Dodaj do ulubionych

Zrezygnowana żona naukowca...

30.07.08, 18:28

Już nie wiem, co mam robić... piszę żeby sie wyżalić i może prosić o radę,
może ktoś jest w podobnej sytuacji... Mój mąż jest pracuje praktycznie 24/7,
dzień i noc, pisze artykuły i jakieś raporty z badań, prowadzi projekty w
różnych ośrodkach naukowych w Polsce i za granicą, dużo podróżuje, i jego
zegar biologiczny zupełnie sie rozregulował. Nawet nie robi tego dla pieniędzy
- ja też pracuje, obydwoje mielibyśmy wystarczające dochody gdyby pracował 5
razy mniej. Ale on nie chce z niczego rezygnować, twierdzi, że ma do
spełnienia "misję naukową" i kocha to, co robi. Martwię się o niego, o jego
zdrowie. Namawiałam na terapię, ale on nawet nie chce o tym słyszeć. Pewnie
nikt nic tu nie pomoże, ale może jest tu jakiś pracoholik na forum? Może jakiś
pomysł, jak sobie z tym radzić?
Obserwuj wątek
    • utalia Re: Zrezygnowana żona naukowca... 30.07.08, 23:33
      myśle ze jest to sytuacja beznadziejna i nie wyobrażam sobie aby
      mozna było zrobic cokolwiek. Człowiek z takim podejściem do życia
      nie widzi nic innego. Ja bym zwiewała póki pora.
    • krysiulka Re: Zrezygnowana żona naukowca... 31.07.08, 10:30
      A jakie są Twoje plany i marzenia?
      Czy Mąż wpiera Cię w ich realizacji?
      Czy macie wspólne plany i marzenia?

      Oczywiście to nie sa pytania, na które odpowiada się na forum internetowym, ale może są drogą do...wyjaśnienia sytuacji.

      Wiesz - życie jest bardzo wygodne, gdy ma się "misję do spełnienia"... a wokół grono służących, które zapewniają czystość skarpetek i gorącą zupę. Wygodnie jest też tego nie zauważać i nie doceniać. Nasuwa się także pytanie, ile jest w Tobie poświęcenia i czy nie rezygnujesz ze siebie, by to wszystko jakoś się jeszcze trzymało.

      Moim zdaniem generalnie wszystko w nas i wokół nas zmierza w dobrym kierunku, więc cokolwiek się stanie, wierzę, że bedzie dobre dla Was.
      Trzymam kciuki
      Krysia
    • eksdoktorant Dwa pytania 31.07.08, 16:27
      Pytanie nr 1: czy Twój Mąż ma jakieś POZANAUKOWE hobby?
      Czy ma jakichś kumpli (najlepiej spoza środowiska naukowego), z
      którymi chociaż sporadycznie wychodzi na piwo?

      Pytanie nr 2: jak było przed ślubem?
      Bo jeżeli tak samo, to nie chcę być uszczypliwy, ale widziały gały...

      Zadałbym jeszcze trzecie pytanie, ale przez grzeczność się
      powstrzymam.
      • emilka_29 Re: Dwa pytania 31.07.08, 17:03
        Już odpowiadam.

