tabakierka2
20.07.12, 13:52
zainspirował mnie wątek o kontakcie 'skóra do skóry'.
U mnie poza podaniem oksytocyny (nikt mnie nie pytał czy chcę), przebiciem pęcherza płodowego (również nie pytano mnie), przymusowym zwabieniem mnie na łóżko porodowe (gdzie prawie leżałam) oraz nacięciem (też nie pytano) dziecko podano mi po umyciu (przemyciu?) i ubrane - kontakt 'skóra do skóry' właściwie żaden. Fakt, później przewieziono nas na salę poporodową i całą noc (rodziłam 40 minut po północy) dano spokój...
Teraz będę rodzić po raz drugi w tym samym szpitalu (Szpital Raszei w Poznaniu - podobno z poznańskich szpitali ma najlepszą renomę poza szpitalem Św. Rodziny) i zastanawiam się w jaki sposób egzekwować prawa kobiety rodzącej? I czy ktokolwiek uszanuje moje prośby? czy ponownie nie zostanę nazwana 'księżniczką' po tym jak poproszę o odpięcie od KTG i przejście do wanny??? Boję się, żeby położna/e/lekarz nie robili mi wbrew albo co gorsza 'na złość' tylko dlatego, że zgłaszam moje oczekiwania...
Teraz chciałabym urodzić bez wspomagaczy medycznych (przebijanie pęcherza, podanie oksy, nacięcie) w dowolnie wybranej pozycji, poczekać aż pępowina sama przestanie tętnić i zapewnić sobie kontakt 'skóra do skóry' przez te 2 h. Pytanie co jeśli zostanę potraktowana z góry i 'wyśmiana'?