azanna
06.02.08, 09:50
Będąc w ciąży nie zastanawiało mnie dlaczego wszystko kręci się
wokół mnie - w końcu to ja nosiłam w sobie dziecko. Ale gdy nasza
córka pojawiła się na świecie - zaczęła więc być w pełni odrębną
istotą - moje zdziwienie rosło z dnia na dzień. W szpitalu
otrzymałam darmowe pudełka, gdzie musiałam podac swoje dane - o ojca
nikt nie pytał. W pudełkach oprócz darmowych próbek produktów były
ulotki - wszystkie skierowane do mamy, żadnej mowy o ojcu. Książka o
pielęgnacji niemowląt, którą kupiliśmy skierowana jest do mamy, jest
co prawda rozdział o ojcu, który ma się włączać w opiekę. Nie jest
przecież takim samy rodzicem jak mama, on ma się tylko włączać w
opiekę.
Program w telewizji nosi nazwę "Mamo to ja", gazety o dzieciach też
są skierowane do mam.
Trzeba dokonać wyboru szczepionki dla dziecka - "MAMO masz wybór" -
no przecież ojca w ogóle nie interesuje to co się z dzieckiem
dzieje - proszę tu link:
www.szczepienia.pl/mmw/index.php?id=59
Rozważaliśmy mój wcześniejszy powrót do pracy i wykorzystanie części
urlopu macierzyńskiego przez męża - i tu szok - oczywiście urlop mu
przysługuje, ale po wykorzystaniu przez matkę 14 tygodni. Przy
urlopie trwającym 16 tygodni (teraz jest więcej) to było aż 2
tygodnie dla taty. Ale przecież jest równość - tatuś może iść na
macierzyński, prawda?
Momentem kulminacyjnym mojego zadziwienia był zakup podgrzewacza do
butelek firmy Avent - instrukcja skierowana jest do osoby płci
żeńskiej!
A co obserwuję wokół siebie? Pierwsze szczepienie córki - ja na
macierzyńskim, mąż w pracy, więc poszłam z córką sama do przychodni.
Oprócz nas trójka dzieci - jedno z mamą, dwójka z obojgiem rodziców
(zastanowiło mnie to - urwali się z pracy, czy jak?). Wizyta u
ortopedy - tym razem po południu, więc poszliśmy już wspólnie z
mężem, w poczekalni oprócz nas dwójka dzieci - jedno z obojgiem
rodziców, drugie z samym tatą. Wizyta u okulisty - wszystkie dzieci
z obojgiem rodziców. Kolega z pracy wpadł wczoraj do naszego pokoju,
aby zrelacjonować ile kupek w ciągu doby robi jego miesięczny syn i
jak to ładnie został kilka razy obsikany przy przewijaniu.
Przykładów mogłabym mnożyć. Znaczna część ojców czuje się
prawdziwymi rodzicami, tylko jakoś media i prawo tego nie zauważają.
Nie zauważają, że RODZICE to MAMA i TATA, a nie MAMA i gdzieś tam w
dalszej kolejności ojciec, który tylko może włączać się w opiekę nad
dziećmi.
Oglądałam ostatnio wywiad z Supernianią - Dorotą Zawadzką - w którym
twierdziła, że ojciec w polskich rodzinach nie istnieje - tylko w
jednej z rodzin, w których była tato brał udział w wychowaniu
dzieci. OK - tyle tylko, że dobrze funkcjonujące rodziny nie wzywają
na pomoc Superniani. Rodziny, w których się pojawiła były w mniejszy
lub większy sposób dysfunkcyjne i również matki niezbyt dobrze
spełniały swoje role.
Trochę się rozpisałam, ale sprawa traktowania ojców mnie bardzo
bulwersuje. Dobrze, że moja córeczka ma wspaniałego tatusia, który
kocha ją nad życie i nie przejmuje się tym, że na każdym kroku
spotyka się z dyskryminacją. Dwa dni temu poszedł z córką na
szczepienie, podczas którego lekarka spytała o nazwisko neurologa, u
którego byłam z córeczką - mąż powiedział, że nie pamięta, bo żona
sama była na tamtej wizycie (BTW - ja też nie pamiętam) co lekarka
skomentowała - "to niech żona przyjdzie na następną wizytę z
dzieckiem". Ręce opadają.