miaowi
05.04.10, 00:04
Zakładam, że wszyscy udzielający się na tym forum widują się lub
starają się widywać z dziećmi. Uprzedzam - NIE będzie o alimentach.
Chodzi o to, że moja sytuacja jest zgoła inna - ojciec mojego dziecka
olał je mniej więcej dwa miesiące po tym jak się urodziło.
Proponowałam uregulowanie sytuacji, zapraszałam - w odpowiedzi
usłyszałam, że jak rodzice nie są razem, to cytuję "wychowuj ją sobie
sama".
Tak też robię. Prawa rodzicielskie zostały ojcu odebrane, na co sam
się z chęcią zgodził zaznaczając na piśmie, żeby tylko od niego nie
chcieć pieniędzy. Nie chciałam.
I teraz pytanie - czy gdyby taki człowiek pojawił się nagle w życiu
dziecka, które go nie zna, po kilku latach, to czy moralne jest
rozwalanie świata małemu człowiekowi?
Nie twierdzę, że tak jest - to hipoteza. Nie mówię, że znalazlam
dziecku nowego ojca, bo tak nie zrobiłam. Chodzi mi tylko o to, czy
taka osoba jest świadoma ogromnego wstrząsu, jaki wywołuje.
Szczerze przyznam, chciałam poczekać aż córka podrośnie, i powiedzieć
jej prawdę. Jeżeli będzie się chciała skontaktować z ojcem, a
zakładam, że któregoś dnia będzie chciała, pomogę. Chociaż dalibóg,
nie wiem gdzie go teraz szukać.