tintin
05.11.07, 00:44
Uciekłem na wieś. I nie wyobrażam sobie że mógłbym wrócić do wielkiego miasta
gdzie spędziłem wiele lat. Większośc zycia. Najpierw chcielismy uciec gdzies
daleko. Tak jak znajomi, w mazurskie bezdroża, albo w dalekie góry. W końcu
wylądowaliśmy na wsi w poblizu miasta.
Są sarny i lisy. Mieszkamy w środku lasu i po naszej drodze nie jeździ żaden
samochód oprócz naszego. Nocą widac tylko jedno światełko z oddali. Jest
super. Ale to nie jest zwykła wieś. Sąsiedzi to lekarze, dziennikarze,
prawnicy, właściciele firm etc. Jest dobra szkołą, supermarket 20 km ale
samochodem to 10 minut - a w mieście jechalismy pół godziny mimo że był tylko
4 km. Lekarz, apteka. jednym słowem tzw cywilizacja. Jak się okazuje ważna.
Znajomi wybrali mazurską wieś i im zazdrościlismy. Marzył nam się stary dom i
hektary własnych sadów czy lasów. Do czasu. Do czasu kiedy okazało się, że ich
córka źle znosi nową szkołę. Koleżanki śmieją się z niej i mówią że jest
dziwna. Bo czyta książki i chce badac życie morskich ssaków jak dorosnie. A
koleżanki chcą co najwyżej kiedyś wyjśc za mąż.
Sąsiedzi zaś wpadają i natarczywie domagaja się pozyczenia na wino albo
wypicia wina.
Miała byc wycieczka szkolna do dużego miasta - ale rodzice nie chcieli.
Wycieczka za darmo, ale trzeba było mieć po 10 zł na bilet do muzeum i na
basen. Rodzice uznali że to za dużo. Fakt - biedni. Ale na wino zawsze się
znajdzie.
No i to, że najbliższe miasto z kinem i kiepską księgarnią jest o 1,5 godz
drogi od nich.
Mozna by tak mnozyć, ale sprowadza się to do jednego. Sa strasznie samotni, bo
nikt ich nie rozumie, a oni tez nie rozumieją nikogo. Ich internet, książki,
jedzenie warzyw takich jak bakłażan - są uwazane za dziwactwa ludzi z innego
świata.
Znajomi owszem wpadają tłumnie w wakacje, ale przez pozostałą cześć roku
siedzą sami.
Ale oczywiście nie zawsze musi tak byc. Znam przecież ludzi na tych samych
mazurach którzy świetnie sobie radzą - mają znajmych i przyjaciół. Ale to
zawsze są ludzie z miasta którzy uciekli.
Wniosek? Na wieś tak, ale trzeba wiedzieć czy to wieś dla nas. Bo w jednej
fakt że ccemy żeby nasze dziecko uczyło się angielskiego jest całkiem
normalny. W innej to dziwactwo i wywyższanie się. W jednej to że mamy internet
to naturalne. W innej - obiekt żartów.