Dodaj do ulubionych

badania w szpitalu - Wasze doświadczenia

05.02.09, 00:15
Witajcie:)
Od ponad roku walczymy z niejedzeniem mojej, obecnie 19-miesięcznej córki. W
tej chwili waży 8.670kg i mierzy 73cm. Oczywiście lekarze z przychodni nie
widzą problemu (córka ma wadę układu moczowego, która się cofa, ale
"wszystkiemu są winne nerki"). Różne badania robiliśmy na własną rękę i poza
lekko podwyższonym poziomem wapnia i potasu wszystkie wyniki były w normie.
Ostatnio trafiliśmy prywatnie do gastroenterologa i po raz pierwszy córka
została zmierzona - okazało się, że wypadła nie tylko z siatek wagowych, ale
również wzrostowych. Do tych badań, które zrobiliśmy, lekarz zlecił zbadanie
poziomu IgA i ... nie pamiętam czego - na ten drugi wynik mamy czekać 2
tygodnie (badania dot. celiakli, której ja osobiście u córki nie podejrzewam,
ale może się mylę). Niestety IgA wyszło poniżej normy (0,11 przy normie od
0,22), usłyszałam coś o obniżonej odporności i trochę mnie to wystraszyło,
chociaż córka nie choruje często. Lekarz uważa, że konieczna jest kompleksowa
diagnostyka. W końcu dostaliśmy skierowanie z przychodni do Poradni a stamtąd
do szpitala, umówiłam termin na 23 lutego.
Nie udało mi się dowiedzieć jakie badania moja córka będzie miała robione
(podobno kolejne badania zależą od wyników poprzednich, zaczynamy oczywiście
od pobrania krwi). Trochę sobie poczytałam w necie i szczerze mówiąc jestem
przerażona (ph-metria, pasaż przewodu pokarmowego, itp.) Sądziłam, że te
badania są mniej inwazyjne. Córka coraz gorzej znosi wszelkie wizyty u lekarzy
i badania (nawet przy zwykłym ważeniu potrafi płakać), sporo ich już przeszła.
Nie wiem na jakie badania wyrażać zgodę a kiedy powiedzieć dość. Z jednej
strony jeśli nie zrobię wszystkich badań nie będę w stanie pomóc córce, z
drugiej strony jej psychika też jest ważna a za 2 miesiące czekają nas kolejne
badania dot. nerek. Dodam, że ostatnio córka zaczęła coraz lepiej przybierać
na wadze (nawet 300-350g/mies) i w zasadzie wydawało nam się, że w końcu jest
zdrowa. Jakieś pół roku - rok temu w ogóle bym się nie wahała, ale wtedy
karmienie polegało na wciskaniu jedzenia przez zaciśnięte usta przy próbach
zabawiania, bywały miesiące kiedy przybierała tylko 60g.
Napiszcie proszę jak Wasze dzieci zniosły badania i czego mogę się spodziewać,
które badanie może boleć a które nie, czy dziecko jest znieczulane, jak ,itp.
. Łatwiej mi będzie jeśli się wcześniej przygotuję, żebym mogła zachować
spokój kiedy będę potrzebna mojej córce.
Pozdrawiam
Obserwuj wątek
    • slonko1335 Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 05.02.09, 09:35
      Moja trafiła na pełną diagnostyką gastrologiczną dwa miesiące temu. Miała wtedy
      2 lata i 9 m-cy.

      Już Ci piszę co jej robili:
      Najbardziej inwazyjne badanie i najgorsze to była gastroskopia - w tym wieku
      ph-metrii już bym nie pozwoliła zrobić i nie wiem czy takim dużym dzieciom ją
      robią w oogóle. U nas do gastroskopii dziecko dostaje "głupiego jasia" jest
      przytomne ale otępiałe, darła się wniebogłosy ale badanie trwa naprawdę chwilę a
      potem nic kompletnie nie pamiętała jak już doszła do siebie, więc uważam że nie
      taki diabeł straszny....
      Podczas gastroskopii pobrano do badania histopatologicznego fragmenty nabłonka z
      przełyku i błony śluzowej z dwunastnicy.
      Poza tym zrobiono jej wszelkie możliwe badania krwi (krew pobrano na wszystkie
      badania od razu przy zakładaniu wenflonu w dniu przyjęcia do szpitala) zrobiono
      morfologię, rozmaz, jonogram, crp, próby wątrobowe, tarczycę, poziom żelaza,
      keratyninę.
