romy_sznajder
28.03.09, 01:03
Rok temu rozbilo sie na muldzie na Pulawskiej w Warszawie czerwone ferrari. W srodku byli dwaj dziennikarze motoryzacyjni, Jaroslaw Zabiega, ktory sie spalil i Maciej Zientarski, ktory - najprawdopodobniej - prowadzil i w wypadku oprocz powaznych urazow ciala doznal amnezji wstecznej. Jesienia zostal ubezwlasnowolniony, wciaz nie moze stanac przed sadem, bo nic nie pamieta. Biorac pod uwage tranzyty widac, ze jesienia 2009 i dalej cos sie ruszy, ale rozne sprawy ciekawe wychodza juz teraz. Dziwi mnie postawa Wlodzimierza Zientarskiego, ktory intensywnie bywa w mediach i opowiada o swoim cierpieniu nie wspominajac o zmarlym Zabiedze. Jest silny, na pewno, ale jakas dziwna to sila.
Obaj Zientarscy tuz przed wypadkiem wystapili w reklamie promujacej bezpieczna jazde, chyba w PZU. Juz pozamiatane, bilboardy pozdejmowane, cisza na ten temat.Duzo by mowic, obaj panowie sa znani, sa przez dziennikarzy traktowani ulgowo, a o zmarlym Jaroslawie pamietaja wlasciwie tylko znajomi z Super Expressu.
Mlodszy Zientarski rehabilituje sie niemal na oczach wszystkich (tranzyt jowiszowy, wiadomo), starszy udziela wywiadow, zwlaszcza ostatnio, kiedy byl tranzyt Marsa po Sloncu z dnia wypadku.
Najnowsze teksty na ten temat to z Gali (sic!):
www.gala.pl/gwiazdy/wywiady/zobacz/artykul/wlodzimierz-zientarski/
I z Polityki. Ten artykul zaczyna sie od leadu: Rok temu dwaj dziennikarze motoryzacyjni - Zientarski i Zabiega- rozbili się Ferrari. W tej samej chwili życie kilkunastu bliskich im osób także wypadło z toru. www.polityka.pl/na-poboczu/Lead33,1137,285863,18/