Dodaj do ulubionych

Analiza kart Elves Tarot

03.09.07, 20:34
www.interhobby.net/tarot/viCard.php3?Code=557
Watek ten jest stworzony dla wszystkich osob majacych chec wlaczyc
sie w dyskusje na temat poszczegolnych kart tej talii.

Obserwuj wątek
    • morgana8 Cesarzowa 03.09.07, 20:40
      Byla juz tu:
      forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=46080&w=68349548

      • petra11 Re: Cesarzowa- pomylka!!! kaplanka 03.09.07, 20:43
        • morgana8 Kaplanka 03.09.07, 20:45
          Przepraszam, Kaplanka byla w poprzednim watku.
          • canada53 Re: Kaplanka 04.09.07, 21:42
            Odnośnie Kapłanki skojarzyło mi się jeszcze, że ta karta może mówić o
            zdradzeniu, wyjawieniu jakiejś tajemnicy, której Kapłanka powinna być
            strażniczką. Symbolizowałaby to rozlana krew, która przecież normalnie krąży
            wewnątrz ciała (i nie wydostaje się z niego) nie będąc widoczną dla osób
            postronnych. Krew to coś bardzo osobistego, czasem wręcz wstydliwego, tutaj zaś
            wszyscy mogą ją zobaczyć. Na tej kacie nie ma też zasłony, więc jakaś tajemnica
            już została ujawniona. Ale osobie, która powinna była jej dochować (leżąca
            dziewczyna) chyba nie wyszło to na dobre.
            • petra11 Re: Kaplanka 04.09.07, 23:24
              Ciekawe skojarzenie. Podoba mi sie.
    • petra11 Cesarz 03.09.07, 20:42
      Morgano, to dla Ciebie temat.
      Karta nie wydaje mi sie niezrozumiala i mysle, ze jest bardzo piekna.
      Pewno nigdy nie pomyslalas o cesarzu jako osobie o sztywnym umysle,
      trzymajaca sie sztywnych zasad. Cesarza mozna widziec jako ostoje,
      ale w sensie negatywnym jako osobe zamknieta w swoim sztywnym
      swiecie pogladow. Dlatego na talii jest z kamienia. Z jednej strony
      silny (lecz i uparty) niczym z kamienia, z drugiej brak mu
      elastycznosci myslenia, tak naprawde jest ograniczony. Takie blaski
      i cienie. Zauwazmy, ze cesarz ma liczbe 4 czyli zamkniecie.
      Musze odejsc teraz od komputera wiec tak sie spiesze i pisze
      nieskladnie.
    • morgana8 Cesarz 03.09.07, 20:44
      Teraz ja nie wiem, ktory z nich jest Cesarzem. Ten na tronie, sztywny jak posag?
      Czy ten, co siedzi przed tronem? Przeciez poddani zazwyczaj nie siedza w
      obecnosci wladcy! Dlaczego posag cesarza sie kruszy?
      • morgana8 Re: Cesarz 03.09.07, 20:51
        petra11 napisała:

        > Pewno nigdy nie pomyslalas o cesarzu jako osobie o sztywnym umysle,
        > trzymajaca sie sztywnych zasad. Cesarza mozna widziec jako ostoje,
        > ale w sensie negatywnym jako osobe zamknieta w swoim sztywnym
        > swiecie pogladow. Dlatego na talii jest z kamienia. Z jednej strony
        > silny (lecz i uparty) niczym z kamienia, z drugiej brak mu
        > elastycznosci myslenia, tak naprawde jest ograniczony. Takie blaski
        > i cienie. Zauwazmy, ze cesarz ma liczbe 4 czyli zamkniecie.

        Ale cesarz zawsze mi sie kojarzyl ze zorganizowanym swiatem spolecznym smile Moze
        ten posag to ideal, ktoremu ten siedzacy chcialby dorownac? A z drugiej strony,
        co to za wladca - kruszacy sie posag?

      • petra11 Re: Cesarz 03.09.07, 21:25
        morgana8 napisała:

        > Teraz ja nie wiem, ktory z nich jest Cesarzem. Ten na tronie,
        sztywny jak posag
        > ?
        > Czy ten, co siedzi przed tronem? Przeciez poddani zazwyczaj nie
        siedza w
        > obecnosci wladcy!

        Nie uwazam , aby postac przed posagiem siedziala, mam raczej
        wrazenie, ze jest ona w pozycji kleczacej na jedno kolano lub
        szykuje sie do uklekniecia. Cos rowniez trzyma w dloni, moze jakis
        dar.

        Dlaczego posag cesarza sie kruszy?

        Rowniez nie uwazam, ze posag sie kruszy. Wydaje mi sie, ze to jakies
        pnacze, ktore wyrasta od lewej strony cesarza.Jak zwykle pojawiaja
        sie roznice w postrzeganiu karty.


        • morgana8 Re: Cesarz 03.09.07, 21:36
          Coz, moze i faktycznie kleczy przed tronem. Gestykuluje, jakby cos mowil do
          kamienia. Czy kamienny Cesarz mu odpowie? Dla mnie w tej karcie jest cos z
          Kaplana w talii Waite'a.
        • canada53 Re: Cesarz 03.09.07, 22:39
          > Dlaczego posag cesarza sie kruszy?
          Wiecie co, moim pierwszym skojarzeniem było to, że on się kruszy. I miałam
          wrażenie że kruszy się, bo brak mu ruchu i się po prostu zestarzał na tym swoim
          tronie. Zauważcie, że góra jest w porządku a proces zniszczenia postępuje od
          dołu. Tak jakby ciężar jego głowy (umysł, decyzje) był za duży i go przygniatał
          a podstawa czyli nogi tego nie wytrzymały. Jeśli to nie kamień się kruszy a
          porasta go pnącze w sumie wychodzi na to samo - tak długo siedzi w jednym
          miejscu, że aż obrósł zielskiem i ma spętane nim nogi. Tak czy tak postać od
          pasa w górę prezentuje się całkiem nieźle i godnie reprezentuje władzę, jednak u
          podstaw widać problem.
          Na klasycznym przedstawieniu Cesarza siedzi on mając jedną nogę podkuloną co
          symbolizuje gotowość do zareagowania pomimo pozornej nieruchomości. Tutaj Cesarz
          rozsiadł się wygodnie, tak zamarł w bezruchu że aż skamieniał i ani myśli
          reagować. Może autorzy tej talii znowu (tak jak w przypadku Kapłanki pokazując
          co jest za zasłoną) chcieli wybiec trochę na przód i pokazali tutaj co może się
          stać z Cesarzem, który tylko rządzi wydając rozkazy ale nie działa wcielając
          swoje pomysły w czyn? Zresztą ten Cesarz nawet chyba nie był by zdolny wydać
          żadnego rozkazu, on może jedynie słuchać. To tak jakby ten właściwy Cesarz miał
          dosyć sprawowania swoich obowiązków, sam sobie gdzieś poszedł i zostawił w swoim
          zastępstwie posąg któremu poddani będą mogli składać cześć.
          • morgana8 Re: Cesarz 03.09.07, 23:00
            Wiec ktory jest wlasciwym cesarzem? Ten, ktory ma wlasciwa forme, czy ten, ktory
            dziala, a z forma przychodzi porozmawiac, a wlasciwie tylko pomowic do niej i na
            nia popatrzec? Czy istnieje jakis jeden, najlepszy sposob sprawowania wladzy?
            Wladzy trzeba sie nauczyc, tak samo, jak kazdej innej rzeczy - tylko nasi
            politycy sprawiaja wrazenie, jakby nigdy sie niczego nie nauczyli wink Moze ten
            kamienny cesarz jest wlasnie takim idealem, od ktorego uczy sie mezczyzna na
            pierwszym planie?

