lumierin
10.12.12, 16:38
Dziewczyny, czytałam cały wątek o Waszej walce o jedzenie dzieci chyba ze sto razy.
Moja sytuacja jest całkiem inna a jednak zmierza w bardzo złym kierunku i bardzo potrzebuje pomocy.
Moja corka od urodzenia nie przybierała zbyt dużo na wadze, była karmiona piersią, mając chyba niecałe 3 miesiące w ogóle przestała przybierać, trafiłysmy do szpitala na diagnostykę.
Okazało się że bardzo mało je, pojawiły się problemy z moją laktacją, mała nie chciała zaakceptować butelki, była karmiona strzykawką w płaczu.
W końcu udało nam się wyjśc na prostą i byl miesiąc kiedy jadła moje odciągnięta mleko z dodatkiem fantomaltu i rosła.
Jednak potem nagle z dnia na dzień zaczęła jeśc dużo mniej az w końcu w ogóle nic nie chciała jeść. Na języku miała gruby nalot na który nystatyna nie pomagała, moze to było przyczyną pogorszenia sytuacji...
Trafiliśmy do szpitala, mała ma od 2 tygodni założoną sondę, w poniedziałek przewiozą nas do CZD na odział gastroenterologii i zaburzeń karmienia. Córcia ma równo 5 miesięcy, język wyleczony a ona nadal odmawia jedzenia, łyżeczką też nie bardzo, boję się karmić ją w ryku zeby zupełnie nie zniechęcić.
Cała nasza diagnostyka medyczna pokazała ze moje dziecko jest zdrowe tylko nie je. Nie ma refluksu, wady serca, no nic...
Wiem, ze przeszłyście bardzo trudną drogę i stoczyłyście walkę i bardzo Was podziwiam dlatego błagam Was o radę: co mogę zrobić dla mojego dziecka?
Pchać jej jedzenie w ryku czy nie?
Czy jakiś psycholog może pomóc tak małemu dziecku i całej rodzinie w wyjściu z tej sytuacji?
Z perspektywy kilku lat na pewno widzicie wszystko lepiej i wiecie więcej dlatego liczę że mi odpowiecie.
Pozdrawiam serdecznie i naprawdę błagam o pomoc, wsparcie czy chociażby jakies pocieszenie