Dodaj do ulubionych

Proszę o pomoc Piesek York 9 tygodni

18.08.07, 01:51
We wtorek wieczorem kupiłam szczeniaczka yorkę.
Po ok. godzinie piesek pokaszliwał, zaraz po podaniu przez Panią
chodowczynię środka na odrobaczenie, gdzie lekko się zakrztusił.
W czwartek pojechałam do weterynarza. Piesek został zbadany i nic
nie stwierdzono tylko obserwować, fakt, że akurat u lekarza
weterynarza nie kaszlał. Obecnie kaszle okropnie, tak jak by miał
wymiotować. Zadzwinilam do Pani od której kupiłam pieska i
przekazalam informacje.
Pani chodowczyni stwierdziła, że piesek w dniu kiedy miał jechać do
nas wpadł do oczka rybiego, został wykapany i przywieziony do nas i
może być lekko przeziebiony. Obecnie nic nie je, bardzo malo pije i
prawie cały dzień przesypia. Kaszle podczas snu, zabawy czy
biegania. Proszę o info co może być pieskowi. Żywiony jest tylko
karmą Eukanuba.
Pokochaliśmy tego pieska wszyscy, a szczególnie córka.
Martwimy się o niego. Nie wyobrazam sobie co by było, jakby
szczeniaczkowi coś się stało.
Proszę o radę, może ktoś miał taką sytuację z yorką.
Obecnej nocy prawie cały czas kaszle i od rana ma biegunkę.
Obserwuj wątek
    • sengana Re: Proszę o pomoc Piesek York 9 tygodni 18.08.07, 09:29
      Witam,
      Natychmiast prosze jechac do lekarza, taki maly piesek moze sie
      bardzo szybko odwodnic.Co do kaszelka? Lekarz powinien ocenic czy
      piesek jest przeziebiony czy nie, tak mi sie wydaje. A swoja droga
      tlumaczenia hodowcy sa dziwne - na poczatku poinformowala Pania, ze
      kaszelek pojawil sie po podaniu srodka na odrobaczenie (prosze
      sprawdzic w ksiazeczce zdrowia pieska czy akurat w tym dniu ten
      srodek byl podawany), a potem mowi o kapieli pieska w oczku
      wodnym????? Ja trzymam kciuki i zalecam natychmiast lekarza. Sam
      piesek jak Pani pisze jest osowioly - czyli cos sie z nim dzieje i
      nie nalezy czekac na dalszy rozwoj wypadkow. A jesli cos sie stanie
      to nalezy udac sie do hodowcy po zwrot pieniedzy niestety bo cos
      juz bylo z pieskiem nie tak od poczatku, prawda? Mysle , ze wszystko
      bedzie dobrze , pozdrawiam.
      • panix2 sengana dzięki za radę 18.08.07, 18:34
        Bylismy dzisiaj ponownie u pana weterynarza z pieskiem, otrzymał
        zastrzyk w kark (antybiotyk) i nifuroksazyd w zawiesinie. Jutro
        jedziemy ponownie, zgodnie z zaleceniami lekarza pieska.
        Osłuchowo pan doktor stwierdził, że jest wszystko w porządku.
        Mam nadzieję, że piesek zostanie wyleczony. Nie wyobrażam sobie,
        jakby cos, się mogło jemu stać, natomiast córka nie odchodzi od jego
        łóżeczka, głaszcze go i popłakuje. W zaden sposób nie można jej
        przekonać aby odeszła od pieska. Między pieskiem a corką nawiązała
        sie bardzo silna więż. Piesek wszędzie chodzi za nią, czeka po
        drzwiami łazienki aż wyjdzie. Jak córka płacze to piesek biegnie do
        niej i popłakują razem. Nauczyła go chodzenia na smyczce, kiedy idąc
        zatrzymuje się, piesek także się zatrzymuje i sada na pupie obok jej
        prawej nogi. Wszystko czego go uczy pojmuje w lot i wykonuje.
        Na pierwsze jej zawolanie biegnie do niej, kładzie się obok jej stóp.
        Szczerze wam powię, że nie wyobrazam sobie utraty czy oddania pieska
        chodowczyni. Nigdy nie oddamy jego, nawet jezeli będziemy musieli
        kosztownie go leczyć. Najwazniejsze aby się wyleczył.
        Jego stan narazie się nie poprawia, nadal silnie kaszle, krztusząc
        się i na koniec mocno kicha jeden raz, no i doszła ta biegunka od
        wczoraj rana (nie było zadnej zmiany karmy).
        Pan doktor twierdzi, że to po zakrztuszeniu się.
        Czekamy do jutra na ponowna wizytę u lekarza i poprawę stanu zdrowia.
        Jak piesek kaszle to poprostu serce czlowiekowi "peka"
        Tak bardzo się męczy. Kończę pisanie, bo zaleję klawiaturę łzami.
        Nasz Miki to najcudowniejszy i najukochańszy szczeniaczek na
        swiecie. Nie ma takiego drugiego.
        • mist3 Re: sengana dzięki za radę 19.08.07, 16:31
          jakoś mam wrażenie, że piesek jest bez rodowodu. jeśli się mylę, popraw mnie.
          mam nadzieję, że wasza psinka przeżyje i że trafił na dobrą rodzinę - wiele z
          nich nie ma tego szczęścia.
          jeśli jednak kiedykolwiek jeszcze planujesz kupić psa lub planuje to ktoś z
          twoich najbliższych - zapoznajcie się z tym linkiem, zanim podejmiecie decyzję:
          www.urban.poznan.pl/zanim_kupisz/5.html
          • mist3 Re: sengana dzięki za radę 19.08.07, 16:32
            i jeszcze jeden:
            arka.strefa.pl/rasa.html
          • panix2 mist3 19.08.07, 20:18
            Teraz nie chodzi o to czy ma rodowod czy nie. Dla mnie może to być
            zwykły kundelek. Znam wiele psow z rodowodem bardzo chorych z
            wrodzonymi wadami serca, wodoglowiem itd.. i posiadaja rodowód.
            Choć napewno duzo masz racji.

            Doradz co mam zrobić dla tego pieska, aby mu pomóc.
            Lekarz zaleca obserwacje, ale z pieskiem, jest coraz gorzej.
            Może zrobić jemu, jakieś badania.
            • mist3 Re: mist3 19.08.07, 20:42
              wiem, że to nie jest ważne w tym momencie. mam tylko nadzieję, że ktoś kto
              zastanawia się nad kupnem yorka i trafi na ten tytuł wątku - wejdzie i poczyta.
              tylko dlatego to napisałam.
              bo wiem, że i tak już w tym przypadku po herbacie, a Ty bardzo się starasz, żeby
              go uratować - i za to cię cenię :)
              Wydaje mi się, że należałoby przycisnąć hodowcę - co tak naprawdę stało się psu
              - bo to może być ważne.
              Możesz też poprosić o standardowe badania krwi i moczu, które mogą pokazać czy
              to stan zapalny czy coś innego. Ale może weterynarz forumowy będzie miał inne
              sugestie.
              • panix2 Re: mist3 20.08.07, 00:37
                dzięki za odpowiedz.
                Rano jak pojechalam do kliniki na kontrolę z pieskiem, to pan
                weterynarz zatrzymał pieska na obserwację.
                Odbierając pieska po godz.17 nic się nie zmieniło. A pan doktor
                stwierdzil, ze już nie bedzie kaszlał, i w razie obaw mam dzwonić.
                I to wszystko. Piesek po odbiorze z kliniki, nie bawi się, nie
                reaguje na wolanie, nawet nie rusza swojej ulubionej małpki.
                Po dojechaniu do domu, piesek kaszlał jeszcze gorzej i nadal kaszle,
                aż się dusi, ma biegunkę, jak robi kupkę to tak, jakby sikał. Nadal
                nie je i nie pije.
                Podalam jemu Nifuroksazyd 3 ml i cały czas staram się podawać
                strzykawką wodę, po troszeczku.
                Po przyjeżdzie z kliniki cały czas piszczy, nie piszczał wczesniej
                tylko spał. Jak dotknę jego brzuszka, aby pomasować, wyrywa się i
                bardzo głosno piszczy. Był odrobaczany 14.08 a w tej wodzie czyli
                kupce bylo coś bialego, takie kuleczki i ok. 3 mm zgięte biale
                niteczki, czy to mogą być robale?? i czy mozna jego odrobaczyć
                ponownie, Niewiem.
                Pisząc to łzy same mi lecą z oczu.
                Mój piesek nie uzyskał żadnej poprawy mimo leczenia w klinice od
                kilku dni.
                Jutro jadę do innej kliniki, nie dlatego ze nie ufam lekarzowi, ale
                dlatego że nie widzę poprawy a pogorszenie.
                Trzymając go na ręcach jak kaszle, to w płucach mu rzęzi, ale pan
                doktor powiedział, że płuca w porzadku.
                Co może być mojemu pieskowi.
    • panix2 Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 20.08.07, 13:21
      Byłam dzisiaj z pieskiem u lekarza weterynarza w innej klinice przy
      Akademi.
      Okazalo sie, że nasz Miki jest bardzo chory, stwierdzono
      kaszel kenelowy, zapadanie tchawicy natychmiast dostał trzy
      zastrzyki. Pani doktor stwierdzila, że to choroba stada,
      szczegolnie, że po przyjezdzie do nas wieczorem pokaszliwal.
      A z dnia na dzień było gorzej z nim.
      Jutro rano nastepne zastrzyki i kroplówka.
      Przeciez od 15.08 jezdziłam z nim do lekarza codziennie, był na
      obserwacji. Po odbiorze z obserwacji było z nim bardzo żle a
      szczegolnie dzisiejszej nocy, myślałam że nie przezyje. Dusił się
      bez końca z minutowymi przerwami i za kazdym razem kończył kaszel,
      duzym kichnięciem i miał bardzo mokry nos. Myłam mu oczka, bo ciągle
      coś z nich wyciekało.
      Mam nadzieję, że uda się Mikiego uratować. Ja zrobię wszystko dla
      niego. Pani doktor także stwierdziła, że zrobią wszystko co mogą,
      aby uratować pieska.
      cały czas spi, wybudza się i kaszle.
      Wiem tyle, że to straszna choroba dla takiego maluszka.
      Jezeli za trzy dni potwierdzi się zapadanie tchawicy, proszę
      forumowiczów o info, gdzie jest najlepsza klinika, w której będzie
      mozliwość operowania jego, o ile to mozliwe.
      Bardzo was prosze o wszelkie informacje, dotyczące opieki nad tak
      chorym pieskiem, sposobie zywienia i oczywiście operacji tej tchwicy.
      Narazie dopajam jego malutką strzykawką, aby się nie zakrztusił i
      nie odwodnił. jakie podawać jemu pokarmy i w jaki sposób.
      Co mogę kupić z pokarmów płynnych i jak je podawać, Jest bardzo
      słaby, apatyczny.
      • rikol kopia tekstu ze strony <a href="http://www.sharpei-world.pl" targe 20.08.07, 14:04
        OBJAWY I PRZEBIEG

        Kaszel kenelowy to choroba górnych dróg oddechowych. W okresie wylęgania choroby
        zwierzę gorączkuje, jest apatyczne; nie ma ochoty na spacer, niczym się nie
        cieszy. Potem pojawiają się kłopoty z oddychaniem. Pies kaszle - mogą to być
        napady, nasilające się przy wysiłku lub przy zmianach temperatury - na przykład
        po wyjściu z domu czy po powrocie ze spaceru.
        Chory pies charczy, jakby chciał wykrztusić coś, co stanęło mu w gardle. Czasem
        kicha; cieknie mu z nosa wydzielina - na początku choroby przezroczysta i
        wodnista, z czasem - ropna. Traci apetyt.
        Jeśli choroba ma przebieg łagodny, w niewielkim stopniu wpływa na zachowanie
        psa; poza spadkiem apetytu możemy niczego nie zauważyć. Natomiast choroba
        przebiegająca ostro może prowadzić nawet do skrajnego wyczerpania. Zwierzę nie
        podnosi się i nie chce jeść. Konieczne jest wtedy podawanie mu przez lekarza
        dożylnie lub podskórnie płynów nawadniających, a także karmienie go na siłę (np.
        przez sondę) płynnym, łatwym do przełykania pokarmem.
        W skrajnej postaci choroba może skończyć się śmiercią. Psy młode, stare i
        cierpiące na inne choroby są najbardziej zagrożone, ale zdarza się, że i dorosły
        pies, będący okazem zdrowia, również przechodzi ją bardzo ciężko.
        Przy łagodnym przebiegu choroby - czasami nawet bez leczenia - kaszel i
        wydzielina zmniejszają się po mniej więcej dziesięciu dniach od wystąpienia
        pierwszych objawów, ale jeszcze kilkanaście dni mogą utrzymywać się kłopoty z
        oddychaniem i napady kaszlu o różnym nasileniu. Znacznie rzadziej występuje
        komplikacja w postaci nieodwracalnej chronicznej niewydolności układu
        oddechowego. Nawet łagodnie przebiegającej chorobie może towarzyszyć spadek
        odporności na wysiłek, trwający około dwóch tygodni.

        PRZYCZYNY

        Kaszel kenelowy to infekcyjne zapalenie noso-tchawicy i oskrzeli, spowodowane
        przez bakterie lub wirusy. Zarówno wirus, jak bakteria może działać
        samodzielnie, ale często się zdarza, że wirus atakuje pierwszy, torując drogę
        bakteriom. Wówczas choroba przebiega ostrzej, trwa dłużej i grozi poważniejszymi
        konsekwencjami - aż do śmierci zwierzęcia włącznie.
        Jest to choroba zakaźna - bardzo łatwo się przenosi. Do zakażenia może dojść w
        wyniku kontaktów bezpośrednich, przez wysięk z nosa czy wydzielinę oskrzelową,
        wydalaną podczas kaszlu i kichania. Niektóre wirusy utrzymują się w wydzielinie
        wyleczonego psa jeszcze przez wiele dni po chorobie.
        Kiedy zarazki pojawią się w gromadzie psów, można przewidywać, że w ciągu kilku
        dni prawie wszystkie zwierzęta zachorują - stąd pochodzi nazwa choroby. Ale
        również pies żyjący pojedynczo w domu swego pana ma wiele okazji do zetknięcia
        się z zarazkami: na spacerze, podczas wizyty u lekarza, pobytu u znajomych,
        którym powierzyliśmy go na weekend lub na wakacje; na wystawie psów, w szkole
        tresury, na zawodach... We wszystkich tych miejscach, nawet przy krótkotrwałym
        spotkaniu, powstaje możliwość przeniesienia choroby. Badania wykazały, że 17
        proc. psów żyjących w pojedynkę posiadało specyficzne antyciała - co znaczy, że
        musiały się zetknąć z wirusem; wskaźnik ten w schroniskach osiągał 100 proc.

        LECZENIE

        Polega na podaniu antybiotyków i środków bakteriobójczych działających na drogi
        oddechowe. Antybiotyki niszczą bakterie, ale nie działają na wirusy; zmniejszają
        więc tylko nasilenie choroby i możliwość powikłań. Środki przeciwkaszlowe są
        wskazane wtedy, gdy chore zwierzę jest zmęczone kaszlem; właściciele proszą o
        nie często, sami wyczerpani niedostatkiem snu z powodu nocnego kaszlu psa.

        • panix2 rikol bardzo dziekuję za link. 20.08.07, 17:31
          Przeczytałam dokładnie cały. Wszystkie te objawy to jakbym czytała o
          swoim piesku. Z linku jaki podałaś, wynika, że mój piesek ma ostry
          stan.
          Po tych zastrzykach od Pani doktor, długo spał, a jak sie obudził to
          pierwsze co zrobił to główke przechylił w kierunku swojej ulubionej
          małpki. Widać że trochę wstępuje w niego zycie.
          Nadal nic nie je i nie pije. Podaję wodę strzykawką w malutkich
          ilościach, chroniąc jego przed zachłysnięciem się.
      • mysiam1 Re: Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 20.08.07, 14:26
        Kup mu saszetki Convalescence (u weta) - w postaci proszku do
        rozpuszczania w wodzie. Robi się z tego takie gęste "mleczko" -
        jest bardzo pożywne i bardzo lekkostrawne. Można podawać strzykawką,
        uważając, żeby mały się nie zakrztusił. Zaletą tej odżywki jest to,
        że wystarczy mała ilość, żeby zaspokoić zapotrzebowanie na pokarm u
        takiego malutkiego pieska.

        Trzymam kciuki, a tę panią "hodowczynię" należałoby napiętnować
        wśród miłośników rasy...
        • mysiam1 Re: Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 20.08.07, 14:32
          Jeszcze coś - to, co opisujesz w jego kupce, to oczywiście mogą być
          robaki i tak się zastanawiam, czy ten kaszel też nie jest m.in. nimi
          spowodowany....bo one mogą "wychodzić" górą i dołem...
          A może zrób mu też na wszelki wypadek testy na inne choroby
          wirusowe - bo skoro przyszedł w takim stanie z hodowli, to mógł tam
          złapać wszystko.U weterynarzy są już dostępne testy na parwowirozę i
          nosówkę - robione na poczekaniu. Gdyby, odpukać, któryś wyszedł
          pozytywnie, to są też surowice...
          • panix2 Re: Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 20.08.07, 18:17
            Autor: mysiam1
            >Jeszcze coś - to, co opisujesz w jego kupce, to oczywiście mogą być
            >robaki i tak się zastanawiam, czy ten kaszel też nie jest m.in.
            >nimi
            >spowodowany....bo one mogą "wychodzić" górą i dołem...
            >A może zrób mu też na wszelki wypadek testy na inne choroby
            >wirusowe - bo skoro przyszedł w takim stanie z hodowli, to mógł tam
            >złapać wszystko.U weterynarzy są już dostępne testy na parwowirozę
            >i nosówkę - robione na poczekaniu. Gdyby, odpukać, któryś wyszedł
            >pozytywnie, to są też surowice...

            O tych robalach rozmwaialam z panią doktor. Pani doktor stwierdziła,
            że skoro był odrobaczany 14.08.07 to mogą jeszcze z niego wychodzić
            martwe robale.
            A kaszel to kaszel kennelowy. Z linku który czytałam wyżej, czyli
            opis tego, to jakbym czytała o Mikim.
            Zapytam jutro pani doktor o te testy wirusowe. Zapisuję sobie na
            kartce, aby zapytać jutro rano lekarza.
            Miki miał pierwsze szczepienie wykonane i był trzy krotnie
            odrobaczany (wpisy w jego książeczce zdrowia)
            Bardzo ci dziekuję za porady i pomoc.



