Dodaj do ulubionych

jednym z najtrudniejszych momentow

28.06.07, 19:26
była dla mnie zmiana wózka ze zwykłej spacerówki na "maklaren" a potem
normalny wózek dla niepełnosprawnych.Kilka lat nie mogłam po prostu
powiedziec ze dziecko ma porażenie mózgowe- takie wypieranie rzeczy
oczywistej.Mąż nie miał takich problemów przyjął do wiadomosci ,
zaakceptował i już. Jak było u Was?
Obserwuj wątek
    • guderka Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 20:01
      hmm
      pierwsza operacja i jak ją odwolizili na blok operacyjny, ona zamroczona rączki
      wyciągała a ją wieźli do windy, na krojenie,bałam się że się nie wybudzi, że
      umrze...nie jadłam i nie spałam kilka dni
      i jeszcze-w szpitalu po którejś operacji gdy kazali jej chwilowo siąść na wózek
      żebym dźwigać ..i ona siadła i po całym korytarzu jeździła i się śmiała a mi
      serce krwawiło..bałam się że tak zostanie..
    • katka761 Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 20:02
      jak dotąd
      wkładanie rurki do ph-metrii i trzymanie Piotrka za rączki coby sobie tej rurki
      nie wyciągnął.
      no i obawa przy tk główki
      • gofer73 Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 21:37
        ja z grubej rury - najtrudniejsza dla mnie była pierwsza resuscytacja po
        zaksztuszeniu. Nie byłam wtedy jeszcze przeszkolona z udzielania pierwszej
        pomocy ale udało się i przywróciłam Preclowi oddech. Po tym nic już nie było
        trudniejsze.
        • igge Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 22:16
          ło matko, gofer, to naprawę z grubej rury, rany Boskie, że Ty umiałaś to
          skutecznie zrobić, po prostu uratowałaś dziecko, Precelku zawdzęczasz mamie
          życie
          ewentualność śmierci dziecka, to rzeczywiście nie ma słów ekstremalnie trudna
          sytuacja
          jedyną w życiu trudniejszą od porażenia Moniaska sytuacją dla mnie było
          poronienie czyli jak dla mnie śmierć upragnionego dziecka, modliłam się wtedy o
          to żeby było najciężej możliwie niepełnosprawne ale żeby żyło
          a po 6 miesiącach zaszłam w ciażę z Monią, nie miałam nigdy wcześniej żadnej
          styczności z żadną osobą niepełnosprawną i po kolejnych 7 miesiącach urodziłam
          z przygodami Monię i tutaj najtrudniejszym momentem wybudzając się z narkozy
          była niepewność czy uratowali tylko mnie czy na pewno dziecko też, nie
          zniosłabym utraty kolejnego dziecka, nie jestem wcale dzielna a bardzo słaba
          psychicznie i załamałabym się na amen
          • gofer73 Re: jednym z najtrudniejszych momentow 29.06.07, 22:31
            Nie umiałam, to był odruch. Na szczęscie prawidłowy. Jak już pisałam dla
            każdego rodzica tragedia jego dziecka jest najgorszym przeżyciem i często
            myślą, że lepiej znieśli by jakieś inne, ich zdaniem lżejsze cierpienie. A
            wszystko boli tak samo.....
      • igge Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 22:01
        rozumiem Was dobrze dziewczyny, kiedy małej kazano nosić ortezy, nie jakieś
        największe tylko do kolan to mimo,że je zrobiliśmy - nie zakładałam, bez sensu,
        ale nie mogłam na to patrzeć (teraz to oczywistość i drobna właściwie
        niedogodność choć stygmatyzuje dziecko), serce mi się krajało też kiedy ze
        względu na biodra kazali jej nonstop nosić swasha, taki aparat na pupę i uda z
        metalowymi prętami, razem z łuskami wyglądała od pasa w dół jak robokop i
        wszyscy wgapiali się na ulicy. Kiedy miała jakieś 4 latka i traciłam nadzieję,
        że będzie chodzic - sama upomniałam się o wózek inwalidzki, żeby była bardziej
        samodzielna ale lekarz ochrzanił mnie. Natomiast sam zakup mclarena i wożenie
        ją w nim do dzisiaj czasami (nawet ze starszym sprawnym bratem na kolanach) nie
        był wielką tragedią bo w ogóle uwielbiam wózki dziecinne, miałam kilka i
        cieszyłam się z kolejnego,nawet takiego ze sklepu rehabilitacyjnego, sam
        mclaren wygląda fajnie (gdyby córce pozwolić nie schodziłaby z niego wcale,
        babcia ją wozi i potem są awantury)
        Natomiast nazwa, diagnoza: mózgowe porażenie dzieciece, mimo,że jej nie
        unikałam była niewyobrażalnie wielką traumą, miesiącami, ba, latami nie mogłam
        się pozbierać. Reszta rodziny przyjęła to naturalnie.
        Trudne też są regularne narkozy dziecka, zawsze strasznie się o nią boję ale
        jeszcze trudniejsze jest znieść jej wycie z bólu kiedy miała podawaną toksynę
        botulinową bez znieczulenia.
        Ostatnio, w związku z pójściem do zerówki, do najtrudniejszych momentów
        dołączyło patrzenie jak wielką przykrość sprawia jej wykluczanie z niektórych
        zajęć w szkole, słuchanie o tym jak niektóre dzieci ją wyśmiewają z powodu
        niepełnosprawności, i przede wszystkim słuchanie o tym jak bardzo nie chce być
        inna, różnić się, nie móc skakać, tańczyć polki, chodzić bez kiwania, bez
        łusek, nie przewracać się etc jednym słowem słuchanie jak bardzo chciałaby być
        sprawna
        • guderianka Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 22:23
          moja Maja też do mnie walneła jakis czas temu "Mamusiu, przykro mi że masz
          takie dziecko z wadą wiesz"?
          albo jak dzieciaki ją wypychały z placu zabaw-a ona nie mogła równowagi
          utrzymac i sie wywalała, i wstawała a one ją znowu buch na ziemię ;/
          • igge Re: jednym z najtrudniejszych momentow 28.06.07, 22:51
            mnie Monia kiedyś zapytała czy ją kocham taką niepełnosprawną, czy cieszyłam
            się z jej urodzenia, no po prostu mnie zatkało, jak ona może mnieć takie
            wątpliwości, przecież to chyba widać/słychać/czuć, że ją kocham!
            • mamaronja Re: jednym z najtrudniejszych momentow 29.06.07, 09:23
              Boże Święty - nie mam takich przeżyć jak Wy - raz tylko nie wytzrymałam, gdy
              Małą usypiali do rezonansu... - zawołałam wtedy męża, by mnie zmienił.
              Wytrzymuję, gdy piszczy, krzyczy i zwraca przy Vojcie, gdy ją w szpitalach
              kłują po kilka razy bo ma problemy z krążeniem, a ona na mnie wtedy pztrzy jaby
              chciała powiedzieć "mamo, dlaczego tak mi robią ?".
              Po ciężkich przeżyciach I roku byłam przygotowana na diagnoże MPDz.
              Wiem co to jest, wychowywałam się z osobą z ciężkim porażeniem.
              • igge Re: jednym z najtrudniejszych momentow 29.06.07, 16:17
                no, Vojta to też było przeżycie, nie dla mnie ta metoda i tak zawsze miałam
                wrażenie, że źle robię i płakałam razem z dzieckiem, żałuję, że w ogóle
                wcześniej nie zrezygnowałam z Vojty
    • izabela1976 Gdy synka przewozili na OIOM 29.06.07, 18:10
      Najtrudniejszym momentem dla mnie było gdy w I dobie życia przewożono mojego
      synka do innego szpitala na oddział intensywnej terapii. Strasznie się wtedy
      bałam, że już nigdy go nie zobaczę....
      • igge Re: Gdy synka przewozili na OIOM 29.06.07, 21:49
        czytałam, że taki przewóz może być bardzo ryzykowny dla dziecka
        ja się nie zgodziłam i jakoś małą zostawili tam gdzie się urodziła
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka