Dodaj do ulubionych

Co zrobiłybyście na moim miejscu

10.08.09, 21:52
Jestem mężatką od 9 lat mamy 7 letnią córkę i 3 letniego syna.
Kurą domową jestem od początku tego roku z przymusu i z namowy męża
i teściowej.
Z przymusu bo zachorowałam i leczenie trwało parę miesięcy i po
prostu nie dawałam rady zajmować się domem, pracować i leczyć.
Za namową ponieważ córka idzie do szkoły, ogólnie należało jeszcze
badziej zająć się domem (zaznaczam że mąż nigdy nie pomagał w n i c
z y m - on musi zarabiać)
Obecnie w domu robię wszystko o d zajęć kury domowej po wszelkiego
rodzaju naprawy i ogrodnictwo, nie ma narzędzia którego nie
potrafiłabym obsługiwać. Mąż wyniesie śmieci kiedy ma wystawione pod
drzwi i się o nie przewróci, poza tym naprawdę ciężko pracuje
ponieważ otworzył swoją firmę i ciągle ją rozwija wiec nie przeczę
jest przepracowany.
Jednak nie potrafię znieść tego że wychowanie dzieci to tylko moja
działka, zbieranie jego ubrań po domu też moja działka, 1 raz umył w
domu kibelki 1 raz przez 9 lat, jest w domu kilka napraw których się
nie czepie np. trzeba wyciąć płytę kartonową w suficie bo spaliła
się zasilacz i nie ma światła, 3 mieś. temu złamał się "dziubek" z
klamki w drzwiach wejściowych i trzeba je zamykać na klucz itp.
natomias kiedy idziemy 2 razy w miesiącu do teściowej czeka na
mojego lista z pracami tego typu do wykonania i mąż je wykonuje bez
mrugnięcia okiem.
Zpracy wraca po nocy, zdarzyło mu się kilka razy zostać na noc, ale
to już inna historia kochanki nie ma a właściwie ma to jego praca.
Na wakacjach byliśmy 1 raz dwa lata temu było cudownie.
nie mam pieniędzy o każdą złotówkę muszę prosić, kiedy mówię żeby
dał pieniądze na zakupy na obiad - słyszę - Ile? - jakbym powinna
najpierw w sklepie sprawdzić ile będzie kosztował kawałek schabu, 3
marchewki itd. Kiedy mówię że potrzebuję spodni - da mi pieniądze
ale zawsze słyszę komentarz jaki to rachunek w tym miesiącu musiał
zapłacić za światło czy cokolwiek innego.
Pomimo że jestem prawnikiem z wykształcenia chcę otworzyć salon
kosmetyczny, wcześniej były też inne pomysły na tak zwaną drugą
nogę, mój małżonek niby mnie wspiera ale ciągle znajduje nowe
przeszkody lub opuźnia wszystko tak żeby nie doszło do realizacji,
mogłabym mu pomagać w firmie ale twierdzi że lepiej żeby była też
jakaś odmienna działalność.
Po 9 latach pracy nie mam nawet złotówki, dom stoi na teściową, moi
rodzice owszem pomagają, meble, lodówka, pralka itp. rzeczy ruchome,
ojciec powiedział że nie da złotówki dopóki dom nie będzie na męża,
ale prawdę mówiąc jeżeli mu teściowa dom daruje to będzie tylko na
niego, samochód stoi na niego, firma też.
Nie wiem co robić kocham go ale chyba mamy odmienne spojrzenie na
dom rodzinę i obowiązki i on swojego podejścia nigdy nie zmieni.
Kiedy próbuję z nim rozmawiać to odpowiada że nie chce mu się
dzisiaj rozmawiać, a kiedu już go przyduszę mówi że mnie nie rozumie
i że żyję w bajce i tu jest prawdziwy świat i trzeba zarabiać żeby
opłacać rachunki. Jestem ładną kobietą i pomiędzy wycinaniem
gałęzi , szorowaniem kiblów i rozwijaniem zainteresowań dzieci
staram się dbać o siebie księżniczką jednak nie jestem o czym
świadczą blizny od pracy na moich rękach. Myślę że mogłabym odejść
dałabym radę, bo psychiczne zmęczenie tą sytuacją jest gorsze, tylko
gdzie, bez grosza a może przesadzam i to jest normalne i tak powinno
być powiedzcie proszę
Obserwuj wątek
    • tananas Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 10.08.09, 21:57
      dodam że kiedy wraca w nocy z pracy, słyszę Misiu odgrzejesz mi
      biadek? sam sobie nie odgrzeje a jeżeli ja tego nie zrobię jest
      obrażony przez tydzień
      • rathri Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 05.04.10, 00:03
        Może lubi otrzymywać od Ciebie mini dowody miłości? Mi zawsze lepiej smakuje
        herbata, gdy zrobi ja mój ukochany misiu...
    • aga-kosa Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 10.08.09, 22:00
      nie powinno tak być .Dałaś sobie porobić guzy na mózgu.Porozmawiaj z
      fachowcem ,niech Ci poradzi jak porozmawiać z mężem a jeśli nie
      pomoże zawsze masz drzwi z ułamanym "dziubkiem". Możesz nimi
      trzasnąć a nie zamykać na klucz...
    • foretka Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 11.08.09, 14:57
      Bardzo jasno postawilabym sprawe - albo zmiany w naszym zyciu albo
      odchodze i bedziesz oplacal pania do gotowania, ogrodnika i
      sprzataczke, no i do tego alimenty.