      Pobrano mocz do badania (a raczej ja sama pobrałam jak chciała siusiu) i
      zrobiono badanie ogólne plus posiew.
      Zbadano kał na pasożyty, lamblie, resztki pokarmowe, krew utajoną - (mogłam
      próbki przywieźć ze sobą, mogłam zbierać dopiero w szpitalu, część dowiozłam już
      po pobycie).
      Zrobiono usg jamy brzusznej.
      Zrobiono testy alergiczne - test z nakłuwaniem na 19 alergenów i test plastrowy
      na plecy 48 godzinny.
      Zrobiono ekg, zrobiono by także echo serca ale nie ma sprzętu akurat tam gdzie
      byliśmy więc dostałam skierowanie do innego szpitala.
      W szpitalu była 3 dni, przyjęta w pon, wyszła w środę.

      Alka w tej chwili nie robi problemów podczas zwykłych badań tak długo jak nie ma
      igły...mamy tez przejścia z układem moczowym (nawracające zakażenia i pełną
      diagnostykę w kierunku wad układu moczowego na szczęście wszystko ok).

      Na histerię u nas pomogły książeczki o wizytach u lekarza, zarówno z ulubionymi
      bohaterami jak i takie zwykłe z obrazkami co lekarz robi po kolei w czasie
      badania, omawialiśmy z nią to wielokrotnie ćwiczyliśmy na misiu, lali
      (obowiązkowo kupiony zestaw mały lekarz), potem z książeczką poszliśmy do
      pediatry na zwykłe badanie i lekarka zgodnie z tym co tam było zbadała małą. Na
      kolejnym badaniu jak lekarka nie zajrzała do gardła to Alka sama się upomniała,
      że gardło jeszcze trzeba sprawdzić (bo tak jest w książeczce)....

      Zapomniałam napisać co u nas wyszło:
      Refluks pokarmowy ukryty
      Zapalenie przełyku od refluksu
      Zapalenie dwunastnicy (od alergii i lamblii)
      Pasożyty (lamblie)
      Szerokopokarmowa alergia, objawiająca się po 24-48 godzinach od podania alergenu

      Reszta badań w porządku. Po podaniu leków i modyfikacji diety mam w domu inne
      dziecko, które przede wszystkim woła samo o jedzenie, bo do tej pory to była
      masakra.....
      • kasia_750 Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 09.02.09, 15:47
        Dziękuję bardzo za odpowiedź.
        Mam jeszcze kilka pytań do tego co napisałaś.
        Dlaczego nie pozwoliłabyś zrobić ph-metrii? Czy to badanie w tym wieku już nic
        nie wnosi czy nie chciałaś "męczyć" córki przez 24h?
        Czy Twoja córka miała robione już wcześniej jakieś badania np. w kierunku
        pasożytów? Chodzi mi o to czy w szpitalu powtarzali te badania, które już
        wcześniej robiłaś. Ja robiłam dużą część badań o których piszesz (mocz, kał,
        krew) prywatnie, ale niektóre z badań (głównie w kierunku pasożytów) chciałabym
        powtórzyć (podobno czasami trzeba zrobić więcej niż 3 razy) i nie wiem czy
        pokazywać im wszystkie wyniki czy udawać, że ich nie mam.
        A jeśli chodzi o histerie mojej córki - było już coraz lepiej do czasu ostatniej
        cystografii (w listopadzie). Potem znowu udało mi się przekonać ją do wizyt u
        lekarza (dostawała nagrody, itp.) Ale w połowie stycznia miała pobieraną krew,
        trwało to ponad 10 minut, z 2 rączek, bo nie chciała lecieć. Już nawet ja miałam
        dosyć. Potem było szczepienie, kolejne pobieranie krwi (tym razem trwało tylko
        chwilkę) i znowu mamy strach przed lekarzem. Chyba faktycznie zaopatrzę się w
        zestaw małego lekarza, nie wiem jak podziałają książeczki. Córka "nie ma czasu"
        na czytanie, głównie ogląda obrazki, radośnie pokazuje w książeczkach znajome
        przedmioty, jak próbuję czytać szybko przewraca strony... Czytać mogę tylko "Mam
        trzy lata...";) A jakie masz książeczki o wizytach u lekarza? Gdybyś mogła podać
        tytuł i autora byłabym wdzięczna. W okolicznych sklepach nie widziałam takich,
        może zamówię przez internet.
        W ostatnich dniach mamy znowu strajk jedzeniowy, więc jednak zdecydujemy się na
        te wszystkie badania w szpitalu.
        Myślę (po tym co poczytałam w necie) że moja córka też może mieć ukryty refluks
        pokarmowy, podejrzewam także alergię na mleko.
        Pozdrawiam
        • slonko1335 Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 10.02.09, 09:10
          Co do ph-metrii tak nie chciałabym męczyć córki ale prawdę mówiąc nikt nie
          proponował nam tego badania na szczęście. Czy nic nie wnosi nie wiem ale nie
          sądzę że wniosłoby dużo więcej niż gastroskopia a ta jednak trawa kilka minut tylko.
          Badania wcześniej Alka miała robione, w zasadzie większość z nich, w szpitalu
          jej powtórzono ale jakoś specjalnie się nie chwaliłam że robione były wcześniej,
          stwierdziłam, że jak ją mają kłuć to niech sprawdzają wszystko...
          Najlepsza książka taka obrazkowa z wizytą u lekarza, w szpitalu i u dentysty
          została zakupiona w Lidlu kiedyś na promocji nigdzie indziej jej nie widziałam i
          wiem, że nawet lekarka w szpitalu szukała bo chciała kilka sztuk właśnie zakupić
          dla dzieci bo była w szoku jak Ala dawała się zbadać po niej, pamiętała, że
          miesiąc wcześniej darła się jak tylko ktoś wchodził do sali a potem wszyscy
          praktykanci i stażyści przychodzili bo moje dziecko pozwalało na wszystko...
          Reszta książek:
          merlin.pl/Franklin-idzie-do-szpitala_Paulette-Bourgeois-Brenda-Clark/browse/product/1,615534.html
          merlin.pl/Nie-chce-isc-do-szpitala_Tony-Ross/browse/product/1,453286.html
          merlin.pl/Kamyczek-U-doktora_Joceline-Sanschagrin/browse/product/1,321481.html
          merlin.pl/Kamyczek-U-dentysty_Rea/browse/product/1,508493.html
          Aluta akurat kocha książeczki to na nią najlepszy sposób ze wszystkim:)
          • kasia_750 Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 12.02.09, 14:41
            Bardzo Ci dziękuję.
            Książeczki już zamówiłam. Zobaczymy czy zdążą dojść, chyba zamówiłam coś czego
            nie mają na magazynie, bo kompletowanie przesyłki ma potrwać 7 dni... Oczywiście
            zamówiłam dużo dużo więcej... Moja córka uwielbia książeczki, ale oglądać:)
            Zresztą jedzenie zazwyczaj wygląda tak, że ona ogląda książeczki i pokazuje
            rzeczy na obrazkach a ja ją w tym czasie karmię. Chociaż dzisiaj pięknie jadła
            zupkę sama także nie ma reguły.
            Niestety zaczęły wychodzić jej zęby (piątki) i teraz sama nie wiem co robić. Już
            podawałam leki p-bólowe, więc córka znowu zaczęła jeść. Jak do końca przyszłego
            tygodnia tak będzie to chyba przełożę nasz pobyt w szpitalu:(
            Pozdrawiam
    • suzi-06 Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 14.02.09, 13:22
      My właśnie jesteśmy po diagnostyce niedoboru masy ciała i wzrostu,i
      problemów z jedzeniem.Odnośnie badań to robiono córce wiele,już
      pisze jakie:badania krwi i moczu te podstawowe jak i posiew,badanie
      na celiakie pasożyty uczulenie na mleko krowie,hormon tarczycy i coś
      jeszcze związanane z tarczycą i to wszystko z krwi i moczu.I
      miałyśmy konsultację z antropologie czyli pomiary ciała
      b.dokładne,konsultacja z genetykiem,endokrynologogiem,kardiologiem-
      ekg i echo serca,psycholgiem,neurologiem,usg brzucha i czeka nas
      jeszcze rtg brzucha,i odnośnie mowy badanie słuchu laryngolog i
      psycholog.I badania wyszły wszystkie dobrze,jeśli rtg nie wykarze
      refluksa żołądka tzn.że córka jest mała bo tak ma być.Walczę już dwa
      lata o jedzenie i nic nie wywalczyłam jesteśmy poniżej siatek
      centylowych a niedowagę ma duzą do swojego wieku.Ma 2latka i
      2miesiące waży 9,250 i wzrost ok.78cm czyli kruszynka,ale jest
      zdrowa i wszystko skląnia się ku temu że ma taką budowę ciałka po
      rodzicach.I cieszę się z tego,mimo że wygląda na roczne
      dziecko.Badania łatwe nie były i 3 dni pobytu w szpitalu zle zniosłą
      ona a ja wyszłąm z tamtąd wykończona fizycznie i psychicznie ale
      warto było bo już nikt mi nie powie że zaniedbałam dziecko i dlatgo
      taka mała jest.W Zyciu trzeba doświadczyć wszystkiego,mnie pobyt w
      szpitalu 3 razy nauczył wiele dobrego i nie żałuje ani chwili
      spedzonej tam,mimo że były ciężko.Dużo wytrwałości życzę i spokoju
      ducha
      • kasia_750 Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 16.02.09, 15:27
        suzi-06 - dużo badań miałyście w krótkim czasie. U nas pewnie też tak będzie.
