marena7
18.03.10, 09:46
Zbudowaliśmy dom w naprawdę zabitej dechami wsi. Do najbliższego
sklepu jest kilometr, ale oprócz wina i nieświeżego salcesonu nic
tam nie można kupić. Pieczywo przywozi sklep obwoźny, a resztę
zakupów robię raz w tygodniu w hipermarkecie w mieście. Do apteki 3
kilometry, więc nauczyłam się zawsze mieć podstawowe lekarstwa
(aspiryna, plastry, jodyna) w domu. Na stole mam notes, w którym
zapisuję wszystko to co kończy - lista zakupów jest bardzo ważna, bo
nie ma gdzie wyskoczyć np. po sól, o której się zapomniało.
Pogotowia jeszcze (na szczęście) nie wzywałam, ale do sąsiadów
przyjechało po półgodzinie, więc nie najgorzej. Nie ma kanalizacji,
ale mamy przydomową oczyszczalnię, którą w 90% sfinansowała gmina z
funduszy unijnych. Raz w roku przyjeżdża szambiarka, nie ma problemu.
Dzieci mamy dorosłe, na swoim, więc problem ze szkołami odpada.
Widzę jednak jak radzą sobie sąsiedzi. Po dzieciaki codziennie
przyjeżdża autobus szkolny. Zabiera i przywozi z powrotem. Gorzej z
licealistami, których trzeba podrzucić do przystanku. Bez samochodu
na wsi ani rusz. My mamy dwa. Mąż ciągle w rozjazdach, ale zawsze
tak było, taką ma pracę, a ja na emeryturze też muszę mieć auto, bo
opiekuję się starymi rodzicami i całe zaopatrzenie przywożę do domu.
Innej komunikacji brak! Do najbliższego przystanku, z którego
odjeżdżają autobusy PKS i busy 3 kilometry. Miejskiego autobusu nie
ma. Nam to nie przeszkadza, ale może być problemem dla rodzin z
dziećmi.
Wieś to cudowne miejsce na jesień życia! Cisza, spokój, zieleń! Mam
ogromny ogród, uwielbiam w nim pracować. Jesienią mam własne maślaki
pod sosnami. Grill na tarasie, ognisko i pieczone ziemniaki na
własnym polu. Nikt nam nie przeszkadza i my nikomu nie przeszkadzamy.
Latem w piżamie spaceruję w ogrodzie, nikt mnie nie widzi. Mamy tu
poczucie swobody i bezpieczeństwa. Zimą ogrzewamy dom kominkiem
opalanym drewnem. Nie sprawia nam to trudności. Trzeba też odśnieżać
drogę dojazdową, ale jakoś sobie radzimy. Trochę fizycznego wysiłku
nie zaszkodzi. Mamy też elektryczną odśnieżarkę. Z sąsiadami
(miejscowymi) żyje się nam doskonale. Nawzajem pilnujemy sobie
swoich obejść i świadczymy drobne uprzejmości. To bardzo ważne.
Dobry sąsiad lepszy jest niż agencja ochrony mienia. Gdy pojawia się
w naszym zakątku ktoś obcy, wszyscy sąsiedzi natychmiast stoją przy
furtkach. Złodziej nie ma szans!
Mieszkam na wsi już osiem lat i nadal trwam w zachwycie. To
najlepsza nasza decyzja, nie wróciłabym do miasta za żadne skarby!
Jednak nie polecam takiej lokalizacji jak moja pracującym rodzicom
małych dzieci. Te wszystkie dojazdy do pracy, przedszkola, szkół,
zajęć dodatkowych, kolegów, dziecięcych imprez, dziadków, sklepów,
aptek itp. mogą zabić przyjemność wiejskiego życia. Ciężko to zgrać.
Dziecko samo nie wróci z miasta dwoma autobusami i busem z
przesiadką. Młodej rodzinie łatwiej żyje się w mieście.