GoĹÄ: Kierowca
IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl
21.01.08, 02:32
Interesuje mnie Wasza opinia na poniższe zdarzenie i czy Wam również się coś
takiego przydarzyło.
Jechałem ostatnio około północy w Warszawie Trasą Toruńską. 3 pasy ruchu w
każdą stronę, minimalny ruch. W okolicach Dworca Zachodniego zaczął jechać za
mną inny samochód. Raz szybciej, raz wolniej, zmieniając pasy ze skrajnego
lewego na prawy. Trochę to dziwnie wyglądało i jechałem coraz szybciej. Po
przejechaniu pewnie z 5 kilometrów włączył migacz i okazało, się, że to
oczywiście policja. Dokumenty, sprawdzanie trzeźwości itp. Bezproblemowo, bo
zero alkoholu i dokumenty ok. Później pokazali mi nagranie z jazdy.
I mam następujące pytanie. Nie kwestionując zasadności zatrzymania, czy jest
normalnym, że policja jedzie za kimś 5 kilometrów czekając na popełnienie
takiego wykroczenia, które da im możliwość przyznania jak największej liczby
punktów karnych. Czy nie powinni interweniować od razu, jak ktoś popełni
wykroczenie? Bo takie działanie trochę wskazuje na raczej szykanowanie niż
poprawianie bezpieczeństwa na ulicach.
Zresztą policjant zapytany dlaczego działają w ten sposób, a nie skoncentrują
się na wydawałoby się bardziej oczywistych zagrożeniach ruchu drogowego typu
rajdy po Marszałkowskiej, wyprzedzanie na pasach itp. z rozbrajającym
uśmiechem odparł, że jak ktoś się tak łatwo wychyla to czemu mają tego nie robić.
Odmówiłem przyjęcia mandatu i spróbuję przekonać sąd do swoich racji. Do czego
zresztą policjant bardzo mnie zniechęcał, strasząc mnie opowieściami jakie to
sądy są bezlitosne a policja wyrozumiała :-)
Jakieś sugestie?