hypokaimenon
05.06.07, 13:28
Nie zajmuję się obecnie tarotem, ale był w moim życiu okres, gdy się nim
zajmowałem - do momentu, gdy w sposób dosyć znaczący złamała mi się jedna z
kart mojej jedynej talii(IV mieczy), a jednocześnie dostałem szereg sugestii
od losu(np.opowieści W. Suligi,ale także sugestie I CING), by to porzucić. Tak
też wówczas uczyniłem(był rok bodaj 1999-2000)
Zajmowałem się zatem tarotem, preferując krzyż celtycki i korzystając z kilku
dostępnych na rynku książek (np.W Suliga, ale nie tylko). Jednocześnie
używałem I Cing.
W rozmowach z "ezoterycznymi znajomymi" pojawiały się coraz częściej
sugestie, uwagi, podejrzenia, że tarot może być przyczyną licznych i ciężkich
kłopotów na drodze rozwojowej - mówiąc krótko - straszono, że natura tarota
jest z tych bardziej ciemnych - że może atakować we śnie, w wizjach, być
przyczyną psychoz. Nigdy mi się to nie zdarzyło w żadnej formie, ale kiedyś w
warszawskim klubie Gnosis, W. Suliga opowiedział "swoją historię", która potem
stała się przedmiotem licznych komentarzy i rozmów w ezoterycznym środowisku.
Historia z grubsza mówiła o tym, że W.S padł w pewnym momencie ofiarą ataku
sił demonicznych i jak to określił - "czuł zapach jakiejś istoty i nie był to
zapach przyjemny". Był to potężny wstrząs, bo okazało się, że to nie
przelewki; że za tarotem stoją siły, kierujące się czasem dziwnymi motywacjami.
Gdyby mówił to jakiś przeciwnik ezoteryki w ogóle - ksiądz katolicki, albo
R.Tekieli - sprawa byłaby prosta - są uprzedzeni i kwita. Można ich olać.
Ale W.Suliga był przecież guru tarocistów, instytucją, neo-szamanem, magiem.
I on mówi nam nagle, że Tarot może być nasycony negatywną energią; że być
przyczyną ciężkich losowych powikłań (mówił, że ledwo uszedł z życiem!)
Piszę , bo jestem ciekaw Waszych opinii - co o tym sądzicie? Od tamtego czasu
myślę o tym, gdy tarot pojawia się w pobliżu, bo kazus Suligi był na tyle
szokujący, by pozostawić trwałe ślady w świadomości - zapewne nie tylko mojej.
Proszę obecnych tutaj wielbicieli tarota o wyrozumiałość - nie zamierzałem
nikogo straszyć czy odradzać zajmowania się tarotem - nie to było w każdym
razie moim celem. Dla większości zapewne jest on przyjazny(a przynajmniej
neutralny) i nieinwazyjny - co potwierdza praktyka. Ale nie dla wszystkich i w
tym problem. Proszę o merytoryczne uwagi.