      Taki uklad jest bardzo dla Ciebie krzywdzacy a dla Twojego meza
      wygodny. Niestety dalas sie sprowadzic do roli kuchty i
      podaj/przynies/pozamiataj. Jesli tyle lat to trwalo to raczej ciezko
      bedzie zmienic zwyczaje jesli malzonek nie wykazuje checi...

      Ale najpierw zalozylabym albo zaczela zakladac wlasny interes zeby
      miec jakies oparcie. Jest dosc duzo dotacji unijnych - moze masz
      szanse dostac takowa i cos otworzyc.

      Nie daj sie Tananas, jestes wartosciowa, wyksztalcona kobieta -
      wlacz o swoje ambicje bo potem nie zostanie Ci nic.

      Pozdrawiam ~ foretka ~ mama Natalki (30.11.2008) i Paulinki (13.09.2004)
      Zakątek Szczecińskich MaM!
      Zaglądnij do Mateusza!
    • iloneczka27 Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 12.08.09, 18:56
      najzwyczajniej w świecie przyzwyczaiłaś męża do takiego stanu - Ty w
      domu przy garach on pracuje,. rozwija się i zarabia. A jak wróci to
      mu pod nos talerz postawisz....
      Napisałaś, że u matki robi wszystko co ma napisane, bez mrugnięcia
      okiem, więc potrafi. Zrób taką listę i Ty. I niech leży - i Ty też
      leż. zadbaj o dzieci i siebie a kolega szanowny niech weźmie się do
      roboty w domu bo praca to jedno a rodzina to drugie.
      A jeśli to nie poskutkuje daj sobei spokój i tak jesteś z tym
      wszystkim sama więc to czy bedziecie nadal małżeństwem czy też nie
      nieczego nie zmieni.

      Przyzwyczaił się do dobrego...
      • nurit Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 25.08.09, 20:04
        Kochana,
        bardzo, bardzo cie namawiam, zebys poszla na konsultacje do DOBREGO
        psychoterapeuty, zwlaszcza, jezeli zalezy ci na mezu. Zmiana takiej sytuacji na
        pewno jest mozliwa, ale jest bardzo trudna i bez wsparcia bedzi ci bardzo ciezko
        - latwo sie poddac przy przeciwnosciach.
        Pozdrawiam i zycze powodzenia.
        P.S. A w ogole, to - dzien dobry Paniom, jestem pracujaca stala podczytywaczka
        tego forum.
    • samotna-mamusia Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 07.09.09, 22:49

      Napiszę Ci co ja zrobiłam w podobnej sytuacji. Tzn. nigdy nie dotarłam do etapu kiedy to ja stoję nad zlewem a mąż wymaga 100% obsługi jak w hotelu, ale jak go znam to wcale by mu to nie przeszkadzało i swojego czasu usiłował mnie tak w garnki i pralkę wpakować. Męża mam pracoholika, ma własną firmę i w zasadzie przez większość czasu tam właśnie przebywa.