            • anna.jozwik Re: Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 21.08.07, 00:16
              Jesłi to kaszel kenelowy, to piesek powinien wrócić w przeciągu
              dówch tygodni do zdrowia. Mam nadzieję, że pies dostaje antybiotyki
              i środki przeciwzapalne.
              Jednak mam obawy, czy to przypadkiem nie coś groźniejszego, a
              mianowicie nosówka. Objawy niestety równiez pasuja jak ulał. Proszę
              koniecznie wykonać test w kierunku nosówki.
              Rzeczywiscie tak jak ktos juz wczesniej polecał, dobrze jest podawac
              mu w tej chwili płynne karmy dla rekonwalescentów (dostępne w
              lecznicach) oraz poic od czasu do czasu stkrzykawką, jesli sam nie
              pije.
              • panix2 Re: Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 21.08.07, 15:30
                Zmienilismy lecznicę. Od wczoraj dostaje 3 zastrzyki
                -Ceporex
                -Lydium
                -Vitamina C
                2 x dziennie kroplowke z czymś jeszcze, nie wiem co, ale były trzy
                czy cztery strzykawki uszykowane i dodane do kroplówki.
                Po pierwszych zastrzykach i spaniu kilka godzin, zaczął wstawać.
                Widać było zewnetrznie, że coś już się poprawia.
                Dzisiaj nawet bawił się trochę małpką, ale jest bardzo słaby, bardzo
                dużo schudł (prawie sama skora i kości)
                Kupiłam dzisiaj w lecznicy preparat dla rekonwalescentow, zalecany
                przez jedną z forumowiczek. Podaję przez strzykawkę, oraz dopajam
                strzykawką.
                Pani doktor dzisiaj mówiła, że narazie nie musze dopajać ponieważ
                otrzymuje kroplówki.
                Trafiliśmy na wspaniałą lecznicę, lekarze tam robią wszystko co może
                pomóc Mikiemu. Bardzo mily i sympatyczny personel.
                A poprawę widać po zachowaniu się Mikusia.
                Jestem ogromnie wdzięczna lekarzom z tej lecznicy za pomoc i
                widoczne efekty leczenia Mikusia (poprawa)
                Będę rozmwiać o tym badaniu z lekarzem w lecznicy.
                Gorąco mogę polecić każdemu tą lecznicę.
                Efekty leczenia są naprawdę widoczne u Mikusia.
                Choć nadal kaszle i krztusi się, ale mniej i nie tak strasznie jak
                przed leczeniem w tej klinice.
                Mam nadzieję, że jeszcze ta biegunka minie. jest bardzo słaby i
                bardzo schudł.
                Dziękuję za poradę, oraz podziękowanie wszystkim forumowiczom.
                Każda porada dla mnie jest cenna.
                • mysiam1 Re: Miki jest bardzo chory, proszę o porady!!! 21.08.07, 16:40
                  Proszę, zrób mu jak najszybciej testy na nosówkę i parwo...Jeśli to
                  np.nosówka, to podanie surowicy (wiem,że zdanie lekarzy jest
                  podzielone - jedni uważają,że surowicę należy podać w ciągu 48
                  godzin od wystąpienia objawów, inni - że można ją podać na
                  jakimkolwiek etapie) i odpowiednie dalsze leczenie może uratować mu
                  życie.
                  • panix2 mysiam1 dzieki 21.08.07, 21:45
                    Bardzo dziekuję za polecenie tych saszetek. Już otrzymuje je
                    strzykawką doustnie. Kaszel nadal jest, ale nie tak silny jak byl.
                    Dostał dodatkowe leki, ale nie pamietam jakie, a nie chcę błędnie
                    odczytać z książeczki.
                    Nadal jest bardzo słabiutki, ale zaczyna chwilami chwytać swoją
                    małpkę lub pieska.
                    Najgorszy jest wieczór i noc, wtedy najbardziej go męczy, lub po
                    wysiłku. Wieczorem jechałam z nim do lecznicy, aby otrzymał następną
                    kroplówkę z lekami.
                    Rano porozmawiam z panią doktor o tych testach. Jestem tak bardzo
                    zmęczona, że wieczorem poprostu zapomniałam zapytać.
                    Dam znać jutro, po rannej rozmowie, jak wrócę z nim do domu.
                    Zapomniała bym, pani doktor stwierdziła, że to bardzo dobry środek w
                    tych saszetkach do rozpuszczania i nie tylko, mamy stosować jego
                    kiedy jest chory, ale nawet kiedy oslabiony czy zakatarzony. Także
                    duże dzięki. Mikuś dostaje.
                    probowałam podać jemu zmiksowanego kurczaka z ryżem, taka żadka
                    papka, ale Mikuś całkowicie odmawia. Więc nadal pozostaje to mleczko
                    dla rekonwalescentów z saszetki. jutro kupię słoiczek gerbera z
                    kurczakiem i sprobuję, może przyjmie.
                    Jezeli chodzi o leczenie, teraz jestem przekonana, że jest pod
                    fachową opieką medyczną.
                    • monikawet Re: mysiam1 dzieki 21.08.07, 22:00
                      A tak z ciekawości zapytam -jaka to lecznica?Ta i poprzednie.Może warto innym
                      polecić.
                      • panix2 monikawet 21.08.07, 22:56
                        Niewiem czy mozna pisać na forum, moze to być odebrane jako reklama.
                        Napisz do mnie na priv.
                        Moj Miki, już pozostanie do końca swoich dni pacjentem tej lecznicy.
                        Ja widzę znaczną poprawę zdrowia Mikiego już po dobie. A w
                        poprzedniej lecznicy dostał tylko jeden zastrzyk i przez 5 dni
                        mielismy obserwować. Po obserwacji cołodziennej, gdzie stwierdzono,
                        że już nie będzie kaszlał i mamy dzwonić w razie obaw, to wierz mi
                        obawy to mielismy zaraz po odebraniu jego z obserwacji. Cały wieczor
                        i noc kaszlał dusząc się, był słaby, zero reakcji na cokolwiek w
                        domu. Modliłam się oby było rano (poniedziałek) aby biegiem pojechać
                        do lecznicy wskazanej jako najlepsza, jeżeli chodzi o ratowanie
                        zdrowia i życia pieska. Nie spalam całą noc (szukając lek.
                        weterynarza, który by przyjechał do domu ( nie takich u nas),
                        ponieważ spalo dziecko i nie mogłam jechać sama z pieskiem (małżonka
                        nie bylo w domu) i rano kiedy się dodzwoniłam, natychmiast
                        pojechałam.

                        Teraz każdemu z moich znajomych będę polecać tą lecznicę, a do tej
                        drugiej juz nie pojade i będę odradzała kazdemu kto posiada pieska.
                        Tylko dla dobra zwierzaka.

                        Nie rozumiem , tylko jednego, dlaczego nic nie podano poza jednym
                        zastrzykiem pieskowi i zaleceniem podawania doustnie Nifuroksazydu w
                        zawiesienie, który i tak nie zatrzymał biegunki, a piesek sikał
                        kupką, jego stan sie coraz bardziej pogarszał. Przecież 5 dni nie
                        robienia niczego tylko obserwowania nie sprzyjało poprawie. A
                        musiałam tam jeżdzić codziennie na kontrolę z pieskiem. Przez 5 dni
                        żadnych leków, żadnego nawodnienia.
                        Dla mnie 9 tygodniowy york, kaszlący i duszący się, który odmówił
                        picia wody, pokarmów, z oczek wychodziła ropa, zrobił się tak chudy
                        i słaby nie zasługiwał na takie potraktowanie. Mi się wydaje, że
                        został spisany na straty przez pana doktora, twierdząc w niedzilę,
                        że już dzisiaj nie będzie kaszlał i mamy dzwonić jak nas coś
                        zaniepokoi.
                        Dlaczego? niewiem, mam okropny żal do pana doktora, że Mikuś tak się
                        męczył, nie uzyskując pomocy.
                        Ale nie omieszkalam zadzwonić i powiadomić w jakim stanie był Mikuś
                        wieczorem po odebraniu z jego kliniki i po całodziennej obserwacji w
                        jego klinice i co działo się przez całą noc w domu z pieskiem, oraz
                        co rzeczywiście mu dolegało.
                        Nic nie powiedział, zamilkł i probował cos powiedzieć, ale nic nie
                        powiedzial, był bardzo zdenerwowany.

                        W tej drugiej klinice, pani doktor jak zobaczyła jak piesek kaszle i
                        się dusi, odręcznie podała antybiotyki i inne leki, na drugi dzień
                        dołączono nastepne leki i kroplówkę z lekami. Codziennie jest
                        dokładnie badany, od uszu, oczek, nosa, osłuchowo stetoskopem itd. a
                        dopiero potem dostaje wszelkie zastrzyki i leki, oraz kroplowke.

                        Ja i moi znajomi posiadający pieski, już nigdy tam nie pójdziemy w
                        obawie o zycie naszych piesków. Nie wiem dlaczego zamiast leczyć, z
                        góry dyskwalifikuje sie pieska, nie dając mu zadnej szansy.

                        Podsumowując, jest mi ogromnie przykro, jako nowicjusz w posiadaniu
                        pieska, podeszlam z pełnym zaufaniem do pana doktora, a teraz bała
                        bym się, powierzyć jemu pieska. Już nigdy mnie tam nikt nie zobaczy
                        z Mikusiem.

                        Analizując obie Lecznice, to ta druga to prawdziwa lecznica dla
                        zwierząt, a ta pierwsza nawet nie wiem jak nazwać, może kwalifikacja
                        do ratowania. Nigdy bym się tego nie spodziewała.

                    • panix2 Re: mysiam1 dzieki 22.08.07, 13:47
                      Rozmawialam z panią doktor o tych testach.
                      Stwierdziła, że teraz były by i tak mało wiarygodne.
                      Wyjasniła nam dlaczego. Więc poczekamy jak piesek wydobrzeje.
                      nadal jest dużo krwi w kale i ta biegunka. Dostaje dodatkowo jakąś
                      białą papkę 1.5 ml, kroplówki 2xdziennie i zastrzyki. W kroplówce
                      coś dodatkowo także dostaje.
                      Mikusiowi się polepsza i to na dobre, choć nadal ten kaszel go
                      meczy, ale łagodniejszy, najgorzej w nocy.
                      Dzisiaj Miki był super, bronił się u lekarza, przed tem leżał
                      jak "placek" i reakcja jego była tylko wtedy kiedy dostawał zastrzyk
                      i to nie wielko, dzisiaj zrobił popis. Co mnie i pania doktor
                      ucieszyło, że to w dobrym kierunku.
                      Rano nawet zjadł 3 kulki karmy, gdzie sam poszedł do miseczki. Wypił
                      Convalescence Support, okolo pół miseczki. trochę poszczekiwał.
                      Tak bardzo się wszyscy cieszymy, że nastepuje poprawa.
                      W naszym domu zapanowała radośc, nawet bawił się małpką.
                      Fakt, że jest słaby i czasami idąc do kuchni zachacza o lodówkę, tak
                      jakby "tracił orientację", i "rozjeżdza" mu się prawa łapa na bok na
                      zewnątrz. Ale póżniej prostuje ją.
                      Ja uważam, że będąc nadal pod opieką tak wspaniałych lekarzy, Miki
                      wróci do zdrowia. Choć pani doktor mówi nie cieszmy się za wcześnie,
                      ale my i tak się cieszymy widząc postępy i łagodniejszy kaszel,
                      który mniej go męczy.
                      Jak dobrze, że trafilismy na takich wspaniałych lekarzy!!!
                      • mysiam1 Re: mysiam1 dzieki 22.08.07, 16:56
                        Cieszę się, że psiak czuje się lepiej, jednak jeśli to (tfu, tfu)
                        nosówka, to ona tak łatwo nie "puszcza". Niestety zdarza się, że po
                        pozornym wyzdrowieniu następują powikłania neurologiczne i to często
                        jest koniec... Dlatego byłoby jednak chyba wskazane,żeby nosówkę z
                        całą pewnością potwierdzić lub wykluczyć.
                        Mam w domu bokserkę,którą rok temu, jako 6-tygodniowego szczeniaka
                        umierającego na nosówkę zabrałam ze schroniska. Leczenie trwało dwa
                        miesiące, a przed postacią nerwową nosówki miała uchronić moją sunię
                        kuracja sterydowa OBNIŻAJĄCA odporność (bo te powikłania wynikają
                        prawdopodobnie z autoagresji ogranizmu, więc trzeba wyciszyć układ
                        odpornościowy) - i jak dotąd nie ma żadnych problemów. Jednak przez
                        niemal cały okres leczenia lekarz powtarzał mi, żebym nie cieszyła
                        się za szybko - bo nosówka jest bardzo podstępna :-(.
                        • panix2 Re: mysiam1 masz rację. 22.08.07, 20:26
                          Przed chwila, wrócilam z lecznicy. Pani doktor, która była
                          (nawiasem mówiąc wspaniały człowiek, sercem oddana pacjentom) jutro
                          będzie dzwonić do Warszawy o te testy, o których napisałaś.
                          Testy zostana wykonane. Jutro rano dowiem się szczegółów.
                          Mikiemu pajwił się gęsty ropny katar, kicha i wszystko leci mu z
                          nosa, w kale (woda) pojawiło się więcej krwi, ma gorące uszy, nadal
                          wpda na przedmioty. Fizycznie jest trochę silniejszy.
                          • ewitaminka1 Re: mysiam1 masz rację. 23.08.07, 09:27
                            Pozdrawiam Cie serdecznie i gorąco trzymam kciuki za pieska1 ja tez
                            niedano pisałm tu o rade dla mojego małego sznaucerka, miał i dalej
                            ma ale wida poprawe ztylnia nózka, prze 1,5 miesiaca leciała krew i
                            ropa, tez lekarze nie wiedzieli co robic, zrobili operacje która nic
                            nie pomogła, a potem chcieli robic druga,ale juz nie pozwoiłam i
                            dobrze!! najgorsze jest tez to,ze Ci chodowcy, od ktorych kupujemy
                            psy tak na prawde w 90% wcale nimi nie sa, nie umieja dbac o
                            szczeniaki i potem wychodza rozne choroby! z moim bylo podobnie!! to
                            jest najgorsze
                            • mist3 Re: mysiam1 masz rację. 23.08.07, 11:34
                              bo to niestety nie są hodowcy, tylko pseudohodowcy, którzy wmawiają ludziom, że
                              pies/kot bez rodowodu to też pies/kot rasowy a rodowód to fanaberia 'paniuś'.
                              kupowanie psa to wielka decyzja i NAJPIERW należy zasięgnąć języka (np. na
                              wystawach, gdzie szeptana propaganda to najlepsze źródło informacji) o renomie
                              hodowli a potem dopiero kupować zwierzę.
                              Jeszcze raz podaję linki:
                              www.urban.poznan.pl/zanim_kupisz/5.html
                              arka.strefa.pl/rasa.html
                              Może jeśli kiedyś wy lub ktoś z waszych znajomych będziecie chcieć kupić
                              psa/kota - rozważniej podejdziecie do sprawy.
                              Za yorka - bohatera wątku trzymam kciuki cały czas.
                              • panix2 mist3 to tragedia 23.08.07, 12:44
                                mist3 napisała:
                                > kupowanie psa to wielka decyzja i NAJPIERW należy zasięgnąć języka
                                >(np. na wystawach, gdzie szeptana propaganda to najlepsze źródło
                                >informacji)

                                tak, ale ja nie mogę sobie pozwolić na wyjazdy na wystawy, przy
                                chorym dziecku.
                                Zaufałam hodowcy:-( i nikt z nas nie przypuszczał, że kupno pieska
                                skończy się ogromnym stresem z obawy o zdrowie dziecka i życie
                                Mikiego.
                                Nie podjelismy pochopnie decyazji. Wyważaliśmy za i przecie od dwóch
                                lat. Kupienie Mikiego to była bardzo poważna decyzja (taka sama jak
                                posiadanie dziecka) Dla nas piesek w dniu zakupu stał się czlonkiem
                                naszej rodziny. Ma swoją półeczke z recznikami i kosmetykami w
                                łazience, szafkę z karmą, swoje łóżeczko, zakupilismy specjalne
                                miseczki z tacką i matą antypoślizgową itd.
                                My bylismy przygotowani na przyjęcie Mikiego jak dziecka w domu.
                                Teraz przeżywamy bol i cierpienie takie same jakie przechodzi Miki.
                                jest pod wspaniałą opieką medyczną lecznicy, troskliwośc lekarzy i
                                całego personelu, oraz studentów jest ogromna i nie tylko w stosunku
                                do Mikiego, ale i innych pieskow.
                                Pozostaje nam tylko modlić się, że Miki będzie tak silny i zwalczy
                                chorobę.
                                Jego samopoczucie jest raz lepsze, a dzisiej gorsze.
                                Jeżeli Mikuś nie zwalczy choroby, już nigdy nie kupię żadnego pieska
                                ani zwierzaka, ponieważ nie bedziemy w stanie drugi raz przeżywać
                                tego co obecnie.
                                Może zbyt odpowiedzialnie i emocjonalnie podchodzimy do pieska,
                                kochamy i traktujemy jak czlonka rodziny.
                                Będziemy leczyć Mikiego, ale nie wiem jaka podejmie decyzję, kiedy
                                pojawią się objawy neurologiczne, nie wiem jak postąpić, ponieważ
                                Miki jest dla nas małym chorym "chlopczykiem "
                                Jeżeli nie zwalczy choroby, w naszym domu już nigdy nie pojawi się
                                żaden zwierzak.
                                Dlaczego nikt nie kontroluje, hodowli w Polsce. Gdzie jest prawo i
                                obrona dla zwierząt????
                                Dlaczego????

                            • panix2 ewitaminka1 23.08.07, 12:25
                              ewitaminka1 napisała:
                              > najgorsze jest tez to,ze Ci chodowcy, od ktorych kupujemy
                              > psy tak na prawde w 90% wcale nimi nie sa, nie umieja dbac o
                              > szczeniaki i potem wychodza rozne choroby! z moim bylo podobnie!!
                              >to jest najgorsze

                              Dlaczego!!! Przecież to także zywe stworzenia, mające serce, myslące
                              i czujące tak samo jak czlowiek.
                              Ja nie potrafię tego zrozumieć. Przecież poza pieniądzem są jeszcze
                              uczucia, humanitaryzm. Czy dla pieniędzy człowiek się pozbawia
                              wszelkich odruchów ludzkich???
                              Pisząc to łzy same mi kapią.
                              Mikiemu się dzisiaj pogorszyło. Jutro prawdopodobnie będą testy z
                              Warszawy.
                              Lekarze w tej klinice robią co mogą.
                              Dzisiaj rano dostał zastrzyki i kroplówkę także z lekami.
                              Pani doktor zaproponowała jeszcze jeden lek, nie opisze dokładnie,
                              ale ma wzmocnić Mikiemu odporność.
                              mamy obserwować w domu Mikiego czy nie pojawią się objawy
                              neurologiczne. Jeżeli sie pojawią, to stwierdzono, że lepiej pieska
                              uśpić, aby nie cierpiał.
                              Zawsze myślalam, że hodowcy kochają swoje pieski i dbaja o nie. Ale
                              jak widać jestem nowicjuszem i myliłam się.
                              Nie rozumiem, jednego, dlaczego sprzedaje się pieska wiedząc, że
                              jest dla chorego dziecka z wadą serca i naraża się swiadomie to
                              dziecko na bardzo poważny stres.
                              Zanim kupilismy pieska pytaliśmy czy jest zdrowy, że jest on dla
                              dziecka chorego na serce itd...Zapewniano nas, że tak, przywieziono
                              nam do domu, aby nie narażać dziecka na podróz. Piesek po
                              przyjeżdzie do nas pokaszliwał i kichał, pytalam odręcznie
                              chodowczynie dlaczego. Twierdzono, że to zmiana warunków i zapachów.
                              W nocy było z nim żle a rano już był u weterynarza.
                              Naszemu dziecku w nocy się pogorszylo zdrowotnie, budząc się w nocy
                              plakalo i pytalo czy Miki zyje.
                              jest to ogromny stres dla nas i Dziecka.
                              Kochamy Mikiego.




                              • ewitaminka1 Re: ewitaminka1 23.08.07, 13:21
                                bardzo wam współczuje, ja tez kocham ogromnie zwierzaki i tylko
                                pozostaje mimiec nadzieje,ze z waszym psiakiem bedzie dobrze. ja tez
                                dzisiaj jestem zła na siebie za to,ze na poczatku nie sprawdziłam
                                chodowcy mojego pieska, ale po prostu wierzyłam,ze skoro ludzie maja
                                tyle psów to musza to kochac1 ale teraz juz wiem,ze jest inaczej,
                                pieski nie zawsze sa szczepione w odpowiednim czasie, maja ukryte
                                choroby, o których nas chodowcy nie informuja! tak nas wykorzystuja,
                                trzymam kciuki za waszego pieska i pozdrawiam!!!
                              • marica29 Panix2 23.08.07, 14:52
                                Witaj, nie załamuj się tak strasznie, może będzie jeszcze wszystko dobrze.
                                Strasznie mi przykro kiedy czytam Twoje pełne bólu i rozpaczy posty. Ja też mam
                                yorczkę, którą kochamy wszyscy całym sercem. Nawt nie chcę myśleć co by było,
                                gdyby się rozchorowała i umarła. Moja mała ma 7m-cy. Też kupiliśmy ją dla
                                dzieci, bo bardzo chciały pieska, a ja się nie godziłam na żadnego innego(od
                                dziecka sama marzyłam o yorku), mąż tylko trochę się pokrzywił, że jak on będzie
                                wyglądał z takim małym psem(bo on kawał chłopa). Kiedy już decyzja zapadła, że
                                jednak wszyscy chcemy yorka, to zaczęłam szukać hodowli. Zadzwoniłam tam skąd
                                miała moja znajoma, akurat były maleńkie miniaturki do odebrania za 3tyg, od
                                razu zaklepałam suczkę( myślałam po co mi rodowód, skoro pani mówi, że nie ma
                                tylko dlatego, że nie jeździ z psami na wystawy, więc biorę od niej). Przez te 3
                                tyg miałam dużo czasu, aby dowiedzieć się wiecej o rasie. Znalazłam wspaniałą
                                stronę dogomania, gdzie są odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. I
                                im więcej czytałam tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że nie wiem nawet co za
                                zwierzaka kupię. Z jakim charakterem, wyglądem, bo nie dostanę nawet żadnego
                                dokumentu na niego. Zrozumiałam po co jest metryka, rodowód. Stwierdziłam że nie
                                mam odwagi jechać po tą suczkę, bo nie wiem co z niej wyrośnie. Zaczęłam szukać
                                w necie, ogłaszała się pani hodowczyni, zadzwoniłam do niej. Oczywiście, ma
                                panny i kawalerów w różnym wieku(chodzi o m-ce). Ale zanim mi sprzedała to
                                wypytała o sytuację w domu, o dzieci w jakim wieku, miałam do wyboru- 8 tyg,
                                albo 4 m-ce. Wzięłam tą starszą, bo po wszystkich szczepieniach, odrobaczeniach,
                                z pełną dokumentacją i wiem, ze wyrośnie mi york. Sunia jest grzeczna, mądra,
                                spokojna, nie agresywna. Nie wyobrażam sobie już życia bez yorka, dlatego ty też
                                się nie zarzekaj, jeśli nie daj Boże stałoby się z Mikim to postaraj się o
                                drugiego, będziesz chciała to polecę Ci hodowlę z której ja zabierałam, bo
                                napewno tam jeszcze sobie dokupię jedną sunię.
                                Tak tylko napisałam, bo bardzo mi Ciebie szkoda, bo ja też bym tak cierpiała jak
                                Ty. Też mam dzieci i też nie wyobrażam sobie co miałabym powiedzieć gdyby mojej
                                kochanej suni się cos stało. Trzymam kciuki za Was wszystkich!!!
                                • monikawet Re: Panix2 23.08.07, 15:47
                                  Droga Panix2-pytasz czemu tak jest?Bo bardzo rzadko prowadzi się hodowlę z
                                  miłości do zwierząt.To interes jak każdy inny i ma przynosić dochód.Oczywiście
                                  szanujący się hodowca będzie dbał o prestiż swojej hodowli i nie pozwoli sobie
                                  na sprzedaż psa z objawami chorobowymi,a jeśli taki wystąpią zwróci koszta
                                  leczenia,albo oddaje pieniądze i zabiera szczeniaka..Tyle o szanujących się i
                                  sprzedających yorki po ok.2500 za sztukę...Jeśli kupuje się z niesprawdzonego
                                  źródła,nie robiąc wcześniej wywiadu wśród wcześniej kupujących-można nieźle
                                  "wdepnąć"..Oczywiście jeśli masz umowę kupna możesz dochodzić swoich praw sądownie..
                                  Powodzenia .Pozdrwaiam
                                  • panix2 monikawet 23.08.07, 16:02
                                    Narazie poczekam co będzie Mikim.
                                    Pani hodowczyni, chciała zabrac szczeniaka, twierdzac ze go uspią,
                                    ponieważ nie opłaca się leczyć, za duże koszty.
                                    Mogłam oddać pieska i otrzymac pieniądze, ale nie potrafię przerwać
                                    jemu leczenia i skazać na smierć, ja i mój małżonek poprostu nie
                                    potrafimy tego zrobić. Chyba sumienie nie dało by, nam normalnie zyć.
                                    Mamy nadzieję, że będzie silny i przezwycięzy chorobę.
                                    Telefon mialam na nagłosnieniu i dziecko słyszało rozmowę. Stad się
                                    rozchorowalo.
                                    Dzisaj cały dzień zadaje pytanie, dlaczego chorych ludzi się leczy a
                                    pieski zabija. Bardzo trudno jest dziecku tłumaczyć dlaczego dorosli
                                    ludzie tak postepują.
                                    Pilnuje pieska, na kazdy dzwonek reaguje nerwowo, pytając czy to
                                    pani przyjechala po pieska i chowa jego w pokoju.
                                    My nie możemy już go oddać a tym samym, skazać na smierć.

                                • panix2 marica29 23.08.07, 15:50
                                  Bardzo dziękuję za wsparcie.
                                  U nas wszyscy pokochalismy Mikiego, nawet małżonek.
                                  Kupiliśmy yorke, ponieważ chodziło nam o najmniejszego pieska, a
                                  yorka byla najmniejszą rasą jaką ja znam.
                                  Kiedy zobaczylismy jego słodkie oczka i to przepiekne spojrznie,
                                  oraz prawą łapką, głaskal mnie po reku, to nie mozna było sie oprzeć.
                                  Muki jest bardzo kochanym pieskiem, jego nie da się nie kochać.
                                  Zaraz jadę do lecznicy na kolejna kroplówke i leki.
                                  • mysiam1 ... 23.08.07, 19:32
                                    Panix, trzymaj się dzielnie - dla dziecka, dla pieska...
                                    To nie do końca jest tak, że superhodowla z tytułami i nie wiadomo
                                    czym jest gwarancją kupna zdrowego, zsocjalizowanego psa. Niestety
                                    nie jest tak prosto. Zbyt dużo widziałam porzuconych rasowców
                                    z "dobrych" hodowli, słyszałam obojętność w głosach hodowców, gdy
                                    zawiadamiałam ich, że ich "wychowanek" leży ciężko ranny czy chory w
                                    schronisku... A już tak "intratny" interes jak hodowla yorków...
                                    Niestety, hodowczyni wiedziała, co robi, przywożąc Wam Mikiego do
                                    domu - bo może włosy stanęłyby Wam dęba na głowach, gdybyście
                                    widzieli, jak wygląda jej hodowla i w jakich warunkach żyją psy...

                                    Jedyne, co mogę zrobić, to słać dobre myśli w Waszą stronę... Oby
                                    piesek znalazł w sobie siły, by przeżyć...

                                    • panix2 mysiam1 bardzo dziękuję. 23.08.07, 20:45
                                      Miki jest bardzo dzielny walcząc o swoje zycie.
                                      Dzielnie znosi wszystko. Jest bardzo grzeczny jak ma podłączoną
                                      kroplówkę, leży i usypia, nie protestuje. Po zastrzykach i
                                      kroplówkach z lekami staje się weselszy, potem znowu przychodzi
                                      kryzys, szczegolnie w nocy.
                                      Jest szczęściarzem, że zdąrzył trafić na lekarzy weterynarzy w
                                      pełnym tego słowa znaczeniu.
                                      Robimy wszystko w domu dla Mikiego, a lekarze robią wszystko
                                      co można w lecznicy. Mam nadzieję, że Miki będzie dalej dzielnie
                                      walczył, on poprostu nie może umrzeć. Była by to tragedia dla nas
                                      wszystkich.
                                      Powinien powstać wątek o najlepszych klinikach i hodowlach w miastach
                                      Aby nowicjusz poszukujący pieska czy lecznicy od razu kierował się
                                      do tych najlepszych. A wtedy pozostałe nie starające się i nie
                                      dbające o zwierzeta powinny zbankrytować, i to z wielkim hukiem.
                                      Przecież od lecznic i hodowli zależy zycie i zdrowie naszych pieskow.
                                      I nie zmienię zdania, zaden już piesek nie zajmie miejsca Mikusia w
                                      naszym domu, on jest jedyny w swoim rodzaju. Nie ma takiego drugiego.

                                      • mist3 Re: mysiam1 bardzo dziękuję. 24.08.07, 16:47
                                        takie wątki o dobrych lecznicach czy hodowlach są - z psami choćby na
                                        dogomania.pl, z kotami - na miau.pl
                                        z tym że niestety większość ludzi w Polsce kupuje psa./kota na zasadzie impulsu,
                                        nie starając się znaleźć takich stron wcześniej i poczytać o zwierzętach.
                                        przepraszam, że zapytam - jak ty zabierałaś się do kupowania swojego psa?
                                        zazwyczaj wystarczy wpisać w wyszukiwarkę (choćby na forum gazetowym) - chcę
                                        kupić psa/kota i wyskoczy mnóstwo wątków, w których ludzie udzielają właśnie
                                        takich rad i polecają strony, na których można poczytać o mądrym zakupie
                                        zwierzęcia. niestety zazwyczaj Polak mądry po szkodzie...
                                        cały czas trzymam kciuki za twojego pieska, bo lubię yorki i wiem jak
                                        pokrzywdzone są one przez pseudohodowców w Polsce. Życzę wam i jemu, żeby
                                        przeżył. Jednak szkoda, że piszesz - jak nie ten to żaden inny. Utrata
                                        zwierzęcia jest bardzo bolesna, ale świadomość tego, że w każdym schronisku
                                        czeka pies/kot, który w zamian za odrobinę miłości pokocha całym sobą dodaje sił
                                        tym ludziom, którzy mimo utraty zwierzęcia decydują się na adopcję kolejnego. w
                                        końcu gdyby każdy z nas, któremu zmarło zwierzę, nigdy więcej nie zdecydował się
                                        na kolejne to schroniska byłyby o wiele gorszymi miejscami niż są teraz (a teraz
                                        i tak nie przypominają niestety raju na ziemi)
                                        • panix2 mist3 24.08.07, 20:47
                                          Teraz to juz po fakcie.
                                          Wniosek z tego, że nie należy nikomu ufać. Choć zapewniano nas, że
                                          piesek jest zdrowy. Zaufalam chodowczyni.
                                          My zakupując pieska podjelismy poważną decyzję. Dziecko czekało od
                                          dwóch lat na naszą decyzję i nie był to żaden impuls.
                                          Piesek to nie zabawka, a członek rodziny, oczym dziecko było
                                          informowane i przygotowywane do przyjęcia pieska.
                                          Może stąd jest bardzo obowiązkowe wobec pieska.
                                          Przyniosla swoje wszystkie pieniązki ze skarbonki aby leczyć pieska,
                                          odmówiła kategorycznie zakupu ulubionej lalki itd i kategorycznie
                                          nie godzi się na uspienie.
                                          Jej argument, to cyt "ludzi chorych się nie zabija a leczy, więc
                                          dlaczego można zabijać pieski kiedy są chore"
                                          A co do zakupu innego pieska, to nie ma mowy. Za dużo bólu dostarcza
                                          ciężka choroba pieska i nie daj B... smierć.
                                          My konkretnie chcielismy najmniejszego pieska do domu, stąd wybór
                                          był yorki. Nie chodzi tu o modę czy inne sprawy. Miał być malutki.


                                      • panix2 Re: mysiam1 24.08.07, 21:00
                                        dzisiaj Miki miał test na nosówkę. wyszedł ujemny.
                                        Bardzo się z tego cieszymy. Dodatkowo dostał zastrzyk Zylexis.
                                        Kroplówki otrzymuje dwa razy dziennie, zastrzyki plus leki doustne.
                                        Wczoraj miał ogromny kryzys, natomiast dzisiaj jest duży postep. Sam
                                        zjadł pół miseczki ryżu z cielęcinką, pije convalescense support.
                                        Ma wesołe oczka, Kupka się zagęściła.
                                        Bawił się piłką i trochę poszczekiwał.
                                        Nadzieja jest ogromna. Pani doktor twierdzi, że może się z
                                        tego "wyliże"
                                        Mnie cieszy, że samodzielnie poszedł do miski i zjadł. W jego
                                        oczkach widać zycie, ale nie zapeszam.
                                        Ma swoje dni kryzysowe, a po nich lekka poprawa i tak wkólko.
                                        Kaszel i duszenie się przebiego łagodniej. Najgorzej rano i w nocy.
                                        Ja jestem dobrej myśli i mam przeczucie, że Miki przeżyje.
                                        Moja coreczka zaczęła się dzisiaj uśmiechać.


                                        • mysiam1 Re: mysiam1 25.08.07, 13:30
                                          No, to ufff...najważniejsze, że to nie nosówka, bo to paskudna,
                                          wredna choroba.
                                          Trzymam kciuki,żeby teraz było już coraz lepiej :-).
                                          • panix2 co można jeszcze zrobić dla Mikiego 25.08.07, 21:18
                                            mysiam1 ja także się bardzo ciesze, ze nie ma nosowki.
                                            Martwię się nadal tym kaszlem. Kaszle tak jakby nie mógł wykrztusić,
                                            lub chciał wymiotować. Obecnie ten kaszel jest tak jaby stłumiony,
                                            ale nadal bardzo męczący. Dlaczego najgorzej się czuje w nocy i
                                            rano?? Z noska i oczek jeszcze cieknie.
                                            Nadal otrzymuje antybiotyk i inne leki, oraz kroplówki 2xdziennie po
                                            50 ml z lekami.

                                            Co może być mojemy kochanemu Mikiemu. Czy kaszel kennelowy może tak
                                            długo trwać.
                                            Od 14.08 się męczy, czyli od kiedy przyjechał do nas
                                            Oceniając zewnętrznie (fizycznie) czuje się lepiej już drugi dzień.
                                            Sam idzie do miseczki i je, bawi się swoimi zabawkami.
                                            fakt, że nadal wogole nie pije.
                                            Może dlatego, że otrzymuje kroplówki i nie chce mu się pić.

                                            Cały czas mam nadzieję, że zwalczy chorobę.
                                            Walczy już 12 dni. Wszyscy mamy nadal nadzieję, że wyjdzie z tego.
                                            Podpowiedzcie, co można jeszcze zrobić dla Mikiego.
                                            Może ktoś już przezył coś takiego u pieska.
                                            Lekarze robią co mogą, ale Miki nadal się męczy.
                                            Jest bardzo zmęczonym pieskiem, pewnie nie wyspanym, ponieważ ten
                                            kaszel i duszenie się, nie pozwala mu spać, a także nam.
                                            Wyklepujemy my płucka jak pokazała nam pani doktor, kiedy kaszle,
                                            ale codziennie jest to samo.

                                            • wrexham Re: co można jeszcze zrobić dla Mikiego 25.08.07, 23:17
                                              a co z podejrzeniem zwezenia tchawicy? czy zostalo zrobione zdjecie, ktore
                                              mogloby pomoc w wykluczeniu tego schorzenia? zdjecie powinno byc zrobione przez
                                              fachowca wlasnie pod tym katem; mojemu psu jeden wet zle zrobil zdjecie
                                              (maksymalnie wygial szyje psa do tylu) i wyszlo zwezenie; ilesmy sie strachu
                                              najedli to nasze; na szczescie inny to wykluczyl przy okazji innego badania do
                                              ktorego byly potrzebne zdjecia rtg;
                                              glaski dla pieska i pozdrowienia dla ciebie i calej twojej rodziny - jestescie
                                              bardzo dzielni
                                              wrex.
                                              • panix2 wrexham Dzieki 26.08.07, 13:20
                                                wrexham napisała:

                                                > glaski dla pieska i pozdrowienia dla ciebie i calej twojej
                                                >rodziny - jestescie
                                                > bardzo dzielni
                                                > wrex.

                                                Bardzo dziękuję, to naprawdę pomaga.
                                                A co do RTG to po niedzieli będzie mial robiony, ale nie tylko samej
                                                tchawicy. Dzięki za wskazówki.
                                                Jak możesz to napisz jak to robią, czy usypiają pieska do niego, czy
                                                podają kontrast itd. Ogolnie jak to robią pieskom. Mikuś ma lepszą
                                                formę fizyczna i nie wiem czy się nie przestraszy i nie pozwoli
                                                sobie zrobić, czy wogole będzie leżał grzecznie na stole??.
                                                Podaj parę szczegółów jak to robili u twojego pieska.
                                                Będę bardzo wdzięczna.

                                                • wrexham Re: wrexham Dzieki 29.08.07, 14:24
                                                  nie, nic nie miala podawane, to bylo zwykle zdjecie, polozyli ja na boczku, ja
                                                  ja trzymalam, zeby sie nie ruszala i tyle; z tym, ze kolka jest raczej spokojna
                                                  i mala (sznaucer miniatuowy), byc moze tym bardziej nerwowym pieskom daja
                                                  glupiego jasia?
                                                  boze, zeby tylko ten twoj maly wyzdrowial... czytam w ponizszych watkach o tych
                                                  objawach neurologicznych jakie daje nosowka i plakac mi sie chce; oby to nie
                                                  bylo to...
                                                  trzymajcie sie dzielnie
                                                  wrex.
                                                  • panix2 Re: wrexham Dzieki 30.08.07, 15:28
                                                    Bardzo dziękuję.
                                                    Staramy się trzymać, ale czasami już nie daję rady i potrafię
                                                    przeplakać pół nocy.
                                                    Wszyscy w domu martwimy się o Mikiego i zaczynam podejrzewać to co
                                                    pisała anna.jozwik.
                                                    Jezeli Mikuś z tego nie wyjdzie, to będzie wielka tragedia dla nas a
                                                    w szczegolności dla córki, która bez Mikiego nie potrafi już
                                                    funkcjonować. Nie bawi się lalkami, nie chce się bawić z
                                                    koleżankami, po wielkich namowach małżonka, czasami się uda ją
                                                    zabrać na plac zabaw, ale jest na nim krótko i chce wracam do domu,
                                                    poprostu nie opuszcza Mikiego. Jak dostaje zastrzyki i zapiszczy to
                                                    natychmiast jest w gabinecie i sprawdza co się dzieje z Mikim. Czy
                                                    czasami ktoś nie robi mu krzywdy.
                                                    Zanim pojedziemy do lecznicy, to całą drogę pyta czy nikt nie uśpi
                                                    pieska, bardzo go pilnuje.
                                                    Widzimy u niej już zaufanie do lekarzy, ponieważ zaczeła wychodzić
                                                    na korytarz jak Miki dostaje zastrzyk, czyli ufa i powierza pieska.
                                                    Wczesniej nie wyszła i bardzo obserwowała lekarzy co robią, pytała o
                                                    kazdy szczegół, nawet dzisiaj pytała, jaki zastrzyk dostaje Miki i
                                                    ile cm jest w strzykawce itd. Dobrze, że lekarze w tej lecznicy są
                                                    bardzo wyrozumiali i chętnie jej tłumaczą. To ją przekonuje i budzi
                                                    duze zaufanie do nich.
                                                    Każde pogorszenie zdrowia u Mikusia kończyło się jej złymi wynikami
                                                    z EKG i nocką z "głowy"
                                                    Nigdy byśmy nie pomyśleli, że tak może się zacząć pierwszy pobyt
                                                    upragnionego przez dziecko pieska w naszym domu.
                                                    Przez dwa lata pragneła pieska, po długim przemysleniu i polepszeniu
                                                    się zdrowia córki kupilismy nie spodziewając się, że jest chory.
                                                    Mam nadzieję i wierzymy w to, że Mikuś wyzdrowieje.
                                                    Jego nie da się nie pokochać, jest cudownym pieskiem i do tego
                                                    bardzo mądrym.
                                                    Miki ma naprawdę bardzo dobrych lekarzy, robiących wszystko co mogą
                                                    dla niego i wierzę w to, że wyjdzie z tego.
                                            • mysiam1 Re: co można jeszcze zrobić dla Mikiego 26.08.07, 10:46
                                              A może poza kaszlem kennelowym Miki ma jeszcze robaki? Glisty mogą
                                              zawędrować w różne miejsca; może on je próbuje wykrztusić?


                                              panix2 napisała:

                                              > mysiam1 ja także się bardzo ciesze, ze nie ma nosowki.
                                              > Martwię się nadal tym kaszlem. Kaszle tak jakby nie mógł
                                              wykrztusić,
                                              > lub chciał wymiotować. Obecnie ten kaszel jest tak jaby stłumiony,
                                              > ale nadal bardzo męczący. Dlaczego najgorzej się czuje w nocy i
                                              > rano?? Z noska i oczek jeszcze cieknie.
                                              > Nadal otrzymuje antybiotyk i inne leki, oraz kroplówki 2xdziennie
                                              po
                                              > 50 ml z lekami.
                                              >
                                              > Co może być mojemy kochanemu Mikiemu. Czy kaszel kennelowy może
                                              tak
                                              > długo trwać.
                                              > Od 14.08 się męczy, czyli od kiedy przyjechał do nas
                                              > Oceniając zewnętrznie (fizycznie) czuje się lepiej już drugi dzień.
                                              > Sam idzie do miseczki i je, bawi się swoimi zabawkami.
                                              > fakt, że nadal wogole nie pije.
                                              > Może dlatego, że otrzymuje kroplówki i nie chce mu się pić.
                                              >
                                              > Cały czas mam nadzieję, że zwalczy chorobę.
                                              > Walczy już 12 dni. Wszyscy mamy nadal nadzieję, że wyjdzie z tego.
                                              > Podpowiedzcie, co można jeszcze zrobić dla Mikiego.
                                              > Może ktoś już przezył coś takiego u pieska.
                                              > Lekarze robią co mogą, ale Miki nadal się męczy.
                                              > Jest bardzo zmęczonym pieskiem, pewnie nie wyspanym, ponieważ ten
                                              > kaszel i duszenie się, nie pozwala mu spać, a także nam.
                                              > Wyklepujemy my płucka jak pokazała nam pani doktor, kiedy kaszle,
                                              > ale codziennie jest to samo.
                                              >
                                              • panix2 podziękowanie dla wszystkich 26.08.07, 13:13
                                                mysiam1 napisała:

                                                > A może poza kaszlem kennelowym Miki ma jeszcze robaki? Glisty mogą
                                                > zawędrować w różne miejsca; może on je próbuje wykrztusić?

                                                To już zostało wykluczone, łącznie z badaniem kału pod mikroskopem.
                                                Dzisiaj zaczął się trzeci dzień dobrej formy fizycznej Mikiego.
                                                Jakie my mieliśmy szczęscie razem Mikim, że trafiliśmy na tak
                                                wspaniałych lekarzy. Bardzo dbaja o niego i także niepokoją się tym
                                                kaszlem.
                                                Miki jest dwa razy dziennie gruntownie badany, warzony itd...
                                                Ile miłości i wspaniałego podejścia do niego i nie tylko dla innych
                                                także mają lekarze z tej kliniki.
                                                Miki samodzielnie je, kupka jest jeszcze lużna z dużą ilością sluzu,
                                                ale nabiera kształtów. Jedyne co to po jedzeniu ma brzuszek jak
                                                balonik, ale dzisiaj otrzymal dodatkowy lek, ktory mamy dokładać po
                                                1 cm do jedzienia.
                                                Nasz Mikuś szczegolnie lubi jedną panią doktor, ponieważ cokolwiek
                                                robi przy nim to Miki kładzie się i poprostu śpi na stole, kombinuje
                                                aby polizać po reku lub czole, lezał jak aniołek, kiedy był
                                                przygotowywany do założenia nowego wenflonu (przycięcie sirści,
                                                wygolenie itd.
                                                To jakaś magia w tak wspaniałym podejściu do pieska. Nie tylko
                                                otrzymuje tam leczenie od lekarzy, ale zrozumienie i wspaniale
                                                podejście.
                                                lekarze z ktorymi miał doczynienia nasz Mikuś w tej lecznicy są
                                                poprostu wspaniali, ale Miki najbardziej lubi dwie pnie doktor. U
                                                nich jest tak grzeczny i spokojny jak w domu.
                                                Bardzo dziekuje za rady, wsparcie i zrozumienie, powiem szczerze
                                                jest nam to potrzebne. Choroba Mikiego to smutek i płacz w naszym
                                                domu. Jest mi troche lżej, kiedy mogę napisać na forum.
                                                Niewiem czy mozna, ale podala bym nawet adres tej lecznicy, aby nie
                                                tylko Miki miał taką wspaniałą opiekę medyczną, ale i inne
                                                zwierzątka, ponieważ na to zasługują. Tam lekarzom mozna powierzyć
                                                pieska bez jakichkolwiek obaw.
                                                Wszelkie poradach jakie otrzymuję od was, mogę spokojnie porozmawiać
                                                z lekarzem i nie ma tam żadnej obrazy czy czegokolwiek. Lekarze tam
                                                rozmawiają i polecają lub motywują dlaczego nie mozna.
                                                Tam nie tylko pieski czy kotki otrzymują zrozumienie i podejście,
                                                ale i właściciele. Poprostu ich podziwiam.
                                                Ale cały czas mam nadzieję, że Miki będzie walczył i wyjdzie z tego,
                                                dzięki pomocy wspaniałych lekarzy. Robią naprawdę wszystko dla niego
                                                co mozna zrobić.
                                                Jeżeli ktoś będzie chciał wiedzieć, gdzie jest tak wspaniala
                                                lecznica, to może napisać e-mail do mnie. Podam wszelkie szczegóły.
                                                Pieskowi czy innemu zwierzątku potrzebne jest takie miejsce, gdzie
                                                otrzyma wszystko, a włascieciel zwierzątka zrozumienie i jasne
                                                wyjasnie wszystkiego.
                                                • h32 Jakaś nowa choroba? 27.08.07, 15:11
                                                  Ze scisnietym gardlem przeczytałem historie Mikiego. Moja roczna bokserka
                                                  przechodzi to samo: uporczywy kaszel, dziesiątki lekarzy i tyle samo diagnoz.
                                                  Pies przypomina szkielet. Co zje, to zaraz zwraca.
                                                  Przed dwiema godzinami miała robiona endoskopię, która tez niczego konkretnego
                                                  nie wykazała.

                                                  A może to jakaś nowa choroba?
                                                  • panix2 h32 bardzo ci współczuję:-( 27.08.07, 16:42
                                                    h32 napisał:

                                                    > Ze scisnietym gardlem przeczytałem historie Mikiego. Moja roczna
                                                    bokserka
                                                    > przechodzi to samo: uporczywy kaszel, dziesiątki lekarzy i tyle
                                                    samo diagnoz.
                                                    > Pies przypomina szkielet.

                                                    Nasz Miki także bardzo schudł, wyobraż sobie jak taka kruszynka
                                                    mogła wyglądac. Dobrze, że ma futerko bardzo puszyste, które
                                                    przykrywało kości. Jak wzięło się jego na ręce to czulam coraz
                                                    bardziej same kości z dnia na dzień.

                                                    >Co zje, to zaraz zwraca.
                                                    > Przed dwiema godzinami miała robiona endoskopię, która tez niczego
                                                    >konkretnego nie wykazała.
                                                    > A może to jakaś nowa choroba?

                                                    Bardzo ci współczuję, wiem co przechodzisz:-(, ponieważ my to
                                                    przechodzimy. Jak długo choruje twój piesio?? Jakie u ciebie były
                                                    diagnozy??
                                                    Co stwierdzono konkretnie u twojego pieska.
                                                    Napisz co z twoim pieskiem i co dalej będziesz robić.
                                                    Co z nim się dzieje obecnie. Trzymaj się mocno, choc to bardzo
                                                    trudne, ale warto zobaczyc efekty wesolego pieska.
                                                    My ze swojej strony robimy wszystko w domu co można, dbamy o niego
                                                    pod każdym względem, przytulamy jego, usypia na naszych ręcach,
                                                    kiedy płacze (nie piszczy tylko płacze) lub kaszle dusząc się,
                                                    wstajemy w nocy, oklepujemy jemu płucka, a kiedy usnie wkładamy go
                                                    do łóżeczka i tak całą noc do rana.
                                                    Najbardziej nie mogę znieść jego płaczu, wtedy serce mi peka z żalu,
                                                    że nie mogę więcej zrobić dla niego, a bardzo bym chciała.
                                                    Martwię się o córkę, bardzo przeżywa wszystko co dzieje się z Mikim.
                                                    Jak usłyszała, że Mikuś ma gorączkę, strasznie płakala i pyta mnie
                                                    czy Mikuś nie umrze. Jest mi bardzo trudno odpowiadać na takie
                                                    pytania, kiedy duszę w sobie łzy. Muszę się powstrzymywać i
                                                    powtarzać jej, że lekarze robią co mogą dla Mikiego.
                                                    Przez przypadek znalażłam rankin najlepszych weterynarzy w Polsce,
                                                    gdzie głosować mogą e-mailem właściciele zwierząt. Kiedy zobaczyłam
                                                    nazwiska akurat dwóch lekarzy z jednej lecznicy, leczących naszego
                                                    Mikiego, pokazałam corce, aby uwierzyła, że Miki ma najlepszych
                                                    lekarzy i do konca nie wiadomo co będzie. Pocieszyło ją to bardzo,
                                                    ponieważ zaczęła nie ufać po doświadczeniu z pierwszej lecznicy,
                                                    gdzie trafił Miki(zero pomocy).
                                                    U Mikusia kaszel się zmniejszył, jest przytłumiony, ale nadal
                                                    okropny.
                                                    Od rano Miki był w dobrej formie.
                                                    A przed godzina zauwazyłam niosąc jego na rekach, że jest bardzo
                                                    gorący. W domu zmierzyłam goraczkę i miał 39,2 a obecnie ma 39,8.
                                                    Jeżeli w ciągu godziny nie spadnie, natychmiast jadę do pani doktor.
                                                    Już dzwoniłam.
                                                    Nie wiem skąd jesteś, ale Mikiemu lekarze bardzo pomogli. Z
                                                    leżącego, nie reagującego na nic i duszącego się pieska, mamy już
                                                    rezultaty na dobre. Chodzi, potrafi się bawić, zaczął samodzielnie
                                                    jeśc. Poprostu efekty są ogromne jak na moją ocenę.
                                                    Nie wiem dlaczego tak skoczyła gorączka. Dzisiaj dostał drugą dawkę
                                                    Zylexisu plus zastrzyki, leki doustne i kroplówka. Może to po nim.
                                                    Niewiem będę pytać lekarza.
                                                    Bardzo się martwię, a już cieszylismy się, że Mikuś wraca do zdrowia
                                                    i robi się wesołym pieskiem. Rano tj. ok. 11 bawił się i
                                                    poszczekiwał na małpkę, był wesoły.
                                                    Nie wiem co się stało. W domu nic się nie zmieniło w jedzeniu także.
                                                    Dostał to samo co wczoraj.
                                                    Może po zastrzyku tak zareagował. Jest ponownie osowiały, leży na
                                                    podłodze, ponieważ nie chce spać w swoim łóżeczku.
                                                    Nie wiem gdzie mieszkasz, ale lekarze w tej lecznicy to
                                                    prawdziwi "czarodzieje" z wspaniałym podejściem do zwierzątek.
                                                    Bardzo się starają i robią cały czas co mogą.
                                                    My trzymamy się tylko i wyłącznie tej lecznicy, ufamy lekarzom,
                                                    ponieważ widzimy jak bardzo się starają, widząc osobiście efekty w
                                                    zachowaniu się Mikiego.
                                                    Bardzo się martwimy o Mikiego.
                                                    Ja muszę pamiętać o jednym, co mówił lekarz, aby się nie cieszyć za
                                                    wczesnie,choc nie potrafiłam się nie cieszyć, kiedy taki malutki
                                                    szkrab wariuje z małpą i skacząc szczeka, samodzielnie poszedł do
                                                    miseczki i wszystko zjadł, efekty leczenia są tak widoczne, że nie
                                                    sposób się nie cieszyć.
                                                    A tu bum, goraczka. Skąd mogła się pojawić.
    • panix2 Proszę pilnie o radę 28.08.07, 21:44
      Nie wiem co mam dzisaj zrobić,
      Miki wczoraj gorączkował 39,8. Dzisaj nie gorączkuje ale cały dzień
      spi, kiedy się budził, siedział w swoim łóżeczku, otwierał pyszczek
      i wyciągał język,podobnie do ziewania, ale nie ziewał, potem główkę
      wkładał między przednie łapy i potrząsał nią, robił to dobre 10
      minut, potem usnął i spał, kiedy ponownie się obudził, położył się
      na dywanie, na plecach i kulał się jak "wałeczek" cały wyciągnięty
      wzdłuż dywanu, uderzając główką i ponownie poszedł do łóżka i spał.
      Następnie kiedy się obudził, siedział w łóżeczku i strasznie
      szczekał nie wiadomo na kogo i dlaczego. Cały dzień spi, nawet do
      siusiania budziłam jego, ale zrobił tylko 2 razy, zero kupki, poza
      ranną (nie ma już biegunki). Nadal nic nie pije samodzielnie.
      Czy takie zachowanie u chorego Mikiego jest normalne.
      Miał zrobiony RTG, ale pani doktor zatrzymała zdjęcia, aby
      skonsultować się z koleżankami, Konkretów dowiem się jutro.
      Proszę doradzcie, czy to zachowanie jest normalne. On teraz jak się
      obudził to ponownie siedzi w łóżeczku i szczeka, a jak podejdę do
      niego i głaszczę go to i tak szczeka patrząc mi w oczy. Może coś
      chce odemnie?? niewiem??
      Co mam robić, nawet wzięcie na ręce i głaskanie z zabawą nie pomaga,
      ciągle szczeka i ustawia uszy mocno do góry.
      Bardzo prosze o radę.

      • anna.jozwik Re: Proszę pilnie o radę 29.08.07, 00:01
        Ja naprawdę nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jest wręcz ksiązkowo
        przebiegajaca nosówka.
        Przy nosówce na początku są objawy oddechowe przypominające
        przeziębienie z katarem i kaszlem - i u Waszego pieska to było.
        Potem dołącza się często biegunka z domieszką krwi - i to też było.
        Po pewnym czasie, po kilku tygodniach zaczynaja sie objawy nerwowe w
        postaci np. drżenia mięśni, drżenia kończyn, drżenia głowy,
        niezbornosci ruchów, zataczania się, kłopoty z utrzymaniem
        równowagi, mogą pojawiac sie ataki pseudopadaczkowe.
        Sporo z tych objawów pojaiwło się juz u Waszego psa. Tak więc mimo
        ujemnego wyniku badania (to badanie niestety często daje fałszywie
        negatywne wyniki) zasugerowałabym ponowne rozpatrzenie nosówki i
        leczenie w jej kierunku.
        Czy pies był przeciwko niej szczepiony?
        • mysiam1 Re: Proszę pilnie o radę 29.08.07, 10:23
          Niestety przychylam się do zdania Pani Doktor :-((((. Pamiętam,że
          gdy moja Tosia miała nosówkę, lekarz mówił mi, że jednym z objawów
          neurologicznych jest ciągłe szczekanie, a czasem wręcz wycie bez
          powodu...
          • panix2 mysiam1 29.08.07, 12:04
            I nasz Mikuś, jak nie spi to szczeka bez powodu, poprostu siedzi w
            swoim łóżeczku i szczeka.
            Proszę napisz mi jak to dalej przebiegało u Tosi.
            Na co mam zwrócić szczególną uwagę.
            Nie wiem jak długo to wytrzymam, to straszny ból patrzeć na tak
            chorego Mikusia, chociaż radośc do nas zajrzała, jak Mikuś poczuł
            się lepiej fizycznie i ten okropny kaszel się zmniejszył i trochę
            przytłumił.
            Ale te jego zachowanie nas całkowicie zaskoczyło, nie robił
            wczesniej tak dziwnych rzeczy.
        • panix2 anna.jozwik 29.08.07, 11:56
          anna.jozwik napisała:
          > Ja naprawdę nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to jest wręcz
          ksiązkowo
          > przebiegajaca nosówka.
          > Przy nosówce na początku są objawy oddechowe przypominające
          > przeziębienie z katarem i kaszlem - i u Waszego pieska to było.

          Zgadza się, było
          A test na nosowkę robiony był z krwi (Anigen CDV Ag) wynik jedna
          kreska na płytce.

          > Potem dołącza się często biegunka z domieszką krwi - i to też
          >było.

          Było

          > Po pewnym czasie, po kilku tygodniach zaczynaja sie objawy nerwowe
          > w postaci np. drżenia mięśni, drżenia kończyn, drżenia głowy,
          > niezbornosci ruchów, zataczania się, kłopoty z utrzymaniem
          > równowagi, mogą pojawiac sie ataki pseudopadaczkowe.

          Drżenie kończyn i całego ciałka jest od dwóch dni. Póżniej
          przechodzi i ponownie wraca. Jeżeli chodzi o niezbornośc ruchów, to
          niewiem czy chodzenie pieska: przednie łapki i część tułowia idzie w
          prawo a potem tułów i tylnie łapki tak jak by szedł "zygzakiem"
          Nie wiem czy to normalne czy nie.
          Proszę wyjaśnij mi dokładniej z tą niezbornością u szczeniaczka.
          Jestem nowicjuszem, jeżeli chodzi o pieska i nie do końca rozumiem
          na co mam zwrócić uwagę w chodzie Mikiego.

          > Sporo z tych objawów pojaiwło się juz u Waszego psa. Tak więc mimo
          > ujemnego wyniku badania (to badanie niestety często daje fałszywie
          > negatywne wyniki) zasugerowałabym ponowne rozpatrzenie nosówki i
          > leczenie w jej kierunku.
          > Czy pies był przeciwko niej szczepiony?

          Mikuś zdąrzył dostać pierwszą szczepionkę Nobivac PUPPY DP,
          Następnej nie ponieważ przyjechał do nas wieczorem chory 14.08.07 a
          urodzil się 11.06.07, nastepne szczepienie mialo być 27.08.07.
          W związku z leczeniem od rana 15.08.07 nie było możliwości jego
          szczepienia.
          Dzisiaj rano bylam z Mikusiem w lecznicy, dostał zastrzyki.
          Pytałam Pani doktor o te objawy, ponieważ były dziwne i nie było ich
          do tej pory. Pani doktor powiedziała, że bolala go błowa dlatego tak
          robił, że ta gorączka dzień wczesniej i wczorajsze zachowanie to
          tylko ból głowy, reakcje po 2 zastrzyku Zylexis.
          Dzisiaj nadal spi, i szczeka bez sensu, bez powodu, drapie pazurkami
          łóżeczko.
          Fizycznie jest bardzo duża poprawa.
          Obecnie odstawiono dzisiaj kroplówkę.
          Dostaje trzy zastrzyki:
          Ceporex
          Tolfedin (mam nadzieję, że dobrze odczytalam)
          Eres
          plus syrop prawoslazowy
          troszkę przybrał na wadze, samodzielnie je ale zobaczymy dzisiaj jak
          będzie z piciem i jedzeniem. Rano nic kompletnie nie jadł do obecnej
          godziny tj. 11:35. Nie ruszył wogole picia, od wczoraj wieczorem
          (ostatnia kroplówka)Cały czas samodzielnie nie chciał pić. Czasami
          probował i 3-4 razy języczkiem liznął wodę i to koniec. Dopajaliśmy
          i dopajamy convalescense support.
          Od wczoraj nic nie pije, do obecnej godziny.
          Mam nadzieję, że zacznie pić, ponieważ już miał wenflon zmieniany na
          trzech łapkach. Jest taki malutki i ma maleńkie łapki, jego nie ma
          już gdzie kuć. Dzisiaj strasznie płakal przy zastrzyku.

          Mam ogromną nadzieję, że to nie nosówka. Co do testów , to zmartwiło
          mnie to. Może rzeczywiście nie są do końca wiarygodne.
          Więc co to może znaczyć dla Mikiego?.
          Jeżeli to nosowka, to stan zdrowia, może się polepszyć?? i dopiero
          wtedy są te dziwne objawy??
          Czy ona tak przebiega??
          Bardzo dziekuję za rade, jutro rano porozmawiam z lekarzem, bo i tak
          musimy być (zastrzyki).
          Na co mam jeszcze zwrócić uwagę obserwując Mikusia.
          Dzisaj nadal spi od przyjazdu z lecznicy i jak zwykle szczeka bez
          powodu, drapie łóżeczko pazurkmi i znowusz spi.
          Mimo, że cieszę sie poprawą fizyczna i Mikusia to nadal mnie bardzo
          martwią te dziwne objawy.
          Będę jego obserwować cały dzień.
          • anna.jozwik Re: anna.jozwik 29.08.07, 23:52
            Ja oczywiscie nie twierdzę z cała pewnoscią, że to na pewno nosówka,
            bo przeciez nie widziałam psa ani go nie badałam, natomiast objawy
            jakie występuja u Mikiego nasuwaja podejrzenie nosówki. Przy tej
            chorobie rzeczywiscie moze byc tak, ze najpierw nastepuje chwilowa
            poprawa, a potem zaczynaja sie objawy nerwowe.
            Na szczesice piesek zostal przeciwko niej zaszczepiony, chociaz
            znowu niedobrze, ze tylko raz. Mimo tego, chocby jednorazowe
            szczepienie podnosi szanse pieska na wyzdrowienie, gdyby to jednak
            byla nosowka.
            Ciesze sie mimo wszystko, ze nastąpiła fizyczna poprawa i ze piesek
            zaczął samodzielnie pic. To bardzo dobrze. Moze wkrotce wroci apetyt
            i zacznie tez samodzielnie jesc - oby tak bylo, trzymam kciuki.
            • panix2 Re: anna.jozwik 30.08.07, 16:01
              Dzisaj zjadł ok. 2 łyżek stołowych wywaru z mięskiem cielęcym, dwa
              ciasteczka Eukanuby puppy junior i sześc kulek Eukanuby puppy junior
              dla małych piesków ( ryżu z marchewką od wczoraj nie chce jeść), ale
              dopiero kiedy córka brała do rączek karmę i podawała mu z ręki w
              postaci zabawy. Wypił ok. 30 ml wywaru.
              Martwi mnie nadal to jego zachowanie. Dzisiaj biegał po pokoju, jak
              szalony robiąc duże koło i cały czas szczekał(4 okrążenia), nadal
              zdarza się, że wklada głowę miedzy przednie łapy, aż pod sam
              brzuszek, szczeka bez sensu, a co najgorsze pojawiło się warczenie
              na córkę i mężą, a nawet jak sam lezy sobie na dywanie. Na co warczy
              leżąc na dywanie, niewiem?
              Nigdy wczesniej nie warczał. I miedzy tymi czynnościami spi.
              Nie wiem co to może być, ale wiem napewno że to nie zabawa.
              Mogę się mylić, mogę żle ocenić zachowanie się Mikusia, nie jestem
              fachowcem, ale dla mnie to poprostu dziwne. Nie robił nigdy
              wcześniej takich rzeczy.
              Może nie robił tego wczesnie, dlatego że odrazu kiedy przyjechał był
              chory,i nie miał na nic ochoty, a teraz zaczyna zdrowieć i może tak
              się zachowuje.
              Ja naprawdę nie wiem i boję się aby czegoś nie przeoczyć.
              To my obserujemy cały czas Mikusia i nawet małżonek, który inaczej
              podchodzi do wszystkiego sam stwierdził, że to jest dziwne
              zachowanie się Mikusi.
              Dlaczego warczy, szczerząc ząbki, nie wygląda to zabawnie, a corkę
              przestraszyło.
              Od wczoraj i dzisiaj rano trząsł się u lekarza na stole jak galareta.
              Przez cały czas i nie kończył. Przestał się trząś dopiero na ulicy,
              ale w domu zdarzyło mu się jeszcze dwa razy po ok. 15 minut.
              Niewiem czy trząsł się ze strachu u lekarza, czego nie robił do tej
              pory, a jezdzimy z nim do lekarza od 15.08.07, do obecnej lecznicy
              od 20.08.07. Nigdy się tam nie trząsł, zawsze leżał jak aniolek,
              spokojnie na stole, mimo że dostawał zastrzyki. drugi dzień się
              trzęsie, czy to może być ze strachu. Tylko czego by się miał bać w
              domu skoro, zapewniamy mu spokój i ciszę, ma swoje łóżeczko w
              przytulnym miejscu i bardzo je lubi. Nikt na niego nie krzyczy.
              Wszyscy podchodzą do niego z sercem i zapewniamy mu dużo "ciepła" i
              serdeczności. Jest pieszczony przez wszystkich, glaskany i drapany
              co bardzo lubi.
              Pani Anno, może i pani ma rację. Będę nadal obserwować i jutro
              ponownie zgłosze lekarzowi to zachowanie.
              Nie chcę, aby moje dziecko się bało pieska, którego bardzo kocha i
              który nie jest w zaden sposób winien swoich zachowań, poprostu jest
              chory.
              Ale fizycznie jest naprawdę super. Zaczął przybierać na wadze,
              chętnie je cielęcinkę, indyka i kurczaka, co nas także bardzo cieszy
              Mam nadzieję, że to nie objawy neurologiczne, choć czytając o
              nosowce z linków jakie otrzymalam, oraz informacji z internetu,
              przychyliła bym się całkowicie do pani spostrzeżeń.
              Choć wolę, czasami nawet o tym nie myśleć z obawy o Mikiego.
        • panix2 anna.jozwik 29.08.07, 12:24
          Bardzo dziekuje za info, zaraz będę szukac w internecie, czegoś
          szczegółowego o nosowce u małych szczeniąt yorki. Mikuś ma obecnie
          już 10 tygodni.
          Bardzo sie boję o Mikusia i corkę jak stanie się coś złego , jeżeli
          to nosowka, to jaką Nasz Mikuś ma szansę.
          Może jakiś link do szczegółowych informacji o nosowce.
          Ja za chwilę będę szukać w żródłach medycznych.
          • mysiam1 ... 29.08.07, 12:44
            Panix, moja Tosia na szczęście nie miała objawów nerwowych i żyje do
            dziś, ale jej wyleczenie to był cud - sam lekarz mi to powiedzial, a
            to jeden z lepszych weterynarzy w naszym mieście.

            Będę szczera - pojawienie się objawów nerwowych to niestety bardzo
            zły znak.
            • panix2 mysiam1 29.08.07, 13:57
              Więc co możemy jeszcze zrobić dla Mikiego:-(
              Lekarze w lecznicy te objawy przypisuje bólom glowy i wczesniejszej
              gorączce, jako reakcja po Zylexisie, mam taką nadzieję.
              Miki dzielnie walczy z chorobą.
              Gotujemy jemu ryż z marchewka i kurczkaiem, lub indykiem. Bardzo
              lubi cielęcinkę gotowana z ryżem. Chociaż wczoraj nie chciał jeść i
              nadal dzisiaj nie je. Jedzonko dostaje codziennie swieżo ugotowane.
              Dzisiaj podalam mu surową marchewkę, ale tylko ja pogryzł na
              drobniutko i zostawił.
              Czy mogę podać jemu jogurt BIO naturalny, i brzoskwinię lub inne
              owoce?
              • madziula861 Re: mysiam1 29.08.07, 14:23
                jogurcik tak ale owoce odpadaja
                • panix2 madziula861 29.08.07, 14:40
                  Bardzo dziękuję za wskazówke.
                  Zaraz jemu podam. Ciekawe czy będzie jadł.
                  Owoców nie będę dawała, zapytałam, ponieważ córka jadła, a on
                  prosząco patrzył jak je. Stąd moje pytanie.
                  Wolę zapytać niz popełnić błąd.
                  Ale jeszcze jedno, ile dziennie mozna podać jemu tego jogurtu??
                  czy podać tyle na ile będzie miał ochotę, czy z ograniczeniem.
                  Oraz biały zwykły serek, czy może być miksowany i ile dziennie.
                  Chciała bym mu włączyć do jadłospisu, aby do czegoś jego zachęcić i
                  urozmaicić mu jedzenie.
                  No i nowina!!! Mikuś pił wodę, dobre 10 "obrotow językiem w miseczce.
                  Pierwszy raz napił się samodzielnie wody.
                  Czy zwykła woda mu nie zaszkodzi, czy może lepiej podawać zywca, z
                  ktorym nie ma problemu, ponieważ jest zawsze w domu dla córki.
                  Może moje pytania wydają się dziwne, ale naprawdę chcę jak najlepiej
                  dla Mikusia, aby był silny i dalej walczył.
          • wrexham o nosowce 29.08.07, 14:31
            www.vetmozga.com/artykuly/nosowka-psow.php
            pl.wikipedia.org/wiki/Nos%C3%B3wka
            artykuly.animalia.pl/artykuly.php?id=23
            • panix2 wrexham bardzo dziękuję 29.08.07, 15:20
              Przeczytałam wszystkie trzy artykuły, wiele zrozumialam.
              I naprawdę mam wrażenie, że to nosowka.
              Tyle, że Mikuś nie gorączkował wczesniej, a dopiero w dniu podania
              drugiej dawki Zylexisu. Dzisiaj nie ma gorączki temp. 38,2
              Nie wiem jak to było przed 14.08.07 kiedy jeszcze nie było jego u
              nas (przyjechał późnym wieczorem) a rano 15.08.07 już byliśmy z nim
              u lekarza. Więc nie mogę dokladnie powiedzieć czy gorączkował na
              początku, czy nie.
              Mikuś nadal spi, jak sie obudził, to gwałtownie biegał wkółko
              pokoju, "jak wystrzelony z armaty" i szczekał, zrobił kilka kułek,
              potem poszedł do łóżeczka i dalej śpi.
              Jestem cała przerażona zachowaniem się od wczoraj Mikiego, ciągle
              coś nowego, czego nie rozumiem. Ale dzięki wam forumowicze za rady i
              pocieszenia, dzięki wam mogę wiele zrozumieć i iść dalej na przód.
              Choć czasami brakuje mi już sił.
              Cały czas mam nadzieję, że Miki to wszystko przetrzyma i wyjdzie z
              tego.
              Jutro rano porozmawiam z lekarzem w lecznicy.
              Wiem napewno, że wszyscy w lecznicy się starają i chętnie rozmawiają
              z właścicielami pieskow. Jedna pani z lekarzy, także kierowała się w
              kierunku nosowki i stąd zleciła testy, także podejrzewała.
              Bardzo mi się podoba w lecznicy to, że np. jak zrobiono RTG Mikiemu,
              to pani doktor stwierdziła, że skonsultuje z kolezankami.
              Nieczego nie robi się pochopnie, a problemy konsultuje. Na tym
              zyskuje Mikuś.
    • panix2 Wspaniała nowina:-) 31.08.07, 16:42
      Nasz Mikuś zaczął samodzielnie jeść karmę i pić wodę.
      Jego zachowanie, pani doktor okresliła jako powrót do zdrowia.
      dzisiaj samodzielnie plus trochę zachęty zjadł ponownie karme,
      troszkę cielęcinki i jogurtu BIO. Pije wodę idąc samodzielnie do
      miseczki.
      Bawił się zabawkami, kulał się z Małpką.
      Jest taki wesoły i radosny, aż mu oczka błyszczą.
      Tak bardzo się cieszymy, że czuje się lepiej.
      Nadal otrzymuje leki, ale przeszliśmy już od wieczora na doustne
      2xdziennie. Po tylu dniach zastrzyków, kroplówek i leków doustnych,
      jest ogromna nadzieja.
      Jego nie było już gdzie kłuć, mimo że większośc zastrzyków dostawał
      w kroplówce.

      Jestem ogromnie wdzięczna
      Pani dr. Oliwi Ch., Joannie B. i Agnieszce S. za uratownie życia
      Mikiego, one dały mu poprostu drugie życie, oraz wspaniałe podejście
      do niego.
      Ci lekarze to chyba urodzili się z ogromną miłością do zwierząt, a
      już w szczególności dr. Oliwia Ch.
      W tej lecznicy poprostu nie tylko leczy się zwierzeta, ale te trzy
      Panie doktor kochaje je, ponieważ to widać w podejściu do kazdego
      zwierzaczka.
      Nie opiszę tego co czuję, ponieważ to się nie da opisać, ale moja
      wdzięcznośc za uratowane życie Mikiego jest i zawsze będzie ogromna.
      Mikuś nadal będzie pod opieką tej lecznicy, a nie daj Bo.. odeszli
      by z tej lecznicy kiedy kolwiek, to będę ich szukać wszedzie.
      nadal jest leczony, ale doustnie, mamy bacznie obserwować Mikusia i
      zglaszać każde niepokojące nas objawy.

      Nie rozumiem tylko jednego, dlaczego jedna lecznica, może być na
      najwyższym poziomie pod każdym względem, a druga nie zasługuje na
      miano lecznicy.
      Mam pierwszy raz w zyciu doczynienia z lecznicami weterynaryjnymi i
      zawsze myślalam, że najwyższym dobrem jest dobro pacjenta
      zwierzaczka, teraz z przykrością stwierdzam, że nie wszedzie taj
      jest.
      No ale po przykrym doświadczeniu, Mikuś miał duzo szczęścia, że w
      ostatniej chwili trafił do najlepszym dla niego lekarzy, zyje i
      wraca już do zdrówka.
      Dzisaj biega z piłką w ząbkach i dosyć mocno rozrabia z córką. Potem
      robi sobie drzemkę, wstaje zje i bawi się.
      Jesteśmy tak bardzo szczęsliwi, że Miki będzie zył i wszystko idzie
      ku dobremu.
      Mam nadzieję, że moderator nie usunie imion i inicjałów lekarzy,
      ponieważ tacy lekarze zasługują na super wyróżnienie, z podaniem
      pelnych danych, łącznie z podaniem nazwy lecznicy.
      Oczywiście także ogromnie podziekowanie dla wszystkich z tej
      lecznicy tj. zootechniko, studentom na praktykach i wszystkim z
      którymi miał przyjemność się zetknąć nasz Mikuś i my. Od kazdego
      otrzymywał wiele ciepła i zrozumienia.
      Jak zdąrzyłam zauwarzyć przez ten długi czas leczenia Mikusia i
      jeżdżenia do lecznicy 2x dziennie, tam podchodzi się do wszystkich
      zwierzątek tak jak do Mikiego.
      Bardzo dziękuję za wsparcie i porady wszystkim forumowiczom i
      moderatorom, było nam bardzo potrzebne i nadal jest.
      Napisze jak dalej Miki i jak się zakończy całkowicie leczenie.


      • mysiam1 Re: Wspaniała nowina:-) 31.08.07, 18:32
        Panix, przeczytałam tę ostatnią wiadomość i dotarło do mnie,że
        jesteś z Poznania :-))) - uświadomiłam to sobie czytając inicjały
        lekarek...Ech, szkoda, że nie napisałaś o tym wcześniej, bo od
        samego początku poleciłabym Ci świetnego lekarza, który moją Tosię
        wyciągnął z nosówki...co oczywiście nie oznacza,że zrobiłaś źle
        chodząc do tej kliniki, bo ja również kilka razy w niej byłam ze
        zwierzakami i wiem, że pracują tam dobrzy lekarze :-).

        Chciałabym wierzyć,że Mikiemu polepsza się już na dobre i trzymam za
        to kciuki :-).
        • mysiam1 Prośba 31.08.07, 18:35
          SKoro jesteśmy z jednego miasta, to bardzo proszę, podaj mi na maila
          gazetowego namiary na hodowlę, z której kupiłaś MIkiego. Może będę
          miała możliwości, by rozgłosić tam, gdzie trzeba, jak dbają tam o
          swoje psy...
          • panix2 Re: Prośba 31.08.07, 20:51
            mysiam1, wiem, ze masz szczere chęci, ale czy to coś zmieni, nie
            sądzę. Nie w tym kraju. Ludzie zyją z tych hodowli.
            Osobiście będę rozmawiać z hodowczynią w przyszłym tygodniu.Narazie
            jeszcze trwa leczenie Mikusia i mam naprawdę nie wiele czasu.
            Myślę, że rozglaszanie niczego nie zmieni, a hodowczyni twierdzi, ze
            nie wiedziała, szczegolnie, ze były badane przez weterynarza.
            Stwierdziła także, ze ma wielki żal do weterynarza, że nie
            poinformował jej o szczepionkach dla szczeniakow.
            Dla mnie to ciekawe, jaki lekarz weterynarz nie informuje o
            szczepionkach dla piesków.
            Chciała od nas w trakcie leczenie wziąść z powrotem pieska i uspić,
            że koszty leczenia będą ogromne i się nie opłaca inwestować w
            leczenie, a jak będzie miała nastepny miot, to dziecku przywiezie
            pieska.
            Tyle że nasza corka i my bardzo pokochalismy Mikiego od pierwszego
            dnia, ratując jak tylko to możliwe jego życie, i nie zgodzilismy się
            go oddać do uspienia, szczególnie, że był leczony przez najlepszych
            lekarzy. I żaden inny piesek nie zastąpi Mikusia, on jest jedyny w
            swoim rodzaju.
            Oddając Mikiego, skazali byśmy jego na śmierć, a tego nikt z nas nie
            przezyl by, nie wspomnę o własnym sumieniu, że dla pieniędzy
            skazujemy psa na smierć. Może hodowcy inaczej podchodzą do tego, ale
            dla nas to okrutne.
            Wiedzielismy że szanse Mikiego były maleńkie, ale Miki także czuł to
            wszystko i dzielnie walczył.
            Pieniądz to naprawdę nie wszystko. Nie mozna przeliczyć pieniądza na
            zycie. Dla nas i naszej rodziny życie czlowieka czy zwierzecia, nie
            ma ceny.
            Jeżeli by Mikuś umarł naturalnie, to córka przeżyła by tragicznie
            smierć Mikusia, ale jak byśmy oddali, tragedia była by, ta sama,
            tyle że straciła by do nas zaufanie, nawet na całe zycie. A ufa nam
            bardzo, ponieważ nigdy jej nie zawiedlismy i nie podważylismy jej
            zaufania do nas.

            Zresztą zadała pytanie, i ciągle zadaje, dlaczego chorego pieska
            się oddaje i zabija, a chore dzieci się leczy i nikt ich nie oddaje
            i nie zabija. Czy tak mozna robić. Dlaczego eutanazja nie dotyczy
            złych ludzi tylko zwierzątek. Zadaje bardzo trudne pytania, a jest
            dojrzałym jak na swój wiek dzieckiem i nie mozna ją zbyć ogólnikami.

            Ciągle ogląda Animal planet (program o zwierzetach), ponieważ bardzo
            kocha zwierzeta. potrafi w szczegółach, opowiedzieć jak wygląda
            operacja złamanej łapki pieska, używając przy tym fachowych okresleń.

            Błagała nas płacząc, abyśmy wywiezli Mikiego do Bostonu na leczenie,
            kiedy był leczony w tej pierwszej lecznicy dla niej bardzo złej.
            Zaufała dopiero jak Miki trafił do tej drugiej, wspanialej lecznicy,
            choć nadal twierdziła, że za malo robimy dla Mikiego. Tłumaczymy
            jej, że robilismy i robimy wszystko co mozna, łącznie lekarze robią
            co mogą, ale dziecku zalezy na zyciu Mikiego i uważa inaczej,
            podchodzi do wszystkiego z rezerwą, choc z czasem zaufała lekarzom,
            jak zobaczyła, że Miki je i pije sam wodę. I bardzo nas to cieszy.
            Zadając te pytania, zawsze lecą jej łzy jak grochy, a mnie ściska w
            gardle i nie potrafię jej czasami tego wytłumaczyć. Tłumaczę jej
            tylko, że ludzie są różni.
            Mam nadzieję, że hodowczyni, zrozumie, że zanim sprzeda pieska, to
            powinna odwiedzić lekarza weterynarza zbadać pieska, zrobić jemu
            choćby podstawowe wyniki badań, wziąść zaświadczenie od niego, że
            piesek jest całkowicie zdrowy i nadaje się do sprzedaży. Przecież
            każdy hodowca i tak ma zysk na sprzedaży. Takie zaświadczenie z
            wynikami badań to gwarancja dla kupującego i hodowcy. A jeżeli
            okazało by się, że piesek jest chory to należy go najpierw wyleczyć.
            Nie wiem czy hodowcy wiedzą, jaka może przejśc tragedię zamiast
            radości, rodzina kupująca pieska. Jaką tragedię powoduje bardzo
            chory piesek dla dziecka, zamiast radości, szczegolnie kiedy czeka
            na niego 2 lata. Czy to naprawdę nikogo nie interesyje.
            czy sprzedaż to tylko biznes i zero uczuć.
            Nie wiem, nie rozumiem.
            Ale wiem, że nie daj bo.. jakby Mikiemu się coś pogorszyło i nie
            wyszedł by z tego, nigdy nie kupię żadnego zwierzaczka, a
            szczególnie od hodowców. Już nikt mnie nie przekona. Zawsze ufałam,
            ale choroba Mikiego nauczyła mnie i naszą rodzinę, że nie wolno ufać.
            Nie stać nas na ponowne przeżywanie tragedii.
            Nasze życie rodzinne zmienilo się w smutek, nikogo nic nie cieszyło,
            dopiero jak Mikuś zaczął powracać do zdrowia zawitała radośc do
            naszego domu. Miki jest czlonkiem naszej rodziny, a nie tylko
            pieskiem.
            Nie potrafimy przejśc obojętnie obok cierpiącego zwierzęcia, to nie
            dla nas.
            Może uznasz nas za dziwaków, ale u nas w domu piesek, to taki sam
            czlonek rodziny. Jego status zycia w rodzinie, nie może być inny niz
            nas, tylko dlatego, że jest pieskiem.
            Ale, nie ma co pisać, najwazniejsze, że Mikuś wraca do zdrowka:-)
            • panix2 mysiam1 Jeszcze jedno 31.08.07, 21:01
              Sprawdzę osobiście, kiedy to lekarz weterynarz ostatnio widział
              Mikiego u siebie (zanim kupiliśmy). Bo nie wierzę, że lekarz nie
              zauważył by smutnego, osowiałego, nie mającego na nic ochoty,
              kaszlącego i kichającego pieska i uznał by, że jest zdrowy.
              A może wogole nie widział. Nie wiem, ale się dowiem.
              Jak Mikuś wyzdrowieje całkowicie, przemyślę to wszystko.
              I zastanowię się co dalej.
        • panix2 mysiam1 dzięki 31.08.07, 19:06
          tak jestesmy z Poznania.
          mysiam1 napisała:
          > Chciałabym wierzyć,że Mikiemu polepsza się już na dobre i trzymam
          > za to kciuki :-).

          ja mam ogromną nadzieję. Mikuś robi postępy w jedzeniu, a te objawy
          pani doktor mowiła, że poprostu wraca do zdrowia. Jego zachowanie
          konsultowalam z pania doktor, stwierdzono, że poprostu wraca do
          zdrowia, i lepiej się czuje.
          Jak Mikuś, nie spi to rozrabia na całego.
          Mam nadzieję, widząc Mikiego, że jest lepiej. Może przestanie
          warczeć i szczekać, jak będzie całkiem zdrowy. Będziemy z nim
          wyjeżdżać za miasto, aby mógł zuzyć swoją energię. Narazie musimy na
          niego bardzo uważać. jak dojdzie do siebie całkowicie, to dopiero
          będą wszelkie szczepienia. Do tego czasu nie może miec żadnej
          styczności z innymi pieskami lub miejscami gdzie one chodzą.

          Mam pytanie do ciebie, dlaczego Mikuś, bardzo mocno się drapie, a na
          futerku jest pełno czegoś białego, wygląda jak łupież.
          Jest odpchlony frontline, wykapany i wyczesywany raz dziennie.
          Wcześniej się nie drapał, co to może być.
          Mikuś już samodzielnie je, popija trochę wody i convalescence
          support, robi normalne kupki.
          To ogromna dla nas radość, a objawy które nas, nie pokoiły to tylko
          wesoły charakter Mikusia. Teraz się mniej obawiam.
          I jestem już pewna, że Mikuś będzie zdrowy.
          Nadal jest leczony przez panie doktor.
          Po dzisiejszej rozmowie, Jestem pewna, że Miki to mały szczęściarz.
          Pani doktor stwierdziła, że to także, dzięki Mikiemu, który dzielnie
          walczy z chorobą i jest silny.
          Och, nawet nie wiesz, jacy jesteśmy dzisiaj szczęśliwi.
          Ciekawa jestem, kiedy Mikuś uzyska już pełną sprawność zdrowotną,
          aby mógł biegać i wariować w terenie na otwartej przestrzeni.
          Naszemu Mikusiowi, poprostu nie może się nic stać, on musi żyć.
          Nasza coreczka jest bardzo radosna i bawią się razem na podlodze,
          kulając piłkę, którą Miki jej przynosi.
          Ile on ma energi w sobie, to trudno, sobie nawet wyobrazić.
          Mam ogromną nadzieję, że to w dobrym kierunku. A warczenie to jego
          sposób na zabawę z córką czy mężem.


          > Chciałabym wierzyć,że Mikiemu polepsza się już na dobre i trzymam
          >za to kciuki :-).

          misiam1 trzymaj mocno kciuki, tak jak my trzymamy. My wierzymy, że
          będzie dobrze, szczegolnie, że Miki dzielnie walczy.
          dzisaj odstawiono kroplówki i zastrzyki, dostaje doustnie leki,
          zobaczymy jak zareaguje. We wtorek mamy wizytę u lekarza. No chyba,
          że będzie się coś działo z nim to pojedziemy wczesniej.
          Od 15.08.07 nie przesypiam nocy (no może ok. 3 godzin spania), mam
          nadzieję, że dzisiaj się wyśpię, ponieważ jutro, pierwszy raz nie
          muszę jechać do lecznicy, a leki Mikiemu podam w domu doustnie.
          Miki to malutki już 10 tygodniowy szczęściarz.
          • mysiam1 Re: mysiam1 dzięki 31.08.07, 19:12
            Myślę, że ten biały "łupież" to może być pozostałość po kąpieli -
            może nie został dokładnie spłukany,a może podrażnił go szampon. A
            może jest to jakaś reakcja na leki?
            • panix2 Re: mysiam1 dzięki 31.08.07, 19:25
              Szampon używam specjalny dla yorek, może nie dokładnie spłukałam.
              Czy dzisiaj jeszcze raz mam go spłukać wodą? (lubi prysznic:-))

              Czy to nie będzie za często. Wykompalam go, kiedy miał zdjęty
              wenflon, a tak myłam jemu oczka, pyszczek i pupę pod kranem, balam
              się zamoczyć wenflon. Nie chciała bym aby się przeziębił, skoro
              lepiej się czuje.
              Miki bardzo lubi się myć. Jak myję mu pyszczek po jedzeniu to sam
              podnosi do góry, a jak nie umyję to przychodzi do mnie i łapka
              drapie sobie buzię (tak jak by dawał znać, że nalezy jemu umyć buzię)
              To bardzo mądry piesek.
              Może wiesz jaki szampon jest najlepszy dla yorek.

    • panix2 :-( 01.09.07, 23:25
      Mikiemu dzisiaj powrócił ten okropny duszący kaszel, kończący się
      kichnięciem. fakt, że nie kaszle bez końca, ale zakaszlal już 4
      razy. Bezpośrednio przed kaszlem, łapkami mocno pocierał uszy i
      pyszczek, a zaraz potem kaszel.
      Jest osowiały i nie bawi się. Nie ruszył wogole swojej kolacji.
      Bardzo mocno ugryzł mnie w udo, stając na łapkach i opierając się o
      krzesło na którym siedziałam. Córkę probował ugryżc w łydki, przy
      tym bardzo szczeka. Dlaczego to zrobil?, czy w ten sposób prosił o
      coś? a my nie wiemy o co mu chodzi?? Naprawdę nie wiem.
      Tak bardzo się boję, powrotu tego koszmarnego kaszlu.
      Co to może być???
      Fakt, że wszystkie zastrzyki ma odstawione i przeszedł na lek
      doustny Cefaseptin, który podajemy w domu 2x dziennie 1/3 tabletki.
      Bez problemów otwiera pyszczek i zjada lek, oraz syrop 1 ml
      Chodzi za mną krok w krok, a jak coś robię to kładzie się przy mnie,
      lub na moich stopach, kiedy siedzę na krześle czy fotelu.

      Co może, tak bardzo męczyć Mikiego. Mam nadzieję, że nie zacznie się
      wszystko od początku. Nie wiem czy to wszystko zniose ponownie.
      Jestem już zalamana tą całą sytuacją.
      Moja córka pyta czy Miki jest najważniejszy w domu, mimo, ze
      poświęcamy jej naprawdę wiele czasu (jedynaczka)
      Do tego bardzo płakała, że Miki zaczyna kaszleć, pytała czy na nowo
      Miki zacznie tak mocno chorować
      Ja już nie mogę, zaczyna brakować mi sił.
      Płaczące wielkimi "grochami" dziecko, kaszlący ponownie Mikuś.
      Nie potrafię już sobie z tym wszystkim radzić. I nie wiem co dalej
      robić.
      A tak bardzo się cieszyłam, że wszystko wraca do normy:-((
      Nie wiem, poprostu nie wiem, co mam dalej robić.
      czy to się kiedyś skończy??

      • mysiam1 Re: :-( 02.09.07, 00:08
        Napisałam do Ciebie - sprawdź pocztę.
        • panix2 Re: :-( 02.09.07, 00:24
          Sprawdziłam, jeszcze nic nie ma.
          • mysiam1 Re: :-( 02.09.07, 00:34
            panix2 napisała:

            > Sprawdziłam, jeszcze nic nie ma.

            Powinno zaraz przyjść; poczta na Gazecie czasem niestety się
            ślimaczy...
            • panix2 Re: :-( 02.09.07, 01:57
              Poczta dotarła. Bardzo dziekuję.
              Odpisałam na e-maila.
            • panix2 Re: :-( 02.09.07, 16:27
              Miki wymiotuje żółtą pianą, jest osowiały.
              Nie wiem, może to po tabletkach jakie dostał. Od soboty dostaje i
              wieczorem w sobotę kaszel okropny a dzisiaj rano żółte, spienione
              wymioty.
              Byłam u Pani doktor rano, odstawiono mu tabletki i ponownie dostaje
              zastrzyki.
              Po tych zastrzykach, chyba poczuł się lepiej, ponieważ zaczyna bawić
              się i narazie nie wymiotuje.
              • madziula861 Re: :-( 02.09.07, 21:01
                caly czas sledze ten wątek, codziennie zagladam... bardzo ci wspólczuje tyle musicie wycierpiec... cala rodzina i piesek. Jak czytam az mi sie na placz zbiera ;( wszytskie objawy który dotychczas wymienilas sa objawami nosówki

                znalazłam cos takiego:
                "Postać nieżytowa
                - zapalenie wszystkich błon śluzowych

                Postać płucna
                - wypływ z nosa: surowiczy, ropny lub krwisty. Nieżytowe zapalenie płuc. Kaszel.

                Postać żołądkowo-jelitowa
                - zapalenie żołądka i jelit. Biegunka, wymioty. Cuchnący kał.

                Postać nerwowa
                - w efekcie zaatakowania mózgu mamy do czynienia z "dzikim" wzrokiem, brakiem świadomości, nadpobudliwością. Mogą wystąpić drgawki mięśniowe które mogą być połączone z obfitym ślinieniem się.

                Postać oczna
                – zapalenie spojówek, wyciek z worka spojówkowego surowiczo-ropny, wrzody i perforacja rogówki.

                Postać skórna (osutkowa)
                - na skórze brzucha, po wewnętrznej stronie ud powstają pęcherzyki ropne, które po zaschnięciu tworzą strupki. Takie pęcherzyki mogą wystąpić w okolicach oczu, otworów nosowych i na wargach."
                • panix2 madziula861 02.09.07, 22:16
                  madziula861 napisała:

                  > caly czas sledze ten wątek, codziennie zagladam... bardzo ci
                  >wspólczuje tyle musicie wycierpiec... cala rodzina i piesek. Jak
                  >czytam az mi sie na placz zbiera;( wszytskie objawy który
                  >dotychczas wymienilas sa objawami nosówki

                  Czytalam o nosowce i takie same mam wrażenie, czytając o objawach.
                  Stąd nasz strach i obawa o zycie Mikusia.
                  Są lepsze dni, poprawa, a potem nastepne uderzenie i pogorszenie.
                  Jak spojrzę na Mikusia to odrazu mam łzy w oczach i już nie
                  wytrzymuję. Czasami mam wrażenie, czy napewno, wszystko robimy dla
                  niego. Choć staramy się robić co możemy, tak jak i lekarze.
                  Szczegolnie kiedy córka rozpacza i błaga nas o wywiezienie Mikiego
                  na leczenie. Jest malutka, ale zarzuca nam, ze nie wszystko robimy
                  dla niego, ponieważ nie zgadzamy się go wywieżc, tłumaczenie, że
                  chorego pieska nie mozna wywieżć nie dociera do niej.
                  Ale dziecku się tego nie wytłumaczy.

                  Nawet jakbyśmy nie obserwowali Mikusia, to i tak nie da się nie
                  widzieć tego co się dzieje.
                  Nadal wierzymy, że Miki wyjdzie z tego.
                  Dzielnie walczy już tyle dni, ma lepsze i gorsze dni.
                  Nawet pani doktor stwierdziła, że bardzo duża jest zasługa Mikusia w
                  tym leczeniu, ponieważ on chce żyć i stara się jak może walczyć, a
                  oni mu w tym pomagają. Była bardzo skromna, ale ja wiem,i widzę, że
                  naprawdę robią co mogą.
                  We wtorek zacznie sie czwarty tydzień leczenia i walki Mikusia z
                  chorobą.
                  Miki bardzo długo walczy o zdrowie i nadal mam nadzieję, ze sobie ze
                  wszystkim poradzi.
                  Bardzo boję się objawów neurologicznych, co wtedy będzie???

                  Powiedzcie mi czy sam kaszel kennelowy może tak długo trwać i mieć
                  takie okropne, meczace objawy??? czy to połączenie z nosówką.

                  Czytalam w internecie że szczepionka pierwsza dla szczeniąt
                  Nobivac PUPPY DP wywołala w kilku hodowlach zgon szczeniąt i
                  proszono o zgłaszanie sie. Jak znajde link to wkleję.
                  Czy Mikuś mógł tak zareagować po szczepionce kiedy był jeszcze u
                  hodowcy. Szczepiony był seria A001B01 27.07.07
                  czy szczepionka mogła wywolac takie objawy, ponieważ 14.08.07 kiedy
                  przyjechał do nas był juz bardzo chory i stąd 15.08.07 trafil do
                  lekarza.
                  Jak mógł się zarazic tym kaszlem kennelowym i nosowka(mimo że test
                  na nosowke jest ujemny)

                  Pogubiłam się w tym wszystkim i mogę tylko napisać, co się dzieje
                  nadal z Mikim.
                  Nawet jak bierzemy jego na ręce to jest taki dziwnie obolały, ze
                  piszczy, mimo naszej delikatności w stosunku do niego.
                  Lezy w swoim łóżeczku i potrafi zapiszczeć, łącznie z takim jakby
                  skomleniem. Jest bardzo obolały, a jego oczka same proszą o pomoc.
                  Jak rano pojechałam z nim do lecznicy, to miał takie błagalne oczka,
                  że aż przykro było patrzeć. Dopiero po zastrzykach jakie otrzymał,
                  był weselszy a oczka mial mniej smutne.
                  Mikuś ma tak piekne oczy, że wszystko można z nich wyczytać, kiedy
                  prosi, kiedy cierpi itd. Mimo, że nie zawsze rozumiem co chce.
                  A jak się obraża to obraca główkę, wywraca oczkami i widać bialka.
                  Patrząc mu w oczka nie sposob jego nie kochać i walczyc o jego zycie.
                  Choć czasami, nie radzę już sobie ze wszystkim.
                  Mam wiele wątpliwości, ale nie potrafiła bym zgodzić się na
                  eutanazję, szczegolnie kiedy widzę jak ma dobry dzień i bawi się
                  zabawką, prosi mnie łapką i kładzie sie abym go głaskała lub
                  masowała mu brzuszek.
                  Mikus potrafi zaczarować kazdego swoimi oczkami i spojrzeniem.
                  • rezurekcja Re: madziula861 02.09.07, 22:27
                    panix2 napisała:

                    > Jak mógł się zarazic tym kaszlem kennelowym i nosowka(mimo że test
                    > na nosowke jest ujemny)

                    Panix2, ja tez sledze watek i walke Twojej rodziny o Mikiego.
                    NA forum Zdrowei pisali, ze niektore testy sa malo wiarygodne (np.
                    test na borelioze) poniewaz sa to testy przesiewowe ELISA. BArdziej
                    wiarygodny jest test Western-blot.
                    MOze spytaj lekarza o rodzaj testu, zeby powtorzyc w razie czego i
                    ustalic z wieksza pewnoscia.
                    Corke pozdrow ode mnie i powiedz ze jest dzielna dziewczynka. Ty
                    zreszta tez. Wyobrazam sobie, jak sie musisz czuc w takiej sytuacji.
                    Pozdrawiam.
                    • panix2 Re: rezurekcja 02.09.07, 22:48
                      rezurekcja bardzo dziekuje. Zapisalam sobie nazwę tego testu i jutro
                      rano zapytam, jak będę z Mikim w lecznicy.
                      Poprosze o zrobienie tego testu dla Mikusia.
                      Musze miec pewność, że to nie nosowka.
                      Dla mnie to wszystko, to nie mieści się już w glowie.
                      Ciągle myslę co meczy Mikusia i czy wyjdzie z tego.

                      Czy możesz mi coś więcej napisać o tym teście Western blot.
                      • mysiam1 Re: rezurekcja 02.09.07, 22:57
                        Ja się zastanawiam, czy on w ogóle był szczepiony...A czy przy
                        wklejce i przy odrobaczaniu jest pieczątka lekarza?
                        • panix2 Re:mysiam1 02.09.07, 23:25
                          mysiam1 napisała:

                          > Ja się zastanawiam, czy on w ogóle był szczepiony...

                          Ja także.

                          >A czy przy wklejce i przy odrobaczaniu jest pieczątka lekarza?

                          Przy nalepce dot. szczepionki jest pieczątka lekarza, natomiast przy
                          odrobaczaniu nie ma. Jest tylko data i podpis hodowczyni.
                          A trzecie odrobaczenie, pani hodowczyni zrobiła u nas drontalem.

                          W to aż trudno mi uwierzyć, że mozna aż, tak szkodzić maleńkiemu
                          pieskowi. To jest nie do pomyslenia.
                          Nie mogę uwierzyć, ze lekarz stawiający pieczątke, posunął by się do
                          tego, zdając sobie sprawę z konsekwencji dla Mikiego.
                          Choć czytałam w internecie, że różne dziwne rzeczy się zdarzaja.










                          karteczka jest wklejona i jest pieczątka lekarza.
                          Ale czy był faktycznie szczepiony, nie wiem.
                  • anna.jozwik testy 02.09.07, 23:34
                    panix2 napisała:

                    > Powiedzcie mi czy sam kaszel kennelowy może tak długo trwać i mieć
                    > takie okropne, meczace objawy??? czy to połączenie z nosówką.

                    Przy kaszlu kennelowym występują częste, uporczywe ataki suchego
                    (zwykle) kaszlu. Moze tez wystapic zapalenie spojówek. Natomiast nie
                    ma objawów ze strony przewodu pokarmowego, a więc biegunek,
                    wymiotów, nie ma gorączki, no i nie występuja objawy neurologiczne.
                    Kaszel kennelowy zazwyczaj trwa około 2 tygodni, 3 tygodnie to
                    byłoby już dosyc długo.
                    >
                    > Czytalam w internecie że szczepionka pierwsza dla szczeniąt
                    > Nobivac PUPPY DP wywołala w kilku hodowlach zgon szczeniąt i
                    > proszono o zgłaszanie sie. Jak znajde link to wkleję.
                    > Czy Mikuś mógł tak zareagować po szczepionce kiedy był jeszcze u
                    > hodowcy. Szczepiony był seria A001B01 27.07.07
                    > czy szczepionka mogła wywolac takie objawy, ponieważ 14.08.07
                    kiedy
                    > przyjechał do nas był juz bardzo chory i stąd 15.08.07 trafil do
                    > lekarza.

                    Szczepionka którą dostał zawiera żywy wirus nosówki, a więc
                    niewykluczone jest, że akurat pies miał pecha i dostał szczepionkę w
                    której wirus był zbyt mało osłabiony i w związku z tym wywołał
                    chorobę - rzadko się to zdarza, ale czasem niestety się zdarza.
                    Jednak czy tak bylo na pewno? Nie dowiemy się nigdy. Zwłaszcza że
                    przeicez nie mamy pewności czy to na pewno nosówka!
                    Testów Western blot nie wykonuje sie w przypadku nosówki. Mozna za
                    to spróbowac testu immunofluorescencji w najblizszym Zakładzie
                    Higieny Weterynaryjnej - zapytajcie lekarek, czy taki zakład (w
                    skrócie ZHW) znajduje się w Waszym miescie. Mozna zadzwonic i
                    zapytac czy robia tesy na nosówkę.

                    > Jak mógł się zarazic tym kaszlem kennelowym i nosowka(mimo że test
                    > na nosowke jest ujemny)

                    Kaszlem kennelowym pies zaraża się od innych psów, zazwyczaj w
                    kennelu - stąd wzięla się nazwa choroby. Kennel to po polsku
                    psiarnia, pomieszczenie gdzie przebywają psy, ale także hodowle
                    psów, schroniska dla psów i wszystkie te miejsca gdzie jest dużo
                    psów. Piesek mógł się więc zarazic w hodowli. Tak samo zresztą jak
                    nosówką.
                    >
                    > Pogubiłam się w tym wszystkim i mogę tylko napisać, co się dzieje
                    > nadal z Mikim.
                    > Nawet jak bierzemy jego na ręce to jest taki dziwnie obolały, ze
                    > piszczy, mimo naszej delikatności w stosunku do niego.
                    > Lezy w swoim łóżeczku i potrafi zapiszczeć, łącznie z takim jakby
                    > skomleniem. Jest bardzo obolały, a jego oczka same proszą o pomoc.

                    Czasami przy nosówce psy skomlą, płaczą i wyją, zwłaszcza nocami,
                    właściciela skarżą się, że nie mogą spać. Nie wiadomo dokładnie z
                    czego to wynika - przypuszcza się że jest to wynik zmian zapalnych w
                    mózgu albo wynik wzrastającego ciśnienia płynu mózgowo-rdzeniowego
                    spowodowanego zapaleniem na terenie ośrodkowego układu nerwowego. Ja
                    zwykle w takich przypadkach zalecałam czopki z silnym środkiem
                    przeciwbólowym i pomagało. Czy pies prócz antybiotyku dostaje jakies
                    środki przeciwzapalne/przeciwbólowe? Moze by pomogły.
                    Pozdrawiam i współczuję, zwłaszcza Waszej córce :(
                    • panix2 Re: anna.jozwik 03.09.07, 00:02
                      Dzisiaj pani doktor odstawila doustna 1/3 tabletki Cefaseptin, którą
                      dostał tylko w sobote (wieczorem powrót kaszlu jakby chciał
                      wymiotować, rano trzykrotne wymioty żółtą spieniona wydzieliną)i
                      ponownie dzisaj dostał Ceporex i Metacam w zastrzyku.

                      Wczesnie czyli do piątku dostawał Ceporex, Tolfedin, Eres w
                      zastrzyku. Dostawał wiele leków, ale Ceporex dostaje od 20.08.2007 w
                      połączeniu z wieloma innymi lekami, które w miarę objawów były
                      zmieniane lud dostawiane. Podawane były w zastrzykach, kroplówkach i
                      doustnie strzykawką.
                      mam 5 stron w książeczce wpisanych leków, bardzo różnych.
                      Mogę wypisać wszystko co dostał z małą poprawką na "rozszyfrowanie".
                      • mysiam1 Re: anna.jozwik 03.09.07, 00:06
                        Niestety testów fluorescencyjnych się u nas nie robi (mieszkam w tym
                        samym mieście, co panix)....
                        • panix2 Re: mysiam1 03.09.07, 00:18
                          musiam1 a już rano chciałam dzwonić.
                          Szkoda. A nie mozna pobrać krwi Mikiemu i wysłać tych testów do
                          innego miasta, tam gdzie robią?
                          • mysiam1 Re: mysiam1 03.09.07, 10:44
                            panix2 napisała:

                            > musiam1 a już rano chciałam dzwonić.
                            > Szkoda. A nie mozna pobrać krwi Mikiemu i wysłać tych testów do
                            > innego miasta, tam gdzie robią?


                            Te testy nie są z krwi, o ile pamiętam...Podejrzewam,że trochę by to
                            trwało....no nie wiem sama...musiałabyś zapytać lekarza - testy są
                            robione we Wrocławiu.
                    • panix2 Re: anna.jozwik 03.09.07, 00:13
                      Sprawdziłam w internecie. Jest ZHW w moim miescie, zaraz rano
                      zadzwonie i zapytam o te testy.
                      bardzo dziekuje za informację.
                      Jeżeli chodzi o córkę to ona płaci ogromna cenę.
                      Jeżeli Mikusiowi nie uda się wyjść z choroby w co nie wierzymy, to
                      już nigdy nie kupię żadnego zwierzaczka do domu. A dziecku będę
                      tłumaczyć, że nie mogę już drugi raz narazić jej na cierpienie i ból.
                      Tak bardzo pragneła miec pieska, czekala 2 lata, dzielnie znosila
                      bol w szpitalach, twierdząc, że jak wyzdrowieje to mam jej kupi
                      pieska. A kiedy wreszcie przyszedł moment, że mogła miec pieska to
                      przechodzi tragedię.
                      Już nigdy, nie zaufam hodowcom i nigdy nie kupie, obiecałam to
                      sobie, patrząc na cierpiące dziecko, cierpiącego Mikusia, a znim
                      cała rodzina.
                      • madziula861 Re: anna.jozwik 03.09.07, 11:18
                        a czy piesek mial wykonywane 3 szczepienia? czy tylko jedno? powinny byc 3... ten "hodowca" od którego kupiliscie mikiego zasługuje na porzadną antyreklame!!! jak mozna tak oszukac czlowieka, ja kupilam psa na gieldzie, teraz juz wiem ze zle zrobilam ale mialam troszke wiecej szczescia... pies (sznaucer miniaturowy) ma ponad rok i jest zdrowy, chociaz ma troszke oslabiona odpornosc... łapie czasem katar, przechodzil bakteryjne zapalenie uszu (mogł zlapać w "hodowli"), zapalenie pecherza moczowego(kiedy byl malutki). Trzymam za Was mocno kciuki zeby mikus wyzdrowial i zeby juz wszystko bylo dobrze
                        • ewitaminka1 Re: york 03.09.07, 13:07
                          Ja tez mam sznaucerka miniaturke, ktorey tez czesto przechodzi rozne
                          choroby,ostatnia na szcescie skonczył asie po miesiacu i 3
                          tygodniach tyzien temu w koncu!! To jest własnie wina złych
                          hodowców, ktorzy odpowiednio nie zaszczepia pieskow od razu, moj
                          miał tylko 1 szczepienie na dodatek za pozno! i pozniej jest
                          organizm osłabiony i nie umie walczyc z chorobami. Trzymam mocno
                          kciuki, sledze codziennie losy Waszego maleństwa, yorka i życze
                          powodzenia!!
                          • panix2 Re: ewitaminka1 03.09.07, 19:25
                            ewitaminka1 jak sobie radziłaś podczas choroby i jak radził sobie
                            piesek.
                            Ja już nie wierzę w super hodowców.
                            Miki także sam by sobie nie poradził z chorobą, ale dzięki lekarzom
                            a szczegolnie pani dr. Oliwi staje na nogi i ponownie walczy.
                            Mikuś chce bardzo zyć, może dlatego ma złe dni po nich lepsze i
                            ponownie złe.
                            On cały czas walczy. Myslę, że ma silna wolę zycia, my go prosimy,
                            aby walczył, wtedy zaczyna merdać ogonkiem, kładzie sie na pleckach
                            i slodkie robi oczy. Bardzo lubi jak mu się delikatnie masuje
                            brzuszek czy masuje po pleckach.
                            Staramy się jego delikatnie masować, po zastrzykach.
                            Jest bardzo obolały.
                            Cieszę się, wsparcie jest bardzo potrzebne, szczegolnie, że czasami
                            to bym płakała bez końca.
                            Jeszcze raz dziękuję.
                            • mysiam1 Re: ewitaminka1 03.09.07, 21:49
                              panix2 napisała:

                              > Ja już nie wierzę w super hodowców.


                              Panix, osoba, która sprzedała Ci Mikiego NIE JEST SUPERHODOWCĄ. Kto
                              wie, czy reszta rodzeństwa Mikego dawno już nie żyje, bo jeśli on
                              jest chory, to pewnie reszta miotu też. To producentka szczeniąt,
                              woląca je usypiać niż leczyć czy po prostu dobrze o nie dbać. Pewnie
                              trzymała je gdzieś w garażu....szkoda gadać po prostu...
                              • panix2 Re: mysiam1 03.09.07, 22:54
                                Poprostu brak mi słów, aby skomentować.
                              • eva_gw Re: ewitaminka1 03.09.07, 23:30
                                Czytam tą historie od początku i bardzo współczuję Tobie i Twojemu
                                pieskowi. przechodzicie ciężkie chwile. naprawdę mam nadzieję, że
                                Miki się wyliże, biedactwo.
                                muszę jednak dołączyć sie do postu mysiam1: ta pani absolutnie nie
                                jest super hodowcą. nie jest nawet żadnym hodowcą. nie sądzę, aby
                                miała zarejestrowaną hodowlę. ona po prostu rozmnaża i sprzedaje psy
                                w typie rasy - wyłącznie dla zysku i bez dbania o ich zdrowie, co
                                jest najcięższym przewinieniem.
                            • ewitaminka1 Re: ewitaminka1 04.09.07, 18:48
                              Mam takie szczescie, ze nie pracuje, tak wiec byłam z moim pieskiem
                              cała doba, spalam z nim, nie zostawiałam go ani na chwilke. Byl
                              zupełnie innym pieskiem, nie bawił sie, nie chciał jesc. weterynarze
                              nie iwedzieli co robic, byłam u nich codziennie, próbowali
                              mnie "przekupic" jakimis darmowymi chrupkami, czasmai nie brali za
                              zastrzyk, tylko dlatego ze nie wiedzieli co robic, i posłuchałam
                              sama siebie. Oni chcieli go jeszcze raz operowac, ale sie nie
                              zgodziłam, tak mi serce podopwiadalo, odstawiłam leki, tzn.
                              zastrzyki i w ciagu tygodnia zaczeło sie poprawiac! a o tych
                              chodowcacg pisze tez dkatego, bo fakt moj piesek nie mial od razu
                              strzepien ktore powinien miec szczeniak, a poza tym nie wiedział a
                              dowiedziałam sie przypadkiem,ze ma tylko 1 jąderko, wiec to nie
                              wrozy mu dobrze, gdybym wiedziała od razu jadro drugir ktore ma
                              gdzies w brzuchu mozna by bylo na poczatku usunac, tzn wchlonelo by
                              sie za pomaca lekow, a tak za 3,4, lata moga byc powazne powikłania,
                              wiem od znajomek kora tez miala takiego sznaucerka i pomimo operacji
                              piesek zdechł. Bardzo Wam współczuje i czekam na jakies dobre
                              wiadomosci!!!
                        • panix2 Re: madziula861 03.09.07, 19:15
                          Miał jedno szczepienie, drugie miał mieć 27.08 ale, że przyjechał do
                          nas chory 14.08 i 15.08 lecznica, to nie mógł otrzymać drugiego.
                          Urodził się 11.06.07
                          1 szczepienie 27.07.07
                          drugie miał mieć 27.08.07
                          Ale, że przyjechał do nas 14.08.07 pokaszliwał i kichał, a 15.08.07
                          rano już był w lecznicy. Niestety chorego pieska my już nie moglismy
                          zaszczepić i narazie nie można.
                          Dzisiaj rano dostał nowe 4 zastrzyki.
                          Po nich czuje się lepiej, nawet samodzielnie trochę zjadł, i nie
                          wymiotował.
                          Zawsze po zastrzykch kaszel maleje, Miki ma dobre samopoczucie a, po
                          ich odstawieniu powraca i miki jest osowiały, po wysiłku zaraz kaszle
                          Nie bawi się, nie reaguje na nic, tylko spi i piszczy a nawet
                          żałośnie płacze.
                          Także bardzo ci współczuję, że twój piesek chorował. Mam nadzieję,
                          że nie będzie chorował.

                          madziula861 napisała:
                          >Trzymam za Was mocno kciuki zeby mikus wyzdrowial i zeby juz
                          >wszystko bylo dobrze

                          My także czekamy na ten dzień z ogromnym utęsknieniem.


    • panix2 co mam zrobić? 05.09.07, 00:03
      Dzisiaj Mikuś, dostał ostatnie zastrzyki. Odstawiono mu wszystkie
      leki. mamy zgłosić się pod koniec przyszłego tygodnia.
      Jest godz. 23:38 a Mikuniu okropnie kaszle i dusi się od 15 minut.
      Wczesniej zjadł łyzkę stolową ryzu i dwie małe łyżeczki jogurtu.
      Teraz już nie wiem co mam zrobić. Nie daję się wziąść na ręce
      (piszczy)
      Pani doktor, dzisiaj sama nie rozumiala dlaczego jeszcze kaszle,
      szczególnie w nocy. W dzień pokaszliwał, ale nie tak ostro jak w
      nocy.
      Nie wymiotuje, kupki normalne. Badanie kupki ponowne pod mikroskopem
      ok.
      Co mam zrobić, czekać do końca przyszłego tygodnia, tak jak
      uzgodniła pani doktor, czy jechać do lecznicy wczesniej.
      Nie wiem czy może Mikuś tak długo dostawać zastrzyki, skoro kaszel
      wraca jak bumerang w wydaniu jak na początku czyli Miki się dusi,
      podczas niego.
      Mikuś potrafi zareagować bardzo nerwowo, łącznie z ugryzieniem.

      Moja córka płacze i pyta dlaczego Miki przybiegł do mnie i ugryzł w
      nogę i nie była to zabawa. Kilka razy probował ugryźć córkę, ale
      miała akurat spodenki.
      Czy powinnam rano pojechać do lekarza, oczywiście ranę przemyłam
      wodą utlenioną i posmarowałam maścią z antybiotykiem.
      Co w takiej sytuacji robić.
      Jestem już bardzo zmęczona i zmartwiona.


      • mysiam1 Re: co mam zrobić? 05.09.07, 00:09
        Panix, dałam Ci namiary na bardzo dobrego i bardzo doświadczonego
        weta. Może jednak spróbujesz się do niego wybrać z Mikim?
      • anna.jozwik Re: co mam zrobić? 05.09.07, 00:25
        Proponuję przejsc na tabletki. Dobrze by bylo aby ktoras z lekarek
        wypisała Ci receptę na tabletki przeciwkaszlowe lub syrop
        przeciwkaszlowy. DObrze byloby zrobic rtg płuc, co tam sie dzieje w
        tych płucach. Jesli jest zapalenie, nadal powinien dostawac
        antybiotyki i srodki przeciwzapalne plus leki rozszerzajace oskrzela.
        Zawsze mozesz mu podawac syrop prawoślazowy.
        Współczuję z powodu ugryzienia - może psa swędzą dziąsła z powodu
        niedalekiej wymiany zebów?
    • mlusca Re: Proszę o pomoc Piesek York 9 tygodni 07.09.07, 00:02
      Panix2,dlaczego nic już nie piszesz o swoim piesku.Sledzę ten wątek
      i bardzo się martwię czy coś złego się nie stało.
      • sengana Proszę o pomoc Piesek York 9 tygodni 08.09.07, 15:13
        Witam,
        Panix napisz co sie dzieje, od poczatku tu zagladam i Wam kibicuje,
        co u malego?
        Pozdrawiam
        • madziula861 Re: Proszę o pomoc Piesek York 9 tygodni 08.09.07, 22:46
          kurcze... jakos dziwnie mam zle przeczucia... obym sie pomyliła :( Pare razy dziennie zagladam czy cos sie ruszyło w sprawie mikiego. Pozdrawiam wytrwałą panix
          • mlusca Re: Proszę o pomoc Piesek York 9 tygodni 09.09.07, 17:09
            Ja też się boję,że mogło stać się coś złego.Panix2 napisz kilka
            słów.Co się dzieje?
            • panix2 Przepraszam, że nie pisałam 10.09.07, 21:40
              Przepraszam wszystkich, nie było mnie w domu.
              Mikuś jest w fatalnej formie:-(
              A moja corka trafiła do szpitala w bardzo złym stanie:-( stąd moja
              nieobecnośc na forum.
              Zapewnilam Mikusiowi fachową opiekę w domu, a ja byłam całodobowo z
              córką w szpitalu.
              Dzisiaj wyszla ze szpitala. Pierwsze co zrobiła to szukała Mikusia.
              W tej chwili nie mogę nic napisać, łzy same cisną mi się na oczy,
              szczerze mówiąc cały czas płaczę( oczywiście jak nie widzi corka)
              Córka w szpitalu codziennie mówiła o Mikusiu i płakała w nocy.
              Małżonek przyniósł go na rękach i przez okno pokazał jej, że zyje.
              To co się dzieje z Mikim nie da sie opisać.

              Napiszę jak będę w lepszej formie. Jestem załamana całą sytuacją i
              nie potrafie juz sobie z tym wszystkim poradzić.
              Miki w bardzo złym stanie.
              Dziecko w złym stanie.
              Więc co mozna więcej powiedziec.
              Zadaję sobie pytanie Dlaczego???
              Robimy wszystko dla dziecka i Mikusia.
              Teraz walczymy nie tylko o Mikusia, ale i o poprawę zdrowia dziecka.
              Jak znajdę więcej czasu napisze. Prosze o zrozumienie.
              Miki walczy dzielnie, tyle, że nie wiem jak długo.
              Wierzcie mi on chce zyć, to widać po jego oczkach.
              Kiedy córka trafiła do szpitala, małżonek opowiadał mi,co się dzieje
              z Mikusiem,odmówił całkowicie jedzenia i picia, nikomu nie pozwolił
              zabrać sobie corki piżamki, która została na łóżku, a on ją
              ściągnął, kiedy pojechała do szpitala. Leżał na niej, i płakał, nie
              piszczał tylko płakał i "wył" przy jej łóżku.
              Jak mąż chciał zabrać piżamkę to warczał i bardzo agresywnie
              reagował.
              Dzisiaj jak zobaczył córkę, to od jej pobytu w szpitalu pierwszy raz
              ruszył się z pod jej łóżka, nie opuszcza jej a ona jego.
              Zaczął nawet chodzić, wszedzie za nią.
              Jak chodzi to uciekają mu tylne nózki, ale zaczął chodzić.
              Zaczął jeść ryż, ale tylko z jej reki. Od nikogo nie chce jeśc.
              Jak córka moczyła rączki w wodzie i dawała jemu to lizał wode i tak
              wypił z jej raczki 20ml.
              Córka i Mikuś nie potrafią żyć bez siebie.
              Kochamy bardzo Mikusia, ale powiedzcie mi czy może nawiązać się tak
              silna więź między córką a Mikim, że jak było z corką żle to w tym
              czasie Miki rozpaczliwie płakał "wył" w domu i nikt nie mógł go
              uspokoić.
              Natomiast córka o 3 w nocy w szpitalu, obudzila się i błagała mnie
              abym zadzwoniła do domu, że Mikuś jest bardzo chory. Dzwoniąc
              dowiedzialam się, że Mikiemu się pogorszyło i to bardzo.
              Nie mogę teraz pojechać do pani doktor do lecznicy, ponieważ musze
              jechać z corką pilnie do specjalisty. Jej stan jest stabilny, ale
              nie końca. Obecnie wymaga intensywnego leczenia.
              Od jutra podzielimy się z mężem, jak wrocę z córką, to pojadę z
              Mikusiem.
              Zaczynam wątpić, czy Mikusiowi się uda. Nie wiem czy dalej walczyć o
              Mikiego, czy pozwolić jemu odejść.
              Fakt, ze po powrocie corki i moim do domu, jego stan ulega poprawie,
              i to znacznie, ale stan zdrowia corki pogorszeniu.
              Czy to się kiedyś skończy? i Miki wyzdrowieje??
              Teraz już zrozumialam, jak milośc rodziny do pieska może zmienić jej
              zycie.
              Prosze o zrozumienie, jezeli nie bedzie informacji odemnie, napewno
              sie odezwę. Ale teraz nasza corka także wymaga intensywnego leczenia
              i nie zawsze będe miala czas na pisanie.
              Faktem jest, że wlaśnie to forum pomogło mi i naszej rodzinie
              walczyć o Mikiego, wsparcie wszystkich forumowiczow buduje i daje
              energię do dzialania.
              Ale teraz priorytetem stało się leczenie corki i Mikiego dla niej.
              Prosze o wyrozumiałośc.










              • mysiam1 Re: Przepraszam, że nie pisałam 10.09.07, 22:58
                Panix, bardzo mi przykro :-((((.
                Z tego, co piszesz, rozumiem, że nie pojechałaś do lekarza, którego
                Ci poleciłam...szkoda...on stosuje taką trochę "eksperymentalną"
                metodę leczenia nosówki, ale w przypadku mojego psa dała świetne
                rezultaty.... A z tego, co piszesz, dla mnie wynika, że Miki ma już
                objawy neurologiczne...On sam może się tak męczyć jeszcze
                tygodniami, a jeśli uda mu się przeżyć, to ślady tej choroby
                pozostaną na całe życie :-(((.
                • panix2 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 00:18
                  mysiam1 nie byłam, ponieważ dziecko trafilo do szpitala. I nadal mam
                  zaufanie do lekarzy, ale chyba mimo wszelkich starań Miki nie wraca
                  do zdrowia. Co się polepszy jak pisalam wczesniej to ponownie
                  pogorszenie.
                  Najważniejsze, aby Miki przeżył. Nawet jesli by nie mógł chodzić na
                  tylne łapy, to slyszałam, że mozna kupić specjalny wózeczek i
                  przypinać pieskowi, aby samodzielnie chodził. jestesmy w stanie jemu
                  pomagać we wszystkim i opiekować sie nim. Najwazniejsze aby przezył.
                  Jeżeli znajdą się sposoby na jego chociaż minimalny komfort
                  samodzielnego zycia to napewno zrobimy wszystko dla niego.
                  Nie napisalam, że moja coreczka po przyjściu ze szpitala do domu
                  sprawdzala każdy wlosek i skórę Mikusia, łącznie miejsca gdzie
                  wygolona miał sierść do założenia wenflonu, czy czasami to nie jest
                  inny piesek. Po sprawdzeniu, podeszla do nas i oznajmiła, że to jest
                  nasz Mikuś, i innego nie chce w domu.
              • anna.jozwik Re: Przepraszam, że nie pisałam 10.09.07, 22:59
                Bardzo, bardzo mi przykro, że spotykaja Ciebie i Twoja Rodzinę takie
                nieszczęścia.
                W tym całym nieszczęściu jest jednak coś pozytywnego - a mianowicie
                wzajemna silna więź Twojej córki i pieska. Kto wie, może ta więź
                pozwoli im obojgu wyzdrowieć?
                Mam wrażenie że u Twojego pieska pojawił się kolejny moim zdaniem
                objaw nosówki, a mianowicie niezborność ruchów dotycząca tylnych
                kończyn. Jeśli w jakims najbliższym czasie być może Twój mąż
                znajdzie chwilę czasu na to by pojechac do lecznicy i porozmawiac o
                psie, to proponowałabym zapytac tam o pewne lekarstwo
                zwane 'virbagen omega'. Lekarki z lecznicy moga sprowadzic ten lek
                na zamówienie, byc moze to jest ta ostatnia nadzieja która pozwoli
                Mikiemu wyjść z choroby i stanąć na nogi.
                • panix2 anna.jozwik 11.09.07, 00:36
                  Bardzo dziekuję, porozmawiam o tym leku i sprowadzeniu jego.
              • chiton Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 00:05
                Z całego serca Ci współczuję.Bardzo trudna sytuacja.
              • zed2003 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 00:10
                SORRY LUDZIE ALE TO JEST JAKIS HORROR !!!
                ALE NIE ROZUMIEM ZE CÓRKA ZAŁAMAŁA SIE PRZEZ PSA??!!!!
                LUDZIE !!! KOBIETO !!! PIES ZYJE 15 LAT, JEZELI CÓRKA JUZ MA
                ZAŁAMANIE CO BEDZIE ZA 15 LAT??!!! MOZE KUP JEJ OD ZARAZ ZDROWEGO
                PSA A TEGO USPIJ !!! ZAKOCHAŁAS SIE PRZEZ 1MIESIAC??? DZIECKO JEST
                NAJWAZNIEJSZE, JESZCZE POPADNIE W DEPRESJE !!! TRZEBA WYTŁUMACZYC
                DZIECKU........Sorry spólczuje ale, tez mam yorka 3miesiecznego i
                córke 6letnia napewno bym jej to wytłumaczyl i by zrozumiała,
                kupiłbym jej nowego pieska jak najszybciej tego wywiózł moze do
                rodziny zeby nie patrzała na jego cierpienie które przejawiało by
                sie jej cierpieniem.............!
                • zed2003 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 00:25
                  Po dokładniejszym przeczytaniu widze ze córka cierpi na jakas
                  chorobe, odwiedza czesto szpitale itd... To ci sie trafił piesek do
                  pary..... wyrazy współczucia Panix..... powinas moze jechac do tego
                  hodowcy oddac mu psa i kupic jednak nowego?? Moze on ma jakas
                  chorobe genetyczna trudna u człowieka do wyleczenia a co dopiero u
                  psa...
                  • panix2 zed2003 11.09.07, 00:53
                    To nie sztuka oddac chorego i skazac na smierć, zamienić, czy kupić
                    zdrowego.
                    Nie chciej aby kiedyś ciebie starego, chorego, nie dołęznego i
                    nieuleczalnie chorego dziecko oddalo do domu starcow lub szpitala,
                    bo będziesz przeszkadzal i denerwował wszystkich, aż popadną w
                    depresję.
                    Jeżeli twojemu dziecku przyjdzie calkowicie łatwo oddac pieska, po
                    twoim przetłumaczeniu, to może kiedyś ciebie oddac do domu starców,
                    po przetłumaczeniu swojego małzonka i dla dobra swoich dzieci.
                    Jak postepujesz ze zwierzęciem tak kiedyś z toba moga postapić
                    własne dzieci. Jeżeli nauczysz ich obojętności to nie licz na
                    starośc na pomoc.
                    Jeżeli dziecko łatwo oddaje pieska, po przetłumaczeniu to znaczy, że
                    traktuje go jak kolejną żywą zabawkę, a nowego jak nową zabawkę.
                    Moje dziecko nie traktuje pieska jak kolejną zabawke i nadal liczy,
                    ze bedzie mozna go wyleczyć, mimo że zdaje sobie sprawę że może
                    umrzec.
                    Rzeczywiście przeżywa emocje, związane z choroba Mikiego, ale nigdy
                    by nie pozwolila go zabić i wyrzucic, a potem kupić nowego zdrowego
                    pieska.
                    Zepsute zabawki wyrzucamy, ale pies jeszcze raz powtorzę to nie
                    zabawka.
                    • zed2003 Re: zed2003 11.09.07, 20:23
                      Wybacz Panix ale myślałem ze twoja córka popadła w jakas depresje
                      obsesyjną na punkcie psa. Wiem że pies nie jest zabawką i w życiu
                      bym go nie uśpił jeżeli da się go wyleczyć, chodziło mi tu przede
                      wszystkim o twoją córke. Uwierz mi panix kiedy bede stary i
                      niedołęzny chciałbym żeby moja córka oddała mnie do domu starców, bo
                      wiem co to podcieranie dupy, przewijanie, karmienie i zakladanie
                      pampersa etc, widziałem przez co przechodzą teście oraz moja żona
                      zajmujac sie swoja babcia chora na aizchailmera. Zawsze uważałem ze
                      kupowanie psa dziecku to durne posuniecie, chociaz kazde dziecko
                      chce miec zwierzatko - niestety kupiłem takze. Moze jestem
                      silniejszy , moze inaczej mnie wychowano, moze to lepiej ale dla
                      mnie "pies to pies", widzialem jak moja zona przezywała roztanie z
                      jamnikiem ktory mial 15 lat, kobieta miesiac nie mogła sie
                      otrzasnac. Oczywiscie tez miałem jamnika 15 lat ale tak tego nie
                      przezywałem, nie wiem jak bedzie teraz z moja sunia, pożyjemy
                      zobaczymy.
                  • monikawet Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 14:55
                    Do Panix:rób swoje i nie przejmuj się ignorantami.Świata nie zmienisz...Znam
                    ludzi,dla których Yoruś to tylko mała zabawka.Znam takich ,którzy przepędzają z
                    domu koty,a psa nie wpuszczą za próg..Spotkałam takich ,którzy wyrzucali psa z
                    4-tego piętra,podcinali gardła,wieszali w lesie,wyrzucali na pastwę losu..Ludzie
                    są różni..Dopóki lekarze dają Wam nadzieję,dopóki piesek w miarę funkcjonuje i
                    stać Was na dalsze leczenie-nie rezygnujcie..A nóż się uda..Powodzenia
                    • mysiam1 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 15:03
                      Ja również podziwiam Panix za siły, jakie musi mieć, by walczyć - o
                      dziecko i o psa, jednak nie można zapominać, że jeśli Miki ma
                      nosówkę i to już w postaci nerwowej, to szanse na przeżycie są tak
                      naprawdę malutkie. I z tym Panix, jako osoba dorosła, musi się
                      liczyć. A nawet jeśli Miki przeżyje, to powikłania mogą ciągnąć się
                      dalej i przybierać różne formy - plątanie się łapek to najmniejszy
                      "ból" i być może w którymś momencie będzie trzeba pozwolić mu
                      odejść.Dlatego, powstrzymując własne emocje, na miejscu Panix - a
                      być może też w porozumieniu z jakimś dobrym psychologiem -
                      zaczęłabym przygotowywać dziecko na taką ewentualność...że może się
                      niestety zdarzyć, że Miki zacznie bardzo cierpieć (on zapewne JUŻ
                      bardzo cierpi....) i że lepiej będzie mu tych cierpień oszczędzić...
                      A z tego, co Panix pisze wynika raczej, że szanse na to, by było
                      lepiej, są naprawdę znikome i nie można udawać, że jest inaczej...
                • panix2 zed2003 11.09.07, 00:33
                  Nie uspimy Mikiego!!!!
                  Dziecko kategorycznie nie chce innego pieska.
                  Nie załamala się, ale ma wade serca i jak myslisz, że najlepszym
                  wyjściem jest zabrać jej Mikiego, przywieżć nowego i co dalej.
                  Może twoje dziecko odbiera inaczej, ale nasze jest takie jakie jest.
                  Wiesz co by się stało, jakbysmy wywieżli Mikiego z domu??? Pomyśl
                  czlowieku.
                  Nasza córka jest nastawiona na to, że Miki może umrzeć, ale nadal
                  twierdzi, że umrze u nas w domku, ale nie pozwli go zabić.
                  Każdy z nas może byc inny i inaczej reagować, a my Mikiego
                  pokochalismy od pierwszych dni pobytu w naszym domu.
                  Dla ciebie york to tylko piesek york, ktorego mozna wymienic na
                  zdrowego jak częsci, ale dla nas Miki to czlonek rodziny.
                  Może nastawienie twoje i dziecka jest inne, ale nasze i naszego
                  dziecka także jest inne.
                  Mamy go zabic i wyrzucić jak zepsutą częśc czy urządzenie nie do
                  naprawienia tylko dlatego, że jest chory. Pies to nie rzecz, to
                  także istota mysląca i czująca.
                  Wyrzucając pieska, chyba zabili bysmy własne dziecko. A może
                  stopniowe przyzwyczajenie się dziecko do tego, że piesek jest bardzo
                  chory, pozwli jej łatwiej znieśc smierc pieska.
                  Jak byśmy zabili Mikiegi i wyrzucili, stracili bysmy całkowite
                  zaufanie u dziecka, chyba dożywotnio.
                  Pamiętaj o jednym są dzieci traktujące żywe pieski jak zabawki, bo
                  miały następny kaprys, a są też dzieci traktujące je jak czlonków
                  rodziny a nie jak kolejną zabawkę, i na tym polega róznica między
                  dziecmi i ich dojrzałościa.
                  Po drugie nie musiałeś krzyczeć, wystarczyło napisać.
                  • anastazja55 Re: zed2003 11.09.07, 12:16
                    DO PANIX podzielam w pelni twoje oburzenie ale nie przejmuj sie, zobacz ilu ludzi jest z toba, tak bardzo cie rozumie i lacze sie z toba nie poddawaj sie musi byc dobrze,tez mam chora siedmiletnia sunie i podobnie jak tobie w pierwszej klinice nic nie zrobili, to mnie wet kazal uspic moja, zmienilam weta wazna jest dobra diagnoza,moja sunia zyje minelo poltora roku i bede dalej walczyc o nia chociaz u mnie wielkim problemem jest brak kasy,goraco pozdrawiam ,bede na biezaco sledzic ten watek jestem calym sercem z toba trzymaj sie
                  • anastazja55 Re: zed2003 12.09.07, 18:44
                    juz dwa dni cie niema,bardzo sie martwie, napisz prosze choc pare zdan wiem ze nie masz glowy do pisania ,ale moze choc troche informacji co sie dzieje.pozdrawiam
                • anastazja55 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 11:49
                  co ty za bzdury wypisujesz,po co to czytasz jak dla ciebie to horor,przeciesz najprosciej jest uspic pieska i po klopocie, wspolczuje ci czego ty uczysz swoje dziecko,a potem azyle pekaja w szwach,cale szczescie ze sa tacy ludzie jak panix,gdzie przeczytalas ze jej corka z powodu pieska wpadla w depresje? taki psinek moze jej tylko pomoc w jej chorobie nawet niewiesz jak zwierzaki wyczuwaja nasze nastroje.obys nigdy nie musiala przechodzic to co panix,chociaz znajac twoja opinie to problemu by nie bylo.ja od zawsze mam pieski,przewaznie wyrzucone jeden z nich to suczka ktora ktos wyrzucil zima (pointer)miala 5 miesiecy bo pewno "zabawka"zabardzo urosla radze ci uwaznie czytaj posty i dobrze sie zastanow co piszesz,panix nie byla do niczego potrzebna twoja opinia i napewno ja nie wsparlas







                  0
              • ulotne_piekno Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 14:55
                śledzę Twoja historię od jakiegos czasu, ale pierwszy raz dziś nie mogłam
                opanować łez...nie bedę pisać, że to przykre, że wsółczuję...trzymam kciuki za
                Was najmocniej, jak się da, życzę wszystkim Wam powrotu do zdrowia i, służę
                pomoca w jakiejkolwiek formie, jeśli to możliwe.
                pozdrawiam serdecznie
                • mist3 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 20:47
                  Wiem, że znowu ktoś mnie ochrzani, ale trudno.
                  Czasem niestety trzeba podjąć decyzję o uśpieniu zwierzęcia i proszę nie
                  wyzywajcie tych, którzy taką decyzję podjęli od sadystów czy ludzi bez serca.
                  Miałam świnkę morską i 14 lat temu musiałam ją uśpić. Specjalnie piszę kiedy to
                  się stało, żebyście wiedzieli że nadal (mimo upływu czasu) dokładnie pamiętam
                  ten dzień i nigdy go nie zapomnę. Czasem też zastanawiam się, czy nie mogłam
                  czegoś jeszcze dla niej zrobić, ale wiem że nie.
                  Świnka miała nowotwór umiejscowiony w jamie brzusznej. Dokładnie nie wiem gdzie
                  ponieważ weterynaria w Polsce wtedy była niezbyt wyposażona w specjalistyczny
                  sprzęt diagnostyczny, ja mieszkam w małym miasteczku, a poza tym wtedy byliśmy
                  naprawdę biedni i nawet gdybym wiedziała, że 100 km dalej - w Krakowie - był
                  jakiś cudotwórca - to nie byłoby mnie stać na to, żeby go odwiedzić. Śwince nie
                  można było pomóc, można było faszerować ją środkami przeciwbólowymi ale i tak
                  umarłaby z głodu. Czy miałam na to pozwolić?
                  Moja znajoma ostatnio uśpiła psa. Był staruszkiem, cierpiał na coś w rodzaju
                  artetyzmu. Środki przeciwbólowe trzeba byłoby podawać praktycznie cały czas - co
                  wiązałoby się zostawieniem psa u weterynarza lub wizytą u niego kilkanaście razy
                  dziennie. Czy uważacie że moja koleżanka jest sadystką? Nie kochała swojego psa?
                  Czasem trzeba pozwolić zwierzęciu odejść - kiedy jego życie staje się jednym
                  wielkim cierpieniem, stresem, bólem i strachem.
                  • anastazja55 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 22:21
                    nie mam zamiaru cie oceniac chcialabym zebys jedno zrozumiala,ja decydujac sie na jakiekolwiek zwierzatko mam swiadomosc ze jestem z nim nietylko jak jest piekne i zdrowe,ale jak jest chore,lub stare i wymaga mojej opieki.najprosciej usprawiedliwic siebie ze pieska trzeba uspic bo cierpi,ja mialam 17 letniego kundelka, ktorego potracil samochod wet zalecil go uspic,mial paraliz prawej strony,leczylam go sama,ile nocy nie przespalam,trzeba bylo go karmic,wynosic zeby sie zalatwil.po dwoch tygodniach zaczal sie przesuwac powoli,a po czterech zaczal chodzic,moj trud sie oplacil zyl jeszcze rok dzieki mnie,ale wymagalo to wielu wyrzeczen z mojej strony,zasnal spokojnie na moich rekach,przechodzac przez TECZOWY MOST.ktos powie i pocotyle zachodu przecierz to tylko pies,ale dla mnie byl kims wiecej,byl czonkiem mojej rodziny. kazdy podejmuje decyzje sam i nie powinien sie z tego tlumaczyc ale wydaje mi sie ze to jest pewnego rodzaju usprawiedliwianie swojej decyzji.
                    • mysiam1 Re: Przepraszam, że nie pisałam 11.09.07, 23:40
                      Anastazja, czy Ty wiesz, co robi z psem nosówka? Tu nie chodzi o
                      to, czy pies jest ładny, czy nie. Chodzi o jego wielkie cierpienie.
                      Kiedy nadejdzie TEN WŁAŚCIWY czas? Gdy pies będzie wył całymi dniami
                      i nocami, czy kiedy zacznie mieć ataki padaczki, albo go
                      sparaliżuje? Kiedy jego cierpienie będzie tak wielkie, że
                      największym dowodem miłości będzie "dobra śmierć"?

                      anastazja55 napisała:

                      > nie mam zamiaru cie oceniac chcialabym zebys jedno zrozumiala,ja
                      decydujac sie
                      > na jakiekolwiek zwierzatko mam swiadomosc ze jestem z nim nietylko
                      jak jest pie
                      > kne i zdrowe,ale jak jest chore,lub stare i wymaga mojej
                      opieki.najprosciej usp
                      > rawiedliwic siebie ze pieska trzeba uspic bo cierpi,ja mialam 17
                      letniego kunde
                      > lka, ktorego potracil samochod wet zalecil go uspic,mial paraliz
                      prawej strony,
                      > leczylam go sama,ile nocy nie przespalam,trzeba bylo go
                      karmic,wynosic zeby sie
                      > zalatwil.po dwoch tygodniach zaczal sie przesuwac powoli,a po
                      czterech zaczal
                      > chodzic,moj trud sie oplacil zyl jeszcze rok dzieki mnie,ale
                      wymagalo to wielu
                      > wyrzeczen z mojej strony,zasnal spokojnie na moich
                      rekach,przechodzac przez TEC
                      > ZOWY MOST.ktos powie i pocotyle zachodu przecierz to tylko
                      pies,ale dla mnie by
                      > l kims wiecej,byl czonkiem mojej rodziny. kazdy podejmuje decyzje
                      sam i nie pow
                      > inien sie z tego tlumaczyc ale wydaje mi sie ze to jest pewnego
                      rodzaju usprawi
                      > edliwianie swojej decyzji.
                      • anastazja55 Re: Przepraszam, że nie pisałam 12.09.07, 13:07
                        tak doskonale wiem co to nosowka,wiem rownierz ze sa srodki usmierzajace bol,i uspakajace,to co ty przedstawilas tak moze byc w przypadku gdy psiakiem nikt sie nie zajmuje,to tobie sie wydaje ze upienie to dobra smierc,poczytaj jak to dziala,a skad pewnosc ze nie wyjdzie z tego,tego do konca nikt nie bedzie wiedzial.Pozatym panix wyraznie napisala o swojej decyzi poco przedstawiac czarne scenariusze,to napewno jej nie pomoze my mamy ja wspierac a nie dolowac radami ktore dla kogos sa wyjsciem ale dla niej nie.trzymam za nia kciuki.
                        • mist3 Re: Przepraszam, że nie pisałam 12.09.07, 21:01
                          powiedz mi jak miałam ulżyć mojej śwince morskiej, zamiast ją uśpić? ona
                          umierała z głodu i pragnienia, ponieważ wszystko co zjadła natychmiast zwracała.
                          nie można jej było dotknąć brzuszka, ponieważ ją straszliwie bolał. ona nie
                          żyła, ona po prostu miała jeszcze funkcje życiowe okupione straszliwym cierpieniem.
                          ja też nie jestem zwolenniczką usypiania starych zwierząt tylko dlatego, że są
                          stare. jednak są czasem takie sytuacje, kiedy zwierzę tylko i wyłącznie cierpi,
                          jest jednym wielkim bólem , którego nie można ukoić. i wtedy najtrudniejszą, ale
                          i najmądrzejszą decyzją jest skrócić jego męki w sposób jak najbardziej humanitarny.
                          mam nadzieję, że york panix wyzdrowieje - lubię te psy (lubię w sumie wszystkie
                          psy), kibicuję jej od dawna - ale nie lubię jak ludzi, którzy podejmują trudne
                          (ale dojrzałe) decyzje, o których myślą potem latami - określa się mianem ludzi
                          bez serca.
                          • panix2 Re: Przepraszam, że nie pisałam 18.09.07, 21:50
                            mist3 napisała:

                            > mam nadzieję, że york panix wyzdrowieje - lubię te psy (lubię w
                            sumie wszystkie
                            > psy), kibicuję jej od dawna - ale nie lubię jak ludzi, którzy
                            podejmują trudne
                            > (ale dojrzałe) decyzje, o których myślą potem latami - określa się
                            mianem ludzi
                            > bez serca.

                            mist3, ja nie oceniam ludzi za ich decyzje.
                            Naszą decyzją, jest ratować Mikiego, do końca.

                            I warto było, jego stan sie ponownie poprawia, gorzej z chodzeniem,
                            ale ogolnie mówiąc jest lepiej.
                            Nie pisałam, ponieważ corka trafiła ponownie do szpitala i dopiero
                            dzisiaj wyszła.
                            Bez Mikiego w domu, jej stan także nie był by lepszy.
                            A Mikuś do dzisiejszego dnia spi na pizamce córki.
                            Nie wyobrażacie sobie radości corki i Mikusia jak się spotkali w
                            domu. Miki to nie wiedział co ma robic. Biedaczek przynosił jej
                            swoje zabawki ciągnąc nóżki, a ona tulila go i nie wypuszczała z rąk.
                            Spał na jej kolanach, jadł z jej ręki, liżąc ją po rękach.
                            Nie jestem w stanie opisać radości z ich spotkania się w domu.
                            Przyniósł jej swoje jedzenie z miski.
                            Wiem, że Mikuś przeżyje. On czeka na córke, a corka na niego.




                            • anna.jozwik Re: Przepraszam, że nie pisałam 18.09.07, 22:04
                              panix2 napisała:

                              >> Nie wyobrażacie sobie radości corki i Mikusia jak się spotkali w
                              > domu. Miki to nie wiedział co ma robic. Biedaczek przynosił jej
                              > swoje zabawki ciągnąc nóżki, a ona tulila go i nie wypuszczała z
                              rąk.
                              > Spał na jej kolanach, jadł z jej ręki, liżąc ją po rękach.
                              > Nie jestem w stanie opisać radości z ich spotkania się w domu.

                              Jak miło czytać takie dobre wiadomości :) Cieszę się, że ogólny stan
                              Mikeigo poprawia się i ze Twoja córka także lepiej się czuje.
                              Jeśłi pies ma problemy z chodzeniem, możesz zapytac przy okazji
                              swoich lekarzy od Mikiego, czy nie warto byłoby podawac Mikiemu
                              leków poprawiających przewodnictwo nerwowo-mięsniowe, mam tu na
                              myśli konkretnie nivalin, byc moze on pomógły psu poprawic
                              koordynacje ruchów. Czy kaszel u pieska i biegunka juz ustąpiły?
                              • panix2 Re: anna.jozwik 18.09.07, 22:38
                                anna.jozwik napisała:
                                > Jak miło czytać takie dobre wiadomości :) Cieszę się, że ogólny
                                stan
                                > Mikeigo poprawia się i ze Twoja córka także lepiej się czuje.
                                > Jeśłi pies ma problemy z chodzeniem, możesz zapytac przy okazji
                                > swoich lekarzy od Mikiego, czy nie warto byłoby podawac Mikiemu
                                > leków poprawiających przewodnictwo nerwowo-mięsniowe, mam tu na
                                > myśli konkretnie nivalin, byc moze on pomógły psu poprawic
                                > koordynacje ruchów.

                                Oczywiście, że zapytam lekarzy. Zapisalam sobie nazwę i porozmawiam
                                w lecznicy.
                                Dla nas kazda rada jest bardzo cenna, jezeli może pomóc Mikiemu. A
                                naprawdę pomaga:-)
                                Bardzo Pani dziekuję za rady, z ktorych korzystamy i dają efekty.
                                Jak z tymi zastrzykami.

                                >Czy kaszel u pieska i biegunka juz ustąpiły?

                                Biegunka ustapila, kupki sa normalne, kaszel ustępuje po
                                tej "miksturce" od starszego pana pszczelarza, choc czasami 1 a 2
                                razy w ciągniu dnia, ale jest lżejszy i bardziej łagodny.

                                Co do kaszlu to zauwazyłam, że Miki bardzo zle reaguje na zapachy,
                                perfum, płynu do płukania, mycia podłóg itd.
                                Po wyjściu corki ze szpitala, zrobiłam pranie i wlalam płyn do
                                płukania, po rozwieszeniu prania w łaziece, Mikus zaczął mocno
                                kaszlec. Jak wzięłam go na ręce i delikatnie czuć bylo perfum
                                odemnie to Miki także kaszlal.
                                Stąd moje pytanie, może głupie,ale, czy ten kaszel może mieć także
                                związek z zapachami.
                                Jak byłam z córką w szpitalu całodobowo, w domu nie było robione
                                żadne pranie, żadnych zapachow perfum, to małzonek informowal nas,
                                że Miki przestal kaszlec a tylko sporadycznie.
                                To tylko nasza obserwacja i nie musi mieć nic wspolnego z jego
                                kaszlem, ale analizowaliśmy, ponieważ małżonek to zauważył, że nie
                                kaszlał, a jak wróciłysmy ze szpitala (pranie, kapiel, perfum itd)to
                                Mikus zaczął pokaszliwać.
                                Bardzo prosze o informację czy to mozliwe.
                                Jutro wyeliminuję wszelkie zapachy i nie uzywanie perfum itd, i
                                sprawdzimy ponownie.
                                Jeszcze raz dziekuje za wsparcie i fachową pomoc, która także bardzo
                                bardzo pomogła Mikiemu.
                              • panix2 Re: anna.jozwik 18.09.07, 22:53
                                Mam jeszcze jedno pytanie. Małżonek zauważył w kupce Mikiego dość
                                dużo włosow. Czy to takze może szkodzic Mikusiowi.
                                Jest codziennie wyczesywany, więc skad może być ta sierść? i co
                                zrobic aby Miki jej nie łykal.
                                Dodam, że bardzo dbamy o jego higienę, miseczki są czyste i
                                codziennie myte, tacka do której są mocowne miseczki jest także na
                                bieżąco myta, sierść jest wyczesywana. Kocyk ktory ma w swoim
                                łóżeczku nie ma sierści, na dywanie nie ma włosow.
                                Więc skąd te włosy w kale.