (w związku z problemami z pisaniem). Delikatnie sugerowałam diagnostykę w kierunku ADHD (w wersji 'bez hiperaktywności'), ale pani machnęła ręką, że ona takiego problemu nie widzi i że to taki wiek. Nie chcę doszukiwać się na siłę problemu tam, gdzie go nie ma, ale IMHO coś tu jest "nie tak".