            Druga rzecz, ktora mi sie nasuwa. Dlaczego on sie kruszy? Wladza to w pewnym
            sensie maska, ktora tworzymy, przywdziewamy na uzytek innych. Taki publiczny
            obraz osoby. Wladza ogranicza tego, kto ja sprawuje. Moze on sie kruszy dlatego,
            ze spod tej maski czasami chce sie wydobyc zywy czlowiek?
          • petra11 Re: Cesarz 03.09.07, 23:30
            Wiecie co mi jeszcze przyszlo do glowy? Ze osoba, ktorej stawiamy
            pomnik jest zwykle juz martwa, to co po niej pozostaje to zywa
            legenda, wspomnienie i pamiec, ktorego dowodem jest np. taki posag.
            Mysle, ze ta karta w praktyce moze czasem pokazywac na jakas istotna
            role przeszlosci , ktora wciaz rozpamietujemy, ktorej
            skladamy "kwiaty" czy inne dowody szacunku i pamieci. Albo, ze jakas
            osobe tak wyidealizowalismy, wynieslismy na piedestal, ze przestala
            byc zywa realna osoba.
            I jeszcze te korzenie (pnacze bez lisci czyli bardziej korzenie,
            ktore wylazlo na ziemie) moga symbolizowac ze nasz problem tkwi
            korzeniami w przeszlosci albo ze u korzeni problemu jest po prostu
            nasze zbyt silne przywiazanie do przeszlosci, ze nie mozemy sie z
            czegos otrzasnac i to sprawia, ze jestesmy sami niczym ten kamienny
            cesarz. Zycie plynie dookola, zmieniaja sie pory roku, nowe zycie
            sie rodzi, a ten cesarz niczego nie widzi, zastygl. Moze te korzenie
            znacza, ze nie opieramy sie na czyms zywym, tylko na czyms , co jest
            w nas tak naprawde martwe. Np. ktos tkwi w malzenstwie, ktore jest
            martwe, ale nadal stawia argument, ze to milosc go trzyma. Cos w tym
            stylu. Mozna tez popatrzec jeszcze inaczej.
            Ze ten kamien, ktory go obrosl to jego opanowanie, brak emocji (co
            by pieknie kontrastowalo z cesarzowa). Czyli jak napisala slusznie
            Morgana taka maska, ktora nosi. Tak bardzo jest opanowany , tak
            mocno sie kontroluje, ze az skamienial. Na pewno nie przypomina
            cesarza obronce (rodziny, slabszych, swoich zdobywczy itp). On po
            prostu trwa w tym, co juz osiagnal, kim sie stal i ZASLUGUJE tym na
            szacunek. Moze to taki symbol ojca, czlowieka starej generacji,
            ktory oczekuje bezwzglednego szacunku i czci ze strony swoich
            dzieci.
            • morgana8 Re: Cesarz 04.09.07, 00:00
              Wiec znowu jednak Cesarz jako ojciec. Ten kleczacy wyglada troche tak, jakby
              pytal - A jak ty bys na moim miejscu postapil?

              Caly czas nie moge oprzec sie wrazeniu, ze prawdziwy cesarz to ten kleczacy.
              Pomnik to jego wielki ojciec. Pomnikow nie stawia sie zyjacym. Wiec tradycja,
              kult przodkow itd.

              Kleczacy mezczyzna nie wyglada dla mnie jak poddany. Mimo oznak szacunku
              naleznego wladcy (kleczy), zwraca sie do niego jak do rownego sobie, a pomnikowy
              cesarz choc milczy i dumnie patrzy przed siebie, wyglada, jakby uwaznie sluchal.

              W ogole wladza jest ciekawie w tej talii przedstawiona. Spojrzcie na samotnego
              Krola pucharow i na wladce na 10 mieczy.
              • canada53 Re: Cesarz 04.09.07, 07:37
                > Caly czas nie moge oprzec sie wrazeniu, ze prawdziwy cesarz to ten kleczacy.
                Wczoraj wieczorem przyszło mi jeszcze do głowy, że oni obaj mogą być Cesarzami -
                to znaczy prawdziwy "żywy" Cesarz stoi przed swoim własnym pomnikiem. Niektórzy
                władcy lubowali się w ustawianiu swoich podobizn; szczególnie ci, którzy
                wiedzieli, że potomni po ich śmierci nie będą do tego tacy chętni gdyż nie są
                zadowoleni z ich panowania.
                I tak jakby ten Cesarz z krwi i kości oceniał to co widzi przed sobą; faktycznie
                ma się wrażenie jakby z pomnikiem prowadził dialog. Czyli w tym wypadku może być
                to rozmowa z samym sobą, z drugą częścią swojej osobowości. Cesarz z kamienia
                jest zimny (kamień wygląda na marmur, a marmur zawsze w dotyku jest chłodny,
                nawet w upalny dzień), ale ciekawy jest kolor posągu: czerwony - symbolizujący
                przecież życie. Bardzo dużo w tej karcie kontrastów.
                Wydaje mi się że ten arkan mówi do mnie coś w ten deseń: "ot, co się dzieje z
                człowiekiem, który ma władzę i kompetencje a ich nie używa w ludzki sposób;
                skoro masz możliwość decydowania, to z nich korzystaj a nie siedź tu jak ten
                głaz..."
                • morgana8 Re: Cesarz 04.09.07, 11:19
                  Ta karta moze tez mowic o madrym korzystaniu z wladzy, jaka posiadamy.

