mamaronja
22.10.07, 14:36
Nie cierpię, nie cierpię gdy ktoś znowu , po dwóch latach szukania,
budzi we mnie nadziję na znalezienie przyczyny zaburzeń rozwojowych
Mojego Skarba...
Pewien Bardzo Rozchwytywany Profesor zasugerował nam dalsze
szukanie, skierował do innego specjalisty, wg niego w końcu znajdą u
Małej jakiś problem metaboliczny - mimo, że już dyła pod tym kontem
diagnozowana w CZD... Jej, teraz nawet zaczynamy myśleć nad za
granicą, mimo, że znalezienie czegoś, co umożliwiłoby leczenie Małej
jest chyba b. mało prawdopodobne.
No i tak mi się w głowie znów ta głupia nadzieja obudziła, znów się
łudzę... To jest uczucie bliskie obsesji, obłędu, wszystko znów się
kręci wokół szukania rzeczy chyba na dzisijszy stan medycyny
niemożliwej...
Macie nadzieję, żę będzie lepiej lub całkiem dobrze ? Lubiecie
nadzieję ?