heimer 05.08.03, 11:03 Bezsensom,,ktore wypisujesz bez opamietania i zastanowienia. Wszystko wksazuje na to, ze paranoja postepuje. Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
Gość: Jan Re: JANIE, JESTEM PRZECIW IP: *.krosno.sdi.tpnet.pl 06.08.03, 13:25 heimer napisał: Nie bądź naiwny:RZECZPOSPOLITA, 23.12.2002Za sukces zapłacimy sami Żaden istotny polski postulat nie został w Kopenhadze spełniony. Koniec rokowań z Unią miał służyć propagandzie Podczas szczytu w Kopenhadze nasza delegacja wywalczyła dla statystycznego Polaka dodatkowo dwa i pół euro. Spełnienia większości naszych postulatów przywódcy "15" odmówili. Jednak finał rokowań okazał się doskonałym zagraniem propagandowym, a to zapewne jest najważniejsze przed zbliżającym się referendum. W polskim obozie z góry ustalono właśnie taki priorytet. Scenariusz rokowań został podporządkowany dwóm terminom: rocznicy wprowadzenia stanu wojennego i głównemu wydaniu telewizyjnych "Wiadomości". Sukces miał być ogłoszony na żywo, w bezpośredniej relacji telewizyjnej. Przynajmniej dwa miesiące przed szczytem zaplanowano przyjazd do Kopenhagi kilkudziesięcioosobowej ekipy telewizyjnej, która miała zapewnić funkcjonowanie "otwartego studia". Premier wyszedł z sali rokowań do dziennikarzy o 19.20. Odczekał kilka minut na rozpoczęcie edycji dziennika. Wygłosił patetyczne, krótkie przemówienie. Dziennikarzom nie pozwolono zadać pytań, bo te mogłyby zburzyć delikatną konstrukcję polskiego "sukcesu". Premier równie szybko jak przyszedł, schronił się przed dziennikarzami w "zakazanej" strefie centrum. Gdy w następnych godzinach szczegóły ustaleń wyjdą na jaw, będzie po głównych wydaniach dzienników telewizyjnych i radiowych. Relacjom nadano właściwy ton. Unia mogła czekać Taka strategia z góry jednak stawiała polskich negocjatorów na słabszej pozycji. Czas grał na niekorzyść Millera. Unijni przywódcy mogli bowiem czekać. Polska ekipa słabo rozeznała szanse na porozumienie. Od prowadzenia rozmów został w ostatnich dniach odsunięty nasz główny negocjator Jan Truszczyński, który prawidłowo oceniał, co można rzeczywiście ugrać. Miller, po objechaniu w ostatnich dwóch tygodniach wielu unijnych stolic, wysnuł mylne wnioski: Unia pójdzie wobec Polski na daleko idące ustępstwa. Sporo zawinił także komisarz ds. poszerzenia Unii Gunter Verheugen: do ostatnich godzin przekonywał, że "15" ma jeszcze w zanadrzu ponad dwa miliardy euro. Miller uwierzył mu na słowo, zapominając, że to nie komisarz podejmuje decyzje. Polska do Kopenhagi przyjechała z długą listą daleko idących żądań, ale nie przygotowano alternatywnych rozwiązań na wypadek, gdyby "15" ich nie przyjęła. To znowu zostało doskonale wykorzystane przez naszych partnerów. Jeden z uczestników rozmów wspomina: "Gdy w piątek rano Miller pierwszy raz spotkał Rasmussena (premier Danii i gospodarz spotkania) napotkaliśmy mur wobec naszych głównych żądań: miliard euro dodatkowej gotówki, większy limit produkcji mleka, więcej pieniędzy dla rolników. Nie wiedzieliśmy, co robić. Zaczęło być bardzo nerwowo". Polskie postulaty postanowiono skrzętnie ukryć przed mediami, szczególnie krajowymi. Równie dyskretna, rzecz jasna umyślnie, nie była jednak "15". Teraz po stronie Unii był już nie tylko atut czasu, ale także przekazu medialnego. Wiadomo było, że Miller zgodzi się na wszystko, co uratuje jego obraz "twardego negocjatora", który z Kopenhagi wróci z sukcesem. Michał Tober, rzecznik rządu, w południe przyznawał: "Do Warszawy musimy wrócić z tarczą". Od tego zależało powodzenie referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii i utrzymanie koalicji. Bez alternatywnych rozwiązań Zegar cykał. Późnym popołudniem kanclerz Schroder wyszedł niespodziewanie do dziennikarzy. Przedstawił sposób rozwiązania głównego polskiego dylematu, zanim dowiedział się o nim Miller. Po sali prasowej zaczęła krążyć zawiła formuła przyspieszenia płatności 500 milionów euro i zwolnienia polskiego budżetu z obowiązku współfinansowania unijnych funduszy strukturalnych z dalszych 500 milionów euro. Tekst był napisany po niemiecku: Schroder zaczynał przejmować rolę "ojca poszerzenia", tego, który "uratował w Kopenhadze członkostwo Polski w Unii". Alternatywnych rozwiązań polscy negocjatorzy nie przygotowali. Na analizę niemieckiej oferty otrzymali mniej niż godzinę. W tym czasie nie zdążyli w pełni zrozumieć, o co w niej chodzi. Próba zorganizowania w ostatniej chwili spotkania Millera z Chirakiem, który od kilku tygodni deklarował chęć wyjścia naprzeciw polskim żądaniom, nie powiodła się: Francuzi odmówili. Podczas ostatniej, dwugodzinnej rundy rokowań Miller siedział już sam na sam z Rasmussenem. Obecni byli jeszcze tylko tłumacze. Na wszystkie polskie postulaty duński premier proponował rozwiązania zgodne z "formułą Schroedera": ustępstwa tylko dla opinii publicznej, ale nie w rzeczywistości. Trzeba przyznać, że cała "15" trzymała się już tego ustalenia do końca. Parę minut po siódmej szwedzki premier Goran Persson pierwszy wyszedł z sali obrad z przesłaniem: spełniliśmy wszystkie polskie postulaty. Sposób ratowania twarzy Faktycznie jednak najważniejsze nie zostały spełnione. Miliard euro zaliczek dla ratowania budżetu wypłaciliśmy... sobie sami. To bowiem pieniądze, które nam już Unia oferowała, tyle że później i na rozwój infrastruktury. Możemy zresztą za to zapłacić podwójnie, przyznają polscy negocjatorzy. Gdy przyjdzie do negocjowania pakietu funduszy strukturalnych w następnym budżecie UE 2007 - 2013, Polska może otrzymać znów miliard mniej. Występując wcześniej o ograniczenie funduszy, sama bowiem dowodzi, że nie jest w stanie wykorzystać więcej pieniędzy. Z limitem produkcji mleka porażka była jeszcze większa. Unia nie przyznała w Kopenhadze Polsce ani litra więcej, choć do końca Miller walczył o... dwa miliony litrów ponad ofertę "15". Aby ratować twarz, polski przywódca pogodził się z przesunięciem w ramach tego samego limitu jednej kategorii mleka do drugiej. Gdy w wystąpieniu telewizyjnym mówił o zwiększeniu o półtora miliona ton mleka "hurtowego", na ten przymiotnik mało kto zwrócił uwagę, a tym bardziej go zrozumiał. "Nie mogliśmy nic innego zrobić" - przyznaje jeden z polskich negocjatorów. Gdyby Polska otrzymała więcej mleka, wystąpiłyby o to również Włochy, które z powodu niskich limitów otrzymanych w przeszłości muszą teraz importem zaspokajać jedną trzecią krajowej konsumpcji. A w Kopenhadze na otwarcie ustaleń Wspólnej Polityki Rolnej