ryszq
24.11.09, 05:13
...i już się się spieprzyło. Mam na myśli ostatnie ładne listopadowe dni.
Witam wczesną porą. Jak tylko pogoda się zmienia zaraz mnie podrywa do
wczesnego wstawania i zaczynam już tuptać od 4 rano. I jeszcze te wietrzycho
za oknem słyszę. Brrr. A tak fajnie było...
Moja suczka dostała cieczkę i mam teraz trudności z wyjściem z domu bowiem
cała zgrają wielbicieli ją otacza. Jeden jest taki upierdliwy , że nawet jak
idę bez kundelki, to już o 6 rano czeka pod główną bramą i idzie ze mną a
właściwie za mną do sklepu i potem wywołuje popłoch wśród personelu. Wczoraj
moje spodnie były upaprane błotem bowiem dwóch z tych wielbicieli kundelki,
wskakiwały mi na świeżo co zdjęte z wieszaka spodnie. Przecież nie śpię już z
kundelką , bo nie pozwalam jej już wchodzić do mnie na nową leżankę. Mimo to
za mną i za moim synem chodzą jak opętane.
W niedzielę byłem w markecie Real, a ten mały wielbiciel przyplątał się za
mną. Ochrona kazała mi go wyprowadzić ale powiedziałem , że to nie mój pies i
niech go sobie sami wyprowadzą. Wygonili go z marketu. Dostaję za chwilę
wiadomość na komórkę od syna czy aby nie jestem na zakupach w markecie. Syn
właśnie wszedł do marketu a zanim ten wielbiciel kundelki i sytuacja się
powtórzyła. Po wielbicielu poznał , że ja muszę być w pobliżu. W tamtym roku
było toczka w toczkę prawie to samo i z tym samym psem a wcześniej jeszcze
wataha wielbicieli, co mi towarzyszyła, wtargnęła do Urzędu Skarbowego za
mną. Z kundelką nie mogę iść na zakupy do sklepu. Samemu mam kłopot, bo zawsze
kilka piesków czeka na mnie. Staje się męczące wobec sąsiadów którzy głupio
na mnie patrzą. Dwa razy do roku przeżywam ten sam koszmar.
Miłego dnia.