yabbaryt
23.01.23, 09:22
i nie wynika z głupoty.
cyt:
Szczyt NATO w 2008 r. organizowali Rumuni. Wówczas nowe państwo Sojuszu poszło pod prąd trendom w przypadku tego typu spotkań.
Zazwyczaj odbywały się one na przedmieściach w centrach konferencyjnych (Ryga) czy na stadionach (Warszawa). Rumuni bizantyjsko postawili na przepych. Rozmowy odbywały się w zbudowanym w czasach Nicolae Ceaușescu Domu Ludowym, który po upadku dyktatora stał się siedzibą dwuizbowego parlamentu. W kwietniu 2008 r. na jego korytarzach można było spotkać Angelę Merkel i Nicolasa Sarkozy’ego. Kręcił się po nim Micheil Saakaszwili. W końcu pojawił się i sam Władimir Putin. Relacjonując tamto wydarzenie, z niedowierzaniem przysłuchiwałem się jego wykładowi, w którym wprost mówił o tym, że Ukraina jest – jak to określił – niedopaństwem (niesostojawszajasia strana).
Polska delegacja, której przewodniczył ówczesny prezydent Lech Kaczyński, a w której ze strony rządowej był Radosław Sikorski, razem z Amerykanami naciskała na szybką ścieżkę do NATO dla Kijowa i Tbilisi. Chodziło o przyznanie im MAP, Planu Działań na rzecz Członkostwa – poważnej gwarancji, że obydwa państwa w przewidywalnej przyszłości znajdą się w Sojuszu. Polska zdawała sobie sprawę, że wówczas – szczególnie nad Dnieprem – temat członkostwa był niejednoznaczny. Potwierdzały to sondaże. Niemniej jednak gra była warta świeczki. Te lata współpracy w ramach MAP pozwoliłyby stale i systemowo organizować wspólne ćwiczenia wojskowe i tym samym tylnymi drzwiami wprowadzać Ukrainę do Paktu. Niemcy były jednakprzeciw.
Rosjanie szykują się do kolejnego uderzenia od strony Białorusi? Tak sądzą ukraińskie władze
Rosjanie szykują się do kolejnego uderzenia od strony Białorusi? Tak sądzą ukraińskie władze
Zobacz również
Przy okazji szczytu w Bukareszcie zachowała się opinia Radosława Sikorskiego na temat stanowiska Berlina. I to zachowała się w bardzo dobrym źródle: depeszy amerykańskiego Departamentu Stanu ujawnionej w ramach WikiLeaks. Było to omówienie przez Amerykanów spotkania polskiego szefa MSZ z zastępcą sekretarza stanu USA, w którym czytamy: „Minister (Sikorski – red.) cierpko zauważył, że gdy Polska wchodziła do UE w 2004 r., wielu oskarżało, że jest koniem trojańskim USA w Europie. Ale w NATO jest inny koń trojański. W Bukareszcie Niemcy okazywały niezależność od USA w sprawie członkostwa Ukrainy i Gruzji w NATO”. W tej samej depeszy czytamy, że Sikorski postawił tezę, że Niemcy „zdają się mieć układ z Rosją” i „w zamian (za blokowanie Ukrainy i Gruzji – red.) niemieckie koncerny robią interesy w Rosji na setki miliardów euro”. Wszystko to mówił Sikorski – jeden z najbardziej sprzyjających Niemcom szef MSZ w historii III RP.
W kwietniu 2008 r. Niemcy rządzone przez chadecję i Angelę Merkel zablokowały MAP dla Ukrainy i Gruzji. Zdając sobie sprawę z tego, że w USA rządzi kończący drugą kadencję i osłabiony tzw. wojną z terroryzmem George W. Bush, rząd w Berlinie był bezwzględny. Obiecał mglistą wizję współpracy i przełożenie decyzji o MAP na grudzień 2008 r. W sierpniu tego samego roku Putin najechał Gruzję, no i siłą rzeczy kwestia MAP poszła na lata w odstawkę. Biorąc pod uwagę ten zaskakujący zbieg wydarzeń, nie sposób nie zgodzić się z tezą Sikorskiego o „układzie z Rosją”. Merkel dała w Bukareszcie Putinowi czas. Pozwoliła mu odczytać intencje Zachodu i przygotować się do wojny. Dziś Olaf Scholz, który reprezentuje lewicę, robi dokładnie to samo. Kropka w kropkę idzie śladem Merkel. W 2008 r. mogła mówić tak: „Jesteśmy
za Ukrainą i Gruzją w NATO, ale jakoś później. Wróćmy do tego”. Minister obrony w rządzie Scholza w Ramstein mógłby z kolei zapewniać mniej więcej tak: „Leopardy? Czemu nie. Rozmawiajmy o tym. Najlepiej do czasu, aż Ukraina przegra”.
Bukareszt był hańbą Niemiec. Merkel, zasłaniając się strachem przed gniewem Rosji, otworzyła drogę do wprowadzenia w życie putinowskiej doktryny „ograniczonego użycia siły” w byłym ZSRR i uderzenia w Gruzję. Trzeba w końcu powiedzieć sobie to wprost: jedną z głównych przyczyn tamtej wojny było stanowisko Niemiec w sprawie MAP dla Tbilisi i Kijowa. Dziś Scholz przez blokowanie dostawy leopardów dla Ukrainy– czy szerzej: markując współpracę wojskową z Kijowem – ma szansę przyczynić się co najmniej do zamrożenia konfliktu w obecnych granicach, czyli z pasożytniczymi republikami separatystycznymi od Zaporoża przez Przyazowie do Donbasu.
Jeśli tak się stanie, Niemcy nie będą stratne. Berlin już dawno postawił krzyżyk na państwach takich jak Ukraina czy Gruzja. W najlepszym razie z pewną sympatią spogląda na prezydenturę Mai Sandu w Mołdawii. Ale też bez przesady. Na siłę do UE i NATO Niemcy nie będą wciągały Mołdawii. Bo i po co? Po co przesuwać centrum siły na wschód? Stabilna i dobrze prosperująca Mołdawia to wzrost znaczenia Rumunii. Bezpieczna i dynamiczna Ukraina to wzrost znaczenia Polski i Litwy, które od początku współpracują z nią wojskowo. Poza układem z Rosją, o którym mówił Sikorski, jest też prosta kalkulacja, że sukces Ukrainy w wojnie doprowadzi do ponownego podziału władzy w Europie. Takiego, w którym Niemcy będą stratne. Najlepiej byłoby, gdyby Ukraina była państwem półupadłym z zamrożonym konfliktem. Tak, aby nikt na poważnie nie zadawał przypadkiem pytań o jej integrację z UE i NATO. A Mołdawia? Niech sobie tkwi w poczuciu roli wiecznego klienta. Niemcy są bogate. Są centrum Europy. A kłopotliwe peryferia zawsze będą orientowały się na centrum, a nie na obrzeża centrum, np. Polskę. Co innego ich emancypacja i zwycięstwo w wojnie z Rosją, do niedawna głównym partnerem Berlina.
Aby zrozumieć kompromitującą politykę Olafa Scholza, warto zdać sobie sprawę, że jest ona w interesie Niemiec i nie wynika z głupoty. Pozostająca w szarej strefie bezpieczeństwa i poza sojuszami Gruzja, która nie chce dozbrajać Ukrainy (bo dziś Tbilisi współpracy z Kijowem odmawia), jest dla Niemiec korzystna. Ukraina z separatystycznym nowotworem też. Wojna do zwycięstwa jak najbardziej nie. Bo wtedy sprawy stają się klarowne i tworzą nowy układ sił. Do tego trzeba by odpowiedzieć na trudne pytania zwycięzcy: dlaczego w chwili próby Niemcy zawiodły? Przegrana Ukrainy lub brak rozstrzygnięcia wszystkie te problemy rozwiązuje.
cyt z Dziennik