billy.the.kid 15.11.12, 17:26 raz w pewnym mieście, mieście czikago rzecz to zupełnie prawdziwa, żył sobie murzyn, co chodził nago i co sie luis nazywał. kto pamięta takie przyśp[iewki, chociaż to raczej lata 50. Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
ilnyckyj Re: raz w pewnym mieście... 16.11.12, 21:11 50-tych nie pamiętam i tego murzyna też. No, ale kontynuuj! Co tam dalej z tym murzynem? Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 16.11.12, 22:26 to byłą pieśń dziadowsko-podwórkowa. o walce joe louisa z maxem schmelingiem. a morał był taki.... u nas w warszawie, po mordach leją, tylko im za to nie płacą. cos innego z tej działki. ..na koszykowej nagle ktos wrzasnął to paramonow młotkiem go trzasnął. tu leży ręka, tam leży głowa, to jest robota paramonowa...... Odpowiedz Link
krol-czy-krolik Re: raz w pewnym mieście... 17.11.12, 11:53 Takie coś - to pamiętam, że mój dziadek (o Schmallingu) podśpiewywał, ale zawsze myślałem, że to przedwojenne! DB (powojenna) od Rabbita Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 17.11.12, 13:10 nie wiem kiedy pieśń ta powstała. fakt-wydarzenie przedwojenne. walka stulecie między mistrzemświata joe louisem/chyba największy w dziejach, przez 12 lat dzierżył tytuł/,a gloryfikowanym przez hitlerowców niemcem maksem schmelingiem. w pierwszej walce wygrał schmeling. w drugiej ,w 1 rundzie znokautował go louis. w każdym razie, jako nieletnie dzi9ecię podśpiewywałem z chłopakami. a później było tak.: jadą francuzy, amerykany, kazdy na swoim fordzie będą się patrzeć jak dwaj frajerzy będą się lali po mordzie. zadźwięczał dzwonek nad wielkikm ringiem oni się wzieli za głowy, louis przewagie niał nad szmelingiem i dał mu lewu sierpowy. było parę takich wesołych piesni. jakaś taka o niegrzecznym synku. nie pamietam dokłądnie o co biegało,ale końcówka brzmiała: przyszła milicja, mandat spisała, i przywiązała do słupa, gruchnęła salwa, gacie opadły i ukazała sie dupa. rzecz się dzieje w POLSCE- czyli NIGDZIE. Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 17.11.12, 13:23 a ta o paramonowie o faktach. był w latach 50 taki bandyta PARAMONOW. Odpowiedz Link
ilnyckyj Re: raz w pewnym mieście... 18.11.12, 20:09 Teraz sobie przypominam... Toż to Grzesiuk, Kaziu, bard Czerniakowa...! Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 18.11.12, 22:20 no,grzesiuk to stasio. gdyby nie on, cała knajacko-knajpiano-apaszowska poezja przepadłaby w cholerę. Odpowiedz Link
ilnyckyj Re: raz w pewnym mieście... 19.11.12, 20:51 Stasiu, na tak. Teraz widzę, że mi się pomieszał z Grześkowiakiem (Kazimierzem), poza podobnym nazwiskiem i plebejskim repertuarem, to nie mieli nic wspólnego. A ballada, oryginalnie leciała tak: Noc już zapadła, pies zawył w budzie, Księżyc na niebo wstał blady, Więc posłuchajcie kochane ludzie, Tej to bokserskiej ballady… Raz w Ameryce, w mieście Chicago, Rzecz była bardzo prawdziwa: Żył sobie Murzyn, co chodził nago I co się Luiz nazywał. Raz pewien bokser zza oceanu Zapragnął sławy i zysku. Pisze do Luiza: ty się nie stawiaj, Bo możesz dostać po pysku. A na to Luiz mu odpisuje: Ach ty kretynie Szmerlingu, Po co się stawiasz za oceanem, Lepiej się postaw na ringu. Jadą panowie Amerykanie, A każden we własnem fordzie, Będą się gapić, jak dwóch frajerów, Będzie się prało po mordzie Prawem sierpowem podbił patrzałkie, A lewem przestawił szczękie. Sędzia ogłosił: Szmerling na deskach! Szmerling nie podniósł się więcej, A Luizowi na rączkie dano Miętkich aż dwieście tysięcy. Z tej to powiastki morał wynika, Jak się bokserzy bogacą. W Warszawie u nas też w mordę leją, Tylko że za to nie płacą. To o Paramonowie to już dodatek późniejszy, a dziś już i tak nikt nie kuma... ani kto to "szmerling" czy "luiz" czy "paramonow" (myślą, że może jakiś Rusek) Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 20.11.12, 05:51 o rany.il. skąd wytrzasnąłeś ten kawałek !!!!!!!!!!!!!!!!!! wielkie dzięki bo jak wyżej tekst zaginął w mojej starczej pamieci. Odpowiedz Link
ilnyckyj Re: raz w pewnym mieście... 20.11.12, 22:02 A to przez Grzesiuka! Ja jestem fanem, ale mam kogoś w rodzinie, kto zna na pamięć prawie wszystko... Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 24.01.13, 19:49 teraz jakis gamoń usiłuje rapować grzesiuka-nie masz cwaniaka. poodobnie jak jak paręlat temu inny głupek podśpiewywał- U CIOCI NA IMIENINACH.-I jeszcze jakąś kase na tym zarobił. a łojkrutnie brak u nich tego brzmienia SPOD DUZEGO PALCA. Odpowiedz Link
bartos29 Grzesiuk 27.01.13, 09:41 Wiecie, że właśnie minęło 50 lat. Jak umarł. 21.01.1963. Odpowiedz Link
juesej Re: raz w pewnym mieście... 04.07.13, 10:58 Panowie, to było jeszcze inaczej. Słuchajcie: Raz w pewnym mieście, mieście Chicago Historia jest to prawdziwa, Żył pewien Murzyn, co chodził nago I co się Louis nazywał. Był pewien bokser imieniem Schmerling Co pragnął sławy i zysku Pisze do Louisa, ty się nie stawiaj Bo możesz dostać po pysku. A Louis na to mu odpowiada: Mam cię, ach, mam cię Schmerlingu, Ty się nie stawiaj do mnie zza morza Tylko się postaw na ringu Jadą panowie Amerykanie, Każdy we własnym fordzie, Będą się patrzeć jak dwaj frajerzy Będą się lali po mordzie. A gdy gong zabrzmiał nad wolnym ringiem Oni się wzięli za głowy Louis przewage miał nad Schmerlingiem I zadał lewy sierpowy. Po tym sierpowym Schmerling padł na deski I już nie powstał z nich więcej A Louis za to, dostał po nim w spadku Dolarów dwieście tysięcy. Z tej to powiastki morał jest taki Jak to sie człowiek bogaci U nas w Warszawie też w morde leją Ale się za to nie płaci. Odpowiedz Link
billy.the.kid Re: raz w pewnym mieście... 05.07.13, 11:04 facio nazywał się max SCHMELING. biodajże3 w 36 roku wygrał z joe louisem przez ko w 12 rundzie. rewanż w roku 38 wygrał już louis. ko w 1 rundzie. joe później do 48 był mistrzem swiata. ale zmarło mu się w biedzie. a max sfinansował jego pogrzeb. chyba po wojnie nawet spotkali się na stopie tpowarzyskiej. a max dożył 100 lat. zmarł w 2005 roczku. Odpowiedz Link
jm_1964 Re: raz w pewnym mieście... 22.04.14, 10:40 Trochę się słowa nie zgrywają z melodią - czy ta zwrotka mogła mieć jakieś inne brzmienie? > Po tym sierpowym Schmerling padł na deski > I już nie powstał z nich więcej > A Louis za to, dostał po nim w spadku > Dolarów dwieście tysięcy. Odpowiedz Link
janek312 Re: raz w pewnym mieście... 06.10.23, 13:05 Do Krakowa w latach 50 dotarła nieco inna wersja tej ballady: Raz w pewnym mieście zwanym Chicago jest to opowieść prawdziwa żył sobie murzyn, co chodził nago i co się Luis nazywał A pewien bokser imieniem Schmeling, który zapragnął zysku pisze do Luisa, ty się nie stawiaj, bo możesz dostać po pysku. Na to mu Luis tak odpowiedział drogi ach drogi Schmelingu, ty się nie stawia do mnie zza morza lepiej się postaw na ringu, Jadą panowie Amerykanie, każdy na swoim Fordzie, jadą się patrzyć jak dwóch frajerów będzie się lało po mordzie Zadźwięczał dzwonek nad pustym ringiem, obaj się wzięli za łowy, Luis przewagę wziął nad Schmelingiem i dał mu lewy sierpowy Schmeling się zachwiał, upadł na deski, tak że już więcej nie powstał, a dzielny Luis znów od sędziego dwieście tysięcy dostał Z tej to powiastki morał jest taki jak to się ludzie bogacą u nas w Krakowie (Warszawie) leją po mordach ale im za to nie płacą. Pozdrawiam Jan/Kraków Odpowiedz Link
krzy-czy Re: raz w pewnym mieście... 13.03.20, 15:58 o schmelingu wspomina JURGEN STROOP w książcer moczarskiego ROZMOWY Z KATEM. przy okazji rosmów o desancie na kretę w której max uczestniczył jako spadochroniarz. Odpowiedz Link