patyczak1
23.05.05, 22:01
W moim poście dotyczącym serwisu w Gdyni chciałbym opisać moją sytuacje, w
której zostałem oszukany! Jestem motocyklistą juz 10 lat. Dwa lata temu
zakupiłem motocykl sportowy marki KAWASAKI ZX6R. Po roku od dnia zakupu gdy
silnik odmówił posłuszeństwa, dostarczyłem go do serwisu "PROKAR" w gdyni w
celu naprawy 2 lipca 2004 roku. Pan Oskar(właściciel serwisu) obiecywał iż
motocykl zostanie naprawiony jak najszybciej. Motocykl stał w zakładzie cały
lipiec i sierpień by w połowie września odebrać go z warsztatu.(Koszt naprawy
2.600 zł.) Byłem zapewniany ze motocykl bedzie gotów za dwa tygodnie od dnia
dostarczenia, by po dwóch tygodniach ze za tydzień. I tak w kółko. I w końcu
odebrałem go po całym sezonie przed jesienią. Jednak nalegali by zostawić.
Wiedząc ze motor miałby cały sezon przestać w serwisie, poszukałbym inny.
Jednak Oskar Nalegał, że motor zostanie naprawiony szybko. Po odebraniu
maszyny musiałem dotrzeć silnik, więc moja eksploatacja do 1000 kilometrów
miała przebiegać bez wariackiej jazdy. Dostosowałem sie do tych poleceń i
potem po przejechaniu 1 tys. km przygotowałem motocykl na zimę. Następnie
wiosną pojechałem do "PROKAR-a" na wymianę oleju. Następne tysiac kilometrów
przebiegło w spokojnej turystycznej eksploatacji.I znów silnik odmówił
posłuszeństwa. Pomyslałem iz jest jakaś mała usterka, którą trzeba usunąć,
ponownie dostarczyłem busem motocykl do serwisu "PROKAR". Obiecali zająć się
jak najszybciej. Umową było skontaktowanie sie telefonicznie jaka jest
usterka i ile koszta powinny wynosić. Po kilku tygodniach których nie
otrzymałem zadnej wiadomosci z serwisu postanowiłem pojechać do "Prokara" i
dowiedzieć się. Panowie mówiąc ze zapomnieli, na miejscu wyliczali koszta,
które wyszły na kwotę 2.800 zł. Okazało się ze w motocyklu nastąpiło
całkowite zniszczenie silnika! Błąd mechanika próbowali zwalić na mnie winę,
iż motocykl był jezdzony do granic jego wytrzymałości. Kompletne bzdury!
Motocykl zapakowałem do busa i pojechałem do innego zakładu. W innym
mechanicy przejrzeli głowicę i powiedzieli, ze winą nie była "katownicza"
jazda lecz zła regulacja gazników i zle złozony silnik u "PROKARA"! W
motocyklu nastąpił wybuch i totalne zniszczenie silnika. Nie z mojej winy
jestem obciązony kosztami zwiazanymi z kupnem silnika. Dowodem tego ze silnik
nie był katowany, były potwierdzone przez innego mechanika wyjaśnienia ze
nagar zaworów był koloru czarnego a nie brązowego kiedy motocykl jest w
eksploatacji jazdy wyscigowej! Zle złożony i zła uregulowana synchronizacja
gazników doprowadziła do tego ze musze teraz poszukac i kupic silnik do
motocykla. Nieodpowiedzialność, niesłowność, i nieuczciwość ludzi ktorzy
pracują w serwisie doprowadziła do tego, ze mam problemy finansowe. Dlatego
chciałbym WSZYSTKICH MOTOCYKLISTÓW USTRZEC przed serwisem "PROKAR" w Gdyni.
Mam nadzieję ze nikt nie będzie miał problemów przez jakie ja teraz muszę
przechodzić. Przepraszam za tak długi post, ale mam nadzieję ze niektórzy
wezmą pod uwagę moją sytuację i nie będa mieli kłopotów przez tych
nieuczciwych ludzi w serwisie. Pozdrawiam motocyklistów szczególnie z
trójmiasta a także polski!