nie godził się nikt. Pozorne ustępstwa Podobnie z dopłatami dla rolników: podczas szczytu Miller nie uzyskał od Unii ani euro więcej. Rasmussen oferował raz jeszcze wyjście z twarzą: uzupełnienie dopłat... z polskich pieniędzy. Dzięki temu polski premier mógł ogłosić w "Wiadomościach" magiczne 55, 60 i 65 procent. Nie dodając, że za sukces zapłacimy... sami. I że obecny w Kopenhadze wicepremier Grzegorz Kołodko ostrzega: w budżecie państwa dodatkowych pieniędzy dla rolników nie ma. Polscy negocjatorzy wpadli natomiast na zręczny pomysł uzupełnienia polskiej listy drugorzędnymi postulatami, na które Unia przynajmniej się zgodzi. To przede wszystkim czasowe niższe opodatkowanie usług budowlanych, co "15" przyznała już półtora roku wcześniej Czechom, bo wówczas, a nie na koniec rokowań, o to wystąpiły. Dla Unii sprawa jest w miarę obojętna: preferencyjnie opodatkowanych usług budowlanych nie można bowiem eksportować (kontrakty wykonane przez polskie firmy za granicą są objęte lokalną stawką). A zatem ustępstwo nie daje naszym firmom lepszej pozycji konkurencyjnej, a "15" nic nie kosztuje. Podobnie z klauzulą ochronną, która pozwoli na monitorowanie importu żywności do Unii, gdyby okazało się, że po zniesieniu ceł jest on zbyt duży. Unia zaproponowała takie rozwiązanie, zastosowane zresztą przy poprzednich poszerzeniach wspólnoty nawet przy imporcie indywidualnych produktów (na przykład hiszpańskich truskawek) wiele tygodni wcześniej. Polscy negocjatorzy woleli jednak to przedstawić jako swoje osiągnięcie. Jedyny realny sukces w Kopenhadze Odpowiedz Link Zgłoś
heimer Znowu 07.08.03, 15:40 Wez chlopie na wstrzymanie. Jak chcesz dyskutowac, to napisz cos od siebie i podyskutujemy. Przestan przepisywac jakies wypociny z gazet. Przynajmniej jak piszesz do mnie, bo i tak nie czytam Twoich przepisywanek. Jak kiedys osobiscie, od siebie bedziesz mial cos do powiedzenia to daj znac. Odpowiedz Link Zgłoś
gabrielacasey Jan - zawsze tradycji wierny. 08.08.03, 04:57 Barszcz czysty czerwony Ugotować rosół z kości razem z buraczkami i włoszczyzną, dodać octu do smaku. Przecedzić, doprawić solą, octem, cukrem. Podawać na talerzach z uszkami albo groszkiem ptysiowym, lub w filiżankach z paluszkami. Uszka do barszczu 1 jajko, woda ,100 g mąki, ugotowane mięso, cebula Zrobić ciasto jak na makaron, lecz wolniejsze, ugotowane mięso obrać (uwaga – mogą być podroby) przemielić maszynką razem z przesmażoną cebulą, dodać jajko surowe, sól i pieprz do smaku. Ciasto rozwałkować, pociąć w małe kwadraty, na środek nakładać farsz, sklejać przeciwne rogi. Pozostałe końce zawinąć na palec i skleić. Gotować w słonej wodzie. Zobacz również: uszka z grzybów Barszcz czysty czerwony Ugotować rosół z kości razem z buraczkami i włoszczyzną, dodać octu do smaku. Przecedzić, doprawić solą, octem, cukrem. Podawać na talerzach z uszkami albo groszkiem ptysiowym, lub w filiżankach z paluszkami. Uszka do barszczu 1 jajko, woda ,100 g mąki, ugotowane mięso, cebula Zrobić ciasto jak na makaron, lecz wolniejsze, ugotowane mięso obrać (uwaga – mogą być podroby) przemielić maszynką razem z przesmażoną cebulą, dodać jajko surowe, sól i pieprz do smaku. Ciasto rozwałkować, pociąć w małe kwadraty, na środek nakładać farsz, sklejać przeciwne rogi. Pozostałe końce zawinąć na palec i skleić. Gotować w słonej wodzie. Zobacz również: uszka z grzybów Barszcz czysty czerwony Ugotować rosół z kości razem z buraczkami i włoszczyzną, dodać octu do smaku. Przecedzić, doprawić solą, octem, cukrem. Podawać na talerzach z uszkami albo groszkiem ptysiowym, lub w filiżankach z paluszkami. Uszka do barszczu 1 jajko, woda ,100 g mąki, ugotowane mięso, cebula Zrobić ciasto jak na makaron, lecz wolniejsze, ugotowane mięso obrać (uwaga – mogą być podroby) przemielić maszynką razem z przesmażoną cebulą, dodać jajko surowe, sól i pieprz do smaku. Ciasto rozwałkować, pociąć w małe kwadraty, na środek nakładać farsz, sklejać przeciwne rogi. Pozostałe końce zawinąć na palec i skleić. Gotować w słonej wodzie. Zobacz również: uszka z grzybów Uszka z grzybami Robi się ciasto jak na makaron, biorąc mniej więcej na ½ funta mąki jedno jajko, szczyptę soli i trochę letniej wody, ani ciasto nie było ani za twarde, ani za miękkie i uszka nakłada się następującym farszem: zasmażyć w tłuszczy lub maśle ugotowane i zmielone grzybki z cebulką, dodać zesmażoną tartą bułeczkę – dwie duże łyżki, lub jedną bułkę namoczoną i wyciśniętą, soli, pieprzu, a następnie wymieszać to wszystko razem, nakładać uszka i gotować w barszczu, lub zupie grzybowej. Barszcz czysty czerwony Ugotować rosół z kości razem z buraczkami i włoszczyzną, dodać octu do smaku. Przecedzić, doprawić solą, octem, cukrem. Podawać na talerzach z uszkami albo groszkiem ptysiowym, lub w filiżankach z paluszkami. Uszka do barszczu 1 jajko, woda ,100 g mąki, ugotowane mięso, cebula Zrobić ciasto jak na makaron, lecz wolniejsze, ugotowane mięso obrać (uwaga – mogą być podroby) przemielić maszynką razem z przesmażoną cebulą, dodać jajko surowe, sól i pieprz do smaku. Ciasto rozwałkować, pociąć w małe kwadraty, na środek nakładać farsz, sklejać przeciwne rogi. Pozostałe końce zawinąć na palec i skleić. Gotować w słonej wodzie. Rosół z kury 1 kura , włoszczyzna, 3 litry wody, 1 cebula, pieprz czarny, sól, maggi do smaku, 1 łyżka zielonej pietruszki Oczyszczoną kurę wymoczyć w zimnej wodzie, włożyć do wrzącej, osolonej wody, gotować wolno, dodać włoszczyznę i cebulę. Gdy kura miękka – wyjąć. Podzielić na części, ułożyć na półmisku, przybrać jarzynami. Podawać z jarzynami gotowanymi. Rosół przecedzić, podawać z makaronem, ryżem, kluseczkami i kaszką pokrojoną w kostkę. Domowy makaron do rosołu smakował zupełnie inaczej, niż ten, który kupuje się teraz. Poza tym przy jego robieniu zostawały zawsze skrawki ciasta, które kładzione na rozgrzanej płycie kuchennej dawały podpłomyki - czy potrafi je zastąpić współczesne "tacos" ? Nieraz zamiast makaronu w rosole pływały tzw. "lane kluski". Zupa pomidorowa 500-600 g pomidorów , 80 g cebuli , 20 g masła , włoszczyzna , 2 litry wody , ¼ l śmietany , 50 g mąki, sól, cukier Oczyszczone warzywa zalać wrzącą wodą, osolić, ugotować. Pomidory opłukać, pokroić razem z cebulą, ugotować w małej ilości wody z masłem. Pomidory przetrzeć przez sito, połączyć z wywarem, podprawić mąką rozmieszaną w 1/8 l zimnego wywaru, zagotować, odstawić, dodać śmietanę, przyprawić do smaku solą i cukrem. Podawać z makaronem krajanką, ryżem na sypko, groszkiem ptysiowym. Zupa ogórkowa Ogórki (kiszone) obrać, utrzeć na tarce jarzynowej lub pokroić w kostkę, dodać tłuszczu i udusić do miękkości, rozprowadzić rosołem lub wywarem z włoszczyzny, dodać soku od ogórków, zaciągnąć mąką rozbita w wodzie, doprawić do smaku cukrem, zagotować, odstawić, dodać kwaśnej śmietany. Jako dodatek podajemy pokrojone w kostkę ziemniaki, lub grzanki Żurek: Włoszczyzna, 200 g boczku , 150 g kiełbasy, 2 l wody, ½ l żuru, ¼ l śmietany kwaśnej, 800 g ziemniaków, 1 ząbek czosnku, sól Z boczku i włoszczyzny ugotować wywar, przecedzić, wlać żur, zagotować i odstawić. Włożyć pokrojony boczek i kiełbasę oraz czosnek roztarty z solą. Podawać z ziemniakami pokrojonymi w kostkę. Dodać pokruszonego majeranku Zupa z piwa 1,5 l piwa jasnego, parę goździków, kawałek cynamonu, 1/4 l słodkiej śmietany, 3 żółtka, 2 łyżki mąki, cukier do smaku Piwo zagotować z goździkami i cynamonem, zaciągnąć mąką rozbita w wodzie. Gorące połączyć ze śmietaną rozmieszaną z żółtkami. Doprawić do smaku cukrem. Podajemy z grzankami lub groszkiem ptysiowym. Zupa "nic" 1,5 l mleka , 3 żółtka, 3 białka , 100- 150 g cukru , cukier waniliowy do smaku Zagotować mleko z wanilią. Ubić pianę, ubijając połączyć z cukrem, kłaść łyżka na mleko, zagotować, odwrócić, ugotowane wyłożyć. Żółtka utrzeć z cukrem, połączyć z wrzącym mlekiem. Doprawić do smaku cukrem, podawać na zimno lub na gorąco z ryżem, białkami i wiśniami kompotu. Zupa szczawiowa postna Włoszczyzna, 100 g szczawiu, 2 litry wody, 2 kostki maggi, 1 żółtko, 50 g mąki, 50 g masła, sól, cukier, 1/4 l śmietany Oczyszczone warzywa zalać wrzącą wodą, osolić, ugotować. Szczaw opłukać, przekręcić przez maszynkę, ugotować w małej ilości wody z masłem. Wywar odcedzić, podprawić mąką rozprowadzoną w wodzie. Zagotować, odstawić. Dodać maggi, szczaw, śmietanę wymieszaną z żółtkiem. Doprawić do smaku solą i cukrem. Podawać z ziemniakami, grzankami, ryżem, z jajkami pokrojonymi w kostkę. Zupa szczawiowa Świeży, drobno usiekany szczaw, obmyty poprzednio usiekać, zasmażyć w dobrej łyżce masła lub fryturze z łyżką mąki, rozprowadzić rosołem, zagotować dobrze kilka razy, po czym zaprawić przy końcu łyżką mąki, zagotować i wydać z grzankami i jajkami gotowanymi pokrojonymi w ćwiartki. Kapuśniak ze świeżej kapusty 500 g kapusty , 200 g kości , włoszczyzna , 50 g tłuszczu , 30 g mąki, sól, 2 litry wody, pomidor, cebula Ugotować wywar z kości i warzyw. Dodać pokrojona kapustę. Gdy jest miękka dodać pomidory, podprawić zasmażką jasnozłotą. Doprawić do smaku solą, majerankiem. Podawać z chlebem lub ziemniakami. Zupa kminkowa na rosole Jarzyny, cebula, 250 g kości, pełna łyżka kminku, 40 g masła, 20 g mąki, zielona pietruszka, ¼ l śmietany. Gotować rosół z kości z jarzynami i cebulą, oddzielnie w małym garnku naparzyć kminku i przykryć, aby nie wywietrzał. Przecedzić ugotowany kminek i rosół, podprawić zasmażką z masła i mąki, osolić, i kłaść na zupę kluseczki wątrobiane, gotować 10 minut, w końcu wlać kwaśną śmietanę. Ugotowane jarzyny pokroić w makaron i razem wydawać. Kluski wąt Odpowiedz Link Zgłoś
d_nutka Re: Jan - zawsze tradycji wierny. 08.08.03, 09:03 Gabrielo skąd ja znam taki system odpowiedzi na forum? d_nutka Odpowiedz Link Zgłoś