guderka
23.06.07, 08:45
u mnie wyraźnie na samym początku moja mama chuchała i dmuchała na Maję. co
ja gadam. do dziś tak jest. rozpieszcza ją ile wlezie

wtrącała mi sie w rehabilitacje gdy ćwiczyłam ją w domu (mieszkałysmy razem)-
"bo Maja płacze przy ćwiczeniach, odpuść jej trochę", kłóciłysmy się gdy Maja
sie wywracała a ja nie pomagałam jej wstać bo dziecko musiało sie SAMO
nauczyc wstawania. Moja mama zawsze biegła i chciała pomóc
a dalsza rodzina ..cóż-chyba nie wiedzą jak sie zachować , widać że jest im
jej szkoda, litują sie (wrrrrrrrr), kuzyn który ma rok młodszą córę ciągle
woła "juleczko , ale maja nie może się z tobą ścigać, maja ma chore nóżki".
Julka spojrzy sie jak na wariata-Maja też (czekam kiedy coś mu powie)-i
biegną dalej hahah
teściowa z kolei- jakby nie zauwazała Mai problemów. Jeszcze nie wiem czy ona
je totalnie wypiera czy totalnie akceptuje. Tesciu-jeszcze cięższy orzech.
Ciągle jak ją widzi mówi ze robi postępy, pyta o rehabilitacje i ciągle
pyta : Będzie lepiej? Cholera NIE- będzie tak jak jest bo choroba jest i nic
jej nie zmieni,,eh