edek40
27.08.12, 10:46
We wtorek zawinalem do Sztynortu, portu na Mazurach. Planowalem w srode ruszyc dalej. Ale nie ruszylem, bo blyskalo to cos, co postawili dla bezpieczenstwa zeglarzy. Juz o 7.00 rano. Gdy zas polazlem zmyc sen z mego lica doczytalem na wyswietlaczu ostrzezenie przed silnym wiatrem i burzami. No coz. Zrezygnowalem z wyjscia, bo na malej lodce, z malymi dziecmi proba sprostania burzy wydawala mi sie niedorzeczna. I tak chodzilem sobie i ogladalem wyswietlacz. Swiatlo ostrzegawcze caly czas nadawalo ostrzezenie (60 razy na sekunde). Okolo 17.00 przyszla burza. Rzeczywscie byla bardzo gwaltowna. Nawet w dobrze oslonietym porcie mialem troche walki z cumami. Swiatlo ostrzegawcze blyskalo caly czas - 60 razy na sekunde - znaczy wciaz, pomimo burzy, mielismy ostrzezenie. Burza przeszla, a ostrzezenie wciaz blyskalo. Wylaczyli okolo 22.00...
Szkoda mi troche zmarnowanego dnia. Wszak moglem bez problemu przejsc do Gizycka, co mialem w planie. Tylko to ostrzezenie o burzach.
Dlaczego pisze o tym na tym forum. Otoz dlatego, ze spotkalem sie tu ze stwierdzeniem, ze ograniczenie predkosci stawiaja przed zakretem, bo za zakretem moze byc sklep. Nie wazne czy jest. Moze byc. Tu rowniez z ukladu barycznego i temperatur wynikalo, ze burze sa mozliwe i moga byc gwaltowne. Zgodzilismy sie, ze znakolog nie ma obowiazku przejsc sie za zakret i sprawdzic czy sklep jest czy nie, wiec stawia ograniczenie na wszelki wypadek. Dzieki temu nie natrudzil sie, a w razie kraksy winna bedzie nadmierna. Mam nieodparte wrazenie, ze system ostrzegania zeglarzy dziala dokladnie tak samo, choc meteorolog nie musi nawet rusza zadka z biura, bo nadciagajaca burze widzi na radarze meteorologicznym.
Dlaczego wiec ostrzezenie swiecilo od samego rana?
Dlaczego faktycznie nadciagajaca burza nie zostala zasygnalizowna 90 blyskami na minute?
I jaki to ma wplyw na postrzeganie ostrzezen jako takich?
Tiges kiedys napisal sluszna teze, gdy ktos codziennie podnosi alarm pozarowy, nie moze liczyc na masowy posluch w razie pozaru.
Troszke sie buldozylem wieczorem w sprawie tych g..no wartych ostrzezen. Do rozmowy wlaczyl sie jakis pan. Stwierdzil, ze te ostrzezenia sa dlatego, ze Polacy to debile i tylko batem i "straszeniem" mozna cokolwiek wskorac. Zadalem mu jedno pytanie: czy byl dzis na wodzie. Odparl, ze byl. Pociagnalem temat dalej, ze przeciez ostrzezenie bylo wyrazne, wiec dlaczego wyszedl. Zaczal sie tlumaczyc, ze on ma doswiadczenie, ze on umie, ze patrzy w niebo i ze on taki swietny. Hm... Burza ma to do siebie, ze przemieszcza sie w stosunku do jachtu dosc szybko. Gdy zza linii drzew wyjdzie chmura moze zabraknac czasu na bezpieczne schronienie sie, wiec system ostrzegania jest rzeczywiscie wazny. Pod warunkiem, ze dziala. Moj madry pan zaczal udowadniac, ze dziala. Rece mi opadly. Typowy wychowanek nadmiernych restrykcji, przekonany o tym, ze jest szybki, ale bezpieczny, a "znaki" stawiane sa dla tej przewazajacej wiekszosci bezmyslnych baranow, do ktorych on sie na szczescie nie zalicza...
Tyle w temacie debili, madrali, Polakow i nieodpowiedzialnych ludzi, odpowiedzialnych za nasze bezpiecznestwo...