        Teraz już wiem dlaczego lekarka tak dziwnie na mnie spojrzała jak spytałam czy
        można z dzieckiem chodzić na spacery jak będziemy w szpitalu. Tłumaczyła mi, że
        można (za zgodą lekarza dyżurnego), ale będziemy tam bardzo krótko i możemy nie
        mieć na to czasu. Ostatnio na diagnostyce byłam z córką na Oddziale
        Nefrologicznym przez 3 dni i przez ten czas raz miała pobieraną krew, raz mocz,
        zrobione usg brzuszka i cystografię. Więc było dużo czasu na spacery. A tutaj
        pewnie cały czas coś się będzie działo.
        Jeśli chodzi o wzrost to ja jestem trochę poniżej 3 centyla, mąż powyżej 10,
        więc córka może być po nas niewysoka. Może u nas w badaniach też nic nie
        wyjdzie. Chociaż boję się, że jak te podstawowe wyjdą ok to zaczną nam robić te
        bardziej inwazyjne. I sama nie wiem co lepsze. Tak naprawdę chciałabym po tym
        pobycie w szpitalu usłyszeć, że córka jest zdrowa i taka jej uroda:)
        elo-wik - moja córka też zalicza się do cycoholików i na razie nie wyobrażam
        sobie odstawienia jej, szczególnie w nocy. My fotelika do karmienia w ogóle nie
        używaliśmy, bo córka nie chciała w nim jeść. Zanim zaczęła stać/chodzić
        sadzaliśmy ją w bujaczku z książkami i pokazywaliśmy obrazki w książeczkach
        (niestety świadome jedzenie nie wchodziło w grę-max 2 łyżeczki). Deserki w
        słoiczkach zabierałam na spacery (było lato) i podawałam łyżeczką a ona patrzyła
        na pieska, kotka, dzieci grające w piłkę, itp. Potrafiłam wcisnąć jej w ten
        sposób nawet 2/3 słoiczka:) przez pół godziny... Wypróbowaliśmy też karmienie
        ryżem, rozgniecionymi ziemniaczkami, drobno pokrojonym makaronem bez użycia
        łyżeczki - sklejoną kuleczkę podawałam palcami i wtedy buzia otwierała się. Nie
        było to może ładne, ale jak dziecko przybiera 60g/miesiąc to chyba nie ma
        znaczenia. Z piciem na początku też był kłopot, ale ponieważ córka ma problemy z
        nerkami miałam jej podawać żurawinę. Kupuję suszoną Herbapolu, zalewam 5
        kuleczek szklanką gorącej wody i córka pije to sobie przez cały dzień, woda ma
        lekko kwaskowaty smak i to jej smakuje. Żadne soczki dla dzieci itp. jej nie
        smakowały. Najpierw nauczyła się pić z niekapka, teraz pije głównie z bidonu z
        rurką i z normalnych kubków.
        Do szpitala idziemy za tydzień, mam nadzieję, że sezon zachorowań na grypę już
        minął i niczym się nie zarazimy...
    • elo-wik Re: badania w szpitalu - Wasze doświadczenia 15.02.09, 11:18
      witam,
      ja mam coreczke 12,5 miesiaca i od pazdziernika 2008 jestem w stalym
      kontakcie z instytutem matki i dziecka, tam nas skierowala naasza
      pediatra, bo oczywiscie mala jest cycoholikiem i nie jest
      zainteresowana zadnym stalym pokarmem, zje czasem 2 lyzeczki, a
      czasem nie chce w ogole usiasc na krzeselku, miala robione wszelkie
      badania z krwi i moczu i kalu i usg i logopeda, bo kiedy podaje
      lyzeczke podwija jezyk i nie ma w buzi miejsca na lyzeczke, ona nie
      umie zdejmowac jedzenia z lyzeczki, ale wszystko okazalo sie w
      normie, poprostu ona nie chce jesc. najlepiej zylaby tylko cycusiem,
      ale to troche malo, no i jeszcze do tego, nie pije nic poza
      cycusiem. Po badaniach wyszlo, ze ma maly refluks i od miesiaca
      dostaje helicid, no i troszke sie poprawilo o tyle, ze nie odbija
      sie jej i nie miewa czesto czkawek, ale z jedzeniem niekoniecznie
      zauwazylam jakas zmiane, no ale bylam juz bardzo zdesperowana i
      zaczelam dokarmiac strzykawka na spiocha i widze poprawe, ze zaczyna
      czuc glod, troche chyb asie rozciagnal zoladek, no i w ostatnim
      miesiacu przybrala calkiem sporo, wiem ze to nie jest wyjscie z
      sytuacji, bo na dluzsza mete sie tak nie da, ale na razie musze, bo
      inaczej doprowadze do niedoborow. teraz na poczatku marca znow
      idziemy na jeden dzien do instytutu matki i dziecka na badania i
      zobaczymy co nam powiedza, ale tez mysle ze ona wdala sie we mnie,
      ja jestem drobna i zawsze bylam niejadkiem jak mama wspomina, ale
      jestem zdrowa i trzeba sie chyba pogodzic ze rozni ludzie sa na
      swiecie, mali tez, a skad oni sie biora, no wlasnie z naszych dzieci.
    • kasia_750 jeszcze jedno pytanie 18.02.09, 11:02
      Do szpitala mamy się zgłosić na czczo. Córka jest jeszcze na piersi i budzi się
      na jedzenie 2-3 razy w ciągu nocy. Dzwoniłam do szpitala z pytaniem o której
      najpóźniej mogę podać dziecku pierś i usłyszałam, że po przebudzeniu ma już nic
      nie jeść i nie pić. Moje tłumaczenie, że córka w nocy budzi się na jedzenie nic
      nie dało. Nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie.
      Napiszcie jeśli wiecie jaka powinna być przerwa od ostatniego karmienia. I czy
      faktycznie nie można podawać wody przed badaniami. Ostatnio jak pielęgniarka
      miała problem z pobraniem krwi na morfologię i inne badania kazała mi na drugi
      raz przed pobieraniem krwi podać dziecku dużo wody. Więc teraz zgłupiałam.
      Próbuję się dodzwonić do lekarza, który nas skierował do szpitala, ale na razie
      bez skutku.
      • slonko1335 Re: jeszcze jedno pytanie 18.02.09, 13:09
        Przed gastroskopią, pozwolono córę nakarmić i napoić o 24 ostatni raz. Badanie
        miała ok. 8 rano. Nie mogła też pić.
        • kasia_750 Re: jeszcze jedno pytanie 18.02.09, 15:24
          Strasznie długo:( To u nas na pewno skończyłoby się na nieprzespanej nocy, tak
          gdzieś od 3 i ryku co pół godziny...
          Najgorzej, że nie wiem jakie badania będzie miała córka i kiedy. Na pewno
          pierwszego dnia pobiorą jej krew.
          • suzi-06 Re: jeszcze jedno pytanie 19.02.09, 14:38
            No u nas faktycznie w krótkim czsie zaliczyłyśmy mnóstwo lekarzy i
            dobrze bo jak jesteś w szpitalu to korzystaj niech robią wszystko za
            jednym zamachem na miejscu,to wygoda bo badania ambulatoryjnie
            trwają i trwają...Corka namęczyłą sie ale było warto,naprawdę i
            większość badań miała na czczo robione i je w nocy ale ostatni raz
            dawałam je ok.2 jeść i nikt nie robił z tego problemu.A do jakiego
            szpitala jedziecie?jak juz bedzie po wszystkim to napisz co wam Nie
            Jest czego życzę z całęgo serca
            • kasia_750 Re: jeszcze jedno pytanie 19.02.09, 22:04
              My jesteśmy z Wrocławia - Wojewódzki Szpital Specjalistyczny na Kamieńskiego.
              Udało mi się skontaktować z lekarką i przed przyjęciem mogę nakarmić dziecko
              piersią o 6:) Pewnie później nie będzie już tak fajnie jak nam zlecą jakieś
              bardziej skomplikowane badania.
              Dam znać co wyszło w badaniach.
              Pozdrawiam
    • kasia_750 już jesteśmy po ... albo w trakcie:( 26.02.09, 13:10
      Oczywiście pobyt w szpitalu to koszmar. Brak informacji o badaniach które mają
      być wykonywane, problem z dostaniem się do lekarza, żeby spytać o wyniki.
      Nie wiem jakie badania były robione. Część wyników będzie dopiero za 2 tygodnie
      i wtedy dostaniemy wypis.
      Gastroskopii ani ph-metrii córka nie miała i nawet nikt nie proponował.
      Pierwszą noc spędziłam z córką w szpitalu i to było koszmar - w ogóle nie
      chciała spać (w sumie spała 5 godz, w tym 3 na moich rękach:(. Rano miała mieć
      robioną krzywą laktozową. Nie udało mi się jej tego podać. Na moją prośbę
      wypisano nas na noc do domu i rano wróciliśmy na krzywą. Wiem, że wyszła prawidłowa.
      Koszmar, bo pomijając stres dla dziecka, na Oddziale oprócz dzieci zdrowych
      skierowanych na diagnostykę były dzieci chore ze wszystkimi możliwymi chorobami
      (tj. zapalenia płuc, rotawirusy, itp.) Praktycznie siedziałam z córką w jednym
      pokoju sama i nigdzie nie chodziłyśmy. Tej nocy, po badaniach córka zaczęła
      wymiotować i trwa to nadal. Podałam Diphergan i na razie śpi. Jak jej nie
      przejdzie mamy wrócić do szpitala, żeby zobaczyli dziecko:( Chce mi się płakać,
      bo pojechałam z dzieckiem zdrowym a wygląda na to, że wróciłam z chorym:( Boję
      się, że wrócimy do szpitala
      • suzi-06 Re: już jesteśmy po ... albo w trakcie:( 26.02.09, 14:18
        do jakiego sszpitala trafiliście?no faktycznie szpital jest ostatnim
        miejscem gdzie dziecko czuje się dobrze,ja byłąm z Zuzkam 3 razy i
        każdy wspominam zle,ale pocieszam się tym że ona juz nie pamięta
        tego.U nas poszło to sprawnie te badania itd.ale jeśli chodzi o
        kontakt z dziećmi chorymi to też go miałyśmy,i nie siedziałyśmy w
        sali tylko ciągle na korytarzu gdzie syfu aż nadto.Ale mała jest
        jakaś odporna chyba bo nic nie przywlekła.Dużo zależy od Ciebie i
        twojego nastawienia,myśl o tym że robisz to dla dziecka i pomęczysz
        sie 3 dni czy 4 a dowiesz sie co małej jest albo nie jest.A potem
        wrócisz do domu i odpoczneiesz.Ja nosiłam swoją 3 dni na rękach az
        mi nogi drętwiały i tez zle spała w nocy itd.i beczała ciągle na
        widok białych fartuchów.Ale trzymaj się dzielnie i nie poddaj
        się,myśl o tym że jeśli jest jej coś to lepiej to wykryć
        wcześnie,ale ja wam życzę żeby nic nie wyszło zle w badaniach,z
        całego serca.I pisz co dalej z tym szpitalem i badaniami
        • kasia_750 po szpitalu 18.03.09, 10:08
          Długo nie pisałam, ponad 2 tygodnie czekałam na wypis.
          Badania które córka miała robione:
          - morfologia z rozmazem
          - jonogram
          - gazometria
          - próby wątrobowe
          - kał na pasożyty 1 raz (chyba tylko ogólne+owsiki,bez testu Elisa na lamblie)
          - mocz ogólne + posiew
          - krzywa laktozowa
          - bad. z krwi w kierunku celiakli (tylko 1 wskaźnik, nie powtarzano tych które
          zrobiliśmy prywatnie)
          - usg brzucha
          Wyniki wyszły prawidłowe. Córka ma trochę obniżony poziom żelaza przy
          prawidłowej morfologii, więc mamy zalecone podawanie żelaza i kwasu foliowego
          przez 2 miesiące.
          Poza krzywą laktozową tak naprawdę wszystkie badania mogliśmy robić bez
          pozostawania w szpitalu. Zresztą na krzywą, jak już wcześniej pisałam,
          przyjechaliśmy z domu.
          Pobyt w szpitalu zakończył się grypą jelitową. Córka 2 dni wymiotowała, 4 dni
          nic nie jadła, miała biegunkę i bardzo bolał ją brzuch, nie miała siły nawet
          siedzieć. Tydzień spędziła na moich rękach (dlaczego dzieci w czasie choroby
          chcą tylko do mamy jak obok jest tata?????) W zasadzie dzięki pediatrze, do
          której poszliśmy prywatnie udało nam się nie wrócić do szpitala. Dostaliśmy
          dokładne wskazówki co podawać córce w jakich ilościach, jak nawadniać, itp.
          Kontrolne badanie moczu wykazało niewielkie odwodnienie, kolejne było już
          prawidłowe. W ciągu 2 dni z wagi 8,9kg spadła na 8,5kg. Nie wiem ile waży w tej
          chwili (dzisiaj idziemy do przychodni to sprawdzę). Cały czas bałam się, że jak
          wyleczymy grypę będziemy leczyć nerki (córka ma refluks III stopnia). Na razie
          wyniki moczu wyszły prawidłowe (poza wysokim ph, które sprzyja rozwojowi
          bakterii), w weekend prawdopodobnie powtórzymy badania razem z posiewem.
          Jestem rozczarowana naszym pobytem w szpitalu. Tak jak pisałam nie można się
          było niczego dowiedzieć, nie wiedziałam nawet jakie badania będą/były robione. W
          dniu przyjęcia na moje pytanie o gastroskopię i inne inwazyjne badania
          usłyszałam, że u takich małych dzieci to oni dawno nie robili (?) Dziwne, bo
          nawet na stronie internetowej piszą o dużym doświadczeniu w diagnostyce u małych
          dzieci... Ilość zleconych badań jak dla mnie była baaardzo mała. Na początku nie
          zlecono nawet posiewu moczu tylko badanie ogólne. Nie zbadano w ogóle poziomu
          hormonów tarczycy. Córka nie była mierzona (tylko zważona) i dr wizualnie
          stwierdziła, że jest proporcjonalna i jak w badaniach nic nie wyjdzie to znaczy,
          że jest taka malutka. Usg córka miała robione w dniu przyjęcia do szpitala, bez
          wcześniejszego przygotowania i oczywiście wiele nie było widać (gazy). A
          wcześniej pytałam się lekarza czy córka powinna mieć jakąś dietę itp. Także
          badanie uważam za zmarnowane. Próbkę na posiew moczu przywoziliśmy z domu.
          Pobraliśmy zgodnie ze sztuką, środkowy strumień, od razu w samochód z dzieckiem
          i do szpitala. A pani pielęgniarka kładzie pojemniczek na stoliku. Czekamy na
          korytarzu na badanie (krzywa laktozowa) i patrzymy jak sobie pojemniczek stoi. W
          końcu mąż nie wytrzymał i mówi, że z tego ma być robiony posiew i jak to tak
          stoi to mogą namnażać się bakterie i potem wynik wyjdzie nieprawidłowy. A pani
          pielęgniarka na to, że przecież i tak w laboratorium będą hodować bakterie... W
          końcu mąż wymusił skierowanie i sam poszedł do laboratorium. Posiew był jałowy,
          na szczęście.
          Także dalej nic nie wiemy a dodatkowo córka schudła po chorobie.
      • bobojulinek2 Do kasia_750 18.03.09, 20:05
        Witam.
        Od dłuższego czasu czytam Twój wątek. I wydaje mi się na 100% że
        przyczyną niechęci do jedzenia i wypadania z siatek centylowych jest
        refluks moczowy.
        Ja ze swoją 2 letnią Julą leżałam ok 10 razy w szpitalu, na tą samą
        przypadłość co Ty leżałaś teraz, czyli brak łaknienia i malutki
        wzrost i waga. Za każdym razem spotykałam się z mamami dzieci z
        refluksem moczowym. Żadne z tych dzieci nie jadło!!! I wyglądało jak
        mój Julinek, malutkie, chudziutkie i bledziutkie.
        Nam też sugerowano, że to może być to ale niestety wykluczyła to
        cystografia mikcyjna...
        Piszę niestety, bo to by było rozwiązanie naszego problemu. Jak
        rozmawiałam z mamami refluksowców, to zupełny zwrot o 180stopni
        przyniosło ostrzykanie nerek, w większości wypadków dzieciaki
        powróciły do siatek centylowych i same proszą o jedzenie!!!!
        Moja siostra cioteczna ma córcię z refluksem moczowym II/III
        stopień, wykryto go gdy Sara miała roczek. Przez pięć lat leczyły
        się furaginem i czymś jeszcze, refluks się zmniejszył. Siostra nie
        chciała nawet słyszeć o ostrzykaniu, bo bała się tego zabiegu.
        Jednak cztery miesiące temu zdecydowała się na ten krok bo była
        wykończona bieganiem za dzieckiem z łyżeczką...Teraz pluje sobie w
        twarz,że nie zrobili tego wcześniej! Ich córa chce jeść, od
        listopada przytyła 3 kg i urosła prawie 10 cm... Mają zupełnie inne
        dziecko.
        Myślę, że u Twojego dziecka to samo jest przyczyną jadłowstrętu.
        Poczytaj forum o refluksie moczowym!!!
        Pozdrawiam.
        • kasia_750 Re: Do kasia_750 21.03.09, 21:07
          Dzięki za informacje.
          Ja też się cały czas zastanawiam czy to nie jest przyczyną. I jeszcze
          zastanawiałam się nad obniżonym napięciem mięśniowym - córka była rehabilitowana
          przez rok czasu - do końca wakacji ubiegłego roku. Od pół roku córka je lepiej
          (tzn. odczuwa głód i dopomina się o jedzenie) a cystografia z XI.2008r.
          wykazała, że refluks z jednej strony całkowicie wycofał się. Czekamy cierpliwie
          aż ustąpi z drugiej strony (na razie zmniejszył się), zdaniem lekarzy ma na to
          czas do końca drugiego (bądź trzeciego) roku życia. Operacji/ostrzykiwania na
          razie nikt nam nie proponował, nie byliśmy nawet na konsultacji urologicznej,
          ponieważ od ponad roku nie było żadnego ZUMu. Rozmawiałam na ten temat z
          lekarzami z poradni, do których należymy. Zgodnie twierdzą, że refluks ma wpływ
          na brak apetytu tylko w przypadku kiedy dziecko ma przez to ZUMy. Ale może nie
          tylko. Za miesiąc mamy wizytę u nefrologa, zobaczymy jakie będzie dalsze
          postępowanie (prawdopodobnie kontrolna scyntygrafia nerek).
          Tak naprawdę do końca nie byłam przekonana czy robić córce badania w szpitalu,
          bo w końcu zaczęła lepiej jeść. Dlatego założyłam ten wątek. Nasza pediatra
          (prywatna) była zdania, że trzeba wszystko sprawdzić, żeby czegoś nie przeoczyć
          póki dziecko jest małe. Dlatego się zdecydowaliśmy. Przekonały mnie też opisy
          dziewczyn, liczyłam na większą ilość badań. Tak na marginesie, nie miałam w tym
          szpitalu żadnych znajomości. A może powinnam mieć i wtedy wszystko wyglądałoby
          inaczej. Za 1,5 miesiąca wizyta u gastroeneterologa, zobaczymy co powie.
          Ważyłam córkę w przychodni, po chorobie musi jeszcze "odrobić" 70g w stosunku do
          wagi przy przyjęciu do szpitala, więc nie jest tak źle jak myślałam. Nawet
          wydaje mi się, że ma większy apetyt niż kiedyś. Zaczęła sama jeść (łyżką i
          widelcem + palcami), nie dławi się większymi kawałkami, je i pije ciepłe
          (wcześniej najwyżej letnie). Nie wiem czy to te 4 dni bez jedzenia tak na nią
          wpłynęły czy to po prostu zbieg okoliczności. A może refluks się z nami żegna:)
          A jeśli chodzi o sam refluks to myślę, że lepiej, żeby dziecko nie miało tej
          przypadłości (chyba że alternatywą jest coś znacznie gorszego). Każde badanie
          moczu to stres (myślałam, że z czasem przestanę tak reagować, ale niestety nic
          się nie zmieniło). Każde przeziębienie, ząbkowanie, itp. to stres (bo jak
          organizm osłabiony to może rozwinąć się ZUM). Dzisiaj właśnie robiliśmy kolejne
          badania kontrolne moczu (ogólne+posiew) po chorobie i prawdopodobnie do
          poniedziałku nie będę o niczym innym myślała:( Forum o refluksie moczowym
          czytam, ale to jeszcze "lepiej" wpływa na moją wyobraźnię (blizny na nerkach po
          ZUMach, bakterie które wymagają leczenia szpitalnego, operacje, usunięcie nerki,
          itp. itd...)
          Pozdrawiam i życzę dobrego apetytu dla córeczki:)

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka