kamunyak
26.10.14, 15:19
kto mieszka w Warszawie, a jeszcze na Ursynowie, na pewno zna rondo przy Realu, które prowadzi do nowowybudowanej obwodnicy warszawskiej oraz do A2. Z tego właśnie powodu rondo i drogi do i za, sa często zakorkowane, choć ostatnio trochę mniej, ze wzgledu na małą zmianę organizacji ruchu. Zakorkowany jest tylko jeden kierunek, biegnący na wprost przez rondo, właśnie ten, z którego ja korzystam.
Do rzeczy jednak. Jest to klasyczne rondo dwupasmowe ale dosyc małe. Ja, chcąc jechac na wprost ( dla znających rondo - do Puławskiej), zajmuję zwykle pas lewy, głównie ze względu tegoż, że tuz za rondem skrajny pas prawy zanika i cięzko jest potem wjechac na lewy, ze wzgledu na wspomniane korki, trzeba się wpychać. O ile mi wiadomo, mozna jechac na wprost z pasa lewego.
No i czasami bywa tak, że na zjazd z ronda trzeba poczekać aż zmienią się światła, też zaraz za rondem, i samochody przede mną zrobią mi miejsce. Zwykle więc samochody tam przepychają się , jednak zostawiaja miejsce (jeden pas, wewnętrzny bo tak jest łatwiej) dla chcących przejechać rondo z prawej, tego niezakorkowanego kierunku. Czyli tych, którzy właściwie chcą dopiero wjechać na rondo, żeby nie musieli czekać, bowiem jest to klasyczne rondo ze znakami "ustąp pierwszeństwa" przed wjazdem.
Ostatnio juz po raz drugi zostałam obtrąbiona i, mówiąc szczerze, trochę mnie to, hmm, zdenerwowało.
Podczas próby zjazdu z ronda utknęłam na skrajnym, prawym, pasie. Zawsze patrzę przed zjazdem z ronda w prawo więc zobaczyłam samochód wjeżdżający na rondo (z "ustąp pierwszeństwa" przypominam) kiedy ja juz chciałam z niego zjechać i miałam włączony kierunkowskaz. No i, oczywiscie, natychmiast "zatrzymał" się na mnie, inaczej być nie mogło. I zaczął na mnie trąbić. Doskonale widział, że mam włączony kierunkowskaz i w momencie jego wjazdu ja juz byłam na "jego" prawym pasie.
Pytanie brzmi, czy on w ogóle wjeżdżać na to rondo powinien? skoro nie miał wolnej drogi do kontynuowania jazdy? moim zdaniem, wjeżdżać nie powinien. Owszem, tradycyjnie samochody i autobusy wjeżdżają (wpychają się) bo są nieustanne korki, wiadomo, ale spokojnie czekają aż będą mogły jechać dalej. Trwa to tyle co zmiana świateł. Nie trąbią. Ja to rozumiem, kazdy chce jechać. Ale trąbienie, bez racji (moim zdaniem) to już nieco wkurza.
Nie wiem zresztą czego ode mnie kierowca oczekiwał? że sie teleportuję?
Chętnie posłucham tutejszych speców od przepisów.