ja_nelle
11.01.11, 23:17
Mam 2,5 roczną Córeczkę z facetem, który odszedł jak tylko się dowiedział o ciąży ( po 8 latach związku). NIe chcę rozwijać tematu ani się użalać, ale łatwo nie było.
Nadal jestem sama i tak jest ok, natomiast on jak satelita krąży wokół nas. Wszystko jest oczywiście "ze względu na dziecko", ale wiem, że to jedynie część prawdy. Na początku zgadzałam się na spotkania nieograniczone, u mnie w domu, kiedy pasuje itp. W wyniku czego przychodził codziennie, jadł kolację - bo zawsze było to dopiero po 18- pół godzinki zabawy a później 2 użalania się, jak to cięzki dzień w pracy itd.
W pewnym momencie zaczął mnie drażnić po prostu, uświadomiłam sobie że realnie wciąż kontroluje moje życie, jak ktoś dzwonił to awantury, "a gdzie byłaś w sobotę wieczorem?" itd.
Próbowałam ustalić spotkania jedynie w soboty, raz w tygodniu, cały dzień, u niego.
Ale nie, bo sobotę to on akurat ma jedyny czas dla siebie, poza tym on chce, zebym ja zawsze była, bo dziecko przecież w domyśle jest męczące przez 12 godzin non stop.
Efekt jest taki, że "na kontakt z dzieckiem" jest u mnie cały czas, ale jak staram się to oggraniczyć, raz w tygodniu i koniec, to wtedy nie ma czasu. A mała płacze....
Szczerze- chcę się go pozbyć z mojego życia. Nie dla innego- nawet nie zakładam, że się jeszcze z kimś zwiążę- po prostu chcę odsunąć się od toksycznego faceta, który mnie zranił.
Wiem, ze mnie nie kocha, po prostu nie chce dopuścić, że mu harem zmaleje.
Ale, ale ale....
Jak to zrobić, żeby moja Córeczka wciąż miała swojego ukochanego tatusia, jak nabrać do niego dystansu pozwalając na ciągłą ingerencję, wiem, że za jakiś czas pęknę i chcąc nie chcąc dam jej odczuć, jak go nie cierpię. A nie jest to dobre, wiem.
Jak to zrobić- wiem, że bez drastycznych metod się nie obejdzie? On nie odpuszcza. Poprzednia partnerka uciekła do Holandii i nie zostawiła adresu. Czy to jedyne dla mnie wyjście? Czy muszę zabrać dziecku ojca??