                  Uderzyla mnie jeszcze jedna analogia. Na karcie Swiat mamy ten sam tron, tylko
                  kolorystyka jest inna. Karty III i IV - Glupiec zegna sie z rodzicami, karta
                  Swiat - Glupiec wraca do domu madrzejszy o doswiadczenia, ktore zdobyl. Cesarz
                  wie, ze jego syn wyrusza na wedrowke, ktora bedzie dluga i niebezpieczna i z
                  ktorej moze nigdy nie wrocic. Ma wladze, ktora pozwala mu zabronic Glupcowi tej
                  wyprawy, ale z niej nie korzysta.
                  • petra11 Re: Cesarz a cesarzowa 04.09.07, 18:30
                    Spojrzalabym na te dwie karty czyli cesarza i cesarzowa, jako na
                    kolejne stopnie wtajemniczenia. Jest to po prostu bardziej
                    praktyczne , jesli patrzymy na te karty jak na przedmiot
                    wrozbiarski. Najpierw poznajemy energie zenska (w koncu to kobieta
                    nosi dziecko i rodzi, karmi, opiekuje sie nim). Energia ta wyraza
                    sie poprzez emocje,bezwarunkowa milosc, budowanie wiezi miedzy
                    ludzmi, co widac na karcie. Potem energia meska czyli rozum,
                    autorytet, milosc na ktora trzeba zasluzyc,ktora nie przejawia sie
                    wylewnoscia, choc jest ukryta pod skorupa (moze faktycznie pekajaca
                    a jej energia widac w kolorze pomnika, ta czerwien tez mnie
                    zastanawiala jak Canade). Na karcie cesarzowej bardzo istotne jest
                    swiatlo, ktore wnika przez okno i robi bardzo magiczna atmosfere.
                    Moze byc symbolem kobiecej intuicji, przeczuc, nadziei oraz zycia,
                    ktore daje cesarzowa jako matka. Na pewno odbiega ten obraz od
                    klasycznej cesarzowej wygodnie lezacej, biernej, zadowolonej,
                    rozpieszczanej. Tu jest pokazana bardziej duchowo i aktywnie.
                    • canada53 Re: Cesarz a cesarzowa 04.09.07, 22:07
                      Tak, zastanawiająca jest ta Cesarzowa. O symbolice życia może jeszcze mówić
                      wiosenna zieleń na drzewach za oknem. Sądząc po wpadającym przez okno świetle i
                      po stroju kobiety ta karta opisuje poranek, czyli początek dnia. Dziewczyna
                      wygląda tak, jakby już podjęła decyzję i pogodziła się z faktem że musi pożegnać
                      osobę ją obejmującą, chociaż sama odczuwa smutek i bardzo chciałaby przedłużyć
                      tę ulotną chwilę uścisku. Oglądając tę kartę mam też czasami wrażenie, że osoba
                      stojąca w cieniu za dziewczyną jest od niej dużo starsza (kobieta?)i ją bez słów
                      pociesza. Ale trudno mi się na razie przegryźć przez ten symbol, karta jest
                      piękna ale dosyć tajemnicza. Właśnie taka magiczna jak to Petra napisała.
                      • morgana8 Re: Cesarz a cesarzowa 04.09.07, 22:24
                        Mysle, ze to mezczyzna. Niewidoczna postac jest wyzsza od Cesarzowej i ma
                        muskularne ramiona.

                        Ta karta nie kojarzy mi sie z aktywna kobiecoscia. Raczej z Penelopa, ktora
                        czekala na swojego Odysa - tkala, prula i czekala. Cesarzowa u Waite'a ma swoj
                        wlasny swiat - ogrod, pole, las. Swiat tej Cesarzowej to ciemna komnata. Nie
                        podoba mi sie ta karta.
                      • petra11 Re: Cesarz a cesarzowa 04.09.07, 23:26
                        Skojarzylo mi sie, ze skoro na karcie cesarza jest dwoch mezczyzn
                        (meski swiat), to moze na cesarzowej matka z corka (swiat kobiet).
                        Moze jednak Morgana ma racje, ze postac z tylu wydaje sie wieksza i
                        silniejsza.
                  • canada53 Re: Cesarz 04.09.07, 21:49
                    > Uderzyla mnie jeszcze jedna analogia. Na karcie Swiat mamy ten sam tron, tylko
                    > kolorystyka jest inna. Karty III i IV - Glupiec zegna sie z rodzicami, karta
                    > Swiat - Glupiec wraca do domu madrzejszy o doswiadczenia, ktore zdobyl.

                    Masz całkowitą rację, tę talię należy rozpatrywać jako całość,tutaj poszczególne
                    arkana tworzą bardzo spójną historię. Wystarczy spojrzeć na 10-tki
                    poszczególnych kolorów: wszystkie pokazują podsumowania i przekazanie zdobytych
                    doświadczeń w danej dziedzinie życia, czyli w wydarzeniach opisanych poprzednimi
                    arkanami każdego koloru.
                    • morgana8 Re: Cesarz 04.09.07, 22:27
                      Male arkana tez opowiadaja swoje wlasne historie. Jest historia mieczy, historia
                      wloczni... Wystepuja na nich ci sami bohaterowie, ale jest tez w tych historiach
                      jakas logiczna ciaglosc. Tylko karty dworskie nie opowiadaja historii - po
                      prostu przedstawiaja rozne osoby.
    • morgana8 Smierc i Umiarkowanie 03.09.07, 21:59
      Dlaczego Umiarkowanie bardziej kojarzy mi sie ze smiercia niz Smierc?

      Smierc jest piekna. Postac trzymajaca miecz i wlocznie kojarzy mi sie z
      indianska kraina wiecznych lowow. Przewrocony kielich i moneta (tarcza?) obok
      lezacej w wodzie postaci. Jak koniec ziemskich trosk i ziemskich uczuc. Umarl
      biesiadnik, narodzil sie wojownik. Albo zostaly po nim juz tylko jego czyny i
      slowa, bo to najdluzej pamietamy, kiedy ktos odchodzi do tego innego swiata.

      Umiarkowanie. Kobieta-aniol, to dosc oczywista symbolika. Ale mezczyzna wyglada
      jak topielec. Przypomina mi sie scena pogrzebu wojownika z Wladcy Pierscieni,
      kiedy cialo umieszczono w lodzi, a lodz puszczona z pradem rzeki. Rowniez z
      legend arturianskich - smierc Artura, kiedy to w lodce witaly go postaci z
      tamtego innego swiata. Mezczyzna wyglada, jakby znalazl wreszcie ukojenie.
      Jednosc ze wszechswiatem? Ale jest w tej karcie tez nadzieja - jakby wiosenne
      paki na bezlistnym drzewie, widoczne w prominiach (zachodzacego?) slonca.
      • morgana8 Re: Smierc i Umiarkowanie 03.09.07, 22:03
        Przeciez Umiarkowanie przypomina Gwiazde z Waite'a, wiec skad to skojarzenie ze
        smiercia?
      • petra11 Re: Smierc i Umiarkowanie 03.09.07, 23:52
        Mysle, ze masz dobre skojarzenia, ze laczysz te dwie karty ze soba.
        Smierc przedstawia jakby Aniola, ktory wykonal wole Boga i odebral
        zycie czlowiekowi, ktoremu bylo to sadzone. Czlowiek lezy w wodzie ,
        bo jest ona tu jak sadze symbolem przejscia w inny stan. Zeby to
        jednak zrozumiec, trzeba zrozumiec karte umiarkowania, bo i ona moze
        byc rozumiana jako obraz Aniola Smierci, ktory odprowadza czlowieka
        na druga strone. Wiem, ze niewiele osob tak kojarzy Umiarkowanie,
        ale w klasycznych taliach Aniol stoi jedna stopa w wodzie a druga na
        ziemi, co oznacza , ze jest tym pomostem dla duszy, przez ktory moze
        ona przejsc z tego swiata na tamty. Na tej karcie mezczyzna lezy w
        polowie w wodzie (w polowie jest na tamtej stronie), w polowie lezy
        na kolanach kobiety, ktora jest tu Aniolem przeprowadzajacym go na
        tamta strone.
        Wcale nie oznacza to, ze ta karte trzeba interpretowac jako zejscie
        na tamten swiat. Dzis jestem zmeczona, dopisze cos jutro.
        • petra11 Re: Smierc i Umiarkowanie 04.09.07, 18:41
          Chce dodac do tego watku, ze nie wymyslilam sobie sama interpretacji
          umiarkowania jako aniola przeprowadzajacego dusze na tamta strone,
          tylko jest to znaczenie , ktore mozna znalezc w licznych opisach tej
          karty u roznych ludzi zajmujacych sie tarotem. Nawet myslalam, zeby
          przytoczyc jakis fragment na ten temat z internetu, ale nie moge
          sobie przypomniec, gdzie to czytalam.
          Normalnie ten szczegol jest pomijany , bo nie jest taki istotny w
          wrozeniu, a autorzy tej talii zrobili z niego wyraznie motyw
          przewodni.
          Mysle jednak, ze karte te mozna ogolnie rozumiec jako potrzebe
          rownowagi i nie popadania w zadne ekstremalne zachowania czy
          poglady. Karta ta tez symbolizuje naszego Aniola Stroza, ktory
          probuje wprowadzic w nasze duchowe odczuwanie harmonie i spokoj,
          zwlaszcza ze czeka nas zejscie do piekiel(diabel) czyli proba
          rozrozniania dobra od zla i bedzie nam to potrzebne w trudnych
          chwilach. Jesli ktos nie wierzy w anioly, moze to potraktowac jako
          opieke sil wyzszych , a nawet postac aniola jako nasze drugie wyzsze
          ja, ktore wskazuje nam wlasciwa droge , jesli sie wsluchamy w nasz
          wewnetrzny glos.
          Warto tez omowic kolejnego aniola choc upadlego czyli diabla, ale
          musze na razie odejsc od komputera ..... i nie wiem czy nie za
          szybkie tempo tego omawiania.
          • canada53 Re: Smierc i Umiarkowanie 04.09.07, 22:23
            W tym Umiarkowaniu jest tyle spokoju! I skupienia - kobieta jest bardzo
            skoncentrowana na leżącym mężczyźnie. To że leży on w wodzie, ale równocześnie
            na łonie kobiety skojarzyło mi się też z rozwojem płodowym, przecież płód też
            potrzebuje czasu aby się rozwinąć i później, naturalną koleją rzeczy przyjść na
            świat. Tak czy owak ta karta pokazuje ten specyficzny moment zawieszenia jeszcze
            na trochę przed przejściem na drugą stronę.
            • morgana8 Re: Smierc i Umiarkowanie 04.09.07, 22:32
              Zastanawia mnie jeszcze cos innego. Na kartach VI, X, XIV, XV, XVIII, XIX jest
              chyba ta sama kobieta. Moze Kaplanka to tez ta sama postac? Uwagi Canady o
              inicjacji bardzo by do tego pasowaly...
              • canada53 Re: Smierc i Umiarkowanie 04.09.07, 22:43
                morgana8 napisała:

                > Zastanawia mnie jeszcze cos innego. Na kartach VI, X, XIV, XV, XVIII, XIX jest
                > chyba ta sama kobieta. Moze Kaplanka to tez ta sama postac? Uwagi Canady o
                > inicjacji bardzo by do tego pasowaly...
                Tak, ona jeszcze jest na kartach 0, III, V, IX a może i na XVI. Kobieta na
                karcie Kapłanki ma chyba troszkę ciemniejsze włosy, ale też mogłaby nią być.
                • morgana8 Re: Smierc i Umiarkowanie 04.09.07, 22:53
                  IX i XVI to nasz bohater - Glupiec smile Na karcie IX jest na szczycie gory -
                  zaniosl go tam metalowy ptak z karty Mocy (dlugo sie zastanawialam, co to jest
                  smile). XVI karta to ruiny wiezy z karty XI. Tak mysle, ze na X karcie wypil, co
                  bylo w kielichu i przeniosl sie do innego wymiaru. XVI karta to powrot do swiata
                  rzeczywistego, przebudzenie. Kiedy skonczy sie burza i przestanie padac, Gwiazda
                  zaprowadzi go do domu i do bliskich.
                • morgana8 Re: Smierc i Umiarkowanie 04.09.07, 23:06
                  V karta to tez Glupiec. Kaplan udziela mu blogoslawienstwa przed podroza.

                  Na karta 0 tez sie zastanawialam. To moze byc ta sama kobieta. Glupiec jest
                  jeszcze nieswiadomy milosci, miedzy nim a kobieta jest niewidoczna przepasc.
                  Dopiero Mag wyczaruje przed nim magiczny swiat, a Kaplanka wprowadzi go w
                  tajniki milosci. Skrotowo, taki mi sie jawi ciag logiczny na tych kartach:
                  0 - zaloty, wzajemne poznawanie sie,
                  I - zakochanie, oczarowanie,
                  II - milosc fizyczna, inicjacja, ten pierwszy raz,
                  ...
                  VI - radosc i udreka milosci, tajemnica, oczekiwanie.
          • canada53 Diabeł 04.09.07, 22:49
            Rewelacyjnie pokazane pożądanie. I manipulacja. I popyt oraz podaż.
            Tylko co jest widoczne w dłoni na pierwszym planie? Klejnot? Flakon? Czy jeszcze
            coś innego?
            • petra11 Re: Diabeł 04.09.07, 23:10
              Ta karte widze jako bardzo "elfia" czyli to co trzyma w rekach
              bohater jest jakims czarodziejskim krysztalem, ktory oswietla mu
              ciemnosci piekiel. Blask tego krysztalu jest tak naprawde blaskiem
              jego duszy i wiary w moc dobra. Mysle, ze bohater jest tu ufny i
              dlatego trzyma nieukryty krysztal w rece (co kojarzy mi sie troche
              odwrotnie z karta klasycznego eremity, ktory swoja lampe ukrywa
              przed wzrokiem innych). Spotyka tajemnicza piekna zjawe, ktora budzi
              jego zaufanie, wiec ufnie podaje jej swoj krysztal. Tak naprawde
              prawdziwe oblcze tego cudnego aniola jest ukryte i widzimy je jako
              ciemna postac za zjawa.Ale to ta sama osoba. Oczywiscie bohater tego
              nie wie, bo na oko nie moze rozroznic dobra od zla wiec oddaje
              krysztal a z nia swoja dusze i ufnosc. Ta karta mowi, ze zlo nie
              przebierze sie w brudne szmaty, bo bysmy je latwo rozpoznali. Zlo
              moze kryc sie za twarza piekna i dobra i w ten sposob nas uwiesc.
              Latwiej zniewolic nas uzywajac pieknych slowek i innych sztuczek.
              Ale nie wszystko zloto, co sie swieci. Nie wszystko jest tak piekne,
              jak wyglada. Bohater odda swoje swiatlo dobrowolnie i bedzie zalezny
              od diabla, odda sie w jego niewole. Ale najwazniejsze w tej karcie
              jest to, ze on oddaje to z ufnoscia i wiara. Nikt go do tego nie
              zmusza. On sam ulega iluzji pozornego piekna Aniola Upadlego.
              Jeszcze go nie rozpoznal. Tak ja czuje.
            • morgana8 Re: Diabeł 04.09.07, 23:11
              Moje pierwsze skojarzenie to krysztal, ale moze tez byc jakis flakonik z
              tajemniczym plynem. To cos wytwarza pole, ktore chroni Glupca przed tajemniczymi
              zjawami. Czarny na tej karcie wysuwa reke i probuje przeniknac przez ta
              niewidzialna zaslone, stad te dziwne czerwone kregi.
              • petra11 Re: Diabeł 07.09.07, 20:07
                Mysle, ze to jednak jest flakon.
                Ciekawe skojarzenie, ze ten flakon jest czyms w rodzaju czaru
                ochronnego (ta karta moglaby w praktyce odpowiadac na pytanie, czy
                ktos rzucil na kogos urok czy nie). Swietna mysl.
      • canada53 Re: Smierc i Umiarkowanie 06.09.07, 23:10
        Teraz dotarło do mnie, że kobieta na karcie Umiarkowanie może próbować
        wskrzesić, powrócić do życia leżącego mężczyznę. Dlatego jest ona tak spokojna,
        nie rozpacza, tylko wydaje się być bardzo mocno skupiona i skoncentrowania na
        tym co właśnie robi. Widać to znacznie jaśniej, kiedy spojrzy się na karty
        poprzednie i następne względem Umiarkowania. Poczynając od Sprawiedliwości,
        kiedy człowiek już obawia się upadku - poprzez kartę Zawieszonego - gdzie
        pokazany jest przepięknie sam moment upadku właśnie: takie zawieszenie pomiędzy
        niebem a ziemią, już wypadł, ale jeszcze się nie rozbił, wprawdzie jeszcze żyje,
        lecz ma już bardzo mało czasu, żeby się tym życiem nacieszyć, aż do karty
        Śmierci na której pokazana jest chwila tuż po rozbiciu się o ziemię. Tutaj już
        nic nie można zrobić (przy Zawieszonym była jeszcze jakaś znikoma szansa).
        W karcie Umiarkowania nadzieja znowu powraca - a może jeszcze się uda go
        odratować, może jeszcze życie się w nim tli? Jeśli nie da się samą siłą woli i
        umysłu, to może trzeba udać się po jakiś cudowny eliksir (karta Diabeł). Nawet
        za cenę zapłacenia sobą, za cenę zaprzedania własnej duszy... Wieża pokazuje
        jednak wyraźnie, że nie tędy droga. Nie da się tego zrobić tak jak by się
        chciało. Ale nadal jest jakaś szansa, przy boskiej pomocy zapala się światełko w
        tunelu, nadzieja znowu powraca i kobieta dowiaduje się że jest przy nadziei
        właśnie. Wprawdzie to nie ten sam mężczyzna, nie dało się go wskrzesić dokładnie
        takim jaki był przedtem, ale odradza się on na nowo w ciele dziecka na karcie
        Księżyc. Powraca szczęście i harmonia a mężczyzna już nie jest tylko kochankiem
        - ten niestety musiał "umrzeć" aby mógł on odrodzić się teraz w roli ojca
        (Słońce). To piękny, ale trudny proces: stać się człowiekiem. Karta Sądu
        pokazuje dokonanie rozliczenia czy ten proces przebiegł prawidłowo. Ale nasz
        bohater zdał egzamin, bo karta Świat jakby chciała całą sobą powiedzieć "witaj w
        domu!".
        • morgana8 Re: Smierc i Umiarkowanie 07.09.07, 00:16
          canada53 napisała:

          > Teraz dotarło do mnie, że kobieta na karcie Umiarkowanie może
          > próbować wskrzesić, powrócić do życia leżącego mężczyznę.

          > W karcie Umiarkowania nadzieja znowu powraca - a może jeszcze się
          > uda go odratować, może jeszcze życie się w nim tli?

          > Jeśli nie da się samą siłą woli i umysłu, to może trzeba udać się
          > po jakiś cudowny eliksir (karta Diabeł).

          Genialne smile

          > nadzieja znowu powraca i kobieta dowiaduje się że jest przy nadziei

          Mysle, ze przy nadzei to ona juz jest na karcie Kochankow. Od tej karty az do
          Slonca cala wedrowke Glupca mozna tez interpretowac jako dojrzewanie do
          ojcostwa. Kiedy rozmawia z Cesarzem, jeszcze do tego nie dojrzal, dlatego nie
          umie z nim nawiazac kontaktu, Cesarz zdaje sie byc z kamienia.

          Bardzo podoba mi sie Gwiazda i Ksiezyc. On wraca do domu, a prowadzi go Gwiazda
          i nadzieja. Ona na niego czeka, sama, nie wiedzac nawet, czy on zyje. Karta
          Ksiezyc w ten sposob pokazuje, ze w najczarniejszych chwilach trzeba wierzyc.
          Znowu ta karta niesie ze soba znaczenie karty nastepnej.

          > Powraca szczęście i harmonia a mężczyzna już nie jest tylko
          > kochankiem - ten niestety musiał "umrzeć" aby mógł on odrodzić się
          > teraz w roli ojca Słońce). To piękny, ale trudny proces: stać się
          > człowiekiem. Karta Sądu pokazuje dokonanie rozliczenia czy ten
          > proces przebiegł prawidłowo. Ale nasz bohater zdał egzamin, bo
          > karta Świat jakby chciała całą sobą powiedzieć "witaj w domu!".

          No wlasnie smile
          • morgana8 Kochankowie 07.09.07, 00:31
            To jak zinterpretujemy Kochankow? Na tej karcie jest juz dziecko w drodze,
            slonce i ksiezyc. Jakby zapowiedz tego, co sie dopiero ma wydarzyc. A
            jednoczesnie mam wrazenie, ze to sekretne spotkanie, ze Kochankowie spotykaja
            sie gdzies na pustkowiu, kryjac sie przed oczyma innych.

            Jezeli to karta wyboru, to wybor juz sie dokonal - ten mezczyzna wybral te
            kobiete, a ta kobieta wybrala tego mezczyzne. Tylko jest to wybor jeszcze w
            jakims sensie niedojrzaly, nie potwierdzony czynami. A jednoczesnie jest w tej
            karcie wiara, nadzieja i pokazane sa tez udreki milosci, a moze dopiero ich
            zapowiedz. Dla mnie ta karta bez watpienia przedstawia milosc, ale milosc, ktora
            jeszcze musi dojrzec.

            Jednoczesnie jest to karta oddania sie drugiemu czlowiekowi i zawierzenia mu, bo
            przeciez jest to scena pozegnania. Nastepna karta jest Rydwan - kobieta juz wie,
            ze za chwile on wyruszy w daleka droge. Czy ona rozumie, dlaczego on musi
            wyjechac w chwili, gdy na swiat ma przyjsc ich dziecko? Czy ona musi to
            rozumiec? Przeciez wystarczy, ze wierzy - wierzy jemu i wierzy w nich.
            • canada53 Re: Kochankowie 07.09.07, 07:26
              > Jezeli to karta wyboru, to wybor juz sie dokonal - ten mezczyzna wybral te
              > kobiete, a ta kobieta wybrala tego mezczyzne. Tylko jest to wybor jeszcze w
              > jakims sensie niedojrzaly, nie potwierdzony czynami.
              Tak, jego ciało wybrało ją, a jej ciało - jego. Ale otoczenie niekoniecznie to
              akceptuje, może rodzicom trudno się pogodzić z myślą że ich dzieci dokonały tak
              nieprzemyślanego wyboru i to w dodatku wbrew ich woli. Dlatego młodzi muszą się
              spotykać potajemnie i potwierdzać swój wybór tak jak to potrafią. Choć tajemnicę
              wkrótce i tak zdradzi rosnący brzuszek, który zresztą potwierdzi dokonanie
              wyboru i przekona rodziców oraz otoczenie.
              Na razie jest jednak pięknie, romantycznie a prawdziwe udręki dopiero nadejdą.
            • petra11 Re: Kochankowie 07.09.07, 20:04
              Podoba mi sie ta karta, odbieram ja jako ciepla i pelna milosci.
              Oczywiscie nie jest to takie "oficjalne" malzenstwo jak na karcie
              slonce, ale mozna powiedziec, ze decyzja juz zapadla: milosc jest,
              dziecko w drodze, oni mlodzi i pelni nadziei, pewno obiecuja sobie
              milosc do grobowej deski. Choc zgadzam sie z Wami, ze jest tu
              atmosfera czegos ukrytego, ze ta ich milosc nie jest taka calkiem
              jawna dla swiata skoro jest na niej jeszcze ciemno, ma w sobie cos z
              atmosfery gwiazdy, tylko bez tych cierpien, ktore czlowiek ma w
              sobie bedac na etapie gwiazdy (mam na mysli przeszlosc). Tu jeszcze
              nic nie jest skazone realiami. Wszystko jest przepelnione wiara i
              nadzieja. Czuje sie tu bardzo mlodosc tych dwojga. Swiat wciaz przed
              nimi otworem ale i tajmnica, co kolejne dni przyniosa.
        • petra11 Re: Smierc i Umiarkowanie 07.09.07, 20:12
          Oczywiscie, ze przeprowadzanie z jednego swiata w drugi dziala w
          obie strony, czyli moze byc i wskrzeszanie.

    • morgana8 Cesarzowa 04.09.07, 00:17
      Dlaczego ta karta jest tak smutna?

      Czy to zona zegna meza wyruszajacego na wojne? Ale jak to sie ma do tradycyjnego
      przedstawienia Cesarzowej jako pelni kobiecosci?

      "Bo meska rzecz byc daleko, a kobietom wiernie czekac"? Nie pamietam, kto
      spiewal te piosenke, to chyba jeszcze z Kolobrzegu. Czy tylko o to chodzi na tej
      karcie?
    • morgana8 Smierc i Sad 04.09.07, 23:17
      A czy nie wydaje Wam sie, ze Smierc to pioroskrzydly zloczynca, ktory probuje
      ukrasc Glupcowi wlocznie i miecz? Czy to nie jest ten nieszczesny zloczynca, nad
      ktorym odbywa sie Sad? Moze Glupiec na tej karcie stoi z mieczem sprawiedliwosci?
      • morgana8 Re: Smierc i Sad 04.09.07, 23:19
        Czy to nie jest ta sama osoba na karcie I, XIII i XX ?
      • petra11 Re: Smierc i Sad 04.09.07, 23:23
        Moze rzeczywiscie masz racje, na obu kartach ma czarne wlosy.
        Myslalam o smierci w odniesieniu do klasycznych talii czyli ta
        postac zamiast kostuchy w kapturze. Ale mozesz miec racje. Moze on
        tu wystepuje (ten czarnowlosy) jako morderca?
    • petra11 Pustelnik 04.09.07, 23:34
      Nie wiem, czy kojarzycie tak samo ten znak na tej monecie jak ja
      jako znak runiczny? Runami sie nie zajmuje, choc mam wrazenie, ze az
      mnie o to prosza, ale nie moge sie zebrac, bo wydaja mi sie jakies
      takie nijakie... Ale i tak tak skojarzylam ten symbol. Jako dagaz.
      Same zobaczcie.
      umysl.pl/runy/Dagaz.html
      Jako ciekawostke dodam, ze to nie dagaz jest przypisywany
      pustelnikowi tylko jera. Jednak autorzy tej talii trafili z tym w
      dziesiatke moim zdaniem. Poza tym rowniez na karcie sadu
      ostatecznego kobieta ma nad glowa ten sam symbol, jako taka aureole,
      co nie jest dziwne, skoro dagaz jest swiatlem.
      • morgana8 Re: Pustelnik 04.09.07, 23:43
        Tez nie zajmuje sie runami. Taki znak jest na wszystkich monetach, a monety sa w
        tej talii przedstawione jako tarcze. W WA jest tez wsrod swiatelek, ktorymi bawi
        sie Mag.
      • canada53 Re: Pustelnik 09.09.07, 16:50
        Ze mnie też żaden znawca run, więc o tym symbolu nie potrafię niczego
        powiedzieć. Za to zaintrygowało mnie samo przedstawienie arkanu Pustelnika,
        musicie chyba przyznać że jest ono bardzo specyficzne. Nie ma starca z brodą, z
        kosturem i z lampą, nie ma zadumy zwykle bijącej z tej karty. Jedynie wysokie
        góry sugerują odosobnienie i samotność. Klasyczny Pustelnik zazwyczaj wyrusza na
        wędrówkę w celu poszukiwania prawdy. Postać na tej karcie już osiągnęła cel
        swojej podróży, jest już na szczycie. Ale czy znalazła to, czego szukała? Jej
        mina wcale na to nie wskazuje. Poza tym wcale nie wiadomo, czy tę monetę
        (tarczę?) leżącą na śniegu będzie można w ogóle podnieść. Może być ona
        straszliwie zimna i przymarznięta do podłoża. Sam fakt znalezienia jej nie jest
        równoznaczny z tym, że będzie ją można zabrać ze sobą. Wcale nie jest pewne, czy
        włożony wysiłek się opłacił; możliwe, że trzeba będzie schodzić z pustymi
        rękami. No i sam fakt znalezienia się na samym szczycie góry to dopiero połowa
        sukcesu - trzeba jeszcze będzie z tej góry przecież zejść! Ciekawe, czy starczy
        sił, odwagi i motywacji.
        W tle tej karty rysuje się przepiękny, górski krajobraz. Szkoda, że postać
        zaaferowana leżącą monetą w ogóle na niego nie zwraca uwagi. Ta moneta jest
        obiektem zupełnie nie pasującym do gór, zapewne nic za nią w promieniu wielu
        kilometrów kupić nie można. Tutaj nie ma więc ona żadnej wartości. Być może po
        zniesieniu jej na dół, tam gdzie będą inni ludzie, będzie można ją na coś
        cennego wymienić. Ale takich widoków z kolei tam już nie będzie.
    • petra11 kolo fortuny i sprawiedliwosc 04.09.07, 23:46
      Uderzylo mnie w tych kartach pewne podobienstwo a mianowicie, ze
      obie przedtawiaja kolo.
      Kolo fortuny - on jakby nieprzytomny, nie wie, co sie z nim dzieje,
      a wydarzenia ( symbolicznie dzieci ktore biegaja dookola) plyna
      swoim biegiem, na ktory nie ma wplywu. Moze jest nawet w transie.
      Podoba mi sie ta karta na tym miejscu, mysle, ze oddaje znaczenie
      kola fortuny i tutaj przynajmniej widac, ze rzeczywiscie cos krazy w
      kolo, widac ruch co moze dac kolejne skojarzenia.
      Jednak sprawiedliwosc jest tu dla mnie bardziej tajemnicza. Ten
      kamienny krag, w ktorym siedzi bohater z jakas inna osoba nie jest
      przypadkowy. Dalszy ciag kola fortuny w znaczeniu, ze nie ma on
      wplywu na wydarzenia? Czy moze to jedna i ta sama osoba przy czym
      jedna z postaci symbolizuje nasze sumienie i jest tym surowym sedzia
      dla samego siebie? Czyli ze jest jakby symbolicznym odbiciem
      lustrzanym nas samych. Ale jakby autor mial to na mysli, to
      uczynilby je identycznymi. A jak Wy ja czujecie?
      • petra11 Re: kolo fortuny i sprawiedliwosc 04.09.07, 23:49
        Na karcie sprawiedliwosci czuje sie partnerstwo , nie ma przewagi
        jednej osoby nad druga. I pasuje to do numeru 11, wiecie o co mi
        chodzi?
        • morgana8 Re: kolo fortuny i sprawiedliwosc 05.09.07, 00:07
          Nie czuje tu partnerstwa. Kobieta-Sprawiedliwosc stoi pewnie, swobodnie, trzyma
          w rece miecz lub wlocznie (nie wiem, wlasciwie co), a Glupiec zaraz z tej wiezy
          spadnie i zawisnie w powietrzu. Czy to jest kara, ktora zostala mu wymierzona? A
          moze sam ja sobie wymierzyl?
          • petra11 Re: kolo fortuny i sprawiedliwosc 05.09.07, 00:28
            A wiesz, jak sie popatrze na te osoby jako stojace, to rzeczywiscie
            nabiera ta karta grozy, a glupiec juz spoglada za siebie, zeby
            ocenic czy z wiezy wysoko... A mi sie zdawalo, ze oni siedza i
            zrobili sobie wieczor towarzyski. Haha... Ale ten wisielec to mi
            potem nie pasuje, bo ta karta wyglada jak klasyczna wieza. Wisielec
            nie powinien tak spadac tylko wisiec , ale i tak mi sie podoba cala
            ta talia. Niech im bedzie!
            • morgana8 Re: kolo fortuny i sprawiedliwosc 05.09.07, 00:54
              On nie spada, on wisi, albo raczej unosi sie w powietrzu smile Wszystko sie unosi w
              powietrzu. Tylko nie rozumiem jednego. Tarcze sdobyl na gorze (IX), kielich i
              jego moc odkryl na poprzedniej karcie (X), a gdzie zdobyl miecz i wlocznie? Na
              wiezy (XI)?

