mat120
15.02.08, 21:45
miasta.gazeta.pl/lublin/1,48724,4909696.html
Pomnik dla ukraińskich ofiar Armii Krajowej?
Karol Adamaszek2008-02-07, ostatnia aktualizacja 2008-02-07 21:07
W piątek rozstrzygnie się, czy na Lubelszczyźnie powstanie pierwszy
pomnik poświęcony ofiarom Armii Krajowej. - Jeśli zbrodni dokonali
Polacy, to trzeba mówić o niej otwarcie i nazywać ją po imieniu.
Dzięki temu osiągniemy pojednania - uważa Mariusz Zajączkowski,
historyk IPN.
W miejscowości Sahryń, w powiecie hrubieszowskim, spotkają się dziś
wojewoda lubelska Genowefa Tokarska i wołyński Mykoła Romaniuk, a
także sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
Andrzej Przewoźnik. Wspólnie przeprowadzą wizję lokalną na
sahryńskim cmentarzu rzymskokatolickim, na którym w przyszłości
stanie krzyż - pomnik upamiętniający śmierć ok. 200 ukraińskich
cywili.
Do wybuchu drugiej wojny światowej Sahryń był wsią polsko-ukraińską.
W 1942 roku Niemcy wysiedlili z niej Polaków.
- W marcu 1944 roku sytuacja na całej Lubelszczyźnie była zaogniona.
Sahryń został zaatakowany przez oddziały AK obwodu tomaszowskiego
jako wieś, w której znajdował się posterunek ukraińskiej samoobrony.
Atak był konsekwencją rzezi dokonywanych przez UPA na Wołyniu -
relacjonuje Mariusz Zajączkowski z lubelskiego Instytutu Pamięci
Narodowej. - Najpierw na zabudowania spadły pociski zapalające.
Potem zastrzelono uzbrojonych Ukraińców. Wreszcie zaczęła się
regularna rzeź. Nie zwracano uwagi na kobiety i dzieci. Kto nie
uciekł, ten zginął. Zadziałał prosty mechanizm odwetowy - mówi
Zajączkowski.
Według Waldemara Podsiadły, pełnomocnika wojewody ds. ochrony
dziedzictwa narodowego i spraw kombatantów, do dziś obie strony,
ukraińska i polska, spierają się o to, ile osób zostało
zamordowanych z rąk żołnierzy polskiego podziemia w Sahryniu. -
Będziemy nad tym dziś dyskutować. Strona ukraińska powinna jednak
dobrze udokumentować listę ofiar. Dziś niektóre osoby występują na
niej dwukrotnie. Dopiero po tych korektach będziemy mogli mówić o
tym, ilu ludzi naprawdę zginęło - mówi.
Nie tylko liczba zabitych, ale też fakt, że mordu dokonali AK-owcy
może różnić. - Osobiście nie wierzę, że powstanie pomnik, który tak
dobitnie mówi o winie Polaków - uważa Rafał Wnuk, również historyk
IPN.
Podobnie uważa Podsiadło. Widział już napis, który
najprawdopodobniej zostanie wyryty na krzyżu. - Jest bardzo, bardzo
wyważony - zdradza.
Jego treści nie chce zdradzić sam autor Andrzej Przewoźnik. - Zanim
nie siądziemy do rozmów z wojewodą wołyńskim, nie chcę wzbudzać
niepotrzebnych konfliktów - mówi Przewoźnik.
A tych się można spodziewać. Dwa lata temu z inicjatywą postawienia
pomnika na cmentarzu rzymskokatolickim do władz powiatu
hrubieszowskiego wystąpiła bezpośrednio strona ukraińska. Jak
wspomina Lech Bojko, wójt Werbkowic (w tej gminie leży Sahryń), nie
udało się wtedy porozumieć. - Proboszcz nie zgodził się na stawianie
pomnika, sprawa została więc odłożona do momentu, aż zajmą się nią
przedstawiciele wyższego szczebla - mówi.
Jeśli pomnik w Sahryniu powstanie, będzie pierwszy na
Lubelszczyźnie, ale nie w kraju. Monument ku pamięci ukraińskich
ofiar AK odsłonili wspólnie prezydenci Wiktor Juszczenko i Lech
Kaczyński w maju 2006 w Pawłokomie pod Przemyślem. Z rąk polskich
żołnierzy zginęło tam wedle różnych szacunków ok. 400 ukraińskich
cywili.