Dodaj do ulubionych

Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy lub..

08.05.08, 18:07
W ostatnim czasie wszyscy oszaleli na punkcie Walentynek a przecież my mamy od
dawna swoje święto miłości przypadające 24 czerwca w noc przesilenie
wiosennego. Święto, które ma nawet pewne tradycje takie jak puszczanie wianków
na wodzie czy szukanie kwiatu paproci.
Nie wiem czy wątek się przyjmie ale mam dwie propozycje. Podzielę je na dwa wątki.

Obserwuj wątek
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 08.05.08, 18:09
      1. Już dzisiaj zaczynamy szukać kwiatu paproci czyli wszystkiego co jest
      związane z Nocą Świętojańską.
      Mogą to być legendy, wiersze, piosenki, filmiki - jednym słowem wszystko a jak
      ktoś z was (ja sama mam a co?!) ma jakieś wspomnienia związane z tym świętem
      może je tutaj opisać. Można też samemu wymyślić jakąś legendę no i wiadomo, że
      nam ją tutaj wkleić

      A więc do dzieła....
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 11.05.23, 18:44
        RÓŻE Z JABŁKA

        2 Jabłka (czerwone)
        1 Pkg. Ciasto francuskie
        120 g Konfitura
        Cynamon

        W przypadku róż jabłkowych umyj jabłka, pokrój je na pół, usuń nasiona i pokrój w bardzo drobne plasterki.
        Rozwałkuj ciasto francuskie nieco większe na lekko posypanej mąką powierzchni roboczej i pokrój je na 6 równych pasków.
        Posmaruj każdy pasek dżemem i umieść plasterki jabłka zachodzące na siebie na górze i posyp cynamonem. Następnie złóż dolną połowę każdego paska ciasta francuskiego i zwiń paski luźno, wzdłuż.
        Piec w foremce do muffinek w nagrzanym piekarniku zgodnie z instrukcją na opakowaniu, a następnie wyjąć z formy i pozostawić do ostygnięcia.
        Posyp róże jabłkowe cukrem pudrem do smaku i podania.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 30.05.23, 16:46
        TURYSTA NAGRAŁ WIDMO, KTÓRE POJAWIŁO SIĘ NA NIEBIE - Gazeta - 30.05.2023
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 30.05.23, 21:50
        W downych casach to wszyndy żyła cołko mocka duchôw, straszkôw a rostômajtych inkszych uokropyństw. Jedne ludziôm pômogały, inksze szkodziły. Besto ludziska, jak te dobre widzieli, to byli fes radzi. Ale jak widzieli te złe, to mieli pierzińskigo stracha! I wtyncos nojlepi było uciekać, coby takigo niy trefić z bliska. Ale niy zowdy sie tak dało i tedy uowdy trza było takymu w gymba wejrzeć.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 03.06.23, 11:38
        Czterdziesta pierwsza - Żelazo
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 04.06.23, 17:47
        POGODA NA ŁYSEJ GÓRZE - Nasze Miasto - 04.06.2023
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci 05.06.23, 00:25
        PO WIANKACH
        Poco panu tyle książek?
        Wiochna dziewczę się spytało,
        fi czy tobie, wiochno mila,
        Kwiatków wonnych nie za mało?
        *
        :i: *
        Słowikowi czy wystarczą
        W maju śpiewy, cudne trele?
        Czyż mu gruchań będzie wtedy
        Podług ciebie tak już wiele?
        *
        # *
        Wiochna lilje, słowik arje,
        fi ja lubię pieśni, książki,
        Chabry ocząt, róże ustek
        I twych włosów płowe wstążki.
        Z. Domański,
    • madohora Re: Szuakamy czarownicy lub czarownica 08.05.08, 18:15
      2. Szukamy czarownicy(jej) lub czarownica (jego). Oczywiście wiem, że powinno
      być czarodzieja ale co ja tutaj rządzę wiec mogę.
      Jednak u nas ta czarownica to jest ta "dobra" czyli szukamy osoby, która wzbudza
      u nas sympatię jest nam miło z nią rozmawiać.
      Z uwagi na to, że to jest świat wirtualny mamy ograniczone możliwości
      Acha i nie między sobą. Do zabawy zapraszamy także osoby z innych for
      Jak wam się zabawa podoba to do dzieła
      A więc szukamy....
      • madohora Re: Szuakamy czarownicy lub czarownica 15.06.13, 23:36
        No cóż już niebawem
        Zaczynamy taką zabawę
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 13.05.08, 11:55
      Nikt nie chce się skusić na szukanie "kwiatu paproci"

      "Zakwita raz, tylko raz biały kwiat"
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 26.07.13, 22:26

    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 13.07.14, 01:08

      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 03.11.14, 12:36

        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.01.15, 23:38
          Ja tego nie wiem kolego
          Dzisiaj był bal czarownic - dlaczego?
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 02.06.15, 23:04
      Życie ludzkie rozwija się najpiękniej i najpotężniej, o ile nie zrywa stałego związku z przyrodą, o ile dążąc w kierunku udoskonalenia duchowego, pozostaje wiernem jej ramom. A ta przyroda najmocniej i najszerzej wre swemi siłami na wiosnę. Przepiękne i wiekuiście niezmienne odradzanie się staje się celem i środkiem zarazem. Zdrowa dusza ludzka czuje to raczej, niż myślą ogarnia i przeżywa rozkoszne dreszcze pragnień, tęsknoty i upojeń.
      I przodują tu młodzi i zdrowi, a w tym pochodzie stają się lepsi i szlachetniejsi. Pomagać im należy, a nie kamienie rzucać pod nogi.
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 02.06.15, 23:06
      Wiosna w pełnym rozkwicie, Młodzież nasza tłumnie wylega na łono przyrody, skupia się i pełną piersią wchłanię w siebie tajemnicze szmery i objawy. Żyje radością samą i weselem. Niech żyje! - boć radość przecie jest najpłodniejszym pierwiastkiem twórczym, a nie smutek lub - co jeszcze gorsze - apatja. Śród ochoczej zabawy na łonie natury nastąpi zbliżenie wzajemne naszego społeczeństwa. bez względu na klasy. stany, rodzaj zajęcia i inne przeżytki. To plus poważny - silne scementowanie wyda korzyści nieobliczalne na drodze zdobyczy naszego życia narodowego i kulturalnego
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 02.06.15, 23:15
      WIANKI

      O, nieznajomy chłopcze, pojmałeś mój wianek,
      Widzę, jak wiosło twoje po fali go niesie.
      Przyjdź i w oczy mi spojrzyj, wyroczny kochanek,
      Pójdziemy razem dalszych wróżb szukać po lesie.
      Zatrzymaj łódź koło /Julie... To la... I te smółki
      W koralowy wianuszek ja splotłam dziś rano
      Brwi twoje są tak czarne, jak skrzydła jaskółki
      Wargi ci krwią czerwoną po brzegi oblano. .
      Nikt cię nie zna-Przybywasz zapewne z daleka.
      Skądże ci być mym mężem, jak oto sądzone?
      Rok nie przejdzie (dzień każdy tak szybko ucieka),
      A do domu swojego wprowadzisz mię-żoną.
      Takie silne masz ręce... Łódź ginie już w dali.
      Nie ciekawyś, kto wiankiem się z tobą zaręcza.
      Odpływasz, nieznajomy, wciąż szybciej, niedbalej -
      Co ci tam głów dziewczęcych i wianków tych tęcza!
      Powrócisz przecie kiedyś-tak, jeszcze tej
      Wianek smółek różowych powiązały osy
      Przyjdziesz, pełen dziwnego, słodkiego uroku,
      Powita cię głosów mych chór wielogłosy.
      I ja wybiegnę z domu, rumieńcem płonąca,
      Nieznajoma zupełnie, a przecie kochana
      A na szyi wysmukłej, brązowej od słońca
      Mieć będę takie smółki, jak te, z tego wianka.

      Halina Zawadzka
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 14:39
      Cześć ci, nocy jedynej, rozświetlona płomieniem świętego Ognia. W opalowej mgle powstały, z zimnego oddechu wód przezroczych, całowanych przez słońce, zapachów zawrotnych i namiętnych westchnień dziewiczych kwiatów, wśród konarów kędy się kołyszą na wielkich prętach chmielu dziwożony, wśród bajki o szczęściu, którym jest niedościgły, potworami otoczony, kwiat paproci wśród całego tego czarodziejstwa i szalu, święci się odwieczna tajemnica ognia. Największa i najwspanialsza sprawa Człowieka. Ten, który pierwszy z żagwią płonącą wpadł w gromadę ludzką, tęskniącą do życiodajnego słońca, ten był bogiem porywającym promie- je marnym robakom ziemskim na pastwę. Wszystkie wiary, wszystkie kulty, wszystkie tęsknoty i namiętności istoty zwanej człowiekiem, wszystkie zbiegają się w symbolu słońca - w Ogniu.
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 14:41
      Tak. wiem iście skąd pochodzę.
      Nierasytnym ogniem płonąc,
      Lśnię i spalam się sam w sobie.
      Światło ze mnie idzie w światy.
      Węgiel ze mnie został czysty
      Tak, jam płomień oczywisty

      Nitsche
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 14:48
      Tęsknota i cześć dla pramacierzy i źródła istnień objawiła się w kulcie ognia; ten, co go
      dał ludzkości, był nadczłowiekiem, gdyż bóstwu wydarł jego najważniejszą tajemnicę - tajemnicę życia - tworzenia nowego życia. Człowiek zaczął tworzyć. Zaczął siać wkoło siebie płomienie niszczące lub urabiające nowe formy istnienia, mylił się i błądził, unicestwiał siebie i innych, lub porywał wzwyż, budował nadgwiezdne światy. wstrząsał bryłą ziemskiego błota i lepił z niego cudowne zdarzenia. Z kagankiem w dłoni szedł cierpliwie w gąszcze i mroki, pochylał się litośnie nad grzęzawiskiem ziemskim łagodnie oświetlał nędzę, ból, i małość bliźnich. Z żagwią w dłoni pędził przed siebie, burząc granice i fundamenty, budowane przez pychę i przemoc, podpalał swoje i cudze włości, w szale zapamiętania tworząc wciąż na nowo,
      szukając idealnej formy dla swych, nigdy niezaspokojonych pragnień i pożądań. Odwieczny nakaz instynktu i nieświadomej wiedzy o przedistnieniu, nakazały ludzkim gromadom święcić wszędzie i zawsze ogień jak talizman życia, miłości i szczęścia. Bowiem w nim jest wszystko, w jasnym, szczerym, wesołym bracie ogniu, co tańczy, śpiewa i pieści, niszczy, oczyszcza i oświetla ciemne noce, z któremi walczy nieśmiertelnie. Niech się święci twój czar rusałczany,
      dziewczyno, przy ogniu płonącym nocą, na cześć Kupały, niech się święci twoja moc, chłopcze
      uroczy, co zdobywasz ogień skokiem w płomień miłości, spalającym was oboje na zaślubiny
      z Sobótką. "Niech płyną wianki wodą. Cieszmy się swą urodą, niech w oczach płomień
      drga, niech tańczy szczęścia skra
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 14:56
      NIE IDŹ, DZIEWCZYNO...

      Nie idź, dziewczyno, późną godziną
      w las, w ciemny las,
      Nie biegnij z chaty po szczęścia kwiaty,
      gdy dzień już zgasł!
      Bo w noc tę w bory ciągną upiory,
      topielce złe,
      gdy chwycą krzepko swą ręką lepką,
      nie puszczą cię...
      Tam sieć. zdradliwa wije Się, skrywa
      wśród drzew, wśród drzew.
      i pająk chwyci cię w swoje nici
      i wyssie krew...
      Tam wśród paproci oko się złoci:
      złośliwy skrzat
      głowę omroczy, a wąź wytoczy
      w ciebie swój jad...
      Tam dziwożony w zwój roztańczony
      porwą cię w krąg
      i, nieszczęśliwa, nie wyjdziesz żywa
      z ich rąk.
      Długie twe kosy, snop złotowłosy
      zaplączą w żerdź
      wkoło obskoczą, i załaskoczą
      na śmierć, na śmierć...
      Nie biegnij z chaty po szczęścia kwiaty
      w straszydeł moc
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 15:09
      Nad brzegiem Wilji, wprost Cielętnika, zgromadzili się rankiem w piękny dzień Czerwcowy. Sześciu ich było wraz z gościem z Warszawy, ś. p. Stefanem Dąbrowskim, artystą malarzem, który właśnie w tym czasie zjechał do nas dla urządzenia 1-szej Wystawy malarskiej, podjętej kosztem i zabiegami dziesięciu udziałowców dobrej woli. Wsiedli w łódkę i pojechali na wywiad, gdzieby można urządzić" Wianki" i "Sobótki", z zastrzeżeniem dwóch koniecznych warunków:
      1) ażeby zabawa była możliwie liczną i tylko w gronie swojem, a więc polskim; i
      2) ażeby módz jakoś wydobyć od władz moskiewskich obowiązujące pozwolenie na muzykę i ognie sztuczne.
      Wywiad udał się bardzo pomyślnie. Przystań dla wyruszenia korowodu łódek dekorowanych obrano w ogrodzie p. Br. Ogińskiego w Pospleszce. W jego również lesie, na granicy z lasem miejskim, śród pięknego pasma wzgórz znaleziono śliczną dolinę, która odtąd otrzymała miano "Doliny Sobótek". Dolina ta miała wiele dobrych warunków. Przede wszystkiem leżała ona poza granicą ówczesnego Wilna, a więc należała do powiatu, więc pozwolenie na zabawę otrzymano od "isprawnika", co znakomicie rzecz całą uproszczało. Jakoż otrzymaliśmy pozwolenie na urządzenie prywatnego pikniku z orkiestrą wojskową. O śpiewach chóralnych i ogniach sztucznych w pozwoleniu nie było wzmianki, lecz ustnie zalecono "ostrożność i umiarkowanie". I to w zupełności wystarczyło. Przez lat sześć odbywały się owe pikniki, urządzane coraz to przez inną osobę, przy udziale 80 - 300 i więcej osób. Na "Dolinę Sobótek" zjawiał się zazwyczaj jakiś pan z gwiazdką, dostawał pół butelki wódki specjalnie dlań przywiezionej (dla uczęstników zabawy jedyne mi trunkami były: herbata, mleko, lemoniada i piwo), poczem trzy lub pięć rubli w garść i... wszystko było w porządku. Wilja w granicach miasta zmienia się w noc Sw. Jąna w jakiś czarowny obraz z łódek i barek oświetlonych róznokolorowemi lampjonami i ukwieconych, że wreszcie na obu brzegach zgromadzają się tłumy wielotysięczne, które głośnemi okrzykami witają korowód i grzmotliwemi oklaskami darzą uczęstników serdeczną podzięką i uznaniem.
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 15:17
      Jeszcze jest wielu śród nas z tego grona, co brali udział w pierwszych "Wiankach", warto przypomnieć sobie, jak to się wówczas odbywało. Juź od godz. 4-ej popołudniu wagony
      tramwajowe na dystansie "Plac Katedralny - Pośpieszka", acz zdublowane i do granic ostatecznych zapchane publicznością, zdobywano śród ogólnej wesołości szturmem, i tak to trwało aż do godz. 8-ej wieczorem. Nieświadoma rzeczy publiczność napróżno łamała sobie głowę, coby mogło ściągać tak licznych uczestników, skoro nie był to ani "Dziesiąty piątek", ani też doroczny fest i kiermasz pod kościołem św. Piotra i Pawła, dni nawet wyścigi konne
      Dujeżdzano do kresu, u wnijścia do ogrodu Pomologicznego, i tam parami lub gromadkami skierowywano się drożyną dość mozolną i pod górę, mniej więcej o pół wiorsty w prawo.
      Tę mozolną wędrówkę hojnie wynagradzał widok naraz uderzający przybysza. Obszerną, czystą i równą dolinę, obrzeźoną dokoła lasem młodocianym, ożywiało kilkadziesiąt lub kilkaset osób, śród których było mnóstwo barwnych plam lekkich toalet i kostjumów damskich. Dookoła obciągano dolinę drutem. nie tyle dla ochrony przed natręctwem niepożądanych uczęstników, co dla rozwieszania różnokolorowych lampjonów. Nawet u wejścia parokrotnie wznoszono ozdobną bramkę, gdzie gospodarze zabawy spotykali
      swych gości radośnem powitaniem i różami (dla pań). Na uboczu grzmiała orkiestra wojskowa
      zdobywając się na numery najmniej rażące, a nawet i specjalnie dobrane. Kilkanaście stołów i rzędy umyślnie na ten cel wzniesionych, dawało możność zmęczonym i łaknącym szukania wypoczynku i posiłku. Obsługiwano się wzajemnie na zasadzie bezwzględnej uprzejmości i równouprawnienia. To urządzenie skromnej uczty śród lasu kosztowało zawsze wiele pracy i wysiłków, gdyż wszystko bez wyjątku przywożono z miasta, nie wyłączając i wody źródlanej na samowary, podobne do kotłów fabrycznych. Bilet raz opłacony składką "śród swoich" dawał prawo ryczałtowe do wszelkich zabaw i używek. O godz. 8 1 / 2 czas schodził na zabawach, pełnych ruchu i wesołości. Ale niestety, nie było jeszcze wtedy Idnematografów i nie było miljonowych przedsiębiorstw filmowych, i skutkiem tego ogromna ilość przepięknych obrazów z naszej "Doliny Sobótek" pozostała nieznaną Natomiast z każdego roku mógł skrzętny zbieracz zdobyć coś nie coś z amatorskich zdjęć fotograficznych, które zapewne przechowały się aź dotychczas. O godz. 8 lub 9 rakiety zapowiadały pochód z góry przez las do obranej przystani nad Wilją. Oczywiście, maszerowano parami, - śmiem sądzić - nie przygodnie tylko składanemi. A na rzece obraz czarodziejski i zupełnie nowy. Setki barwnych i świetlisLych łampjonów połyskują na łodziach i barkach wraz z ogniami bengalskimi i płonącemi beczkami ze smołą, odbijając się po kilkakroć na powierzchni "naszych strumieni rodzicy" Rozgwar, gorączkowy pośpiech, ciągłe nawoływania, oderwane głosy komendy gospodarzy wodnych. Wyruszamy... przed nami, jako zapowiedź, płyną setki wianków, a każdy rozświetlony i w kolorową osłonę zaopatrzony. Chóry męskie i kobiece rozlegają się rozgłośnie i biegną ku miastu, aby wstrząsnąć każdą piersią polską i zbudzić w nich wiarę i ufność w lepszą dolę i przyszłość...Po opuszczeniu barek i łódek tylko 2/3 towarzystwa wracały ostatniemi tramwajami na "Dolinę" i tu doskonale się bawiono jeszcze godzin parę skakaniem przez ogniska, śpiewem i t. d. Dopiero o brzasku wracano gromadami do miasta z zasobem dobrych uczuć i myśli, które niejednemu, a może bardziej jeszcze niejednej, wystarczały na długo.

      Wianki w Wilnie 1905 rok
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 16:39
      Kwiat paproci.

      Cudowna noc... noc czarów...
      z niebieskich obszarów
      gwiazd wianki,
      jak kochanek
      w oblicze kochanki
      patrzą w wodę srebrzystej rzeczułki...
      W księżyca blask złoty
      po przez wonnych traw sploty
      śpiących kwiatów całuje kielichy...
      Cyt!.. gwarzą drzewa...
      Głos ich cichy
      płynie. obszarem pól,
      szeroko się rozlewa
      w czarowny śpiew...
      Wietrzyka wiew
      wtórzy. ... -
      I płynie w dal
      tęsknota ból -
      za szczęściem...
      li
      szczęścia kwiat -
      Paproci kwiat
      zakwita...
      w sercu, co kocha...
      hej! w sercu...

      Józef Batorowicz
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 16:45
      Nad ziemią naszą w przestworzach unosił się Czas. Zegar dziejowy wydzwaniał godziny życia,
      a ono igrało hałaśliwie, swarliwie, wesoło. Aż zdarzyło się, że na ziemię tę wstąpił wróg i wskazówki zegara zatrzymał...Niewola, martwota, ból, upokorzenie opanowały tę ziemię i miasto nasze. Ani wesołość rozbrzmiała na rozłogach łąk naszych, ani pieśń ochocza popłynęła drogą rzek naszych. Cierpiel1ie władną siłą przygniatało ludzi ku ziemi. Smutnym był Czas, - ale ścigłemi oczyma patrzył cierpliwie w przyszłość. I oto zdarzyło się, że najeźdźcy powinęła się noga Czas się poruszył, zabrzmiała pieśń wolności, zrazu nieśmiało, niosła się echem po wioskach, górach, dolinach, płynęła rzek łożyskiem, budziła uśpione, zagrzewała obumarłe..Wróg wszakże omdłał był tylko, - zerwał się więc szybko i zwalił ciężką pięść na karki zuchwałych. Znów odrętwienie i ból zapadły głęboko w duszę zwyciężonych i gniotły ją, cisnęły, poniewierały bez końca. Czas uchodził troską zdjęły Tu zdarzyło się oto po raz wtóry, że najezdżca legł i w konwulsyjnych drgawkach walczy ze śmiercią Czas się wstrząsnął, targnął duszami i wskazówki na zegarze poruszył. Męczennikom sprawy Narodowej uwieńczył skroń, ludowi przyniósł nadzieję i jednym dał miecz w rękę, drugim lemiesz, innym lutnię lub wiosło...I poszybowała pieśń zwycięska, pieśń wolncści, poniosła sią echem daleko. a z prądem wód posyła wieść dalej coraz dalej... Wianki! Wyludniły się wioski, opustoszały chaty, miasta się zaroiły, ciągnie tłum ponad rzekę, pieśniarze stroją lutnie, wioślarze silne dłonie zbroją w wiosła, a nadobne dziewoje splatają wieńce, by je puścić w dzień wesela narodowego na wody naszej Wiłji...Czas wszystko mógł - bo miał czas.
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 16:49
      Baśń Świętojańska

      Cyt!.. o, cyt! już, słowiku, w gęstwinie
      ucisz swoje rozgłośne piosneczki,
      Baśń po lesie Świętojańska chodzi,
      kwiat cudowny zakwita paproci...
      Moc zaklęta z tchnieniem wiatru płynie,
      Dziw na leśne wyszedł nikłe stecki,
      Czar w srebrzystej
      się życa powodzi
      w dziuplach próchno zapala i złoci,
      Hen, nad leśną w gęstwinie skrytą strugą.
      pośród czeremch rozkwitłych i kalin-
      z latarkami snują się świetliki,-
      błędny ognik milczkiem się przekrada.
      W ciemnej toni błyska jasną smugą,
      między krzewy sunie dzikich malin,
      tam, gdzie młode zwarte zagajniki-
      i gdzieś w gąszczach om rocznych przepada.
      A Baśń chodzi sobie borem-lasem-
      het! po dawno zapomnianych drogach...
      Czar się ubrał w sznur paciorków szklany
      Dziw z za dębów patrzy wielko-oczy...
      I w Iiljowe dzwonki dzwoni czasem,
      gdy rozkwita na leśnych rozłogach
      kwiat paproci, kwiat zaczarowany,
      co swym blaskiem wzrok śmiertelny mroczy.

      Józef Batorowicz
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 17:09
      Błędny ognik

      Tłumy publiczności fali nieustanną przewalały się po ogrodzie miejskim. Ku wieczorowi ciżba wzrastała. Orkiestry grzmiały na zmianę w różnych punktach. Tak zwane zabawy zbiorowe, które usiłowało urochonić szerokie koło gospodyń i gospodarzy, nie udawały się zupełnie. Ale ożywienie i zadowolenie panowały niezmiennie: oczekiwano na "Wianki" ognie sztuczne, żywe obrazy i wreszcie "Sobótki", lecz do tego potrzeba było cieniów nocy, po dniu przepięknym, ciepłym i rozmarzającym. Dekoracja z wspaniałych gór, wijącej się wstęgi wodnej i przebogatej zieleni drzew i kwiatów były wprost niesłychane. Natura, jako reżyser, była bajkowo szczodrą i niewzruszenie piękno siejącą. Batorówki studenckie, dzięki niezwykłej
      ruchliwości swych posiadaczy, zdawały się wypełniać ogród. Szczęśliwcy, którzy zasiadali ławki, nie opuszczali swych miejsc ani na chwilę, pełniąc jednocześnie obowiązki orjentacji i łączności dla młodszych członków rodziny, przyjaciół i znajomych. Właśnie do eleganckiej i ładnej kobiety podchodzi dwóch panów.
      - Irenko, mówi starszy, już dobrze siwy i jeszcze lepiej otyły-przyprowadzam ci kolegę w zawodzie i miłego towarzysza - doktór Zygmunt X
      D-r Zygmunt skłonił się wytwornie i ucałował podaną sobie rękę żony kolegi. Był wszakże jeszcze o wiele młodszym od swego towarzysza i jako wojskowy, zachował ruchy nieomal młodzieńca.
      - Czy nie widziałeś Heli?-zagadnęła męża po wymianie kilku zdań z nowoprzybyłym.
      - Nawet kilka razy. Bądź spokojna-nie przepadła, powinna tu być wkrótce, gdyż uprzedziłem ją, że wkrótce opuścimy ogród.
      - Ty sam chyba, gdyż ja muszę dla Heli...
      - O nic z tego nie będzie! Wieczory tu nad rzeką bywają chłodne i musisz wrócić do domu, co zaś do Heli, o ile zechce tu zostać, może zostać z kolegami i przyjaciółkami, którzy ją odprowadzą do domu. .
      Po chwili przypadł kłopot rodziny. Śliczna, zgrabna szatynka, wykapana mamusia. Śmiały się jej oczy, cała figura jakby tańczyła bez ustanku, a z ust leciały wykrzykniki.
      - Mamusia już idzie... szkoda.. teraz będzie najładniej. Jak się ściemni, machniemy sobie w kółku swojem kilka turów walca na to już nie pójdziemy szukać świetlików, a może za to pomyślimy o walczyku, mazurze i skakaniu przez ogień. Na boisku tenisowym... a może i mazura. Muzykę już pozyskaliśmy.., Mamusiu, a potem chlaśniemy sobie przez ogień...
      No, dobrze! niech się pan rozchmurzy, dziś nie można być w złym humorze lub smutnym...Prosiła tak serdecznie i tkliwie, dotykając
      - No. nie wiem, bo mamusia nigdy już tego pana nie spotkała, ale go zawsze z przyjemnością wspomina.
      - A on jak wspomina pani mamusię?
      - Czy pan się na mnie za co gniewa?
      Pan doktór się wstrząsnął, jakby w inną skórę włażąc. Przystanął pod drzewem, w mroku zupełnym i ujął tę rączkę swawolną.
      - Na wszystko zgoda! pójdziemy szukać świetlików, lecz jeśli je znajdziemy, co wzamian od pani otrzymam?
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 17:20
      Chwyciłeś mię w gorące swoje dłonie.
      W ogień. lub za ogień lecimy jak dwie ćmy.
      Drżą serca w nas. sośnina smolna plonie.
      Nad ogniem brzozy cień. a w ogniu
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 17:23
      Czarodziejskiej pieśni zdroje,
      Rozsypane w łzy perliste,
      Płyną! rzewne, słodkie, czyste
      W roztęsknione serce moje.
      Czarodziejskie pieśni twoje.
      Wulkanicznej duszy falą
      Drżą płomienne pieśni twoje,
      To chychoczą, to się żalą...
      Czarów pieśni twych się boję.
      Czarodziejskie pieśni twoje
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 17:26
      Czarodziejskie cud dziewoi
      Z nurtem Wilji płyną pieśni;
      Faunowie mdleją leśni,
      Nimfa w bluszczów zwój się stroi.
      W noc Sobótek śnią syreny
      Swe misterja Backlinowe..
      W gajach ścichły już echowe
      Czarów twoich kantyleny-
    • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.15, 17:30
      Po wiankach

      Poco panu tyle książek?
      Wiochna dziewczę się spylało.
      A czy tobie, wiochno mila,
      kwiatków wonnych nie za mało?

      Słowikowi czy wystarczą
      W maju śpiewy. cudne trele?
      Czyż mu gruchań będzie wtedy
      Podług ciebie tak już wiele?

      Wiochna lilje, słowik arje,
      A ja lubię pieśni. książki,
      Chabry ocząt. róże ustek
      I twych włosów płowe wstążki.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.16, 15:18
        W dzień Świętego Jana wtykano różdżki w ziemię - ile jest ludzi w domu tyle różdżek. Czyja najpierw uschła, to znak że ten w ciągu roku umrze.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 12:01
        Gdy Jan z deszczem przybywa, to słota bywa także i we żniwa (24.06.)
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 16:55
        Już świętego Jana, ruszajmy do siana! (24.06.)
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 17:11
        Wigilia św. Jana, noc świętojańska[a] – święto obchodzone w nocy z 23 na 24 czerwca w wigilię świętego Jana Chrzciciela, będące próbą zasymilowania przez chrześcijaństwo pogańskich obrzędów związanych z letnim przesileniem słońca.

        W obrzędowości prawosławnej wigilia św. Jana wypada 23 czerwca/6 lipca (według kalendarza gregoriańskiego) i poprzedza święto Narodzenia proroka Jana Chrzciciela.

        W tradycji wschodniosłowiańskiej święto Iwana Kupały (ukr. Свято Івана Купала; ros. Иван Купала) obchodzone jest głównie na Ukrainie, Białorusi i Rosji w dniu 24 czerwca/7 lipca (według kalendarza gregoriańskiego). Posiada ono wiele zapożyczeń z wcześniejszego, pogańskiego święta tzw. Nocy Kupały[b][c].

        W krajach anglosaskich pod nazwą Midsummer, w germańskich Mittsommerfest.

        W Polsce Kościół katolicki nie mogąc wykorzenić z obyczajowości ludowej corocznych obchodów pogańskiej sobótki (nocy Kupały)[d], podjął próbę zasymilowania święta z obrzędowością chrześcijańską.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 17:19
        https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQfPWBYRb9dW7QIPfhR1odpJYUwj4GLOTc7Oe-b9f1VRMudVQSWOw
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 17:24
        skoki przez ognisko (np. Niemcy, Polska, Litwa, Łotwa, Rosja),
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 17:29
        obrzęd zarzucania wianków przez głowę na drzewa (np. historyczna Wielkopolska, Pomorze, Warmia i Mazury),
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.06.17, 17:56
        wieńczenie zielem (np. Polska, Szwecja, Dania, Niemcy, Rosja itd.).
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 13.09.17, 22:02
        - Dzień dobry, jest Marysia?
        - Dzień dobry. Słyszałem, że zabierasz moją córkę na walentynkową randkę.
        - Tak, proszę pana.
        - Gdzie zamierzasz ją wziąć?
        - W moim aucie.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 13.09.17, 22:04
        https://fotoforum.gazeta.pl/photo/1/wb/qa/5ixj/aQ6BoJs8sdy06pSi4X.jpg
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 17:59
          LIZAKI Z CIASTA - SERCA

          Okruchy ciasta (suche)
          50 g Orzechy laskowe (mielone)
          1 łyżka Mleko
          1 łyżka Miód
          80 g Serek śmietankowy (śmietana kremowa)
          150 g Couverture (biały)
          coś Olej (do glazury)
          Barwnik spożywczy (czerwony)
          Dekor serc (biały)

          Do ciasta z sercem wyskakuje, najpierw wymieszaj miód i mleko. Dodaj orzechy laskowe i okruchy ciasta. Dodaj ser śmietankowy, aż uzyskasz plastyczną masę. W zależności od konsystencji dodaj trochę więcej okruchów ciasta lub serka śmietankowego. Ciasto nie powinno przyklejać się do rąk. Uformuj kulki i wstaw do lodówki na około pół godziny.
          W międzyczasie rozpuść couverture kilkoma kroplami oleju nad łaźnią wodną. Dodaj czerwony barwnik spożywczy, aż uzyskasz pożądany odcień. Zanurz łodygi w couverture na jednym końcu i włóż je do kulek. Schłodzić ponownie przez 15-30 minut.
          Gdy czekolada wyschnie na patyczku, zanurz ciasto w kuwerturze, obracając się stale, aż zostaną równomiernie pokryte lukrem. Natychmiast umieść ozdobne serca na wierzchu (należy to zrobić szybko, zanim glazura wyschnie). Przed podaniem pozwól ciastu z sercem wyschnąć ponownie w chłodnym miejscu.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 01.06.23, 19:49
          Ale jednego razu pogodoł se uo tym ze swojôm babkôm. I dopiyro wtedy dowiedzioł sie, że to, co go nawiydzo po nocach to je zmora. Niy, niy prziznoł sie babce, że mo ze zmorôm utropa. A szkoda, bo może by wiedziała, jak se dać ś`niôm rady! A tak synek uostoł z tôm pierônôm sôm. Ino po nocach go cisła a gryzła i cyckała. To było uokropne.
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 12:03
        Jo tymu związkowi dobrze niy wróża
        On mi przynosi zawsze jedna róża
        Godo piykne, jeszcze jak
        Ale bajtlik pusty mo jak flak
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 12:07
        Patrzę na ciebie i w to nie wierzę
        że w tobie drzemie takie zwierzę
        Jesteś jak niedźwiedź co chrapie...
        Tylko dlaczego na mojej kanapie
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 13:03
        Z tym facetem mam pod górkę
        Najpierw kupił mi komórkę
        Ale po co tego nie wiem
        By przywiązać mnie do siebie
        Jak zobaczył raz mój dom
        No to z miejsca zmienił ton
        Do fortelu aż się uciekł
        By dorobić sobie klucze
        Przyszły do mnie jego siostry
        Zachwalały go, że boski
        Że nie spiszę go na straty
        BO jest mądry i bogaty
        Nie wiem po co do mnie przyszły
        Nie wiem co mam o tym myśleć

        Bo to przecież chwyt jest znany
        Towar przereklamowany
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 13:04
        Wiosna w pełnym rozkwicie, Młodzież nasza tłumnie wylega na łono przyrody, skupia się i pełną piersią wchłanię w siebie tajemnicze szmery i objawy. Żyje radością samą i weselem. Niech żyje! - boć radość przecie jest najpłodniejszym pierwiastkiem twórczym, a nie smutek lub - co jeszcze gorsze - apatja. Śród ochoczej zabawy na łonie natury nastąpi zbliżenie wzajemne naszego społeczeństwa. bez względu na klasy. stany, rodzaj zajęcia i inne przeżytki. To plus poważny - silne scementowanie wyda korzyści nieobliczalne na drodze zdobyczy naszego życia narodowego i kulturalnego
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 13:05
        Tęsknota i cześć dla pramacierzy i źródła istnień objawiła się w kulcie ognia; ten, co go
        dał ludzkości, był nadczłowiekiem, gdyż bóstwu wydarł jego najważniejszą tajemnicę - tajemnicę życia - tworzenia nowego życia. Człowiek zaczął tworzyć. Zaczął siać wkoło siebie płomienie niszczące lub urabiające nowe formy istnienia, mylił się i błądził, unicestwiał siebie i innych, lub porywał wzwyż, budował nadgwiezdne światy. wstrząsał bryłą ziemskiego błota i lepił z niego cudowne zdarzenia. Z kagankiem w dłoni szedł cierpliwie w gąszcze i mroki, pochylał się litośnie nad grzęzawiskiem ziemskim łagodnie oświetlał nędzę, ból, i małość bliźnich. Z żagwią w dłoni pędził przed siebie, burząc granice i fundamenty, budowane przez pychę i przemoc, podpalał swoje i cudze włości, w szale zapamiętania tworząc wciąż na nowo,
        szukając idealnej formy dla swych, nigdy niezaspokojonych pragnień i pożądań. Odwieczny nakaz instynktu i nieświadomej wiedzy o przedistnieniu, nakazały ludzkim gromadom święcić wszędzie i zawsze ogień jak talizman życia, miłości i szczęścia. Bowiem w nim jest wszystko, w jasnym, szczerym, wesołym bracie ogniu, co tańczy, śpiewa i pieści, niszczy, oczyszcza i oświetla ciemne noce, z któremi walczy nieśmiertelnie. Niech się święci twój czar rusałczany,
        dziewczyno, przy ogniu płonącym nocą, na cześć Kupały, niech się święci twoja moc, chłopcze
        uroczy, co zdobywasz ogień skokiem w płomień miłości, spalającym was oboje na zaślubiny
        z Sobótką. "Niech płyną wianki wodą. Cieszmy się swą urodą, niech w oczach płomień
        drga, niech tańczy szczęścia skra
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 13:28
        Jeszcze jest wielu śród nas z tego grona, co brali udział w pierwszych "Wiankach", warto przypomnieć sobie, jak to się wówczas odbywało. Juź od godz. 4-ej popołudniu wagony
        tramwajowe na dystansie "Plac Katedralny - Pośpieszka", acz zdublowane i do granic ostatecznych zapchane publicznością, zdobywano śród ogólnej wesołości szturmem, i tak to trwało aż do godz. 8-ej wieczorem. Nieświadoma rzeczy publiczność napróżno łamała sobie głowę, coby mogło ściągać tak licznych uczestników, skoro nie był to ani "Dziesiąty piątek", ani też doroczny fest i kiermasz pod kościołem św. Piotra i Pawła, dni nawet wyścigi konne
        Dujeżdzano do kresu, u wnijścia do ogrodu Pomologicznego, i tam parami lub gromadkami skierowywano się drożyną dość mozolną i pod górę, mniej więcej o pół wiorsty w prawo.
        Tę mozolną wędrówkę hojnie wynagradzał widok naraz uderzający przybysza. Obszerną, czystą i równą dolinę, obrzeźoną dokoła lasem młodocianym, ożywiało kilkadziesiąt lub kilkaset osób, śród których było mnóstwo barwnych plam lekkich toalet i kostjumów damskich. Dookoła obciągano dolinę drutem. nie tyle dla ochrony przed natręctwem niepożądanych uczęstników, co dla rozwieszania różnokolorowych lampjonów. Nawet u wejścia parokrotnie wznoszono ozdobną bramkę, gdzie gospodarze zabawy spotykali
        swych gości radośnem powitaniem i różami (dla pań). Na uboczu grzmiała orkiestra wojskowa
        zdobywając się na numery najmniej rażące, a nawet i specjalnie dobrane. Kilkanaście stołów i rzędy umyślnie na ten cel wzniesionych, dawało możność zmęczonym i łaknącym szukania wypoczynku i posiłku. Obsługiwano się wzajemnie na zasadzie bezwzględnej uprzejmości i równouprawnienia. To urządzenie skromnej uczty śród lasu kosztowało zawsze wiele pracy i wysiłków, gdyż wszystko bez wyjątku przywożono z miasta, nie wyłączając i wody źródlanej na samowary, podobne do kotłów fabrycznych. Bilet raz opłacony składką "śród swoich" dawał prawo ryczałtowe do wszelkich zabaw i używek. O godz. 8 1 / 2 czas schodził na zabawach, pełnych ruchu i wesołości. Ale niestety, nie było jeszcze wtedy Idnematografów i nie było miljonowych przedsiębiorstw filmowych, i skutkiem tego ogromna ilość przepięknych obrazów z naszej "Doliny Sobótek" pozostała nieznaną Natomiast z każdego roku mógł skrzętny zbieracz zdobyć coś nie coś z amatorskich zdjęć fotograficznych, które zapewne przechowały się aź dotychczas. O godz. 8 lub 9 rakiety zapowiadały pochód z góry przez las do obranej przystani nad Wilją. Oczywiście, maszerowano parami, - śmiem sądzić - nie przygodnie tylko składanemi. A na rzece obraz czarodziejski i zupełnie nowy. Setki barwnych i świetlisLych łampjonów połyskują na łodziach i barkach wraz z ogniami bengalskimi i płonącemi beczkami ze smołą, odbijając się po kilkakroć na powierzchni "naszych strumieni rodzicy" Rozgwar, gorączkowy pośpiech, ciągłe nawoływania, oderwane głosy komendy gospodarzy wodnych. Wyruszamy... przed nami, jako zapowiedź, płyną setki wianków, a każdy rozświetlony i w kolorową osłonę zaopatrzony. Chóry męskie i kobiece rozlegają się rozgłośnie i biegną ku miastu, aby wstrząsnąć każdą piersią polską i zbudzić w nich wiarę i ufność w lepszą dolę i przyszłość...Po opuszczeniu barek i łódek tylko 2/3 towarzystwa wracały ostatniemi tramwajami na "Dolinę" i tu doskonale się bawiono jeszcze godzin parę skakaniem przez ogniska, śpiewem i t. d. Dopiero o brzasku wracano gromadami do miasta z zasobem dobrych uczuć i myśli, które niejednemu, a może bardziej jeszcze niejednej, wystarczały na długo.

        Wianki w Wilnie 1905 rok
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 13:30
        Baśń Świętojańska

        Cyt!.. o, cyt! już, słowiku, w gęstwinie
        ucisz swoje rozgłośne piosneczki,
        Baśń po lesie Świętojańska chodzi,
        kwiat cudowny zakwita paproci...
        Moc zaklęta z tchnieniem wiatru płynie,
        Dziw na leśne wyszedł nikłe stecki,
        Czar w srebrzystej
        się życa powodzi
        w dziuplach próchno zapala i złoci,
        Hen, nad leśną w gęstwinie skrytą strugą.
        pośród czeremch rozkwitłych i kalin-
        z latarkami snują się świetliki,-
        błędny ognik milczkiem się przekrada.
        W ciemnej toni błyska jasną smugą,
        między krzewy sunie dzikich malin,
        tam, gdzie młode zwarte zagajniki-
        i gdzieś w gąszczach om rocznych przepada.
        A Baśń chodzi sobie borem-lasem-
        het! po dawno zapomnianych drogach...
        Czar się ubrał w sznur paciorków szklany
        Dziw z za dębów patrzy wielko-oczy...
        I w Iiljowe dzwonki dzwoni czasem,
        gdy rozkwita na leśnych rozłogach
        kwiat paproci, kwiat zaczarowany,
        co swym blaskiem wzrok śmiertelny mroczy.

        Józef Batorowicz
      • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 23.09.17, 13:31
        Czarodziejskiej pieśni zdroje,
        Rozsypane w łzy perliste,
        Płyną! rzewne, słodkie, czyste
        W roztęsknione serce moje.
        Czarodziejskie pieśni twoje.
        Wulkanicznej duszy falą
        Drżą płomienne pieśni twoje,
        To chychoczą, to się żalą...
        Czarów pieśni twych się boję.
        Czarodziejskie pieśni twoje
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 18:41
          TRUSKAWKOWA RÓŻA

          Truskawki (duże i soczyste)

          W dużej truskawce wykonaj wąskie cięcie w każdej ćwiartce na dole, aby powstałe 4 liście nadal przyklejały się do truskawki.
          Teraz obróć trochę truskawkę i wykonaj 4 małe cięcia w przestrzeniach między dolnymi liśćmi.
          W zależności od wielkości truskawki proces ten można powtarzać ponownie, aż truskawka rozejdzie się w pojedyncze "płatki" i pojawi się róża truskawkowa.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 19:13
          Rano w kuchni zastaje mnie niezwykły widok: żona pochyla się nad kuchenką, wypina do mnie goły tyłek i rzuca rozkazująco:
          - Weź mnie tu i teraz, szybko!
          Zdębiałem na sekundę, ale zaraz potem korzystam z okazji. Jak skończyliśmy, żona się odwraca i mówi:
          - Dziękuję!
          Zdębiałem ponownie i pytam:
          - Co jest grane?!
          Żona odpowiada:
          - Chciałam na śniadanie jajko na miękko, a zepsuł się minutnik...
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 19:15
          Dziewczyna z chłopakiem siedzą popijając piwo z butelek. Dziewczyna zamyślona głaszcze butelkę posuwistym ruchem w górę i w dół w jej szerszej części.
          - O czym myślisz? - spytał chłopak.
          - O moim byłym chłopaku.
          - Pomyśl trochę o mnie.
          - Dobrze - powiedziała dziewczyna gładząc szyjkę od butelki...
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 19:40
          Cios dla kobiecego ego - kiedy mężczyzna zasypia zaraz po seksie, cios dla
          męskiego ego - kiedy kobieta zasypia w trakcie seksu.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 19:44
          W noc poślubną, nowożeńcy przebierają się. Panna młoda wychodzi z łazienki po wzięciu prysznica i ma na sobie piękny szlafrok. Dumny mąż mówi:
          - Moja droga, jesteśmy teraz małżeństwem, możesz zdjąć szlafrok.
          Piękna, młoda kobieta zdejmuje nakrycie, a on jest zdumiony:
          - Och, ach - zachwyca się - Mój Boże, jesteś tak piękna, niech zrobię ci zdjęcie.
          Ona pyta z zastanowieniem:
          - Moje zdjęcie?
          - Tak, kochanie, żebym mógł cię mieć zawsze blisko serca.
          Ona uśmiecha się, a on robi jej zdjęcie, potem on idzie do łazienki wziąć prysznic. Kiedy wychodzi, ma na sobie szlafrok, młoda żona mówi:
          - Po co ci ten szlafrok? Jesteśmy już po ślubie.
          Na to facet zdejmuje szlafrok, a żona wykrzykuje:
          - Och, och mój... niech ci zrobię zdjęcie.
          On się rozpromienia i pyta dlaczego, ona odpowiada:
          - Żebym, mogła sobie go powiększyć!
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 20:02
          Heniek maluje jajka w noc przedślubną na zielono.
          Wchodzi kumpel:
          - Heniek, zgłupiałżeś? A co twoja przyszła żona w noc poślubną powie?!
          - Na to czekam. Jak się zdziwi, to odparuję: a widziałaś kiedy inne?!
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 20:05
          Noc poślubna. Pan młody stanął w oknie, gapi się i wzdycha. W końcu panna młoda pyta co się dzieje. A on:
          - mówią że noc poślubna jest taka piękna, a tu leje i leje...
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 20:09
          Po nocy poślubnej żona mówi:
          - Wiesz... Jesteś kiepskim kochankiem.
          Na to oburzony mąż:
          - Skąd możesz to wiedzieć? Po trzydziestu sekundach?!
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 23:08
          Podczas nocy poślubnej młody małżonek po wejściu do łóżka odwrócił się tyłem do żony i ułożył do snu.
          - Wiesz - mówi żona - a moja mama to mnie zawsze przed snem trochę popieściła...
          - No, przecież nie będę w środku nocy leciał po twoją mamę!
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 23:12
          Po hucznym weselu odbywającym się w hotelowej restauracji, młoda para wynajmuje sobie pokój, żeby jak najszybciej doszło do "konsumpcji związku". Zdenerwowany pan młody drżącymi rękami nie może trafić kluczem w dziurkę zamka. Żona stoi za nim i kręcąc głową mruczy z ironią:
          - Nooo, nieźle się zapowiada...
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 23:14
          https://media.tenor.com/Dhr7l9VHTNkAAAAM/valentines-day-hearts.gif
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 11.05.23, 23:34
          - Franek, dzisiaj mija 30 lat od naszego ślubu. Może zarżnąć kurę?
          - A co ona winna???
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 19:01
          Dziennikarz pyta parę małżeńską obchodzącą złote gody:
          - Jak państwu minął ten czas?
          - Jak 5 minut - odpowiada żona.
          - ...pod wodą bez akwalungu - dodaje mąż.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 19:04
          - Twój mąż pamięta datę waszego ślubu?
          - Na szczęście nie.
          - Na szczęście?!
          - Wspominam mu o rocznicy kilka razy do roku i zawsze dostanę coś fajnego!
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 20:25
          Podczas przyjęcia z okazji 40-stej rocznicy ślubu poproszono Tomka, żeby wyjaśnił pokrótce, jakie są korzyści z małżeństwa z tak długim stażem.
          - Powiedz nam, czego się nauczyłeś przez te wszystkie wspaniałe lata z twoją żoną?
          - Cóż - odpowiedział Tomek - Nauczyłem się, że małżeństwo jest najlepszym nauczycielem życia. Uczy lojalności, skromności, łagodności, powściągliwości, wybaczania i wielu innych umiejętności, których nie potrzeba, gdy jest się samemu
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 20:28
          Żona mówi do męża:
          - Kochanie jutro jest rocznica naszego ślubu - jak ją uczcimy?
          Na to mąż odpowiada:
          - Może minutą ciszy?!
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 00:49
            Oryginalne tablice dość szybko zaginęły, a do dzisiejszych czasów nie przetrwała również pierwotna treść prawa. Znane są jedynie z rekonstrukcji na podstawie rzymskiej literatury prawniczej i gramatycznej (gramatycy przytaczali fragmenty ustawy dla zobrazowania dawnych form wyrazów).
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 00:51
            Pomimo faktu, że niektóre przepisy z czasem wychodziły z użycia, sama ustawa nigdy nie została uchylona. Justynian traktował ją jako wciąż obowiązującą, podział Kodeksu na 12 ksiąg nawiązywał do 12 tablic.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 00:55
            Próbę wody przeprowadzano w różny sposób, ale najczęściej przybierała ona formę:
            próby wody gorącej, polegającej na zanurzeniu ręki oskarżonego we wrzątku. Jeśli na skórze brak było śladów poparzenia uznawany był za niewinnego, a jeśli wystąpiły ślady zaczerwienienie i pęcherze oskarżonego uznawano za winnego.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 00:58
            Próba zimnej wody ożyła w procesach o czary, stosowana wobec podejrzanych o ich uprawianie. Szczególnie popularna stała się w Europie w XVI–XVIII wieku, po wejściu kodyfikacji karnej Karola V Constitutio Criminalis Carolina (1532), która obowiązywała na terenie całego Świętego Cesarstwa Rzymskiego (I Rzeszy) oraz częściowo recypowana była w państwach ościennych. W Polsce posługiwano się tą kodyfikacją w sądach miejskich, głównie w łagodzącej jej surowość przeróbce autorstwa Bartłomieja Groickiego Postępek z praw cesarskich (Postępek sądów około karania na gardle).
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 01:03
            . Jeśli obywatel czary obywatelowi zarzucił i nie udowodnił (mu) tego, ten któremu czary zarzucono do Rzeki wejdzie, w Rzece się zanurzy, jeśli Rzeka dosięgnie go, oskarżyciel jego domostwo jego zabierze. Jeżeli człowieka tego Rzeka oczyści i zostanie zdrowy, ten który czary (mu) zarzucił zostanie zabity, ten zaś, którego Rzeka oczyściła domostwo oskarżyciela swego zabierze.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:01
              Nagle tańce ustały, a w krąg świetlany weszła
              wysoka, ładna dziewczyna. Miała w ręku kądziel,
              przęślicę i wrzeciono, ale kądziel stanowiły długie
              i zielone wierzbowe gałązki. Utkwiła' ją w ziemi
              i prząść niby zaczęła; wkrótce udała, że ją sen mo-
              rzy; pochylała głowę, opuszczała ręce, zrywała się
              do roboty, znowu chyliła sennie... a tymczasem ota-
              czające dziewczęta śpiewać zaczęł
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:02
              Ale Drzemią usłyszała, więc zrywa się i za-
              czyna przęśłicą rozpędzać śpiewających, śmiechy...
              ucieczka... po chwili znowu prządka siedzi przy
              kądzieli, niby przędzie i niedługo zasypia, więc
              znów śpiewają:
              Kiedy nie dbasz o śmiech ludzi.
              Przyjdzie taki, co cię zbudzi
              I zasypiać więcej nie da
              Leniuchowi będzie bieda!
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:05
              Życie ludzkie rozwija się najpiękniej
              i najpotężniej, o ile nie zrywa stałego
              związku z przyrodą, o ile dążąc w kie-
              runku udoskonalenia duchowego, pozo-
              staje wiernem jej ramom.
              f\ ta przyroda najmocniej i najsze-
              rzej wre swemi siłami na wiosnę. Prze-
              piękne i wiekuiście niezmienne odradza-
              nie się staje się celem i środkiem zara-
              zem. Zdrowa dusza ludzka czuje to raczej,
              niż myślą ogarnia i przeżywa rozkoszne
              dreszcze pragnień, tęsknoty i upojeń.
              I przodują tu młodzi i zdrowi, a w
              tym pochodzie stają się lepsi i szlachet-
              niejsi. Pomagać irn należy, a nie kamie-
              nie rzucać pod nogi. Zwłaszcza dziś, gdy
              po szeregu klęsk lal ostatnich stanęliśmy
              u progu wolności i samoistności.
              Wiosna w pełnym rozkwicie, Młodzież
              nasza tłumnie wylęga na łono przyrody,
              skupia się i pełną piersią wchłania w sie-
              bie tajemnicze szmery i objawy. Żyje ra-
              dością samą i weselem. Miech żyje! — boć
              radość przecie jest najpłodniejszym pier-
              wiastkiem twórczym, a nie smutek lub
              — co jeszcze gorsze — apatja.
              Mie stracą nic na tern sale fabryczne,
              warsztaty, biura, wszelkie pracownie i iz-
              by szkolne. Tylko zyskają. Matomiast opu-
              stoszeją duszne zebrania plotkarsko-kon-
              wersacyjne i różnorodne knajpy i wszel-
              kie inne spelunki — tern lepiej!
              Śród ochoczej zabawy na łonie natu-
              ry nastąpi zbliżenie wzajemne naszego
              społeczeństwa, bez względu na klasy, sta-
              ny, rodzaj zajęcia i inne przeżytki. To plus
              poważny — silne scementowanie wyda ko-
              rzyści nieobliczalne na drodze zdobyczy
              naszego życia narodowego i kulturalnego
              Oto garść myśli i pragnień serdecz-
              nych, jakiemi ożywione gronko inteligencji
              w r. 1897 postanowiło uiządzić
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:08
              IANKI
              O, nieznajomy chłopcze, pojmałeś mój wianek,
              Widzę, jak wiosło twoje po fali go niesie.
              Przyjdź i w oczy mi spojrzyj, wyroczny kocha.-
              fnek,
              Pójdziemy razem dalszych wióżb szukać po
              [lesie.
              Zatrzymaj lodź kolo mnie... To ja... I te smółki
              W koralowy wianuszek ja splotłam dziś rano..
              Brwi twoje są tak czarne, jak skrzydłajaskółki,
              Wargi ci krwią czerwoną po brzegi nalano..
              Nikt cię nie zna—Przybywasz zapewne z daleka.
              Skądże ci być mym mężem, jak oto sądzone?
              Rok nie przejdzie (dzień każdy tak szybko ucie-
              [ka),
              A do domu swojego wprowadzisz mię—żoną.
              Takie silne masz ręce... Łódź ginie już w dali.
              Nie ciekawyś, kto wiankiem się z tobą zaręcza.
              Odpływasz, nieznajomy, wciąż szybciej, niedba-
              [lej
              Co ci tam głów dziewczęcych i wianków tych
              [tęcza;
              Powrócisz przecie kiedyś—tak, jeszcze w tym
              [roku,
              Wianek smółek różowych powiązał nam losy

              IANKI
              O, nieznajomy chłopcze, pojmałeś mój wianek,
              Widzę, jak wiosło twoje po fali go niesie.
              Przyjdź i w oczy mi spojrzyj, wyroczny kocha.-
              fnek,
              Pójdziemy razem dalszych wióżb szukać po
              [lesie.
              Zatrzymaj lodź kolo mnie... To ja... I te smółki
              W koralowy wianuszek ja splotłam dziś rano..
              Brwi twoje są tak czarne, jak skrzydłajaskółki,
              Wargi ci krwią czerwoną po brzegi nalano..
              Nikt cię nie zna—Przybywasz zapewne z daleka.
              Skądże ci być mym mężem, jak oto sądzone?
              Rok nie przejdzie (dzień każdy tak szybko ucie-
              [ka),
              A do domu swojego wprowadzisz mię—żoną.
              Takie silne masz ręce... Łódź ginie już w dali.
              Nie ciekawyś, kto wiankiem się z tobą zaręcza.
              Odpływasz, nieznajomy, wciąż szybciej, niedba-
              [lej
              Co ci tam głów dziewczęcych i wianków tych
              [tęcza;
              Powrócisz przecie kiedyś—tak, jeszcze w tym
              [roku,
              Wianek smółek różowych powiązał nam losy
              Przyjdziesz, pełen dziwnego, słodkiego uroku,
              Powita cię słowików mych chór wielogłosy.
              / ja wybiegnę z domu, rumieńcem płonąca,
              Nieznajoma zupełnie, a przecie kochanka,
              A na szyi wysmukłej, bronzowej od słońca,
              Mieć będę takie smółki, jak te, z tego wianka.
              Halina Zawadzka.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:09
              „Tak, wiem iście skąd pochodzę.
              „Mier.asytnym ogniem płonąc,
              „Lśnię i spalam się sam w sobie.
              „Światło ze mnie idzie w światy.
              „Węgiel ze mnie został czysty
              „Tak, jam płomień oczywisty“
              ZNitsche.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:10
              Nie idź, dziewczyno, późną godziną
              w las. w ciemny las,
              Nie biegnij z chaty po szczęścia kwiaty,
              gdy dzień już zgasi!
              Bo w noc tę w bory ciągną upiory,
              topielce złe,
              gdy chwycą krzepko swą ręką lepką,
              nie puszczą cię...
              Tam sieć. zdradliwa wije się, skrywa
              wśród drzew, wśród drzew.
              i pająk chwyci cię w swoje nici
              i wyssie krew...
              Tam wśród paproci oko się złoci:
              złośliwy skrzat
              głowę omroczy, a Wąż wytoczy
              w ciebie swój jad...
              Tam dziwożony w zwój roztańczony
              porwą cię w krąg
              i, nieszczęśliwa, nie wyjdziesz żywa
              z ich rąk.
              Długie twe kosy, snop złotowłosy
              zaplączą w żerdź
              wkoło obskoczą, i załaskoczą
              na śmierć, na śmierć...
              Nie biegnij z chaty po szczęścia kwiaty
              w straszydeł moc
              ejźe, dziewczyno, dziewczęta giną
              w Janową noc!...
              — f\ cóż mi bory, cóż mi upiory
              dziwożon tan?
              Po szczęścia kwiaty pójdę we światy
              w noc, w święty Jan.
              Nic się nie bo|ę! Gdzie szczęście moje
              niema złych dróg—
              pójdę bez trwogi w wiedźmowe drogi
              w piekielny próg!
              Gdy szczęście blisko, kładnie się nisko
              u nóg, jak pies —
              warte mi tyle co dni motyle,
              co płacz bez łez!
              Jeno to miło, co zdobyć siłą
              przez trud i strach,
              jak rybka w rzece hej, hej, polecę
              po rosach, mchach.
              Czarów godzina już się zaczyna
              już zachód zbladł— —
              Na drogi końcu świeć mi, miesiącu,
              a znajdę kwiat!
              Nic się nie boję! Gdzie szczęście moje
              niema złych dróg,
              pójdę bez trwogi w wiedźmowe drogi,
              w piekielny prógl
              Wanda Stanisławska.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:12
              Dziś trudno uwierzyć, że właśnie na rok
              t. zw. wolnościowy (1905) przypada w Wilnie
              zaniedbanie „Wianków". Prawdopodobnie zło-
              żyło się na to aż kilka przyczyn naraz. f\ więc
              dlatego, że przy pomocy wskrzeszonej prasy
              polskiej głos silniejszy zabrali różnego typu
              ugodowcy i z laski Bożej rzekomi przywódcy
              narodu. Obok tego i inteligencja, łudząc się
              zapowiedzianemu z Petersburga reformami, re-
              zygnowała z rzeczy mniejszych, aby w ten spo
              sób „nie drażnić i nie zniechęcać władców kra-
              ju“. f\ nie brakło również i wskazań, że część
              duchowieństwa wystąpiła przeciw „Wiankom“
              i „Sobótkom“ bardzo ostro.
              Było to i boleśne nad wyraz, a niekiedy
              wprost śmieszne. Na Wilji jeszcze się ukazywa-
              ły pojedyńcze łodzie z lampjonami, jeszcze się
              czasem w wigilję Św. Jana rozległ śpiew polski, pękła rakieta, lub zamigotały ognie, lecz były to
              tylko pojedyncze i skromne usiłowania.
              Za czasów okupacji niemieckiej, w tej ohyd-
              nej otchłani życia kultura'nego, jaką stworzyli
              najeźdźcy, „Wianki" pogrzebano w praktyce
              najzupełniej. Natomiast narzucano miastu deko-
              racje z powodu zwycięstw niemieckich i urzą-
              dzano „fakelzugi“ z okazji przyjazdu osławione-
              go „kajzera“ lub jego wyrączycieli.
              Wznowienie „Wianków“ przyszło wiec do-
              piero w roku zeszłym, kiedy społeczeństwo wkro-
              czyło na drogę szerokiej odbudowy swego życia.
              Dziś wiec Wilno nasze, idąc niewzruszenie
              po tej drodze, po raz dwudziesty piąty myśli
              o „Wiankach" i „Sobótkach“ i urządza je w szer-
              szym o wiele zakresie. Hasła i pragnienia, o któ-
              rych wspomniano w art. p. n. „Pobudka przed
              laty“, przyświecają nam niezmiennie, lecz już
              w o wiele pełniejszej, częściowo osiągniętej postaci.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:14
              To urządzenie skromnej uczty śród lasu
              kosztowało zawsze wiele pracy i wysiłków, gdyż
              wszystko bez wyjątku przywożono z miasta, nie
              wyłączając i wody źródlane] na samowary, podo-
              bne do kotłów fabrycznych. Bilet raz opłacony
              składką „śród swoich“ dawał prawo ryczałtowe
              do wszelkich zabaw i używek. O godz. 8V2 czas
              schodził na zabawach, pełnych ruchu i weso-
              łości. Rle niestety, nie było jeszcze wtedy kine-
              matografów i nie było miljonowych przedsię-
              biorstw filmowych, i skutkiem tego ogromna
              ilość przepięknych obrazów z naszej „Doliny
              Sobótek“ pozostała nieznaną Rmeryce i Rustralji.
              Matomiast z każdego roku mógł skrzętny zbie-
              racz zdobyć coś nie coś z amatorskich zdjęć
              fotograficznych, które zapewne przechowały się
              aż dotychczas. O godz. 8'/-> lub 9 rakiety za-
              powiadały pochód z góry przez las do obranej
              przystani nad Wilją. Oczywiście, maszerowano
              parami, — śmiem sądzić — nie przygodnie tylko
              składanemi.
              R na rzece obraz czarodziejski i zupełnie
              nowy. Setki barwnych i świetlistych lampjonów
              połyskują na łodziach i barkach wraz z ogniami
              bengalskimi i płonącemi beczkami ze smołą odbijając się po kilkakroć na powierzchni „na-
              szych strumieni rodzicy
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:15
              Po opuszczeniu barek i łódek tylko a/s to-
              warzystwa wracały ostatniemi tramwajami na
              „Dolinę“ i tu doskonale się bawiono jeszcze
              godzin parę skakaniem przez ogniska, śpiewem
              i t. d. Dopiero o brzasku wracano gromadami
              do miasta z zasobem dobrych uczuć i myśli,
              które niejednemu, a może bardziej jeszcze nie-
              jednej, wystarczały na długo. Nazajutrz policja
              gorliwie poszukiwała „buntowszczykow", lecz ich
              nie znajdywała. W Warszawie i Krakowie czyta-
              no sprawozdania z „Wianków na Wi 1 j i“, niekie-
              dy nawet obszerne feljetony, a w Wilnie tą dro-
              gą niejeden się o tern dowiadywał. Smutne
              były to czasy, lecz jakże zarazem niekiedy we-
              sołe, a zawsze wspomnieniami tak drogie!
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:17
              Nad ziemią naszą w przestworzach' unosił
              się Czas.
              Zegar dziejowy wydzwaniał godziny życia,
              a ono igrało hałaśliwie, swarliwie, wesoło.
              Piż zdarzyło sie, że na ziemię tę wstąpił
              wróg i wskazówki zegara zatrzymał...
              Niewola, martwota, ból, upokorzenie opa-
              nowały tę ziemię i miasto nasze.
              F\ni wesołość rozbrzmiała na rozłogach łąk
              naszych, ani pieśń ochocza popłynęła drogą
              rzek naszych. Cierpienie władną siłą przygnia-
              tało ludzi ku ziemi.
              Smutnym był Czas, — ale ścigłemi oczyma
              patrzył cierpliwie w przyszłość.
              1 oto zdarzyło się, że najeźdźcy powinęła
              się noga
              Czas się poruszył, zabrzmiała pieśń wol-
              ności, zrazu nieśmiało, niosła się echem po wio-
              skach, górach, dolinach, płynęła rzek łożyskiem,
              budziła uśpione, zagrzewała obumarłe...
              Wróg wszakże omdlał był tylko, — zerwał
              się więc szybko i zwalił ciężką pięść na karki
              zuchwałych.
              Znów odrętwienie i ból zapadły głęboko
              w duszę zwyciężonych i gniotły ją, cisnęły, po-
              niewierały bez końca
              (. zas uchodził troską zdjęty.
              F\ż zdarzyło się oto po raz wtóry, że najeźdź-
              ca legł i w konwulsyjnych drgawkach walczy ze
              śmiercią
              Czas się wstrząsnął, targnął duszami i wska-
              zówki na zegarze poruszył.
              Męczennikom sprawy Narodowej uwieńczył
              skroń, ludowi przyniósł nadzieję i jednym dał
              miecz w rękę, drugim lemiesz, innym lutnię lub
              wiosło...
              1 poszybowała pieśń zwycięska, pieśń wol-
              ności, poniosła sią echem daleko, a z prądem
              wód posyła wieść dalej coraz dalej... Wianki!
              Wyludniły się wioski, opustoszały chaty,
              miasta się zaroiły, ciągnie tłum ponad rzekę,
              pieśniarze stroją lutnie, wioślarze silne dłonie
              zbroją w wiosła, a nadobne dziewoje splatają
              wieńce, by je puścić w dzień wesela narodowego
              na wody naszej Wilji..
              Czas wszystko zmógł, — bo miał czas.
              Melania Czarkowska.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:22
              BIcędlr&y ogmK.
              Tłumy publiczności falą nieustanną prze-
              walały się po ogrodzie miejskim. Ku wieczoro-
              wi ciżba wzrastała. Orkiestry grzmiały na zmia-
              nę w różnych punktach. Tak zwane zabawy zbio-
              rowe, które usiłowało urochomić szerokie koło
              gospodyń i gospodarzy, nie udawały się zupeł-
              nie. file ożywienie i zadowolenie panowały nie-
              zmiennie: oczekiwano na „Wianki“ ognie sztucz-
              ne, żywe obrazy i wreszcie „Sobótki“, lecz do
              tego potrzeba było cieniów nocy, po dniu prze-
              pięknym, ciepłym i rozmarzającym.
              Dekoracja z wspaniałych gór, wijącej się
              wstęgi wodnej i przebogatej zieleni drzew i krze-
              wów były wpiost niesłychane. Natura, jako re-
              żyser, była bajkowo szczodrą i niewzruszenie
              piękno siejącą.
              Batorówki studenckie, dzięki niezwykłej
              ruchliwości swych posiadaczy, zdawały się wy-
              pełniać ogród. Szczęśliwcy, którzy zasiadali ław-
              ki, nie opuszczali swych miejsc ani na chwilę,
              pełniąc jednocześnie obowiązki orjentacji i łącz-
              ności dla młodszych członków rodziny, przyja-
              ciół i znajomych.
              Właśnie do eieganckiej i ładnej kobiety
              podchodzi dwóch panów.
              — Irenko, mówi starszy, już dobrze siwy
              i jeszcze lepiej otyły—przyprowadzam ci kolegę
              \V zawodzie i miłego towarzysza—doktór Zyg
              munt X
              D-r Zygmunt skłonił się wytwornie i uca-
              łował podaną sobie rękę żony kolegi. Był wszak-
              że jeszcze o wiele młodszym od swego towa-
              rzysza i, jako wojskowy, zachował ruchy nieo-
              mal młodzieńca.
              — Czy nie widziałeś Heli?—zagadnęła mę-
              ża po wymianie kilku zdań z nowoprzybyłym.
              — Mawet kilka razy. Bądź spokojna—nie
              przepadła, powinna tu być wkrótce, gdyż uprze-
              dziłem ją, że wkrótce opuścimy ogród.
              — Ty sam chyba, gdyż ja muszę dla Heli..-
              — O nic z tego nie będzie! Wieczory tu
              nad rzeką bywają chłodne i musisz wrócić do
              domu, co zaś do Heli, o ile zechce tu zostać,
              może zostać z kolegami i przyjaciółkami, którzy
              ją odprowadzą do domu.
              Po chwili przypadł „kłopot" rodziny. Ślicz-
              na, zgrabna szatynka, wykapana mamusia. Śmia-
              ły się jej oczy, cała figura jakby tańczyła bezu-
              stanku, a z ust leciały wykrzykniki.
              — Mamusia już idzie... szkoda .. teraz bę-
              dzie najładniej.. Jak się ściemni, machniemy
              sobie w kółku swojem kilka turów walca na
              boisku tennisowym... a może i mazura Muzykę
              już pozyskaliśmy.., Mamusiu, a potem chlaśnie-
              my sobie przez ogień...
              — Heluniu, jak mnie kochasz...
              — Matuniu, to juz postanowione—rezolut
              nie zaprotestowała panienka.
              Siwy doktór ze śmiechem ucałował rękę
              żony i zwrócił śię do towarzysza:
              — Ze mną, czy tu zostaje kolega?
              — Tu, jeśli panna Hela weźmie mię pod
              swą protekcję i pozwoli „machnąć" z sobą wal-
              czyka i mazura, a potem „chlasnąć" kilkanaś-
              cie razy przez ogień.
              — Złoty, kochany mój panie!—wybuchnę-
              ło dziewczę ze szczerą radością. I już jej nie
              było.
              — Miech pan daruje mojej córeczce te
              wybuchowe projekty, wywołane dzisiejszą zabawą.
              — Zachowam je, jako wyjątkowy dar no-
              cy Świętojańskiej.
              — Czy pan widział kiedy nasze „Wianki"
              na Wilji?—zapytała pani Irena z uśmiechem.
              — Niestety, pani. Brałem w nich udział
              przed laty i dostałem postrzał, który... no, który
              mię dość grubo kosztował.
              Panią Irenę jakby targnęło w tej chwili,
              a po twarzy przemkną* żywy rumieniec, czego
              zresztą pan doktór nie zauważył.
              — Mie chcę być niedyskretną, lecz wiele
              bym dała...
              — Ciekawość pani zaspokoję bezintere-
              sownie...
              Oto przed laty szukaliśmy świetlików w
              ślicznym pochodzie na Dolinę „Sobótek“ wespół
              z przygodnie poznaną osobą, której zawdzięczam
              przepiękny czar paru godzin w noc Świętojań-
              ską i bolesne następstwa na czas dłuższy, sko-
              ro się później dowiedziałem, że była już narze-
              czoną i rychło wyszła za mąż za jakiegoś już
              wziętego lekarza, gdy ja byłem tylko studen-
              tem drugiego kursu.
              Pan doktór teraz jakby drżał tiochę, a mo-
              że tylko się jąkał. Pani Irena powstała i oparła
              się na jego ramieniu.
              — Odprowadź mię pan do bramy ogrodu,
              poczem o ile pan tu jeszcze naprawdę myśli
              pozostać z zaufaniem powierzam panu moją
              Helę i oczekuję obojga w domu z herbatą.
              W pół godziny później, gdyż już się ściem-
              niło doktór Zygmunt przepychał się przez tłumy,
              troskliwie czuwając nad śliczną panną Helą,
              która niosła w ręku swą batorówkę.
              — Panie, pójdziemy poszukać świetlików,
              Mamusia tak lubi opowiadać o tern, jak nieg-
              dyś znalazła, idąc z kimś bardzo miłym i we-
              sołym, kilka takich świetlików, które stały się
              dla niej dobrą wróżbą...
              — Czy równie dobrą i dla tego „bardzo
              miłego i
              — No, nie wiem, bo mamusia nigdy już
              tego pana nie spotkała, ale go zawsze z przyjem-
              nością wspomina.
              — fl on jak wspomina pani mamusią?
              — Czy pan się na mnie za co gniewa?
              to już nie pójdziemy szukać świetlików, a mo-
              że za to pomyślimy o walczyku, mazurze i ska-
              kaniu przez ogień. No, dobrze! niech się pan
              rozchmurzy, dziś nie można być w złym humo-
              rze lub smutnym...
              Prosiła tak serdecznie i tkliwie, dotykając
              ramienia jego swą rączką.
              Pan doktór się wstrząsnął, jakby w inną
              skórę włażąc. Przystanął pcd drzewem, w mro-
              ku zupełnym i ujął tę rączkę swawolną.
              — Na wszystko zgoda! pójdziemy szukać
              świetlików, lecz jeśli je znajdziemy, co wza-
              mian od pani otrzymam?
              — Wszystko, co pan tylko zechce...— przy-
              rzekła bez wahania.
              I poszli. I znalazł doktór Zygmunt w po-
              wrotnej fali po latach dwudziestu ów zagubio-
              ny czar nocy Świętojańskiej i zaczął znowu ma-
              rzyć o... szczęściu...
              fl wszak samo nawet marzenie o szczęś-
              ciu bywa już przedsmakiem szczęścia.
              Napoleon Rouba.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:24
              Czarodziejskiej pieśni zdroje,
              Rozsypane w łzy perliste,
              Piyną rzewne, słodkie, czyste
              W roztęsknione serce moje.
              Czarodziejskie pieśni twoje.
              Wulkanicznej duszy falą
              Drżą płomienne pieśni twoje,
              To chychoczą, to się żalą...
              Czarów pieśni twych się boję.
              Czarodziejskie pieśni twoje
              * *
              Czarodziejskie cud dziewoi
              Z nurtem Wilji płyną pieśni;
              Faunowie mdleją leśni,
              Nimfa w bluszczów zwój się stroi.
              W noc Sobótek śnią syreny
              Swe misterja Böcklmowe ..
              W gajach scichly już echowe
              Czarów twoich kantyleny-
              EI...UZ.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:31
              Iwan Kupała ( Święto Świętojańskie, Iwanszczyna, Iwan Kupała, Kupała ) to święto ludowe Słowian wschodnich , obchodzone 24 czerwca (7 lipca) , poświęcone według badaczy przesileniu letniemu i największemu rozkwitowi przyrody . Pod względem czasu i nazwy pokrywa się z chrześcijańskim świętem Narodzenia Jana Chrzciciela, od którego bierze swoją nazwę: ponieważ imię Jana to Chrzciciel, kąpiący się, zanurzający się w wodzie, jest dosłownie przetłumaczone z greckiego. W cyklu kalendarzowym jest symetryczny do Bożego Narodzenia , z którym jest kojarzony w tekstach biblijnych i liturgicznych, moralizatorskich. Iwan Kupała iPiotra jest uważany przez niektórych badaczy za pojedyncze święto z cyklu letniego
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:33
              W tym dniu zwyczajowo modlono się do św. Jana Chrzciciela o bóle głowy i dzieci
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:34
              Według V. K. Sokolovej wśród wschodnich Słowian święto to zachowało się w najbardziej „archaicznej” formie wśród Białorusinów. Ukraińcy również zachowali główne elementy starożytne, ale w XIX wieku zmienili i zmienili swoje znaczenie semantyczne. Rosjanie jednak albo zapomnieli o głównych elementach obrządku kupalskiego, albo przenieśli je na inne święta ( Trójcy Świętej , Piotra ). Białorusini na środku ogniska Kupały postawili słup, do którego od góry przyczepiono koło. Czasami czaszkę konia, zwaną „vidma”, umieszczano na kole i wrzucano do ognia, gdzie płonęła; po czym młodzież bawiła się, śpiewała i tańczyła wokół ogniska . Na Białorusi stare niepotrzebne rzeczy zbierano ze wszystkich podwórek i wywożono w wybrane miejsce uroczystości (kraj, polana, wysoki brzeg rzeki), gdzie później je palono
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:35
              Miasto zrobi hałas i ryczą w nim ci ludzie, ogarnięci rozpustą, haniebnymi grzechami, niskim odstępstwem od Boga – pukają tamburyny, śpiewają smarki, brzęczą struny. Pluskanie i taniec, tajemne znaki głową, nieprzyzwoite okrzyki i okrzyki z ust, najbardziej nieprzyzwoite piosenki - tak żony i dziewice zadowalają demony, a one poruszają ciałami, skaczą i tańczą ... ... magowie-mężowie i żony-czarodziejki wyruszają na łąki i bagna, w stepy i lasy dębowe, szukając śmiercionośnej trawy i trującego eliksiru miłości, który szkodzi ludziom i zwierzętom; jednocześnie zakopują dzikie korzenie, aby oczarować i doprowadzić mężczyzn do szaleństwa.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:35
              Ta Kupala… jest upamiętniana w wigilię Narodzenia Jana Chrzciciela… po chińsku: wieczorem proste dzieci obojga płci zbierają i splatają korony z trującego eliksiru lub korzenia, a te co przepasali się przeszłością rozpalają ogień, ale w niektórych miejscach kładą zieloną gałązkę, i jedząc za rękę obracają się wokół tego ogniska, śpiewając swoje pieśni... Potem przeskakują przez ten ogień.
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:37
              W wielu miejscowościach tradycji ukraińskiej i białoruskiej dopiero po Kupale przestali śpiewać wieśnianki . Słowianie wschodni i zachodni do dziś mieli zakaz jedzenia wiśni Wschodni Słowianie wierzyli, że kobiety nie powinny jeść żadnych jagód przed świętem Iwana, w przeciwnym razie ich małe dzieci umrą
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:38
              Znane są ukraińskie i małopolskie wierzenia utożsamiające świetliki z duszami ludzi. Przedstawienia te przybliżają świetlika do motyla, którego Bułgarzy nazywają tak samo jak świetlika: „mała rzecz” – nocny motyl , świetlik , określając go jako wiedźmę
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:39
              A. N. Veselovsky , wskazuje na podobieństwo słowiańskich zwyczajów z czasów Iwanowa i greckich zwyczajów z czasów Eliasza Proroka
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:40
              W niektórych rosyjskich miejscowościach gotowano „owsiankę” . W Dzień Uljanina (22 czerwca) dziewczęta zebrały się na rozmowę i zmiażdżyły jęczmień w moździerzu, towarzysząc tej pracy pieśniami. Rano na Agrafenie z tego jęczmienia gotowano „kaszę wotywną” . W ciągu dnia kaszę tę podawano biednym, a wieczorem, aromatyzowaną masłem, spożywali wszyscy
            • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 05.06.23, 00:41
              Tak, wpuszczę cię, Kupalnoczka, wpuszczę cię
              zielonym winem i wypiję,
              napoję piwem pszenicznym,
              I nakarmię cię białym serem
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 01:05
            W tej próbie tonięcie było "dowodem winy", na odwrót niż w czasach późniejszych.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 14:08
            Z podziwem patrzeliśmy na to w naszym kraju.
            Czy wolę swą w tym wszystkim objawia sam Bóg,
            Czy rośnie to i ginie dzięki czarnym sztukom,
            Częstokroć to pytanie rozstrzyga nasz duch.
            Lecz zioła na północy taką mają siłę,
            W zaklęciach, w zamawianiach tak straszna jest moc,
            Że powieść o Medei nie wyda się baśnią,
            Lecz każdy ją za prawdę będzie zmuszon mieć,
            Zważywszy wszelkie dziwy tych czasów dzisiejszych.
            Jakkolwiek takich rzeczy zabrania nam ksiądz,
            Jakkolwiek słać gotowi na stos płomienisty
            Każdego – gdy przewina wypływa na wierzch –
            Co nawet niezbyt chętnie w te sprawy się miesza,
            A widząc to, od razu nie da o tym znać.
            A wskaże li na kogo niepewny głos ludu,
            Choć szczegóły niepewne tajny skrywa mrok,
            Od razu go pochwycą i, ręce i nogi
            Związawszy, rzucą nagle w wir spienionych fal.
            Jeżeli zacznie tonąć, znak to, że niewinny,
            Jeżeli zaś przeciwnie, wina pewną już.
            Spętanych widzieliśmy, jak na wielkiej głębi
            Zmagali się, w odmętach chcąc zanurzyć skroń.
            Krzyk ludu tysiącznego towarzyszył temu
            Zjawisku i mnie również straszny chwytał dziw:
            Płynąca fala głowę wyrzucała grzeszną,
            Jak gdyby niepodobna do siebie w ten czas.
            Lecz ogień sprawiedliwy pochłania potwory
            I tępi częstokrotnie ten ohydny grzech.
            Wątpiący nieraz ujrzy w litewskiej krainie
            To wszystko i me słowa sprawdzić będzie mógł.
            Praktykom uprawianym przez złe białogłowy,
            Li rzadko ustępliwy oddaje się mąż
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 15:13
            Dzisiaj dysponujemy dużo większą liczbą wzmianek na temat pła-
            wienia, co pozwala na nowo podjąć ten temat.
            Nie wiemy, kiedy po raz pierwszy w Polsce w czasach wczesno-
            nowożytnych przeprowadzono próbę wody w związku z oskarżeniem
            o czary, ale zachowały się źródła mówiące o takiej próbie w Niesza-
            wie około roku 1550. W miejscowym kościele klasztornym Francisz-
            kanów pojmano kobietę oskarżoną o czary, wyciągnięto ze świątyni
            i zawleczono nad Wisłę, aby dowieść jej winy lub niewinności18. Nie
            wiemy, jak przebiegła próba ani jak sprawa zakończyła się dla oskar-
            żonej. W lipcu 1580 r. w procesie prowadzonym przez sąd wójtowski
            w Kaliszu sądzono dwie kobiety, wędrowne złodziejki: Zofię z Łękna
            i Barbarę z Radomia. Najpierw zeznawały dobrowolnie i przyznały
            się do popełnienia wielu kradzieży w kilku miejscowościach19. Za
            przestępstwo złodziejstwa oraz uprawiania prostytucji postanowiono
            je utopić. Do wykonania wyroku doszło 18 lipca 1580 r., kiedy to
            Zofia utonęła20, Barbara natomiast nie poszła pod wodę. Uznano, że
            stało się tak na skutek incantationum magicarum, w związku z czym
            ponownie ją przesłuchano21. Pytana była, oczywiście, przez uczestni-
            czących w przesłuchaniach dwóch ławników kaliskich i o to, „za któ-
            rym sposobem i przyczyną albo jeśliże za czarami wyszła z tej wody,
            która odpowiedziała, żem się czartowi odlecioła znowiona; czarcie nie
            daj mię jeszcze topić, iż jeszcze będę na tym świecie wojowała, i obie-
            cał mi to, że nie utoniesz”22. Ponownie „pociągnięta”, powiedziała,
            „że tym sposobem wyszła z wody, że to ziele, które miała w waczku, ułupieła go przedtym trochę i miała w uściech u siebie, które zwią
            niedośpiał”23. Informację o tym wydarzeniu zapewne komentowano w innych miasteczkach wielkopolskich. Nie mamy wiedzy na temat tego, czy wpłynęła na utwierdzenie się mniemania, że za pomocą czarów można się utrzymać na powierzchni wody.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 15:18
            Jak wynika z tego fragmentu, autor był ortodoksyjnym rzymskim
            katolikiem, próbującym przy okazji obarczyć protestantów winą za
            nadużycia związane z procesami o czary. Kontynuując wywód o pró-
            bie wody, przypomniał, że została ona zabroniona zarówno przez
            władców świeckich, m.in. Karola Wielkiego, jak i przez kilku papieży:
            Stefana V, Aleksandra II, Lucjusza i Innocentego III27. Zaznaczał, że
            papież Innocenty III i sobór powszechny z 1215 r., „zakazawszy tej
            próby, srogo też zakazał i postanowił, aby się żaden kapłan takowej
            próby nie poważał święcić wody lubo gorącej, lub zimnej, ani żelaza
            rozpalonego”28.
            Pławienie jako środek dowodowy w przebiegu procesu o czary
            zwalczał również Daniel Wisner w pracy skierowanej prawdopo-
            dobnie do środowiska prawniczego, a poświęconej również czarow-
            nicom, pt. Tractatus brevis de extramagis lamiis, veneficis (Poznań
            1639)29. Pławienie kwestionował też w jednym z wyroków Sądu
            Wyższego Prawa Niemieckiego urzędujący w zamku krakowskim,
            określając w 1645  r. próbę wody jako dowód zakazany prawem
            nie tylko kościelnym, lecz także świeckim, oraz dowód podsuwany
            przez diabła:
            Na pławienie tych białychgłów in eo passu patrzyć nie potrzeba, bo takowe
            pławienie jest quaedam coniectura vel indagatio superstitiosa, iże nie żad-
            nemi prawami wynaleziona, ale raczej diabolica suggestione ad indagandam Czarownica powołana, s.; por. J. Rosenblatt, Czarownica powołana. in talibus veritatem iudicibus prudentibus podana, którą sacri canones et iura
            civila kondemnowały i onej serio, aby jej w żadnych sądach i urzędach
            nie zażywano, zakazał
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 15:21
            Co powiem, nie zmyślona bajeczna nowina,
            Lecz prawda od polskiego wzięta ziemianina.
            U tego, gdy o czary babę spotwarzono,
            Nalegali, by kata na nią sprowadzono,
            Pan uczynił. Zwyczajnej trzymając się mody,
            Rozkazał obwinioną sprowadzić do wody.
            Stanęły za rozkazem wszystkie białogłowy,
            Z dziewczętami, co tylko zażyć mogły mowy.
            Rzucono obwinioną na staw i pływała.
            Rzucono drugą, trzecią, każda tak latała.
            I tak dalej, aż dzieci na wodę rzucone
            Pływają, jakby kaczki do wody zrodzone.
            Uważa pan uważny i myśli sam w sobie:
            Niepodobna, by wszystkie były w jednym grobie.
            Każe siebie samego związać tym postronkiem,
            Unosi się na wodzie, jakby był skowronkiem.
            Na koniec każe związać syneczka małego,
            Rzuca na staw, aż woda unosi i jego.
            Krzyknie ojciec: „O już też to niewinne dziecię!
            Darmo prawdy szukamy w omylnym zamęcie”.
            Każe rzucić na wodę i samego kata,
            Aż on pływa po stawie jak sosnowa łata.
            To widząc, każe przynieść postronki ze dwora,
            Które były kupione na jarmarku wczora.
            W tych znowu już skąpanych swym porządkiem pławi,
            Aż tu każdą osobę woda na dnie stawi.
            Dopiero jak rozsądny uznał, że zdradliwa
            Próba na czarownice i woda kłamliwa
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 15:26
            Eksperymentu z pławieniem niewinnych dzieci dokonano, nomen
            omen, 1 czerwca 1692 r. Najpierw na wodę puszczono Wawrzyńca
            Czyża, mającego około 15 lat, syna kmiecia ze wsi Gromadno,
            a potem dwunastoletnią Annę, córkę Kaczynki, komornicy z Gro-
            madna. Oboje „po wierzchu pływali”42. Następnego dnia, w niedzielę,
            eksperyment powtórzono. Tym razem pławiono inne dzieci, a mia-
            nowicie dwunastoletniego syna niejakiego Tomali, służącego we dwo-
            rze w Falmierowie, oraz Katarzynę, córkę zagrodnika z tej samej wsi.
            Pławił je niejaki Domaracki, sługa pański, i nie pod Młotkowem, ale
            w wodzie, która stała za dworem falmirowskim „na Kopcach”. Dzieci
            pławiono trzy razy, za każdym razem związane, lecz nie tonęły43. Nie
            wiemy, jak sędziowie wytłumaczyli sobie to utrzymywanie się dzieci
            na powierzchni wody, w każdym razie proces był kontynuowany,
            toczył się już jednak nie we wsi, lecz w Łobżenicy, przed sądem wój-
            towskim. Zapadł ostatecznie wyrok, w którym za czarownice uznano
            cztery z pięciu oskarżonych i skazano je na śmierć na stosie44.
            Świadomość tego, że próba wody w procesach o czary nie jest według
            prawa dowodem winy, dotyczyła jednak chyba nielicznych. Jednym
            z nich był z pewnością wójt żywiecki Andrzej Komoniecki (1658–
            –1729), który opisał jeden z takich procesów z zastosowaniem pławie-
            nia. W 1698 r. oskarżono dwie kobiety ze wsi Lipowa (koło Żywca)
            o to, że parały się czarami i umiały „pożytki sąmsiedzkie odbierać i pso-
            wać”45. Brakowało dowodów, w związku z tym niewiasty pławiono na
            rzece Koszarawie, w głębokim miejscu, „próbując, jeżeli na dół utyną”.
            Kobiety dowieziono nad rzekę na wozie, ubrane jedynie w „koszule
            śmiertelne”, a widowisko oglądał tłum ludzi, choć, jak zauważył Komo-
            niecki, czyniono coś, „co to i wedle prawa dowodem nie było”46.
            Komoniecki nie poinformował, w jaki sposób zakończyła się próba. Wątpliwości związane z przeprowadzaniem próby zimnej wody
            wśród elity prawniczej były zapewne duże, skoro w 1702 r. sąd asesor-
            ski koronny zakazał jej przeprowadzania sądowi w królewskim mieście
            Łęczyca, a na dodatek jego członkowie za dopuszczenie do pławienia
            zostali pozbawieni stanowisk47. Józef Rafacz zaznaczył, że decyzja sądu
            asesorskiego dotyczyła wprawdzie tylko Łęczycy, „ale nie ulega wąt-
            pliwości, iż i w innych miastach królewskich była taka tendencja”48.
            W miastach prywatnych nadal najczęściej decydowała wola szlachcica.
            Dla przykładu, w 1711 r. w Dubnie na Wołyniu na żądanie szlachcica
            Fiodora Kownackiego miejscowy magistrat przeprowadził pławienie
            dziesięciu mieszkanek miasta oskarżonych przez Kownackiego o spro-
            wadzenie suszy. Dzięki zabiegom ich małżonków nie doszło jednak
            na szczęście do dalszego postępowania sądowego49.
            Jak już wspomniałem, w 1215  r. Kościół rzymskokatolicki ofi-
            cjalnie odrzucił stosowanie próby wody. Praktyka dnia codziennego
            wyglądała jednak zupełnie inaczej. Mimo papieskich i soborowego
            zakazu, a także kwestionowania ważności próby wody, w Rzeczypo-
            spolitej w XVII w. stosowali ją również duchowni. Cystersi z klasz-
            toru w Oliwie w 1664  r. dokonali pławienia w dwóch procesach
            o czary trzech kobiet, które później ścięto, a ich ciała spalono na sto-
            sie50. Z tego powodu w połowie XVII w. papiestwo postanowiło ofi-
            cjalnie zaaprobować i upowszechnić ordynację postępowania w pro-
            cesach o czary, tzw. instrukcję rzymską (ponownie zabroniono w niej
            próby wody)51. Z treścią instrukcji dosyć szybko musieli się zapoznać
            przynajmniej niektórzy polscy hierarchowie duchowni. Jeden z nich,
            biskup włocławski (potocznie wówczas zwany kujawskim i pomor-
            skim) Kazimierz Florian Czartoryski (1620–1674) już 11 kwietnia
            1669 r. wydał, opierając się i powołując na papieską instrukcję, własne rozporządzenie, skierowane ku „wszystkiemu duchowieństwu, także
            i pospólstwu naszej diecezyi kujawskiej i pomorskiej
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 15:29
            Po opisaniu nadużyć występujących w trakcie procesów o czary,
            w tym także popełnianych przez sędziów świeckich, biskup Kazimierz
            F. Czartoryski sformułował kilka zakazów mających odtąd obowiązy-
            wać w jego diecezji, a wśród nich pławienia, argumentując to tym, że
            Kościół rzymskokatolicki dawno tego zabronił.
            Kilkanaście lat później biskup łucki Stanisław Witwicki (ok. 1630–
            –1698) opublikował Obraz prawdziwego chrześcijanina (1684) i odniósł
            się w nim do problemu czarostwa. Zwracał się do sędziów w miasteczkach,
            którzy, według niego, nie znają prawa, a „krew ludzką bezpiecznie szyn-
            kują”. Biskup Witwicki próbował powstrzymać nadużycia popełniane
            przez świeckich sędziów i ławników, zwracając się do nich tymi słowy:
            Napominamy tu w Bogu owych sędziów po wsiach i miasteczkach, wójtów,
            ławników, którzy nie umiejąc prawa, ani się go ucząc, krew ludzką bezpiecz-
            nie szynkują, ciężkie na uczonych sędziów i teologów sądy przedsiębiorą.
            [– –] pławienie czarownic jest bardzo niepewny dowód czarów, bo zwią-
            zana niewiasta [ma] w sobie wiele powietrza, bardziej powinna pływać, niż
            iść do dna, bo nogi i ręce w tył związane, czynią z niej nadętą pęcherzynę
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 15:34
            Załuski starał się wytłumaczyć, jak to możliwe, że ludzie w takich
            sytuacjach nie toną, co było czasami sprawą przypadkową, a czasami
            naturalną. Biskup kijowski powołał się tu na badania „fizyków, to jest naturalistów”:
            powiadają, iż ludzie, częstokroć się trafia, piersi szersze mają jak do
            statury  człowieka być powinni, a przeto mając piersi szersze, jak dru-
            dzy więcej powietrza w siebie wziąwszy, dłużej go zatrzymać mogą, co
            ich czyni lekszymi od wody, a przeto tonąć zaraz wrzuceni na wodę nie mogą
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:22
            Próba wody przed rozpoczęciem procesu
            W państwie polsko-litewskim w czasach wczesnonowożytnych nie było
            jednolitej zasady stosowania tej próby w procesach o czary, a sięganie po
            nią, jak wynika ze znanych nam źródeł, warunkowały: tradycja panu-
            jąca w danym regionie, mentalność właścicieli wsi i miasteczek oraz
            przekonania sędziego i członków rady miejskiej. W Polsce próbę wody
            najczęściej, jak się wydaje, przeprowadzano jeszcze przed wniesieniem
            formalnego oskarżenia i rozpoczęciem procesu na wniosek: 1) oskarży-
            ciela, 2) osoby oskarżanej (a czasem jej bliskich), która chciała dowieść
            swojej niewinności i nie dopuścić do wszczęcia procesu z bardzo praw-
            dopodobnym zastosowaniem tortur, 3) właściciela wsi lub miasteczka
            w celu sprawdzenia, czy osoba pomawiana rzeczywiście jest czarow-
            nicą (Bohdan Baranowski przypuszczał przed laty, że w Polsce przyjął
            się zwyczaj, iż pławienie osób oskarżonych o czary należało do kom-
            petencji władz lokalnych, a więc najczęściej do właściciela wsi lub
            samorządu wiejskiego)70, 4) rady miejskiej, do której należało, zgod-
            nie z podziałem czynności, wstępne rozpoznanie sprawy kryminalnej
            i przekazanie jej do sądu wójta i ławy (taki podział kompetencji był
            charakterystyczny np. dla wielu, choć nie wszystkich, miast w Mało-
            polsce71, chociaż spotykamy go również w Prusach Królewskich 5) decyzji sądu podjętej w trakcie procesu. Przyjrzyjmy się dokładniej
            każdemu z pięciu przypadków.
            1) Próba pławienia stosowana na wniosek osób oskarżających.
            Tak było choćby w sprawie Magdaleny Ruskowej. Stanęła ona
            przed sądem Nowego nad Wisłą w czerwcu 1701 r., oskarżona przez
            m.in. mieszczanina nowskiego Franciszka Reychoniaskiego o zajmo-
            wanie się czarami. Mężczyzna prosił o poddanie jej próbie wody73.
            Rada miejska zwróciła się zatem do sołtysa, aby pławienie przeprowa-
            dził i poinformował o jego wyniku. Na wszelki wypadek rada wysłała
            dwóch ławników w charakterze świadków. Oskarżoną trzykrotnie pła-
            wiono w obecności licznych widzów74, a po tym jak za każdym razem
            utrzymywała się na wodzie, uznano, że są podstawy do tego, aby ją
            uwięzić, a następnie postawić przed sądem75.
            2) Jak już wspomniałem, wiara w to, że próba zimnej woda
            dowodzi czyjejś winy lub niewinności była rozpowszechniona
            prawie  w całej  Europie. Dlatego wiele osób przekonanych o swej
            niewinności, a oskarżanych o przestępstwo czarostwa, zwracało się do
            sądów lub właścicieli dóbr (zanim ci oddali je w ręce sądu) o prze-
            prowadzenie takowej próby. Znamy liczne takie przykłady z Rze-
            czypospolitej. I tak sądzony w 1690  r. w Łobżenicy (Wielkopol-
            ska)  Maciej  Piskuła z Piesny prosił „o wodę”, gdyż, jak twierdził,
            przed obliczem sądu, „ludzie powiadają, że woda oczyści niewinne-
            go”76. Jego niestety woda nie „oczyściła” z zarzutów. Wiele przy-
            kładów wiary w oczyszczającą moc wody pochodzi choćby z akt
            procesów przeprowadzonych przez sąd Nowego nad Wisłą. We wsi
            Smętówko w maju 1699  r. oskarżoną o czary była Regina Jaku-
            bowa Krajniczka, która „dobrowolnie prosieła się na wodę, żeby była
            próbowana”. Przychylono się do jej prośby i trzykrotnie pławiono,
            ale za każdym razem „woda jej przyjąć nie chciała”. W związku
            z tym oddano ją w ręce kata77. Z kolei 7 lipca 1701 r. na wniosek Wawrzyńca Jordańskiego i jego żony rada miasta Nowego postano-
            wiła uwięzić Ewę Łybosową, pomówioną przez małżonków o cza-
            rostwo. Tym razem to mąż oskarżonej kobiety prosił, „aby była
            spławiona”78. Próba wody odbyła się następnego dnia, a Łybosową
            puszczano na wodę trzy razy, jednak za każdym razem utrzymywała
            się na powierzchni79.
            Osoby oskarżone o czary prosiły o przeprowadzenie próby wody nie
            tylko przed uwięzieniem, lecz także już podczas przebywania w wię-
            zieniu. W lipcu 1689  r. mieszczanin nowski Jan Kolberk oskarżył
            o uprawianie czarów Elzę Kucharczykową alias Zarębinę. Kobietę
            uwięziono, a następnie – na skutek usilnych i ponawianych próśb Elzy
            i jej małżonka, wezwanego przed oblicze sądu ławniczego80 – poddano
            próbie pławienia, aby potwierdzić jej niewinność. Próba wody, prze-
            prowadzona przez kata, odbyła się w asyście licznych widzów, w tym
            dwóch desygnowanych przez sąd ławników. Oni to poinformowali
            później sąd, że „gdy ją [Elzę Kucharczykową] sprawca pierwszy raz
            na wodę związaną puścieł, do dna poszła, lecz wkrótce wynurzywszy
            się, pływała”81. Ponownie „puszczona” na wodę również utrzymywała
            się na jej powierzchni.
            W lipcu 1719 r. przed oblicze sądu nowskiego trafiła Anna Szpor-
            nowska, oskarżona o czarostwo przez trzech tamtejszych mieszczan82.
            Nie przyznała się sędziom do „żadnych złości” i poprosiła o podda-
            nie jej próbie wody. Wysłano dwóch sądowych, aby obserwowali pła-
            wienie. Rzucana przez kata na wodę za każdym razem pływała, „przy
            wielkim zgromadzeniu na ten czas ludzi”. Wodę przed pławieniem
            publicznie „benedikował” dziekan nowski
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:26
            Z badań Tomasza Wiślicza dotyczących procesów o czary przepro-
            wadzonych w XVII w. w Kleczewie (Wielkopolska) i jego najbliższej
            okolicy wynika, że „wśród oskarżycieli i świadków najliczniejszą grupę
            stanowiła szlachta, na ogół posiadacze okolicznych wsi, przekonani
            o szkodliwych uczynkach swych poddanek”91. Przykładem może tu
            też być proces z 1655 r. w Praszce należącej do rodziny Wężyków.
            Pławieniu poddane zostały znachorki, które dostarczyły ziół użytych
            w czarach miłosnych. Kobiety, schwytane przez parobków na rozkaz
            właściciela wsi i poddane próbie wody, następnie osądzono92.
            4) Bohdan Baranowski zauważył, że pławienia dokonywano zazwy-
            czaj przed rozpoczęciem formalnego postępowania sądowego93. Kon-
            statację tę potwierdzają chociażby akta sądowe procesów o czary
            z Nowego nad Wisłą. Wiadomo z nich m.in., że w sprawie oskar-
            żonej Marianny Krystofki (1701) jeszcze przed rozpoczęciem wła-
            ściwego procesu rada miejska postanowiła poddać oskarżoną pró-
            bie wody. O dokonanie pławienia rada poprosiła sołtysa nowskiego
            i desygnowała dwóch ławników, którzy rozkazali katu, „aby ją raz,
            drugi i trzeci spławił”. Czyniono to w obecności licznego tłumu,
            a ona, „będąc związana, głowę wynurzywszy, pływała”. Wnioskując
            z tego, że Krystofka jest winna i okazała się czarownicą, rada oddała
            ją w ręce sądu94. W innym z procesów, w lipcu 1712  r., Jadwiga
            Michałkowa została pomówiona o czary przez Elżbietę Stachową.
            W związku z tym, z polecenia rady miejskiej, najpierw ją pławiono.
            Ponieważ w trakcie próby wody pływała, trafiła przed oblicze sądu95.
            Podobne przykłady można mnożyć.
            5) Niejednokrotnie to sąd już w trakcie rozpoczętego postępowania
            sądowego decydował o przeprowadzeniu pławienia, chcąc uzyskać jakiś
            dowód w sprawie. Sądzona w 1629 r. w Siernicy (Wielkopolska) Anna
            Troska została poddana próbie wody przez kata na mocy decyzji sądu
            kleczewskiego. Kat kilkakrotnie „rzucał” ją na wodę i mimo że starała się
            (jak zanotowano) utonąć, to nie mogła i pływała na wodzie „jako pień Na wezwanie Wawrzyńca Czapskiego do wsi Smętówko przybyli
            1 sierpnia 1701 r., wysłani przez sędziego (sołtysa) nowskiego, pod-
            sołtysi Jakub Kucis, sądowy Jerzy Niedzielski oraz pisarz przysiężny,
            aby osądzić oskarżoną o uprawianie czarów Dorotę Piotrową zwaną
            Kaszubka, która w chwili ich przyjazdu do wsi siedziała w więzieniu.
            Sąd udał się do niej i „podług zwyczaju i prawa, dawszy jej dobrą
            admonicyją pytając jej, co za przyczyna, że cię zasadzono”. Ponieważ
            Dorota nie znała powodu uwięzienia, sąd postanowił o przeprowa-
            dzeniu pławienia:
            Jednak będąc przez wodę próbowana, którą sprawca podług zwyczaju nale-
            żytego związawszy na wodzie spławił, i którą gdy na wodę puścił pierwszy
            raz, drugi i trzeci, i przy zgromadzeniu tak wiele ludzi, wierzchem pływała,
            którą po tym od wody w beczkę wsadziwszy, do więzienia zawieziono97.
            Sąd napomniał ją, aby się przyznała, lecz ona nadal upierała się,
            że jest niewinna, dlatego sędziowie kazali katu wziąć ją na tortury.
            W 1753 r. przed sądem wójtowskim w Gnieźnie toczyła się sprawa
            o czary, o uprawianie których oskarżono małżeństwo Elżbietę i Jana
            Celechów ze wsi Ławki. Właściciel wsi Paweł Żeromski postawił ich
            przed sądem, a ten z kolei postanowił najpierw oddać ich w ręce
            gnieźnieńskiego kata Piotra, aby przeprowadził próbę zimnej wody.
            Pławienie odbyło się w obecności dwóch ławników oraz licznej gawie-
            dzi. Ponieważ małżeństwo „pływało po wodzie na wierzchu”, uznano,
            że oboje są czarownikami i oddano na tortury98.
            Nie zawsze sąd po przeprowadzonej próbie wody, kiedy osoba
            oskarżona utrzymywała się na powierzchni wody, decydował się jed-
            nak na rozpoczęcie procesu. Wiemy o pięciu kobietach, dla których
            pławienie albo wypadło pomyślnie, albo sąd w Rzeszowie nie uznał
            tego środka dowodowego za w pełni wiarygodne
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:30
            Diabeł a próba wody
            W trakcie okrutnych tortur oskarżone kobiety na ogół zeznawały to,
            co sędziowie chcieli od nich usłyszeć. Często wypytywano oskarżo-
            ne/ych o kontakty z diabłem i m.in. o to, czy diabeł obiecywał pomoc
            „swojej” czarownicy w trakcie prób wody. Okazywało się, oczywiście,
            że niektóre diabły obiecywały kobietom wsparcie. Tak było m.in.
            w sprawie Katarzyny Oleyniczanki (1690), która zeznała, że po aresz-
            towaniu czart Hans „obiecał ją do dna topić, aby nie pływała”, ale
            słowa nie dotrzymał, „bo ją tegoż dnia, jak [ją] wzięto, odstąpił. Także
            i Janek, czart drugi, tegoż dnia ją odstąpił”103. Marianna Kowalka
            (1709) twierdziła, że kiedy ją pławiono, to diabeł siedział na olszy, a kiedy szła do wody, to ją pocieszał, że będzie tonęła104. Zdążającej
            na pławienie Elzie Kucharczykowej (1689) natomiast diabeł obiecał
            dać sztabę żelaza, lecz zawiódł ją, gdyż uciekł105.
            Anna Krucha, sądzona przez sąd miejski Nowego nad Wisłą
            w 1698 r., zeznała po przeprowadzonej niepomyślnie dla niej próbie
            wody, że był z nią ten „przeklętnik” i pocieszał ją, iż będzie tonąć,
            a w trakcie tortur mówił: „ja za cię będę cierpiał i cierpiał, żeby[ś] tor-
            tury swoje wytrwała”106. Także w procesie w Czerniewie (Prusy Kró-
            lewskie) w 1727 r. jedna z sądzonych i torturowanych kobiet zeznała,
            że po podjęciu decyzji o pławieniu diabeł obiecywał włożyć jej za ucho
            żelazo, aby poszła pod wodę, co miało dowieść jej niewinności107.
            Oskarżone osoby – ufające, że próba wody oczyści je ze stawianych
            zarzutów – musiały być mocno zdziwione, kiedy tak się nie działo.
            Próbowały więc w jakiś sposób oskarżycielom, sądowi, a zapewne także
            i samym sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Jedna z kobiet,
            pławiona w trakcie procesu prowadzonego przez sąd miejski Warty
            (Wielkopolska), tłumaczyła sędziom, że w młodości smarowana była
            przez matkę gęsim sadłem w celach zdrowotnych, i dlatego, jak gęś,
            utrzymywała się na powierzchni wody108. Z kolei Barbara Grzeszówka,
            sądzona w czerwcu 1665 r. przez sąd wójtowski w Chęcinach (Mało-
            polska)109, jeszcze przed wniesieniem formalnego oskarżenia podda-
            na została próbie pławienia. Nie wiemy, kto i gdzie ją przeprowadził,
            ale wiemy, że utrzymywała się na powierzchni wody, a potem broniła,
            twierdząc: „Dlategom po wierzchu pływała, bom wczora cały dzień
            nie jadła”110. Próbie pławienia poddany został także jej mąż, Mikołaj
            Skowronek, który również utrzymał się na powierzchni wody. Przed
            sądem zeznał: „Nie wiem, co za przyczyna, żem pływał po wierzchu,
            żadnych czarów nie umiem. Czyńcie waszmościowie co rozumiecie” Pławiona w 1648 r. w Koźminie Zofia Kaliścina tłumaczyła sądowi,
            że utrzymywała się na powierzchni wody nie z tego powodu, że była
            czarownicą, tylko dlatego, że „na sobie miała grzech o dziecię, którem
            była u Bożej męki [kapliczki] zakopała
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:34
            M i e j s c e p ł a w i e n i a
            Domniemane czarownice i czarowników pławiono w najbliższym
            zbiorniku wodnym. W źródłach sporadycznie znajdujemy informa-
            cje, jaki to był zbiornik. W Kleczewie odbywało się to w jeziorku
            Stępa132. Wiązano je „w łódkę”, a następnie na powrozie spuszczano
            z pomostu do wody. Pławienia kobiet oskarżonych o uprawianie cza-
            rów odbywały się również w rzeszowskich stawach w pierwszych dzie-
            sięcioleciach wieku XVIII. Z pracy Józefa A. Załuskiego wiadomo też,
            że próby takie czyniono w napełnionych wodą wielkich beczkach, co
            było możliwe, „albowiem sposób wiązania tak czyni małym człowieka,
            że łatwo w beczkę zmieścić się może
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:38
            Waga w Oudewater – waga targowa znajdująca się w miejscowości Oudewater, leżącej jedenaście kilometrów od Utrechtu. Pierwotnie służyła do ważenia rzeczy sprzedawanych na targu, takich jak bele towarów, worki i sery. Potem zaczęto ją wykorzystywać do badania masy ciała osób posądzanych o uprawianie czarów. Czarownice rzekomo ważyły mniej, niż przeciętne osoby o danym wzroście i tuszy. Sprawdzanie wagi miało na celu wykazanie, że badana osoba ma ciężar odpowiedni do swojej postury, zatem nie para się czarami. Ważenie było poprzedzone rewizją osobistą, przeprowadzaną przez osobę tej samej płci co badany, czyli położną w przypadku kobiet i balwierza w przypadku mężczyzn. Badanym wystawiano oficjalny certyfikat
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:42
            Chłosta, biczowanie (łac. flagellatio) – rodzaj kary cielesnej (stosowanej też w charakterze tortury), polegającej na wielokrotnym uderzaniu osoby torturowanej w plecy (ewentualnie inne części ciała, np. niepokornego niewolnika, rzekomej czarownicy – w twarz, czy w stopy – falaka) przy pomocy bicza, bata, kańczuga, rzemienia lub rózgi. Chłostę wykonywał kat bądź inna osoba (np. na okrętach), ponieważ jej przeprowadzenie nie wymagało szczególnych umiejętności.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:45
            Według biblijnej Księgi Powtórzonego Prawa skazany mógł dostać maksymalnie 40 uderzeń. W starożytnym Rzymie chłostę jako karę sądową stosowano od okresu pryncypatu, przede wszystkim wo­bec humiliores. Już wcześniej mogli tak być karani żołnierze za naruszenia dyscypliny. Ulpian Domicjusz pisał, że nikt nie mógł być skazany na śmierć po­przez zachłostanie, niemniej zdarzały się przypadki zgonu od biczowania.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:48
            Z chłostą związany jest rodzaj perwersji, tzw. flagellatio, polegające na wywoływaniu podniecenia poprzez chłostanie partnera/partnerki.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:52
            Humiliores (łac. l.p. humilior stopień wyższy od humilis 'niski, przyziemny' z humus 'grunt, gleba, ziemia') - od II wieku niższa klasa rzymskiego społeczeństwa, której prawa były gorsze niż przysługujące honestiores. Przykładem było zróżnicowanie kar grożących za zniewagę (Actio iniuriarium aestimatoria). Stopniowo warstwy upośledzone zostały przypisane do ziemi lub do pracy (np. kolonat).
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:55
            Biczownictwo znane było od starożytności, ale dopiero w XI w., zwłaszcza zaś w XIII w., wyszło poza mury klasztorów. Dyktowały je względy religijne lub praktyki magiczne. Około połowy XIII w. Italia, ogarnięta sporem między gwelfami a gibelinami, przeżywała istną epidemię biczowników. Hierarchia kościelna z czasem zaczęła krytycznie postrzegać biczowników z powodu przesadnego pojmowania pokuty, obawiając się ekscesów oraz utraty kontroli nad ruchem (niektórzy biczownicy odrzucali sakramenty). Biczownicy obnażali się do pasa, zadając sobie nawzajem razy aż do krwi. Niekiedy dochodziło na tym tle do histerii przeradzającej się w orgie, co pociągało za sobą konieczność interweniowania najwyższych władz kościelnych. W następnym wieku przez całą Europę przetoczyła się dżuma, powodując ponowny rozkwit sekt biczowników, zwłaszcza w Niemczech i Francji, choć nie ominęło to również Polski. Przeciwko biczownikom wypowiadali się papieże, a także wielu władców, gdyż biczownicy podważali istniejący ustrój feudalny. Wreszcie procesje biczowników zostały zakazane w 1349 r. przez papieża Klemensa VI w bulli Inter sollicitudines pod groźbą klątwy. W efekcie część biczowników podporządkowała się władzom, a część "zeszła do podziemia" przekształcając się w heretycką sektę, tropioną przez inkwizycję.
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 25.05.23, 23:58
            W średniowiecznych Niemczech biczownicy śpiewali religijne pieśni ludowe określane jako geisslerlieder
          • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 26.05.23, 00:02
            Biczowanie stosowano w wielu zakonach. Było czymś zupełnie normalnym dla zakonników i zakonnic. Wspomina o tym św. Faustyna Kowalska w swoim Dzienniczku: "Dziś poznałam jak niedaleko naszej furty popełniały się grzechy ciężkie. Było to wieczorem, modliłam się w kaplicy gorąco, potem poszłam odprawić biczowanie, kiedy zaś uklękłam do modlitwy, dał mi Pan poznać, jak cierpi dusza odrzucona przez Boga...". "Nieraz się zdarza, że czuję zupełny rozkład własnego trupa, co to jest za wielkie cierpienie, to trudno wyrazić. Choć wolą jestem najmocniej z tym zgodzona, ale jednak dla natury jest to wielkie cierpienie, większe aniżeli noszenie włosiennicy i do krwi biczowanie
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 20:32
          https://img3.dmty.pl//uploads/202305/1683100203_v5rf2z_600.jpg
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 20:34
          Anioł (hebr. malak , gr. aggelos , łac. angelus ) nie jest imieniem naturalnym, ale funkcją: oznacza posłańca .
          Stary Testament nazywa ich: beney' elohim 31 = syn Boży ( Hiob 1,6), beney 'elim = syn Boży ( Psalmy 29,20), święci ( Psalmy 89,6 i Daniel 8,13), syn Najwyższego ( Psalm 82,6), silny ( Psalm 78,25), wzniosły ( Job 21,22), dzielny ( Psalm 103,20), stróże (Daniel 4.10), armia Jahwe ( Jozuego 5.14), armia niebios (I Król. 22.19).
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:09
          Niezależnie od tego, czy wyznaje się starożytną religię grecką, judaizm, chrześcijaństwo czy islam, to aniołowie, boscy posłańcy wysłani do ludzi, aby ich pouczać, informować lub wydawać im polecenia, odgrywają rolę pośredników między człowiekiem a boskością. .
          Anioły to istoty, w których energia przeważa nad materią i które w zależności od charakteru powierzonych im misji przybierają najróżniejsze formy. Poruszają się swobodnie w przestrzeni, nie podlegając w najmniejszym stopniu grawitacji, mogą być widoczne lub niewidoczne, ale mają też wystarczająco solidną podporę materialną , aby podnieść na przykład ciężki kamień, który zamykał grób Chrystusa. Klemens Aleksandryjski, Tertulian ,itd., wierzyli, że są odziani w bardzo subtelne ciała.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:14
          Anioł może pełnić rolę strażnika, obrońcy, niebiańskiego wojownika, a nawet kosmicznej mocy. Aniołowie są uosobieniem mocy. Umykając naszej zwykłej percepcji, tworzą tajemniczy świat. Ich istnienie nigdy nie jest problemem w Biblii. Jednak granica oddzielająca dobrego anioła od złego (lub demona) czasami się zaciera...
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:16
          Ponieważ Stwórca jest zbyt wielki lub zbyt odległy, aby zajmować się bezpośrednio drobiazgami, aniołowie są odpowiedzialni za objawienie ludziom boskich tajemnic dotyczących Ziemi i Nieba ( Etiopski Henoch 60.11).
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:19
          Prorok Zachariasz pokazuje nam aniołów biegających tu i tam, okrążających świat, aby tam zachować pokój i harmonię, szerzyć wszędzie pociechy, łaski i dobrodziejstwa, które Pan nakazuje im przynosić duszom doświadczanym.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:22
          Bóg rozkaże swoim aniołom, aby cię strzegli na wszystkich twoich drogach. Na rękach będą cię nosić, abyś nie uderzył nogą o kamień ( Ps 91,11).
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:25
          Apokalipsa Pawła , pismo apokryficzne, które prawdopodobnie zostało odkryte w domu Apostoła w IV wieku, nakłada na aniołów odpowiedzialność za prowadzenie dusz do Nieba.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 12.05.23, 23:28
          Pomocnicy Chrystusa w dziele zbawienia ( Hbr 1,14), aniołowie zapewniają straż ludziom ( Mt 18,10;Dz 12,15), przedstawcie Bogu modlitwy świętych ( Ap 5,8; 8,3), zaprowadźcie duszę sprawiedliwego do raju ( Łk 16,22).
          Anioł mierzy niebiańskie Jeruzalem ( Objawienie 21:17).
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 17:18
          W związku z brakiem jakichkolwiek pozostałości po Zamku Odrzańskim, jego dokładna lokalizacja nie jest obecnie znana. Najczęściej jest on sytuowany na wzniesieniu w okolicach bramy głównej dawnej Stoczni Szczecińskiej, w pobliżu ul. Łyskowskiego, Dubois i ul. Firlika.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 17:25
          W późniejszych dokumentach są spotykane nazwy valva molaris (1305), valva molarum (1306), valva molendinorum (1308), valva molendini (1325), molen dore (1415)
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 19:30
          Brama ostatecznie w 1806 roku otrzymała nazwę Bramy Królewskiej (niem. Königstor)
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 20:05
          Tradycyjnie za autorów uważani są dwaj dominikańscy inkwizytorzy Heinrich Kramer i Jakob Sprenger, tak jak sugeruje sam tekst książki. Już od pierwszego wydania, w Apologii, będącej rodzajem wstępu lub przedmowy, wskazany jest Jakob Sprenger i jego niewymieniony z imienia współpracownik. Aprobata uniwersytetu kolońskiego, załączana do tekstu wskazuje zarówno Sprengera, jak i Kramera. Wydania drukowane sprzed 1519 nie wskazywały autorów na stronach tytułowych, późniejsze wymieniają zazwyczaj obu autorów lub samego tylko Jakoba Sprengera. Obecnie nie budzi żadnych wątpliwości autorstwo Kramera, natomiast udział Sprengera w powstaniu dzieła jest przedmiotem kontrowersji wśród badaczy. Część badaczy uważa księgę za wyłączne dzieło Kramera bez jakiegokolwiek udziału Sprengera, część uważa, że Kramer był w zasadzie autorem wyłącznym, ale Sprenger zgodził się na firmowanie dzieła swoim nazwiskiem i napisał Apologię (czyli wstęp lub przedmowę), a jeszcze inni uważają, że nie ma podstaw do negowania współautorstwa Sprengera, choć na ogół potwierdzają dominującą rolę Kramera.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 20:10
          W 1538 roku hiszpańska inkwizycja przestrzegła swych członków, by nie wierzyli we wszystkie tezy zawarte w Malleus Maleficarum, nawet gdy poparte one były przytoczonymi dowodami, jednak było to w ramach toczącej się debaty. W Polsce Młot na czarownice wydano w 1614 roku w Krakowie. Był to nie tyle przekład, co przeróbka dzieła, dokonana przez cenionego prawnika krakowskiego Stanisława Ząbkowica. Autor we wstępie opisuje, że jego dzieło jest przetłumaczonym na język polski zbiorem wypowiedzi teologów i inkwizytorów niemieckich na temat czarów i czarownic, a jego celem jest otwarcie czytelnikom polskim oczu na zbrodnie czarów i pobudzenie do czujności. W 1992 r. tłumaczenie to wydano we współczesnej wersji typograficznej. Współczesne polskie wydania Młota są jedynie transkrypcjami lub uwspółcześnieniami tłumaczenia Ząbkowica. Jak dotąd na język polski nie została przetłumaczona pierwsza i trzecia (bodaj najważniejsza z punktu widzenia książki jako „podręcznika łowców czarownic”) część Młota.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 20:13
          Ostatnia część opisuje praktyczne szczegóły wykrywania, sądzenia i eliminowania wiedźm. Rozważane są m.in. takie problemy jak zaufanie do zeznań świadków i potrzeba eliminowania złośliwych oskarżeń, ale z drugiej strony plotka jest uznawana jako przesłanka wystarczająca do oskarżenia, a żywa obrona jest świadectwem opętania podsądnej przez Diabła. Oprócz tego dzieło dostarcza wskazówek, jak chronić przeprowadzających proces przed mocami wiedźmy, deklarując, że osoby reprezentujące podczas procesu stronę Boga są niewrażliwe na moce Szatana. Szczegółowo wyłożone są sposoby wymuszania zeznań – z rekomendowaną kolejnością stosowania tortur włącznie. Wskazane jest używanie rozpalonego żelaza i golenie całego ciała podsądnej w poszukiwaniu znaków Diabła.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 20:40
          Druga fala gorącej debaty rozpoczęła się w drugiej połowie szesnastego wieku. Towarzyszył jej gwałtowny wzrost popularności traktatu. Tym razem, podstawowym pytaniem nie było czym czarownice są, ale w jakim stopniu są prawdziwe. W tym kontekście, pierwszy atak bezpośrednio przeciwko Malleusowi przeprowadził Jan Wier (O zwodniczych sztuczkach demonów, 1563), co spotkało się z silną odpowiedzią królewskiego prawnika Jeana Bodina (O demonomanii czarowników, 1580) w obronie traktatu. Krytyk polowań na czarownice Cornelius Loos, uważał, że Malleus sam bardziej przyczynił się do wprowadzenia „czarownictwa” w Niemczech niż cokolwiek innego
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 20:45
          Martin Delrio (ur. 17 maja 1551, zm. 19 października 1608) – jezuicki teolog, autor dzieła na temat czarownictwa Disquisitiones magicae
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 23:15
          Heinrich Kramer OP (znany również pod zlatynizowaną wersją nazwiska jako Henricus Institor lub Heinrich Institor; ur. ok. 1430 w Schlettstadt, ob. Sélestat koło Strasburga, zm. 1505 w Kromieryżu) – niemiecki duchowny katolicki, dominikanin i inkwizytor, autor dzieła Malleus Maleficarum (być może we współpracy z Jakobem Sprengerem), słynnego w całej Europie podręcznika dla łowców czarownic.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 23:19
          Kramer był wielkim zwolennikom teorii realności czarów i istnienia sekty czarownic. Wedle własnych słów jako inkwizytor do roku 1486 skazał na śmierć 48 domniemanych czarownic w Ravensburgu i kilku innych miejscowościach w diecezji Konstancja. Wobec oporu lokalnych władz świeckich i kościelnych wobec wszczynanych przez Kramera procesów 5 grudnia 1484 papież Innocenty VIII wydał bullę Summis desiderantes affectibus, potwierdzającą jego uprawnienia inkwizytorskie na terenie kilku niemieckich prowincji. Bulla dotyczyła także inkwizytora Jakoba Sprengera z Kolonii. Wykorzystując upoważnienie zawarte w papieskiej bulli Kramer wzmógł swoją działalność wymierzoną przeciwko rzekomym czarownicom, co doprowadziło go do konfliktu z biskupem diecezji Brixen, Georgiem Golserem. Konsekwencją tego wyroku był nakaz opuszczenia miasta wydany Kramerowi przez biskupa. Właśnie to zdarzenie popchnęło inkwizytora do stworzenia teoretycznej podbudowy swoich działań. W 1486 stworzył traktat o czarownictwie, który został włączony do Malleus Maleficarum (Młot na czarownice) – wydanej w 1487 księgi, która uczyniła go sławnym. Jako współautora dzieła podano inkwizytora Jakoba Sprengera, jednak jego udział w powstaniu dzieła jest obecnie podważany przez część historyków.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 23:24
          Jak twierdził sam Kramer, w latach 1481–1491 skazał na śmierć około 200 czarownic. Swoich przeciwników, którzy kwestionowali istnienie czarownic, oskarżał o herezję.
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 23:27
          Innocenty VIII wydał w 1484 roku, na dostarczony osobiście przez Kramera wniosek, słynną papieską bullę Summis desiderantes affectibus, która ponawiała i wzmacniała uprawnienia Kramera i Sprengera do wytępienia czarownic w Niemczech oraz gwarantowała im nietykalność, którą miał zapewnić biskup Strasburga Albrecht von Pfalz-Mosbach
        • madohora Re: Zaczynamy szukać kwiatu paproci i czarownicy 24.05.23, 23:33