              Zastanawiam sie, co go wlasciwie z tej wiezy zrzucilo? Przeciez ta kobieta nic
              nie robi, tylko sobie stoi. Moze on po prostu wypil za duzo na poprzedniej
              karcie? Moze to wszystko to tylko sen? Tylko przebudzenie z tego snu bedzie
              bolesne, bo ruiny sa prawdziwe i samotnosc jest prawdziwa (XVI). A moze to jakas
              czarodziejska mikstura byla (X)?

              Talia jest przepiekna. Im dluzej sie nad nia zastanawiam, tym wiecej widze w
              niej tajemnic i zagadek smile
              • petra11 Re: kolo fortuny i sprawiedliwosc 07.09.07, 19:56
                Ja w kazdym razie dziekuje Ci bardzo Morgano za oswiecenie z ta
                sprawiedliwoscia. Caly czas widzialam ja jako karte przedstawiajaca
                siedzacych ludzi i dziwilam sie , co to za obrazek. Teraz wydaje mi
                sie to takie oczywiste, ze stoja, a sama dojrzec tego nie umialam.
                Pozdrawiam.
    • sarahh1 Re: Analiza kart Elves Tarot 04.09.07, 23:56
      nie dziala ta strona
      • petra11 Re: Analiza kart Elves Tarot 05.09.07, 00:00
        sarahh1 napisała:

        > nie dziala ta strona

        Dziala , tylko musisz wybrac, co chcesz ogladac: major-arkana
        wielkie, swords- miecze, wands- bulawy itd.
        • coill Re: Analiza kart Elves Tarot 05.09.07, 00:55

          u mnie tez nie dziala. nie ma wogole zadnej strony a co dopiero o wyborze
          jakichs kart.szkoda,chcialam sie udzielicsad
          • morgana8 Link do talii 05.09.07, 00:59
            Galeria Tarota - link w opisie forum:
            www.interhobby.net/tarot/viTarot.php3?Initial=A/
            Potem wybrac E - Elves Tarot.
            • coill Re: Link do talii 06.09.07, 00:16
              Nie dziala mi wogole to interhobby,u mojegto kolegi na kompie tez. nie wiem co
              to,moze tastrona uparla sie na ludzi z naszej lokalizacji big_grin
              szkodasad(
              • canada53 Re: Link do talii 06.09.07, 00:20
                U mnie w pracy niestety też nie działa, za to w domu bez problemu. Widocznie coś
                do tej strony dostęp niektórym komputerom utrudnia.
            • petra11 Re: Link do talii 07.09.07, 19:52
              Niestety nie znam innego miejsca, gdzie mozna obejrzec ta talie.
              Pewno to jest powodem, ze tak niewiele osob wlaczylo sie w dyskusje.
              Sama klikam po 10-15 razy , zanim wskoczy mi powiekszenie karty.
              Taka slaba strona.
              • gosiadzika mi też nie działa :(( 10.09.07, 11:11

    • canada53 Re: Analiza kart Elves Tarot 06.09.07, 00:05
      Strasznie szybko lecicie z materiałem, ja już zadyszki dostałam wink. Dziś już
      jest późno, jak się pozbieram to może jutro coś dopiszę.
    • canada53 Re: Analiza kart Elves Tarot 07.09.07, 21:59
      Przyglądając się wszystkim WA z Elves Tarota i posiłkując się wieloma naszymi
      skojarzeniami, na które wpadłyśmy przy omawianiu poszczególnych jego kart
      ułożyłam wczoraj i spisałam taką oto historię:
      (0) Zaczęło się zupełnie banalnie, poznali się właściwie przez przypadek, on
      nawet na początku nie zwrócił na nią uwagi, ona się jemu tylko z daleka
      przyglądała. W końcu i ona jemu wpadła w oko. Zaczął się więc przed nią
      popisywać i wkrótce kompletnie ja zabajerował (I). Zagadywał, zaczepiał ją,
      zapraszał. Trzeba przyznać, że zupełnie ją oczarował: poświęcał jej tyle uwagi,
      a że był trochę starszy to wydawało się jej, że tyle więcej wiedział o życiu.
      Nic więc dziwnego, że wkrótce znalazła się z nim w łóżku (II). Myślała, że
      będzie to piękne przeżycie, w końcu tyle się o tym pierwszym razie naczytała...
      Ale okazało się, że nie było ani tak wzniośle, ani tak przyjemnie, a nawet
      bolało i to bardzo. Cóż, co się stało to się już nie odstanie, teraz mogła tylko
      iść się wypłakać w ramionach swojej powierniczki (III). Za to uświadomiła ona
      sobie, że stała się teraz kobietą i nabrała zupełnie innego stosunku do swojego
      ciała. Zaczęła lepiej je rozumieć i inaczej się nim posługiwać. On zareagował
      zupełnie inaczej – poszedł pochwalić się kolegom, przy okazji coś napomknął
      swojemu ojcu o zwiększeniu kieszonkowego (IV). Ale zamiast kasy dostał od niego
      tylko dobre rady i ostrzeżenia, że na kobiety to ma on jeszcze czas. Że najpierw
      należy zdobyć wykształcenie, coś w życiu osiągnąć, a dopiero później przyjdzie
      czas na amory. Ona zresztą też nie otrzymała wsparcia ze strony swoich bliskich,
      udała się więc po poradę do lekarza, a nawet poszła się wyspowiadać (V). Lekarz
      ją wysłał na badania i wyjaśnił parę rzeczy, ksiądz udzielił rozgrzeszenia i
      mogło się wydawać, że wszystko jest OK. Przede wszystkim teraz byli już parą
      (VI). Wprawdzie trochę musieli kombinować, żeby móc się spotykać (rodzice chyba
      czegoś się domyślali i patrzyli niezbyt przychylnym okiem na ich coraz bliższą
      relację), ale czegóż się nie robi w imię miłości. Tym bardziej, że teraz zrobiło
      się naprawdę romantycznie. Jednak sielanka zwykle nie trwa długo. Jemu już
      potajemne randki przestały wystarczać (VIII). Chciał oprócz tego uprawiać sport,
      spotykać się z kumplami, zaczął coś przebąkiwać o chęci wyjazdu. Mówił, że
      wprawdzie ją kocha, ale że jest też mężczyzną, więc musi się w życiu sprawdzić,
      coś sobie udowodnić, wziąć życie we własne ręce i urządzić je po swojemu (VIII).
      Ona oczywiście przyznała mu rację, ale i tak czuła się odrzucona, opuszczona i
      coraz bardziej samotna. Zaczęła też więcej od niego wymagać i to już nie tylko
      romantyzmu, ale zdecydowania bardziej konkretnych, życiowych rzeczy (IX). Ich
      drogi rozchodziły się – ona chciała domu a on właśnie nabrał chęci do zabawy.
      Imprezki, alkohol, tańce, dziewczyny i on w centrum ich zainteresowania (X).
      Wiedział, że to może ostatni moment żeby się wyszaleć, bywał na wieczorach
      kawalerskich u swoich kolegów i przeczuwał, że jemu też wkrótce przyjdzie się
      oświadczyć i sformalizować swój związek (XI). Tym bardziej, że środowisko
      wywierało coraz to większą presję i czuł się on coraz bardziej osaczony. Dał
      więc słowo, chociaż do końca nie był przekonany o słuszności tej decyzji i
      miewał chwile, że chciał od tego wszystkiego po prostu uciec. Ale skoro już
      słowo się rzekło, do akcji wkroczyli rodzice i szybko przejęli sprawy w swoje
      ręce – rozesłali zaproszenia, zorganizowali wesele, kupili wódkę i zaprosili
      gości (XII). Poczuł, że jego rola została ograniczona do tego, aby biernie dać
      się zaprowadzić do ołtarza. Ceremonia odbyła się sprawnie, a wraz z
      wypowiedzeniem sakramentalnego „tak” boleśnie odczuł, że jakiś etap w jego życiu
      zamknął się bezpowrotnie (XIII). Że teraz już nigdy nie będzie tak jak przedtem
      – żegnaj wolności a witajcie nowe obowiązki. Ale w praktyce okazało się, że
      bycie mężem wcale nie jest takie straszne jak mogłoby się wydawać. Ona bardzo
      się starała, dogadzała mu, prała, sprzątała, szykowała jedzenie (XIV). On będąc
      głównym obiektem jej zainteresowania mógł spędzać całe dnie bezczynnie przed
      telewizorem. Było mu nawet wygodnie, choć zaczął czuć, jakby powolutku życie z
      niego uchodziło. Nic mu się nie chciało robić, brakowało motywacji a kolejne dni
      były monotonne i podobne do siebie. Ona w końcu też zaczęła to odczuwać. Już nie
      przynosił jej kwiatków, nie adorował, zachowywał się tak jakby ona go coraz
      mniej interesowała. Za namową koleżanek zapragnęła więc to zmienić (XV). Kupiła
      nową bieliznę, włożyła bardziej wyzywające ciuchy, zainwestowała w perfumy.
      Postanowiła też wzbudzić w nim trochę zazdrości – zaczęła bywać na imprezach
      nawet dała się podrywać innym mężczyznom. Szczególnie takiemu jednemu o
      egzotycznej urodzie się spodobała. Wprawdzie nie chciała posuwać się za daleko,
      ale tak jakoś wyszło. Koleżanki mówiły że to przecież nic takiego (zawsze można
      się przecież wyspowiadać), że jej mąż najpewniej i gorsze rzeczy robi – zresztą
      i tak się o niczym nie dowie. Na nieszczęście on się jednak jakoś dowiedział
      (XVI). Atmosfera w domu momentalnie się pogorszyła, zaczęły się kłótnie,
      spięcia, awantury, rzucanie talerzami i trzaskanie drzwiami. W końcu on się na
      dobre wyprowadził i wystąpił o rozwód. Wydawało się, że wszystko stracone.
      Jednak opatrzność chyba nad nimi czuwała (XVII). Właśnie przyszły wyniki jej
      testów ciążowych – pozytywne. Wysłała więc mu wiadomość licząc, że może to w
      jakiś sposób wpłynie na jego decyzję.
      (Tutaj wzorem wszystkich szanujących się mydlanych oper następuje mały przeskok
      w czasie o parę miesięcy naprzód. Trudno bowiem opowiadać o jej złym
      samopoczuciu, humorach, przybranych kilogramach, rozstępach czy puchnących
      nogach (XVIII)).
      Akcja przenosi się więc na sam moment rozwiązania, gdzie ona już tylko boi się
      bólu, niepokoi się, czy wszystko będzie w porządku, czy dziecko urodzi się
      zdrowe no i przede wszystkim, czy nie okaże się ono czasem mulatem. Uff,
      wszystko już jest jasne (XIX)! Pociecha jest zdrowa, ona o bólu zapomniała jak
      tylko wzięła maleństwo w ramiona, jego kolor skóry też jest w porządku, a nawet
      z rysów twarzy noworodek jest podobny do jej męża. On zresztą też przyszedł w
      odwiedziny, przyniósł kwiaty, pogratulował i przeprosił za wszystko. Wygląda
      teraz na bardzo dumnego i szczęśliwego. Ona też jest szczęśliwa. Wspólnie
      podejmują decyzję, że jednak spróbują wszystko naprawić i być razem (XX).
      Wyjaśniają sobie wiele spraw, przebaczają sobie, on wycofuje pozew rozwodowy.
      Wychodzi na to, że i on taki święty znowu nie był i że obydwoje popełniali
      błędy. Obiektywna opinia rozjemcy bardzo im pomaga w uświadomieniu sobie tego.
      Postanawiają więc wspólnym wysiłkiem odbudować ich szczęście rodzinne. Obydwoje
      są teraz mądrzejsi, dojrzalsi, bogatsi w doświadczenia (XXI). On wraca do domu,
      ona obiecuje, że nie będzie robić wymówek. Wydaje się, że do ich małego świata
      znowu zawitała harmonia i wszystko znów powróciło na swoje własne miejsce. Jest
      nadzieja, że na stałe. No chyba, że...

      P.S. Coraz bardziej mi się ta talia podoba, ten Tarot chyba nawet lepszy jest od
      serialu w telewizji.
      • petra11 Re: Analiza kart Elves Tarot 07.09.07, 22:33
        Swietne!!!!!
        Zyciowe, ironiczne i jakze prawdziwe....
        Niezle to wszystko pozbieralas do kupy. Nie jest wazne jakie mamy
        czasy, tarot i tak do nich pasuje.
      • morgana8 Re: Analiza kart Elves Tarot 08.09.07, 00:27
        SUPER historia smile Nawet mozna ja zywcem zastosowac do wszelkich milosnych wrozb:

        0 - on nie zwraca na ciebie uwagi
        I - kompletnie cie zbajerowal
        II - bedzie inaczej niz myslalas
        IV - opowie o wszystkim kolegom
        VII - kumple beda wazniejsi od ciebie

        Z duzym przymruzeniem oka wink
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka