k1234561
14.01.10, 18:17
Z cyklu opowieści supermarketowe.
Byłam dziś w Carrefourze zrobić zakupy.Idę na dział pieczywo,po
bułki.Leżą one w takim wielkim plastikowym przezroczystym
pojemniku,zamykanym.Aby sięgnąć bułkę,trzeba założyć plastikową
rękawiczkę i otworzyć małą klapkę,na wierzchu pojemnika.Zresztą
wszyscy wiecie o co chodzi.I tu moim oczom ukazał się następujący
widok.Mamusia z dwójką dzieciaczków tak ok.4-7 lat,też kupowała
pieczywo,tymczasem jej dzieci,bawiły się w nurkowanie rękami w
bułkach.Prawie leżały w tym pojemniku,dodam,że z nosa im ciekło,więc
co chwila sobie te nosy rękami wycierały a potem łapska w bułki i
przewalały to pieczywo.Mamusia oczywiście nie reagująca.Ja miałam
wielką ochotę kupić kilka szt.bułeczek,ale po tym co zobaczyłam
odechciało mi się.Grzecznie zwróciłam tej mamie uwagę na to co robią
jej dzieci.Owa pani na mnie się rozdarła z oburzeniem wołając,że to
PRZECIEŻ TYLKO DZIECI.Ja jej na to że skoro ma takie podejśćie to w
takim razie niech zapłaci za te wszystkie bułki które jej dzieci
osmarkanymi rękami dotykały.Ale mamcia kompletnie się nie
przejmowała.W końcu przyszła pani obsługująca to stanowisko,spytała
mi się co tu się wydarzyło,więc jej powiedziałam.W tym czasie mamcia
dzieci wraz z dziećmi szybko się ulotniła.
Ten epizod dał mi do myślenia ile to pewnie razy kupiłam zasmarkane
bułki,przelizane jabłka itp.bo przecież dla niektórych, dzieci to
święte krowy...