kopperek
26.07.02, 21:09
Na dalekiej i zapomnianej wysepce na środku Siódmego
Morza żył lud Konkretnych. Na wyspie nie było smoków,
za to wśród jej mieszkańców spotkać można było Podłych
Łotrów, a każdy z nich na zadane mu pytanie udzielał
takiej odpowiedzi, co do której był pewien, że jest
fałszywa. Na szczęście nie wszyscy żyjący na wyspie
byli łotrami - byli bowiem wśród nich także Praworządni
Obywatele, którzy na każde skierowane
do nich pytanie odpowiadali tak, aby mieć pewność, że
mówią prawdę. Wszyscy pozostali byli Przeciętnymi
Ludźmi, co do których nie sposób było przewidzieć,
jakiej odpowiedzi udzielą, gdy próbowano się od nich
czegoś dowiedzieć.
Jedna była natomiast cecha, która odrożniała wszystkich
bez wyjątku mieszkańców wyspy Konkretnych
od innych ludzi, a mianowicie brzydzili się oni
wypowiedziami o ogólnikowym charakterze i nigdy nie
odpowiadali w taki sposób na zadawane im pytania.
* * * *
Pewnego dnia na wyspie Konkretnych popełniono Okrutną
Zbrodnię. Jak ustaliła wyspowa Policja, morderstwa
dokonała dokładnie jedna osoba, a wiadomo było, że
na tej dalekiej i zapomnianej wysepce nie było wtedy
nikogo poza jej mieszkańcami. Dzięki szybkiej i
sprawnej akcji udało się jeszcze tego samego dnia
zatrzymać trzech podejrzanych o dokonanie zbrodni, a
żadni dwaj spośród nich nie znali się wcześniej ani też
nie mogli tego dnia spotkać się na terenie
wyspy ani poza nią.
* * * *
Komisarz Nieomylny stał w drzwiach Sali Przesłuchań i
słuchał usprawiedliwień Serżanta X.
- Obiecuję, panie komisarzu, gdy tylko znajdę te
dokumenty, natychmiast je panu dostarczę.
- Nie mam co do tego wątpliwości, sierżancie. Mówi pan,
że tak czy inaczej jest wśród nich przynajmniej jeden
Podły Łotr i przynajmniej jeden Praworządny Obywatel,
czy tak?
- Tak jest, panie komisarzu, jestem tego absolutnie
pewien - potwierdził gorliwie sierżant X.
- W porządku - mruknął komisarz Nieomylny, gdyż
wiedział, że sierżant, jak każdy pracownik policji na
wyspie, jest Praworządnym Obywatelem i jakkolwiek nieco
roztrzepany, to wyposażony w godną zaufania pamięć do
szczegółów.
Komisarz wszedł do Sali Przesłuchań, w której
rozstawiono w dużych odległościach trzy stoliki, a przy
każdym z nich siedział jeden z oskarżonych.
- Panowie - powiedział do oskarżonych - sytuacja wasza
jest niewesoła. Każdy z was jest podejrzany o
popełnienie Okrutnej Zbrodni, która wstrząsnęła
dziś mieszkańcami naszej Wyspy. Aby przekonać się o
waszej winie lub niewinności, zadam wam na początek
jedno pytanie, a każdy z was udzieli odpowiedzi na
kartce, która leży przed nim na stole. Czas, jaki macie
na udzielenie odpowiedzi, jest z całą pewnością
wystarczający dla każdego z was.
Komisarz wiedział oczywiście, że byłoby nierozsądnym
pytać o to, czy są jakieś wątpliwości.
- Panowie, oto pytanie: czy wśród was trzech znajduje
się sprawca dzisiejszej Okrutnej Zbrodni? Proszę,
możecie pisać odpowiedzi.
Powiedziawszy to komisarz odwrócił się do stojącego w
drzwiach Wystarczająco Silnego Strażnika.
- Oczywiście zdaje pan sobie sprawę, że nie wolno im
się porozumiewać, prawda?
- Oczywiście, panie komisarzu.
- W porządku. Kiedy skończą, niech pan natychmiast
zatelefonuje do sierżanta X i prześle mi przez niego
ich zeznania.
- Oczywiście.
* * * *
Komisarz Nieomylny siedział w swoim gabinecie
rozważając w myśli, czy na pewno zadał podejrzanym
właściwe pytanie. Bardzo lubił takie problemy, mimo iż
wiedział, że są to jałowe rozmyślania - skoro raz
przedstawił podejrzanym warunki przesłuchania, jako
Praworządny Obywatel nie mógł zmieniać tych reguł,
nawet jeżeli było to ze szkodą dla śledztwa.
Rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu wszedł
sierżant X.
- Proszę, oto zeznania oskarżonych - podał przez stół
trzy kartki komisarzowi.
Na kartce podpisanej "podejrzany A" widniała odpowiedź:
"tak". Druga z kolei, podpisana nazwiskiem podejrzanego
B, zawierała odpowiedź "nie wiem". Trzecia kartka,
oprócz podpisu "podejrzany C", nie zawierała żadnego
tekstu!
Komisarz rozważał przez chwilę wyniki i przez jego
twarz przemknął ponury cień. Jego wzrok stwardniał, a
gdy spojrzał na sierżanta X, ten natychmiast
odzyskał mowę.
- Właśnie, panie komisarzu, znalazłem dokumenty
podejrzanych.
Komisarz błyskawicznie zdjął nogi ze stołu i pochylił
się nad blatem. Sierżant podał mu trzy dokumenty,
komisarz otworzył jeden z nich, westchnął głęboko i z
ulgą opadł na fotel.
- W porządku - mruknął z zadowoleniem. - A już się
obawiałem....
* * * *
Jestem niemal;) pewien, że wszyscy, którzy przeczytali
tekst zagadki, wiedzą doskonale, jak będzie brzmiało
pytanie. Oczywiście, że tak: ile spośród zeznań
doręczonych komisarzowi zawierało nieprawdę?
PS Pozdrowienia dla tych, którzy przeczytali całość:)