      Ale do tematu. Po pierwsze nigdy nie pozwoliłabym sobie na to żeby nie mieć własnej kasy. I naprawdę nie ma tu znaczenia fakt, ile facet kasy przynosi. Może miliony zarabiać, ale kobieta własne pieniądze powinna mieć. Różnie w życiu bywa, więc z pracy nigdy nie zrezygnowałam, a jak mnie zmęczyła praca u kogoś, to założyłam własną firmę i jest fajnie. Także jeśli masz pomysł, to nie oglądaj się na męża i bierz się za własny biznes, tym bardziej, że obecnie można całkiem sporo dostać z UE na początek.

      Po drugie, jak byłam na urlopie macierzyńskim i mój mąż coś brzęczał, że może bym została z dziećmi w domu i że przecież nie muszę pracować bo kasy wystarcza (mamy troje dzieci) to postawiłam sprawę jasno i zaproponowałam mu to samo. Tzn. że ja zostanę jakiś czas, a potem jego kolejka na siedzenie w domu, szybko zrezygnował :)

      Teraz myślę że mamy dość zdrowy układ, on pracuje, ja pracuję, obowiązki typu sprzątanie, prasowanie itp. załatwia pani sprzątająca, bo mąż nie chciał się dzielić po połowie (no wiecie raz ja myje okna raz on :) ) , więc woli zapłacić. Jego wola, ja się nie sprzeczam ;) I szczerze mówiąc to ciężko mi sobie wyobrazić, jak się można dać wkleić w taką sytuację, że facet pracuje, a kobieta robi wszystko inne. A co z emeryturą? A co jak Cię mąż zostawi? A co jak nie daj boże coś mu się stanie?? (czego Ci oczywiście nie życzę, ale trzeba mieć obstawione wszystkie opcje)

      Poza tym dziewczyny, nie ma się co oszukiwać. Nikt, nawet albo może tym bardziej ci, którzy pracują po 12-16 h na dobę nie harują non stop. Mam własną firmę i czasem bardzo dużo pracy, ale czasem też mam czas na plotki, kawki, przeglądanie jakiś bzdur w necie itp. No naprawdę nigdy nie uwierzę, że mój mąż siedząc w firmie po 15h na dobę tylko pracuje. Jest pracoholikiem, zapewne kiepsko zorganizowanym i tyle, ale to da się leczyć (tyle że nie wszyscy chcą).

      Moja rada: znajdź pracę/załóż firmę, zajmij się sobą, a nie tylko mężem i dziećmi (nie umrą z głodu, możesz mi wierzyć), bo im dłużej będziesz tkwić w tej sytuacji, tym trudniej będzie Ci się z tego wyplątać.
    • iloneczka27 tananas 09.09.09, 16:50
      odezwij się! Co u Ciebie?
    • potffora !!!!! 15.09.09, 13:54
      Matko jedyna, jakbym czytała o sobie!!
      Mój mąż przez dobrych kilka lat stawiał firmę na nogi, wracał późno,
      wymagał pełnej obsługi, a jak poprosiłam, żeby w czymś mi pomógł -
      tp np. nastawiał pranie. Po wielu, wielu błaganiach. Kamloty na
      skalniak nadal musiałam nosić sama.
      Dziewczyno - otrzeźwiej wcześniej niż ja!!
      Dopiero, gdy mój mąż poznał "miłość swojego życia" i odszedł,
      dotarło do mnie jaką byłam kretynką. Tamta go ustawia z kąta w kąt,
      a ja go postawiłam na piedestale.
      Zwal swojego mena z postumentu - póki możesz.
      Robiłam za skunsa wszystko, absolutnie wszystko, łącznie z ganianiem
      po urzędach w jego firmowych sprawach. Jeszcze chwila, a spuszałabym
      za niego wodę wc.
      Bo on pracuje.
      A ja się obijam.
      Sama wiesz, co robisz w domu i ile cię kosztuje to siły, czasu i
      nerwów.
      Jesteś SAMOWYSTARCZALNA!!!
      To on myśli i być może ci wmawia (mój tak robił), że bez niego nie
      jesteś w stani palcem kiwnąć.
      Guzik prawda.
      Zadbaj o własny interes - nie ma czasu? Dom traktuje jak hotel? U
      mamusi pomaga? A ty co? Na służbie jesteś?
      Oczywiście, że dajesz radę sama - i musisz mu to uświadomić.
      Nie jestes zależna od niego.

      Uhhhh... Jak ja bym chciała mieć żonę!!
      Taką z marzeń mojego męża.
      Wszystkie kłopoty to jej wina, wszystkie sukcesy, to jego zasługa,
      przyszłabym na posprzątane, poprane, ugotowane, żadnych zmartwień,
      żadnych problemów. W końcu od czego miałabym żonę? No i niech zaraza
      idzie do roboty, co tak siedzi bezczynnie w domu.

      Sorki, szlag mnie trafia..
      ________
      Kobieta jest jak MediaM(...) - nie dla idiotów
      ***
      Dlaczego kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu? Bo, głupia, śpi
      w nocy, to jej się uzbiera....
      • iloneczka27 Re: !!!!! 29.09.09, 22:24

        Dlaczego kobieta ma zawsze coś do zrobienia w domu? Bo, głupia, śpi
        w nocy, to jej się uzbiera....


        :)))))) co racja to racja!!!!!!!!!!!!!
        • ewulka-dwa Re: !!!!! 15.10.09, 22:45
          Ja własnie dzis mialam z moim spiecie.Od 16 lat jestem kurą domową,ale jakos
          dawniej mi to nie przeszkadzało. Jednak od 5 lat mam juz po dziurki w nosie tego
          prania,gotowania,prac ogrodowych,mechaników samochodowych,załatwiania
          wszystkiego w urzedach,wszytkich remontów,robotników.....i na koncu słyszę ze i
          tak nic nie robie tylko spie do 9-tej a potem siedze na laptopie.
          Czasem chce mi sie wyc z rozpaczy i z bezsilności.
          Mam w d...ten nasz dom,te pokoje które ciągle trzeba sprzątać.Marzy mi sie moje
          maleńkie mieszkanko w bloku,ale tylko moje własne.
          nie mogę odejśc bo nie mam gdzie,nie mam za co,a poza tym jest dorastajaca
          córka.Może niedługo bede miala swoje pieniadze,ale ale i tak moja sytuacja nie
          ulegnie zmianie,bo dalej bedze mieszkała razem z mężem i dalej bedzie wszytko na
          mojej głowie,dom prace budowalne,jego firma,mechanicy
          samochodowi,rachunki,poczta,banki,lekarz z dzieckiem,zajecia dziecka.....
          DZIEWCZYNY DUSZE SIE!!!!JAK JA BYM CHCIALA PIEPSZNAC TYM WSZYSTKIM!!!
          • iloneczka27 ewulka 29.01.10, 14:22
            mnie (moze to wina okropnej zimy) tez nachodza takie mysli, dosyc
            mam juz siedzenia w domu (nie nudze sie) ale robienie wciaz tego
            samego mnie rozwala psychicznie. Do pewnego momentu maz mi tez dawal
            do wiwatu (ja zreszta nei pozostawalam dłuzna), ale jakos ostatnio
            jest spokoj, corka poszla do przedszkola ale co z tego jak ja w domu
            siedze bo pracy to tu nie znajde. Bez sensu - mnie sie marzy
            kawalerka na Mokotowie z widokiem na park i jeden komplet naczyn w
            szafceeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
    • aga-kosa Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 16.10.09, 12:31
      Tananas, minęło ponad dwa miesiące .Co zrobiłaś na swoim
      miejscu .Dogadałaś się ze swoim mężem .Powiedziałas mu co Ciebie
      boli. Przeprowadziłaś rozmowe nie zaczynająca się od słów ;bo ty
      zawsze...
      Poszukałaś jakiegos doradcy rodzinnego ,czy liczysz na to ,ze Duch
      św. załatwi TWOJE kłopoty.Napisz co robisz .aga
    • a_gnieszka0 Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 14.11.09, 20:06
      Tez tak miałam 12 lat "siedziałam" w domu a mąz
      pracował.Wyprowadziliśmy sie na wieś więc jak on jechał do pracy to
      na mojej głowie było wszystko: dom , szkoła ,przedszkole, pies,
      szambo ,zakupy......,Postanowiłam cos z tym zrobic od 5 miesiecy
      prowadze własna firmę, teraz maz wczesniej wraca do domu,syn odkurza
      po przyjściu ze szkoły,odgrzewa sobie obiad odrabia lekcje....w
      sobote to sprząta , jak wróce z pracy moge spokojnie sie wziąśc za
      obiad.maz na poczatku było trudno ale miło usłyszec jak mąz
      mówi "nie kruszcie bo ja sprzątałem"albo"talerze same do zmyywarki
      nie wskoczą" oczywiście do tej pory to wszystko sie "samo" robiło bo
      przeciez ja "siedziałam"i nie widomo po czym byłam zmęczona a teraz
      sam mówi ile czasu zajmuje mu sprzątanie.
      • mamamiloszka Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 30.12.09, 07:33
        Może jestem złośliwa, ale zastanawia mnie jedno: jak można byc
        prawnikiem i pisać: "opuźnić" ?
        • lisia312 Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 02.01.10, 14:14
          bo jest się dysortografikiem?
    • mycha78km Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 04.01.10, 00:05
      Moze powinnas pojsc do pracy [ale nie u meza], wtedy dopiero domownicy zaczna
      doceniac twoja prace.W domu tez mozesz troch odpuscic ,nie wszystko musi byc na
      wysoki polysk,obiad tez moze byc z mrozonek.Co do drzwi to wezwij fachowca , a
      mezowi daj rachunek.Kiedy w domu cos zrobi to go wychwalaj pod niebiosa.Zrob
      prawo jazdy.
      • mka76 Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 31.03.10, 21:47
        to o czym piszesz na pewno nie jest normalene, ale sorry bede
        szczera, to ze przez 9 lat na to pozwalalas tez normalne nie jest.
        Jesli sie faceta do czegos przyzwyczai to odzwyczaic trudno. Mozesz
        sprobowac pogadac, ale nie sadze zeby to cos dalo. Nie bedzie
        wiedzial o co Ci chodzi skoro przez tyle czasu tak bylo i bylo ok
        (przynajmniej jemu tak sie wydawalo) Ciezka sprawa, naprawde,
        wspolczuje. Moze prydalaby sie rozmowa z psychologiem, kims kto
        troche by Toba pokierowal, nie
        • rathri Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 05.04.10, 00:01
          mka76 napisała:
          Zagłowałam na bajkę to do autorki postu, a co do jego treści. To, że się
          zgadzała przez 9 lat na takie traktowanie fakt, ale to że się ocknęła to druga
          sprawa- i chwała jej za to! Facet może się ocknie, jeśli odpowiednio się mu to
          przedstawi i nigdy za późno nie jest!

