bmc3i
04.03.23, 01:01
Facet został skazany za morderstwo swojej żony oraz syna. Oskarżyciel wnosił o wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, bez prawa do wcześniejszego zwolnienia. Człowiek cały czas twierdzi, że jest niewinny, i że nie zabił ich.
W uzasadnieniu wyroku, sędzia powiedział, że to najbardziej przykra sprawa jaką kiedykolwiek prowadził, i skazał gościa na podwójne dożywocie, następujące jedno po drugim (no są takie wyroki w Stanach, i nawet nikogo specjalnie nie dziwią).
Nie byłoby może w tej sprawie nic niezwykłego, bo to morderstwo do jakich dochodzi w stanach niemal codziennie. Nic w każdym razie na tyle niezwykłego, aby zasługiwało na osobny wątek na polskim Forum Świat.
Tylko że mówią dziś o tym wszystkie amerykańskie media - z jednego powodu. Gość jest wziętym prawnikiem, pochodzącym z wielopokoleniowej rodziny prawniczej, którego ojciec, dziad, i pradziad, od ponad już 100 lat występowali w charakterze oskarżycieli i obrońców, w tej samej sali sądowej w której on został skazany.