        Ja nie martwię się swoją sytuacją, być może niezbyt jasno się wyraziłam na
        początku i wyszło tak, że ja jestem nieszczęśliwa, bo mąż nie poświęca mi zbyt
        dużo czasu itp. Ja się martwię o jego zdrowie. Pogodziłam się już z tymi jego
        'misjami naukowymi' (jeszcze przed ślubem), nawet mi to imponowało, byłam w
        pełni przygotowana na to, żeby być dla niego wsparciem bez względu na wszystko.
        Między nami wciąż układa się bardzo dobrze (domyślam się o co chciałeś spytać,
        eksdoktorancie :) mimo, że brakuje czasu, ale ja już wykroimy te chwile to jest
        cudownie :) Niemniej jednak, zauważyłam, że on od jakiegoś czasu np. sypia tylko
        2-3 godziny dziennie, mówi, że nie może spać ze stresu, często pisze po nocach
        artykuły. Tłumaczyłam, że w takim tempie to szybciej zawału dostanie. Nie ma
        żadnego hobby poza nauką - kiedyś pływaliśmy teraz on już nie ma czasu, i ciężko
        go namówić na wyjście na basen. Namawiałam na terapię - bez skutku. Twierdzi, że
        jest zdrowy i nawet nie chce o niczym słyszeć. Może ktoś z Was miał podobną
        sytuacje w małżeństwie? Zaznaczam, że rozwodzić się nie chcę, chodzi mi o to,
        jak przekonać pracoholika-naukowca do podjęcia terapii..? A może jest tu na
        forum jakiś naukowiec co mu się udało z tego "wyjść"?
        • niewyspany77 Re: Dwa pytania 31.07.08, 18:38
          jezeli na meza nie dziala lagodna perswazja trzeba przejsc do nieco bardziej
          brutalnych metod, ze tak powiem. to ze nei chcesz sie rozwodzic to nie ma
          znaczenia - przypuszczam ze w takim stanie mogloby to mu wisiec i powiewac. obym
          sie mylil.
        • xxiixx1 Re: Dwa pytania 05.08.08, 15:57
          Wytlumacz mu,ze sie na smierc zapracuje w ciagu kilku lat i nie spelni swojej
          misji. Zeby spelnic misje, musi byc zdrowy i w pelni sil do emerytury. Powiedz
          mu, ze nie odpoczywajac gorzej pracuje, ale sam tego nie widzi jeszcze. Wiadomo,
          ze jak czlek niewyspany, to mu sie we lbie placze
    • xxiixx1 ps 05.08.08, 15:59
      on chyba mysli (jak wielu chlopow), ze jest duchem bezcielesnym, czystym umyslem
      - zwroc mu uwage, ze mozg to taki sam organ jak inne i trzeba dac mu odpoczac
      • emilka_29 Re: ps 06.08.08, 07:36
        Dzięki za odpowiedź. Tak, ja to ująłeś /aś. Najgorsze, że ja już wszystkiego
        próbowałam, wszelkich perswazji, gróźb, próśb, ech... Niby przyznaje rację,
        mówi, że odpocznie, ale dalej robi swoje. Zaczęłam czytać literaturę dt
        pracoholizmu. Kiedyś to pojęcie było mi obce. Czytałam też, że w większości
        problem ten dotyka menedżerów, nie słyszałam, że naukowcy też mogą mieć taki
        problem :/
        • radekko Re: ps 08.08.08, 07:32
          Tak, mogą. Kończy się albo noblem, albo wypaleniem zawodowym. Z całego serca
          życzę Wam tego pierwszego.
          Nauka wbrew pozorom daje znacznie więcej motywacji niż zwykła praca. Poza
          pieniędzmi, które zdolny naukowiec potrafi nieźle generować, dochodzi jeszcze
          problem prestiżu w środowisku naukowym a czasem i dosyć szerokiej sławy. to
          nawet trudno na pieniądze przeliczać. Pracoholizm w wydaniu naukowców jest chyba
          trudniejszy do opanowania.
          Powodzenia.
          • sisigma Re: też żona ;) 08.09.08, 13:45
            A takiego prostego ludowego sposobu jak zrobienie awantury próbowałaś?
            Jakby nie miał zdrowia to by tak nie harował, jak mu rzeczywiście zdrowie
            siądzie to przestanie. Smutne ale prawdziwe. Ja całe szczęście tak nie mam ale
            znam paru takich co to udowadniają (trudno z zewnątrz powiedzieć komu) że tak
            mogą i jak się nie narobią to się czują źle, może mają poczucie winy, czy
            coś...Do czasu jak znajdą sie na internie albo kardiologii - mądrzejszym
            wystarczy raz, a ciężkie przypadki niestety wracają tam aż do zawału/perforacji
            wrzodów itp.
            Psychoterapia nie pomoże jeśli delikwent nie czuje potrzeby żeby się jej poddać,
            że w ogóle jakaś pomoc mu potrzebna.
            Zastanów się czy ty naprawdę jesteś taka matka miłosierdzia, ze tylko o niego Ci
            chodzi - bo to też jakoś normalne nie jest że nie masz żadnych potrzeb tylko on
            i on...?
          • rolls-royce Re: ps 17.08.09, 07:36
            Argumentację Radekka dopełniłabym o jeszcze jeden element, znaczący w przypadku
            młodszych naukowców: presja ze strony starszych kolegów po fachu. Nie wiem, czym
            zajmuje się Twój mąż, ale u nas, humanistów, presja zwykle zaczyna się od słów:
            "A to pani czytała?" - "Nie czytała pani?! Naprawdę?" łamane przez: "Oczywiście
            wie pani, co mam na myśli?".
    • sebas.4 Re: Zrezygnowana żona naukowca... 04.09.09, 09:09
      Nie zazdroszczę ci sytuacji, sam nie chciałbym znaleźć się w
      podobnej. Jednak myślę że takie są wymogi współczesnej nauki. W
      okresie PRL przyzwyczailiśmy się że praca w nauce to rzecz z jednej
      strony nobilitująca a z drugiej dająca bezpieczeństwo. Na świecie
      tak nie jest, bycie naukowcem, który w dodatku chce coś znaczyć jest
      ciężkie i stresujące, to nie to samo co bycie np. urzędnikiem - 8
      godzin za biurkiem i do domciu. Zgadzam się że może się to skończyć
      Noblem lub całkowitym wypaleniem. Jednak, tak jak nie można być
      mistrzem tenisowym na pół gwizdka, tak nie można sobie dpuścić w
      nauce, jeśli chce się w niej coś osiągnąć. Nic na to nie poradzisz.
    • strusia30 Re: Zrezygnowana żona naukowca... 30.09.09, 23:09
      Ja ostatnio czytałam książkę "Jak być uczonym", Hellera, w której mówi o tym, że
      należy dbać o system nerwowy, bo to bardzo kruche jest. Dość dobrze przemyślane
      uwagi nt. naukowców, może podsuniesz mężowi. Gdyby nie córeczka, która jest
      bardziej upierdliwa niż mój szef, to też bym dłuuuugo pracowała
      zawodowo/naukowo, niektórzy to lubią.
      • eptesicus naukowcem zostaje się z ciekawości świata 26.06.10, 17:50
        nie zaś z misji. To coś w rodzaju pasji, pasji do dowiadywania się
        nowych rzeczy o świecie, a w najlepszym wypadku hobby, tylko że za nią
        płacą pieniądze.
    • nanomag Re: Zrezygnowana żona naukowca... 24.05.11, 13:35
      Problem polega właśnie na tym, że w nauce albo angażujesz się całkowicie albo pracujesz na drugiej linii frontu.
      Ja jestem doktorem ale zarazem mamą dwóch małych chłopców, którzy mocno utrudniają mi bycie na pierwszej linii frontu.
      Z czym wcale nie tak łatwo się pogodzić.
    • adrs Re: Zrezygnowana żona naukowca... 01.07.11, 15:05
      Niech zacznie normalnie pracować a nie pisać te artykuły, normalni ludzie tego nie czytają. W większości przypadków to się nie przydaje w praktyce. Tematy są idiotyczne, albo nieciekawe. Albo pisze ktoś artykuł o czymś co wszyscy wiedzą, aby udowodnić to w sposób naukowy. Czyli np. 200 stron tekstu o tym jak działa koło.
      Oczywiście środowisko naukowe się bardzo cieszy, bo im więcej tekstu tym lepiej! A ktoś z góry na tym zarabia.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka