m-p
26.09.02, 13:22
W Manifeście Akcji jeden z wiodących psujów polskiej szkoły red. P.Pacewicz
napisał, że prywatne szkoły są lepsze od publicznych.
Na pewno nie jest tak w Krakowie. Zaledwie jedna podstawówka jest
przyzwoita i jedno liceum całkiem niezłe.
Jeśli PT Pacewicz napisał prawdę, to gdzie tak jest? W Warszawie? Czy miał
może na myśli szkołe, do której chodzi wnucznka Premieramilera z 30 000
czesnego rocznie?
Chciałbym, żeby wypowiadali się raczej nauczyciele - wiekszość rodziców
posyłających tam dzieci ma klapki na oczach. Nie dociera do nich, że
nauczyciel w takich szkołach często nie może opanować klasy, wszak ma być
przyjazna uczniowi, że powiedzenie "Dzień dobry, kochani uczniowie" zajmuje
mu 30 min z 45 minutowej lekcji. Nie dociera do nich, że dzieci, króre
przeniosły się z takich szkół do publicznych nie potrafią pisać wypracowań,
mają braki z matematyki itp, przy dobrych ocenach otrzymywanych w tych
szkołach. Obwiązkowa zewnętrzna matura, mimo że tak głupawa, byłaby dies ira
w liceach prywatnych.
Wyjątkiem są rodzice dzieci opóźnionych umysłowo, którzy często posyłają tam
dzieci, licząc na bardziej indywidualne ich traktowanie.
Czy zjawisko to występuje też w innych miastach?