majcamajca
23.02.07, 20:36
Joola w wątku "Matylda" napisała rzecz taką: "opozycja neptun - saturn to jest
rowniez czynnik ktory energie
odbiera niz daje i to odbiera poteznie, daje doly i depresje." Z czym w
gruncie się zgadzam, ale nieco bym to złagodziła. Przyznam, że od dawna myślę
o tej opozycji, bo ma ją mnóstwo moich znajomych, to oczywiście pokoleniowa
przypadłość, ale wielu moich znajomych ma takie cudo na osiach, tak jak i
Matylda. Ja bym powiedziała, że taka opozycja to huśtawka nastrojów, od
euforii do depresji, ale ma to siłę kalejdoskopowej zmienności, niż tkwienia w
takich stanach. Za to wszyscy ci moi znajomi z taką opozycją (na osiach)
ładują się w takie związki, że włos się jeży na głowie. Nie może być
"normalnie" i "po bożemu", tylko najpierw trzeba oszaleć z radości, a zaraz
potem umrzeć z rozpaczy. I to właśnie wydaje mi się główną ich cechą. W pracy
radzą sobie całkiem dobrze, niektórzy odnoszą naprawdę wielkie sukcesy, ale
życie uczuciowe, to kompletna katastrofa. Jakoś dziwnie podejrzewam taki obrót
rzeczy za regułę, choć wiem, że powinnam raczej szukać gdzie indziej. Czy
możecie popatrzeć na swoich znajomych z taką opozycją na osiach? Bo może u
mnie tylko tak się dziwnie składa?