          > to o czym piszesz na pewno nie jest normalene, ale sorry bede
          > szczera, to ze przez 9 lat na to pozwalalas tez normalne nie jest.
          > Jesli sie faceta do czegos przyzwyczai to odzwyczaic trudno. Mozesz
          > sprobowac pogadac, ale nie sadze zeby to cos dalo. Nie bedzie
          > wiedzial o co Ci chodzi skoro przez tyle czasu tak bylo i bylo ok
          > (przynajmniej jemu tak sie wydawalo) Ciezka sprawa, naprawde,
          > wspolczuje. Moze prydalaby sie rozmowa z psychologiem, kims kto
          > troche by Toba pokierowal, nie
    • rathri Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 04.04.10, 23:58
      Jesli jestescie malzenstwem to nie ma jego twoje wszystko jest wasze wspolne No
      chyba ze firme zalozyl przed slubem? Czy ty chcesz sie rozwisc, czy dac mu
      nauczkę. Widzę dużo żalu w twoim poście... Tez jestem teraz kurką domową, ale u
      nas jest to inaczej rozwiązane Dostaje "kieszonkowe" na konto mini pensję i sama
      nia dysponuje, a zakupy takie duże robimy raz w tyg w markecie i za nie płaci
      mąż Pół roku system funkcjonuje i nikt sie nie kloci z tego powodu. Wczesniej
      roznie bywalo... Co do sprzatania w domu to tez jest niereformowalny, ale Julka
      pomaga i sie przywyczaiłam.. POWODZENIA!
    • em_13 Re: Co zrobiłybyście na moim miejscu 06.04.10, 12:19
      Załóż własną firmę a do prac domowych i wychowywania dzieci
      wynajmujcie panów o odpowiednichnkwalifikacjach.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka