Dodaj do ulubionych

Co zmieniłabym w polskim położnictwie?

25.07.08, 14:19
Wątek nie tylko dla sfrustrowanch ;). Czekam na posty - szczegóły w
wątku "prośba do forumowiczek"
Obserwuj wątek
    • waniliax Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 25.07.08, 14:45
      Przede wszystkim podejście do pacjentki - aby rodząca była
      traktowana jako podmiot, osoba, z którą warto i trzeba rozmawiać.
      Bardzo ważne jest też uniemożliwienie wykonania jakiegokolwiek
      zabiegu, procedury bez uprzedniego poinformowania pacjentki i
      uzyskania jej zgody. Definitywna odmowa pacjentki na jakikolwiek
      zabieg, postępowanie powinna być bezwzględnie respektowana
      (naturalnie, z wyłączeniem sytuacji ratowania życia).
      Przede wszystkim brakuje u personelu medycznego empatii, szacunku
      dla pacjenta i uznania praw rodzącej do samostanowienia. Rodzące są
      przez niektóre położne i lekarzy traktowane po części jak osoby
      ubezwłasnowolnione, do uprzedmiotowienia włącznie.
      • kate_pazgi Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 30.10.09, 19:33
        Przydałoby się nieprzymusowe położenie na łóżku porodowym w ostatniej części
        porodu. Lepszy sprzęt ( wanny, piłki, drabinki...), informowanie o skutkach
        jakichkolwiek zabiegów a nie:'proszę tu podpisać zgodę na użycie próżnociągu' np.
    • quick-share Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 25.07.08, 15:05
      - powinno sie skonczyc z rutynowym nacinaniem
      - więcej rozmawiać z rodzącą, informować o przebiegu porodu
      - poród rodzinny nie powinien być płatny

      to tyle na szybko :)
    • przeciwcialo Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 25.07.08, 16:10
      Czasy porodów mam za sobą, wszystkie planowane dzieci urodziłam.
      Rodziłam i naturalnie i przez cc. I w sumie moge napisac tylko co mi
      sie nie podobało albo co mnie zachwyciło.
      1- to że kazano nam płacic za poród rodzinny- zrezygnowalismy z
      niego bo było to dla nas za drogo.
      2- w czasie porodu najbardziej pomogła mi studentka połoznictwa-
      połozne nie miały za bardzo czasu bo dzieci rodziły sie jedno po
      drugim. Ale studentke wspominam z rozrzewnieniem. jak lezałam 5
      godzin pod kroplówka oksytocynowa z wenflonem wbitym tak ze nie
      mogłam zgiąc reki to dzieki tylko niej nie umarłam z pragnienia i
      głodu. Porodówke opusciłam po 17 godzinach a nikt nie zainteresował
      sie czy chce mi sie pic.
      3- podobała mi sie opieka pielegniarek nad dziecmi. Ja miałam tylko
      karmic :) Przed wyjsciem dostałam instruktaz praktyczny jak kapac,
      przewijac i pielegnowac.
      3- połozna srodowiskowa przyszła raz, rzuciła okiem na dziecko, dała
      mi jakies papiery do podpisania i tyle ja widzieli. Żenujace
      naciągactwo.
      4- większośc wizyt w czasie ciąży mogła spokojnie skończyc sie w
      gabinecie połoznych.
      5- odwiedziny w szpitalu na salach były zakazane. Do tego był pokój
      odwiedzin. I to było super bo nie musiałam sie wstydzic przed obcymi
      ludźmi.
      Jak cos mi sie przypomni to dopisze później.
      • alexkieszek Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 25.07.08, 19:04
        1. Ja zaczęłabym od zmiany podejścia do ciąży, pomimo, że moja i pierwsza i
        druga ciąża należą do tych z lekka patologicznych to zmieniłam bym podejście:
        Ciąża to nie choroba, ale jeśli ciężarna mówi, że jest zmęczona i potrzebuje
        odetchnąć od pracy bo upał, bo stres, bo jest po prostu zmęczona to dać jej to
        L4 na chwilę niech dychnie od stresu.
        2. Nie straszyć niepotrzebnie ciężarnych. I tak często wiemy za dużo :)
        3. ciąże fizjologiczne powinny być prowadzone przez położne
        4. niezbyt częste "grzebanie" w ciele położnej
        5. dobra i konkretna informacja na temat przebiegu ciąży, słuszności brania lub
        nie witamin, informacje dietetyczne (a to ważniejsze niż witaminy)
        6. empatia ze strony personelu medycznego
        7. poród - chyba wszyscy wiemy... jak w poście Szmytki nie rodziłam w Polsce
        8. opieka poporodowa - rooming in super ale doszło do tego, że położne nie
        wykazują żadnego zainteresowania położnicą i dzieckiem a niektóre dziewczyny
        mają na prawdę ciężkie porody i potrzebują pomocy
        9. dobre wykształcenie w dziedzinie laktacji i wsparcie, informacja i pomoc w
        przystawianiu dziecka do piersi

        to chyba tyle... ogólnie żeby było o 180 stopni inaczej niż teraz... bo czasem
        mam wrażenie, że mieszkamy w jakimś dziwnym kraju który chwilę idzie do przodu a
        potem cofa się do ciemnogrodu i to nie tylko w położnictwie.
      • darulka-1 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 12.08.09, 12:33
        > Czasy porodów mam za sobą, wszystkie planowane dzieci urodziłam
        zmienila bym to ze po porodzie lekarz zeby sszyc rane po nacieciu
        byl od razu a nie po kilkunastu minutach
      • elly2 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 08.02.10, 19:23
        przeciwcialo napisała:
        2- w czasie porodu najbardziej pomogła mi studentka połoznictwa-
        > połozne nie miały za bardzo czasu bo dzieci rodziły sie jedno po
        > drugim. Ale studentke wspominam z rozrzewnieniem. jak lezałam 5
        > godzin pod kroplówka oksytocynowa z wenflonem wbitym tak ze nie
        > mogłam zgiąc reki to dzieki tylko niej nie umarłam z pragnienia i
        > głodu. Porodówke opusciłam po 17 godzinach a nikt nie
        zainteresował
        > sie czy chce mi sie pic.


        Studentka położnictwa to tak samo personel sali porodowej. Skoro
        miała się Panią zająć to się zajęła. Raz Pani pisze , że dzięki niej
        Pani się napiła a za chwilę pisze Pani , że nikt się nie interesował
        czy chce się Pani pić ???
    • joana.mz Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 25.07.08, 20:52
      -przede wszystkim i po pierwsze - podejście lekarzy i położnych do
      ciężarnej, rodzącej i do samej ciąży.
      -prowadzenie ciąż (bezproblemowych) przez położne, ograniczenie
      wizyt i zbędnych badań
      -stworzenie domów narodzin prowadzonych przez położne oraz
      ułatwienie przeprowadzania porodów domowych
      -jasne i przejrzyste określenie przez przepisy prawne - jakie prawa
      ma ciężarna i rodząca w szpitalu oraz określenie standartów i
      warunków szpitalnych obowiązujących na obszarze całego kraju
      -znieczulenie dostępne dla każdej rodzącej wg jej potrzeb (zzo)
      -pozwolenie kobietom rodzić w pozycji wygodnej dla nich
      -ograniczenie zbędnych podczas porodu badań i zabiegów w
      szczególności nacięcia krocza
    • kropkaa Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 27.07.08, 14:16
      Zlikwidować w szpitalach telewizory.
      Kto W PRACY może oglądać filmy (wyłączając krytyków filmowych)???
      Tym bardziej, że się to na rzeczywistość nie przekłada ("Na dobre i
      na złe"). System rooming-in polega często gęsto na tym, że położne
      zamiast zająć się noworodkiem, mają to gdzieś, tylko przed tv kawka
      i filmik. I nie wiadomo, jak do takiego pokoju wejść - pukać,
      przepraszać, czekać wspólnie na napisy końcowe? Położna powinna
      spędzać czas z pacjentką (przed porodem, w trakcie, po), a nie
      wychodzić z kanciapki, gdy jej się siedzenie znudzi.
    • eli-mama Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 27.07.08, 14:54
      1. W państwowych szpitalach nie powinno być różnic w
      traktowaniu "swoich i nieswoich" pacjentek (swoje to te co płacą
      dodatkowo za wszystko, mimo ubezpieczenia)
      2. Zgodziłabym się na dodatkowe opłaty za superluksusy, nie
      natomiast za poród rodzinny ( ja płaciłam 100 zł w ubiegłym
      roku),tym bardziej że wszędzie czytam o nielegalnym pobieraniu
      opłat. Jak tu nie zapłacić, jeżeli się nie ma wyboru?
      3. Ograniczyć ilość zbędnych osób na porodówkach, pytać o zgodę
      rodzącej czy życzy sobie, zeby weszła np. salowa (w moim przypadku
      nie podobało mi się to, że salowa weszła na sam finał i siedząc
      grzecznie na krzesełku na przeciw moich rozłożonych nóg, czekała aż
      urodzę i będzie mogła posprzątać)
      4. System rooming in, nie powinien polegać tylko na zostawieniu
      matce dziecka i nieinteresowaniu się. Szczególnie u matek
      pierworódek, które są zmęczone po porodzie i nie maja doświadczenia
      w opiece nad noworodkiem ( u mnie było ok, ale widziałam strasznie
      sfrustrowane matki o krok od depresji, do których przychodziły
      pielęgniarki z pretensjami, że matka czegoś nie umie zrobić przy
      dziecku )
      5. I bardzo ważna sprawa: kompletny brak poradnictwa laktacyjnego
      po porodzie (jak matka ma dużo szczęścia, to wychodzi z dzieckiem
      umiejącym pić z piersi- ja miałam wspaniałą współlokatorkę, która
      nauczyła mnie wszystkiego co powinna wiedzieć młoda mama, a moje
      dziecko bardzo chciało pić i nie miałam problemów z karmieniem)
      6. Brak innej opcji karmienia (narzucone bezwzględnie karmienie
      naturalne, brak dostępnych środków hamujących laktację)
      Z mojego punktu widzenia to na razie tyle.
      Zobaczę co się zmieni po drugim porodzie w tym samym szpitalu:)
    • joanna.marta Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 28.07.08, 08:53
      Ten mój post jest odpowiedzią na inny wątek (forum 'Szpitale').
      Jedna z forumowiczek zasugerowała, że może powinnam go tu wkleić, to
      wklejam. Tylko proszę mieć na uwadze, że ta treść była odpowiedzią
      na inny wątek i nie wszystkie zdania mogą tutaj pasować. Ale
      większość raczej tak

      "Ja już się wypowiadałam kiedyś na tematy związane... Ale się
      powtórzę.
      W naszych szpitalach bywa źle. I jestem zdania, że mamy prawo
      wymagać, głośno wyrażać własne zdanie, na pewne rzeczy się nie
      zgadzać itd... Nie zgadzam się z opiniami niektórych pań, że autorka
      wątku i jej podobne są przewrażliwione a poród wyobrażały sobie jako
      pasmo przyjemności. A że tak nie było, to nie wina personelu, bo
      przecież poród to nic przyjemnego. NIe mówię o skrajnych
      przypadkach, ale w większości mamy być 'przewrażliwione' na własnym
      punkcie i własnym porodzie, bo tylko wtedy może ktoś nas usłyszy i
      posłucha. Po co? Po to, by zmieniły się standardy przy porodzie, by
      personel miał inny punkt wyjścia niż teraz w wielu szpitalach. Takim
      punktem wyjścia powinien być szacunek wobec rodzącej, zapewnienie
      jej poczucia intymności, udzielanie informacji, pytanie o wyrażenie
      zgody na różne zabiegi, a także wyjaśnianie konieczności niektórych
      zabiegów, jeśli zachodzi taka potrzeba. U nas w większości szpitali
      to nie jest punkt wyjścia ale taką 'normalność' trzeba sobie
      wywalczyć, a często się nie daje. W wielu szpitalach personel jest
      przyzwyczajony do z góry utartych przyzwyczajeń i chce tak
      przeprowadzić każdy poród, nie licząc się ze zdaniem pacjentki, nie
      pytając jej nawet o zgodę. A nie tak powinno być. Jeśli nie będzie
      założeń odgórnych typu: "nacięcie jest rutynowe", "oksy to najlepiej
      już przy wejściu podłączyć", "pacjentka ma rodzić a nie gadać,
      wymagać" itd..., to nie będzie tylu takich 'przewrażliwionych'
      damulek, które mają odwagę sprzeciwić się temu, jak się je traktuje.
      Tylko konieczne jest traktowanie rodzącej z szacunkiem, a nie na
      zasadzie "poród musi boleć, męża najlepiej wyprosić, trzeba podać
      oksy i naciąć, bo tak się robi a poza tym będzie szybciej; zabiegi
      przy dzidziusiu to w innym pomieszczeniu bo tata na pewno by
      przeszkadzał" iid... Można mnożyć. W naszych szpitalach tak często
      jest. I do mnie nie docierają argumenty, że szpital to nie hotel, że
      tyle kobiet wcześniej rodziło w takich warunkach, to i my też
      urodzimy. Podejście personelu musi się zmienić i tyle. POłożne czy
      lekarza nie mogą z góry nastawiać się na poród wg przyjętego w danym
      szpitalu schematu, i działać wg niego bez pytania czy informowania
      pacjentki. Jak babka chce być nacięta, niech natną; chce oksy - nie
      ma problemu; chce karmić bądź nie - jej wybór. I tak powinno to
      wyglądać. Ma być prawo wyboru a nie bezsilne podporządkowanie się
      regułom panującym w szpitalu. Mówię tu o normalnych porodach,
      których na szczęście jest większość, a nie porodach i ciążach
      problematycznych. A u nas czasami jest tak, że zwykły, fizjologiczny
      poród (wszystko idzie książkowo) z założenia jest problematyczny i
      trzeba te wszystkie wspomagacze (oksy, cięcie) zafundować. I to
      powinno się zmienić.
      Rodziłam dwa razy. I w dwóch przypadkach byłam potraktowana z
      szacunkiem (przy drugim porodzie był mały wyjątek, ale tylko jeden;
      reszta bez zarzutu). Była komunikacja między personelem a mną, czego
      często brakuje. Informowano mnie o wszystkim, rozmawiano ze mną. Dla
      mnie to było ważne; myślę że dla innych pań również. Nie
      usłyszałam: 'proszę się położyć i przeć"; a proponowano mi wannę,
      piłki, drabinki. Urodziłam na leżąco - dla mnie najlepsza pozycja :-
      ). Dzieciaczki zaraz po urodzeniu były u mnie na brzuchu a chwilę
      później zajęto się nimi w sali gdzie rodziłam (był kącik do tego
      przeznaczony). Nikt męża nie wypraszał. Podczas całego pobytu mogłam
      być przy wszystkich czynnościach jakie były wykonywane przy dziecku,
      ale nie zawsze chciałam, np. przy pobieraniu krwi.
      Personel był miły, normalny. A wszystko to w zwykłym państwowym
      szpitalu.
      I moje zdanie jest niezmienne. Skoro w jednym miejscu tak może być,
      to czemu nie w innych. W tym szpitalu, gdzie rodziłam po prostu są
      inne założenia, ale je można przenieść do innych placówek. Tylko
      potrzebna jest chęć personelu, a tego właśnie brakuje. I dlatego
      trzeba te zmiany wymusić, bo w niektórych miejscach inaczej się nie
      da.
      Mam porównanie, jak jest w innym szpitalu, bo leżałam na patologii
      ciąży przed drugim porodem. Przy przyjęciu dostałam mnóstwo papierów
      do podpisu. A jak przy którymś zatrzymałam się dłużej, żeby
      przeczytać treść, zostałam delikatnie upomniana, że nie mam czytać,
      bo to są standardowe druki. Była między innymi zgoda na obecność
      studentów przy badaniach. Jeśli którejś pani nie przeszkadzają
      studenci, chwała jej za to. Mnie by przeszkadzali; po prostu bym się
      wstydziła. Przy porodzie też.
      Przez trzy doby miałam badany cukier (krzywa cukrowa - 7 x dobę
      pobierana krew z palca). Chodziłam do pielęgniarek, żeby mi ją
      pobrano. I usłyszałam, że mam to robić sama. Żeby była jasność - i
      tak miałam chodzić do nich, pobierać krew na ich sprzęcie, bo nie
      miałam żadnej cukrzycy i sprzętu kupować nie musiałam. Powiedziałam,
      że nie chcę, żę nawet przy zwykłym pobieraniu krwi odwracam głowę.
      Pani pielęgniarka naskoczyła na mnie, że może kiedyś będę musiała
      się tego nauczyć i że mam teraz świetną okazję. A ja na to, że jak
      będzie trzeba to się nauczę, ale na razie nie ma takiej potrzeby i
      nie będę tego robić (nie stawiałam się ze złośliwości; po prostu nie
      mogłam się przemóc i tyle). No to posiedziałam sobie na dyżurce z 15
      minut bo położna czekała chyba aż zmienię zdanie. W końcu musiała mi
      to zrobić, bo musiałam mieć ten wynik cukru wpisany do karty.
      Może zaraz ktoś mnie okrzyknie rozkapryszoną babą. Trudno. Może dla
      niektórych moje wymagania są zbyt wygórowane. Mnie tak się nie
      wydaje. Moje wymagania nie są z kosmosu, nie żądam super traktowania
      i 'noszenia na rękach'. Moje wymagania to poród naturalny bez
      wspomagaczy, jeśli nic złego się nie dzieje; możliwość wyboru
      pozycji, chodzenia; obecność mężą; możliwość bycia z dzieckiem
      podczas całego pobytu szpitalnego; możliwość decydowania o obecności
      studentów przy porodzie. Poza tym wymagam udzielania mi informacji
      przez personel na temat tego, co się dzieje i co może się dziać ze
      mną, z dzieckiem, co być może należy wykonać, żeby wszystko było ok.
      I to tak dużo? I przy porodach tak właśnie miałam (no, z drobnym
      wyjątkiem) i uważam to za obowiązkową normalnść, która należy się
      każdej z nas. Szkoda tylko, że trzeba o to głośno wołać. No ale może
      sytuacja się kiedyś zmieni."


      • sofi75 z doswiadczen zagranicznych przeszcepilabym dwa 28.07.08, 16:39

        Tytulem wstepu dodam, ze nie rodzilam jeszcze za granica. Rodzilam
        raz w Polsce (w 2001), za granica przeszlam 2 poronienia (2007).

        Rozwiazanie pierwsze
        Lekarz prowadzacy jest odpowiedzialny za swoja pacjentke od poczatku
        do konca. Jesli dostaje skurczy porodowych, dzwonie najpierw do
        mojego lekarza i on mi mowi, gdzie sie udac i co robic. Jesli
        dochodzi do poronienia, to nie jezdze po izbach przyjec, dla ktorych
        jestem anonimowa pacjentka, tylko dzwonie do gina i on mowi, gdzie
        przyjechac. Przeszlam za granica 2 x przez poronienie i za kazdym
        razem to lekarz zalatwial miejsce w szpitalu, mowil, gdzie mam sie
        zglosic, a co najwazniejsze byl w tym miejscu przede mna. To
        rozwiazanie ma podstawowa zalete: nie dopuszcza do niemilego
        traktowania pacjentki przez nieznanego jeje lekarza - lekarz
        prowadzacy nie pozwoli na to, zebym byla niezadowolona z uslugi
        szpitalnej (jesli oczywiscie chce, abym nadal byla jego pacjentka).

        Rozwiazanie drugie
        Tutaj (Belgia) nie ma czegos takiego jak szkola rodzenia. Sa za to
        indywidualnej zajcia z kineziterapeutka (z reguly polozna). Okolo
        10 sesji. Na zajeciach tych uczy sie ciezarna roznych cwiczen:
        przede wszystkim lagodzacych bol porodowy, ale tez takich, ktore
        pozwalaja szybko wrocic do formy po porodzie. Cwiczenia moga byc
        dobrane do konretnej osoby i jej poziomu sprawnosci fizycznej: od
        prostych cwiczen oddechowych, po masaz i joge dla ciezarnych.

        _________________________________
        "do góry uszy, to i pupa ruszy"
        • karla134 Re: z doswiadczen zagranicznych przeszcepilabym d 07.06.09, 13:16
          niesamowite co tu powiedzieć szpitale i opieka medyczna za granicą jest nie
          porównywalna co do polskich i jeszcze do tego ten sam lekarz prowadzący na
          porodówce dużo łatwiej przejść ten poród który i tak jest nieprzyjemny zwłaszcza
          pierwszy raz, pozdrawiam wszystkie mamy
    • oldzinka Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 28.07.08, 20:50
      -respektowanie praw pacjenta. W szpitalu, w którym rodziłam wisiały
      wywieszone na korytarzu, ale gdy nie zgodziłam się na wywoływanie
      porodu o mało mnie nie zlinczowano.
      - oddanie prowadzenia ciąży i porodu fizjologicznego w ręce
      położnych, odpowiednio do tego przygotowanych. Lekarze niech się
      zajmą tym, na czym się znają - leczeniem patologii.
      - przyznanie kobiecie prawa/możliwości do świadomego urodzenia
      swojego dziecka. odejście od aktywnego prowadzenia porodu. danie
      kobiecie prawa do rodzenia tak jak chce, wyboru miejsca najlepszego
      do urodzenia dziecka.
      - i to co mnie osobiście boli - to zrozumienie, że coraz więcej
      kobiet bardzo dużo wie o mechanizmie porodu, dużo czyta o
      najnowszych badaniach nt. różnych procedur stosowanych w szpitalach.
      itp., potrafi słuchać swojego instynku. Gdyby kobietom tym nie
      przeszkadzano miałyby szansę na naprawdę piękne przeżycie porodu. A
      tymczasem traktowane są jak pojemniki na płód, który trzeba szybko i
      sprawnie wydobyć.
      - zmieniłabym też sposób traktowania noworodków. Nie jak przedmiot,
      który trzeba sprawnie obrobić, tylko jak największy cud natury.
      Marzą mi się powszechne narodziny bez przemocy ;) Bez świateł,
      pośpiechu, hałasu, zakrapiania oczu, odśluzowania i separacji od
      matki.
      - i kazałabym wszystkim lekarzom i położnym w całej Polsce
      obowiązkowo przyswoić sobie całą wiedzę ze stony fundacji Rodzić Po
      Ludzku.
    • kaakaa Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 28.07.08, 22:20
      Pewnie jest tego jeszcze więcej ale to, co przychodzi mi do głowy to następujące
      kwestie, które należałoby zmienić w polskim położnictwie:
      1. Relacje personelu medycznego z podopieczną (nie lubię określenia „pacjentka”,
      bo sugeruje osobę chorą):
      a. Podejście partnerskie – kobieta jest ekspertem od własnego organizmu, ona zna
      siebie najlepiej i nie widzę powodu, by planując opiekę nad ciężarną czy rodzącą
      ignorować jej wiedzę na temat własnego organizmu – w idealnych warunkach medyk
      (np. położna) i kobieta powinni współpracować w celu uzyskania maksymalnie
      korzystnych rozwiązań dla danej kobiety.
      b. Szacunek dla podopiecznej – choćby tak banalne sprawy, jak przedstawienie się
      osobie przyjmowanej do szpitala, czy osobie, którą mamy się opiekować na sali
      porodowej, czy oddziale poporodowym; pukanie gdy się wchodzi do sal na których
      przebywają podopieczne (to w końcu ich tymczasowy „dom”); zapewnienie intymności
      (nie tylko w wersji minimum typu: kusy parawanik); poszanowanie dla poglądów,
      czy religii.
      c. Uznanie prawa rodziców do decydowania o swoim dziecku – od spraw banalnych,
      np. czy używać płynu do kąpieli, poprzez istotniejsze jak czas trwania
      pierwszego kontaktu, pierwsze przystawienie, zabiegi nie konieczne ale rutynowo
      wykonywane w szpitalu, dokarmianie mieszanką, aż po tak zasadnicze jak kwestie
      wielokrotnych reanimacji, gdy stan dziecka nie rokuje poprawy.
      d. Traktowanie kobiety (także rodzącej), jak osoby w pełni władz umysłowych,
      zdolnej do podejmowania racjonalnych decyzji – informowanie o każdym planowanym
      zabiegu i umożliwienie dopytania oraz wyrażenia zgody bądź nie.
      2. Poziom i aktualność wiedzy medycznej naszego personelu:
      a. Sugeruję, by medycy byli zobowiązani do zapoznawania się z aktualną wiedzą
      medyczną , w szczególności tą dotyczącą ich dziedziny. Baza Cochrane’a to źródło
      godne polecenia :)
      b. Materiały WHO powinny być powszechnie znane a zalecenia stosowane w praktyce,
      a nie tylko wywieszane na oddziałach.
      c. Materiały Fundacji „Rodzić po ludzku” też są godne polecenia.
      d. Kompetencje interpersonalne - przydałoby się rzetelne przygotowanie
      psychologiczne personelu medycznego, który ma pracować z kobietami ciężarnymi,
      rodzącymi, w połogu. Personel często nie umie rozmawiać, pozwala sobie na
      komentarze raniące uczucia podopiecznych, podważające ich wiarę w swoją kompetencję
      3. Demedykalizacja porodu:
      a. Rezygnacja z wszelkich procedur medycznych stosowanych rutynowo: wywoływanie
      porodu „dzień po terminie”, nawodnienie dożylne, kroplówka naskurczowa „na
      rozkręcenie akcji porodowej”, nacięcia bez wskazań, „pomoc” przy rodzeniu
      łożyska itp..
      b. Rezygnacja z „aktywnego prowadzenia porodu” na rzecz porodu naturalnego.
      c. UWOLNIENIE KOBIETY W II OKRESIE PORODU - położenie na wznak na łóżku
      porodowym, to najgorsza możliwa pozycja do rodzenia; w każdym razie z
      perspektywy rodzącej kobiety i jej dziecka.
      d. Ograniczenie użycia KTG.
      e. Popularyzacja naturalnych metod radzenia sobie z bólem w miejsce nachalnej
      promocji znieczuleń przewodowych.
      f. Nie nadużywanie cięcia cesarskiego. Szczególnie w przypadkach gdy brak
      wskazań lub gdy wskazania są, według aktualnej wiedzy, bardzo wątpliwe np.
      poprzedni poród przez cc.
      4. Kwestie finansowania przez NFZ (i inne rozwiązania prawne wokół) opieki
      położniczej innej niż lekarska/szpitalna:
      a. Ciąża fizjologiczna powinna być prowadzona przez położną lub lekarza
      rodzinnego – nie widzę powodu, by NFZ refundował prowadzenie ciąży
      fizjologicznej przez lekarza specjalistę.
      b. Położna powinna mieć możliwość kierowania na badania w ramach NFZ i
      wystawiania recept na podstawowe leki, których podawanie nie wymaga konsultacji
      ze specjalistą.
      c. Poród powinien być objęty refundacją przez NFZ niezależnie od miejsca, które
      kobieta na niego wybierze – także porody domowe powinny być refundowane (pewnie
      są tańsze, więc byłoby to korzystne ekonomicznie).
      d. ośrodki o najwyższym poziomie referencyjności powinny być przeznaczone dla
      osób, których stan wymaga lub może wymagać opieki na tak wysokim poziomie. Pełna
      refundacja porodu w ośrodku o III stopniu referencyjności w przypadku
      naturalnego porodu wieńczącego w pełni fizjologiczną ciążę u zdrowej kobiety to
      chyba rozrzutność.
      5. Standardy opieki nad ciężarną i rodzącą – nie wiem, czy jakieś oficjalne
      istnieją ale jeśli istnieją, to nie wszystkim lekarzom są znane i nie wszyscy
      się do nich stosują. Ot, choćby kwestia badań USG w ciąży. Nie rozumiem po co,
      przy braku wskazań robić USG w 5 tygodniu. No, chyba, że kobieta za mało stresów
      ma i chce się trochę „podkręcić” oczekując „czy serduszko zaskoczy” (określenie
      użyte przez lekarza). Podobnie z innymi badaniami , jakie powinny być robione w
      okresie prekoncepcyjnym a także w ciąży. Kobiety nie wiedzą, jakie badania
      powinny zrobić, lekarze nie zawsze chcą dawać skierowania (np. na badania
      poziomu przeciwciał).
      6. Dostęp do dokumentacji medycznej – teoretycznie każdy ma prawo wglądu do
      własnej dokumentacji medycznej ale w praktyce… szkoda gadać.

      O, to tyle na gorąco... choć pewnie to nie wszystko.
      • tess_32 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 05.08.08, 11:42
        Zgadzam się w 100%. Najbardziej natomiast z następujacymi
        postulatami, ktorych brak realizacji dotknął mnie w szczególny
        sposób.

        kaakaa napisała

        > d. Traktowanie kobiety (także rodzącej), jak osoby w pełni władz
        umysłowych,
        > zdolnej do podejmowania racjonalnych decyzji – informowanie o
        każdym plan
        > owanym
        > zabiegu i umożliwienie dopytania oraz wyrażenia zgody bądź nie.
        Po ostatnich dwóch pobytach w szpitalu miałam wrazenie, ze niektórzy
        lekarze i polożne traktują kobiety jako pozbawione rozumu, którym
        nie trzeba niczego tłumaczyć- mam tu na myśli podanie przyczyn
        podania danych leków: kobieta chce wiedzieć, co za lek dostaje i
        jakie jest jego działanie; podanie powodu wykonania badań itp.

        > d. Kompetencje interpersonalne - przydałoby się rzetelne
        przygotowanie
        > psychologiczne personelu medycznego, który ma pracować z kobietami
        ciężarnymi,
        > rodzącymi, w połogu. Personel często nie umie rozmawiać, pozwala
        sobie na
        > komentarze raniące uczucia podopiecznych, podważające ich wiarę w
        swoją kompete
        > ncję

        To jest moja druga ciąża. Na karcie ciąży widnieje zapis C II, P II,
        czyli na mój rozum sugeruje on, że pierwszej ciąży nie poroniłam
        lecz urodziłam dziecko, doszłam do porodu. I tu sytuacja: 21t
        obecnej ciąży leżę podłączona do kroplówki, bo mam skurcze. Boje sie
        okropnie, a pani doktor na wizycie " Druga ciaża? Hmmm To pierwsze
        dziecko żyje czy nie?". Miałam ochotę coś jej zrobić. Zupełny brak
        taktu. Zwłaszcza, ze wszystko jest w karcie przyjęcia do szpitala.
        Na szczęście moja pierworodna córa ma sie dobrze...


        6. Dostęp do dokumentacji medycznej – teoretycznie każdy ma prawo
        wglądu
        > do
        > własnej dokumentacji medycznej ale w praktyce… szkoda gadać.

        Ta sama- choć ciężko przychodzi mi to napisać- pani doktor.
        Zrobiono mi serię badań. Od polożnej wiedziałam, ze wyniki już są i
        można isć do pokoju lekarskiego poprosić o ich interpretację.
        Wysłałam męża, który był upoważniony do odbierania informacji o moim
        i dziecka stanie zdrowia. No i kolejna przykra niespodzianka.
        Znudzona ginekolożka oglądając TV wyprosiła go z gabinetu mówiąc, ze
        ona nie jest od udzielania tego typu informacji.
        Dodam tylko, leżące na sali dziewczyny w okresie przedporodowym
        wręcz modliły się, by nie zacząć rodzić na dyżurze tejże pani.
        Opisane wydarzenia miały miejsce w Klinice na Ślasku.

        Mam nadzieję,że dzieki temu wątkowi uda się coś zmienić.



    • nunia01 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 29.07.08, 16:37
      Nie będę powtarzać wcześniejszych postulatów, od siebie dodam:
      - możliwość porodu ambulatoryjnego z wyjściem ze szpitala zaraz po, nie na
      zasadzie wychodzenia 'na własne żądanie' i niemiłych sytuacji w przypadku
      konieczności powrotu do szpitala,
      - możliwość 'zabezpieczenia' porodów domowych przez szpital - to znaczy w
      przypadku konieczności zmiany miejsca porodu z domu na szpital normalne
      traktowanie tej sytuacji i umożliwienie kontynuowania porodu w szpitalu przy
      udziale 'domowej' położnej
      - zaniechanie niepotrzebnych procedur medycznych oraz informowanie o
      planowanych działaniach wobec rodzącej oraz dziecka
      I przede wszystkim zmiana podejścia na podmiotowe oraz szacunek.
      • cota Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 30.07.08, 12:17
        Kultury i szacunku przede wszystkim..zanim cokolwiek powiedza lub
        zrobią niech sie zastanowią czy chciałyby, aby ich tak potraktowano.
        Szacunek - myto mnie po cc gołą jak święty turecki na sali 6-
        osobowej przy otwartych drzwiach, gdzie wszyscy sie przewijali i sie
        gapili..brak pomocy - na wszystko odburkiwanie - na środki
        przeciwbólowe,na pomoc w dojściu do łazienki. Nie wiem, może
        przydałaby się jakas weryfikacja, mozę niektóre osoby są zbyt
        wypalone, moze pomyliły sie z zawodem.
        - zzo - ktoś pisał o nachalnym promowaniu, dziwne , u mnie w mieście
        wojewódzkim nie ma w żadnym szpitalu możliwosci nawet za opłatą.
        Niech w każdym szpitalu będzie zzo (nawet za opłatą) - kto chce ten
        skorzysta.
        - roomin in - to ma być przywilej, a nie obowiązek. U nas - czy sie
        chce czy nie matka od razu dostaje dziecko, nie ważne w jakim jest
        sie stanie, oddanie dziecka = wyrodna matka.
        - środki przecibólowe po porodzie - u mnie nie podawali żadnych.
        - wyjście na żadanie wcześniej ze szpitala (jeśłi wszystko z mamą i
        dzieckiem ok) - po co leżeć tyle dni?
        Ale przede wszytskim kultura i szacunek - ale tego nie wiem jak da
        sie nauczyć..
        • justcam rodziłam w "najlepszym" szpitalu w PUCKU 30.07.08, 17:28
          Naprawde trudno wyobrazić sobie jak dalece połoznictwo w Polsce jest
          dziedziną w której naprawde jest wiele do zrobienia do wyedukowania.

          Należło by wprowadzić sporo zmian w systemie traktowania i
          obchodzenia się z kobieta rodzącą nadal wygrywaja schematy.

          Mimo mojej dezaprobaty na zmiane pozycji w momeńcie parcia zostałam
          zmuszona do odwrócenia się i urodzenia w pozycji pół siedzącej i
          oczywiscie nacięcie krocza po 3 skórczu partym gdy poród trwal 6h
          bez komplikacji.

          Brak wyjasnień i podania przyczyn dlaczego coś wykonują, robią z
          rodzącą- niesłuchanie rodzącej - na zasadzie my wiemy wszystko
          lepiej.

          Ordynator szpitala przeraźliwie gruboskórny- w czasie mojego porodu
          wprowadził na porodówke w czasie skórczy partych kobiete wciązy z
          mężem co chcieli zobaczyć jak wygląda ta sala, bez pytania i z
          głupim żartem czemu chcą już wychodzić niech sie rozejrzą!

          więc przedewszystkim szacunku do rodzącej trzeba by było uczyć i nie
          tylko... ale pewnie dużo by to juz zmieniło gdyby potrafili sie
          bardziej wsłuchać w potrzeby rodzącej, a nie wywyższać swoim
          doswiadczeniem.

    • niuta_s Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 30.07.08, 23:23
      1. traktowanie pacjenta jak Klienta, opłacam składki należy mi się rzetelna
      informacja, odpowiedź na każde nawet najbardziej głupie pytanie (choć mówią że
      nie ma głupich pytań, głupawe bywają odpowiedzi:)
      2. wykonywanie zabiegów tylko po uzyskaniu zgody rodzącej (przebicie pęcherza,
      próżnociąg, kleszcze, nacinanie)
      3. nie zasłaniania się dla wygody tłumaczeniem - to dla dobra dziecka,
      4. nie traktowanie karty praw pacjenta jako martwego przepisu
      5. nie okpiewanie, nie ośmieszanie pacjenta, nie drwienie
      6. na podstawie przykładu - spędziłam trochę czasu przed porodem w szpitalu,
      przez tydzień leczono mnie na zapalenie pęcherza - wie Pani że dzień w dzień
      dawano mi na to inne leki!? 6-tego dnia nie wytrzymałam (wydawało mi że pomylono
      mi leki z sąsiadką) po 3 dniach od awantury leki zaczęły działać (bo końcu
      dostawałam to samo)
      7. lekarz powinien wiedzieć że nie jest bogiem, i tłumacząc się dobrem dziecka
      nie powinien narażać życia matki,
      8. powinny być jasno określone procedury dotyczące wskazań do CC - kpiną dla
      mnie jest to że w jednym szpitalu robi się je w określonych przypadkach żeby nie
      narażać życia dziecka i matki, w innych lekarze powód wykpiewają i twierdzą że
      tu nie prywatna kliniki etc.... efekt poród i tak kończy się cc a zarówno matka
      i jak i dziecko sąw fatalnym stanie.
      9. zwiększenie odpowiedzialności lekarzy za podejmowane decyzje

      to przychodzi mi do głowy...
      • niuta_s Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 30.07.08, 23:27
        a... i najważniejsze nie faworyzowanie pań opłacających "fajerwerki" byłam
        świadkiem w szpitalu na solcu jak panie od "pana doktora" lądowały na odnowionej
        części, z ulicy na nie odnowionej.. .
        • akaef Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 01.08.08, 15:15
          Ja obserwuję wśród położnych porażający i niestety wszechstronny
          brak wiedzy na temat laktacji oraz na temat sposobów, w jaki można
          pomóc młodej matce w nauczeniu się karmienia piersią. Powszechnie
          spotykane teksty: "No to karm, mamo", "Z takimi piersiami to ty
          dziewczyno nie myśl o karmieniu", "Nie wszystkie matki mogą wykarmić
          swoje dzieci", "Jak możesz nie umieć nakarmić własnego
          dziecka", "Najwyżej podasz butlę", "Masz mało mleka", itd., itd. (to
          wszystko są cytaty z różnych postów, gdzie dziewczyny pisały o tym,
          jak nie otrzymywały po porodzie pomocy przy karmieniu piersią),
          powinny być karane potrąceniem z pensji i upomnieniem!

          Położne powinny być gruntownie szkolone i wiedzieć jak wygląda sam
          mechanizm laktacji, wiedzieć, że większość "mądrości", które się
          słyszy wśród ludu o karmieniu piersią, to wierutne bzdury i powinny
          być nauczone w jaki sposób pomóc matce w karmieniu piersią.

          Poród trwa krótko i odbyć się musi, i czy jest piękny, czy paskudny,
          miły, czy niemiły, ciężki, czy lekki - zapomina się go szybko w
          wirze nowych obowiązków. Natomiast karmienie piersią powinno trwać
          wiele miesięcy i dawać obu stronom (matce i dziecku) wiele radości.
          Ale bez fachowej pomocy położnych na samym początku, często staje
          się to nieosiągalne dla wielu mam. Dlatego ja bym zwróciła baczną
          uwagę właśnie na ten aspekt opieki położniczej.
    • natamaj1 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 01.08.08, 15:48
      zlikwidowalabym tzw. "boksy" na porodowkach. Bez sensu jest to ze jedna rodzaca slyszy krzyki drugiej. Ja gdy pojawilam sie na porodowce nie mialam prawie wcale akcji skurczowej i nie czulam bolu. Pojawilam sie tam w dobrym nastroju ale mina mi zrzedla jak uslyszlam krzyki z boksu obok. Momentalnie zaczelam sie bac porodu.

      bez sensu jest usytuowanie lozka tak ze kazy kto wchodzi do sali od razu widzi rodzaca kobiete (nierzadko z rozlozonymi wlasnie nogami bo trwa badanie) Moim zdaniem lozko powinno byc gdzies za parawanem.

      powinna byc mozliwosc przyciemnienia swiatla a nie jarzeniowki ktore swieca prosto w oczy. W koncu na porodowce spedza sie czasami kilkanascie godzin.

      lekarze, polozne i wszyscy inni swieci ktorzy przychodza podczas porodu powinni kobiete traktowac jak czlowieka, wypadaloby sie przedstawic i powiedzic po co sie przyszlo i jakie czynnosci sie bedzie wykonywac a nie wpasc na sale, kazac rozlozyc nogi, pogrzebac w srodku i wyjsc bez slowa.

      podczas porodu w obecnosci rodzacej zakazalabym uzywania slowa "plod". To jest DZIECKO, nasze wyczekana, noszone przez 9 miesiecy najdrozsze na swiecie dziecko a nie zaden plod.

      Ostatecznie urodzilam przez cc i problem nacinania krocza mnie nie dotyczyl ale nierozumiem jak mozna tak upokarzac kobiety i podczas obchodu w obecnosci ordynatora i calej jego swity a takze innych pacjentek na sali ogladac krocze. W zyciu tego nie zrozumiem. Moim zdaniem podczas obchodu takie praktyki powinny byc zakazane a krocze powinni ogladac proszac do gabinetu po obchodzie.

      Zakazalabym wyciskania dziecka z brzucha. Z tego co wiem jest to juz rzadko stosowane na calym swiecie. Wspominam to jako najgorszy koszmar.

      Nie powinno byc wizyt na salach, powinny byc specjalne pokoje i tam kobiety moglyby sie spotkac z odwiedzajacymi. Ewentualne wizyty tylko u tych ktore rodzily przez cc i jeszcze nie wstaly z lozka i tylko JEDNA osoba a nie cale rodziny. No chyba ze sale bylyby jednoosobowe, co zreszta jest standardem w wiekszosci cywilizowanego swiata.
      • natamaj1 jeszcze jedno - dla mnie najwazniejsze 01.08.08, 15:56
        kazda kobieta powinna miec prawo wyboru w jaki sposob chce urodzic wlasne dziecko. Jestem zwolenniczka cesarek na zyczenie. Tez w wiekszosci cywilizowanego swiata kobiety maja takie prawo. W polsce gdzieniegdzie juz tez - niestety tylko w prywatnych klinikach. Wkurza mnie to ze przekonuje sie nas o tym ze najlepszy jest porod sn a ci sami lekarze i polozne ktorzy nas o tym przekonuja pracuja w prywatnych klinikach i tam robia cesarki.
        W moim miescie nie ma prywatnej kliniki gdyby byla napewno zdecydowalabym sie na cesarke na zyczenie.
        Wiem ze sa plusy i minusy cesarki ale jako dorosla i odpowiedzialna osoba powinnam byc o nich poinformowana i powinnam sama moc dokonac wyboru.
      • justcam Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 04.08.08, 16:23
        nieoceniona i niedoceniana jest rola dobrej położnej w czasie porodu.

        więc szkoliłabym nowym programem położne myśle, że to w ich mocy
        można by najwięcej zmienić na polskich porodówkach.

        nowy świerzy program nauczania oparty na tradycjach porodów w
        krajach w których od lat rodzi sie po ludzku!
    • w_isienka Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 04.08.08, 21:05
      - ograniczenie stosowania KTG do niezbędnego minimum - poza oczywiście
      sytuacjami gdy tętno dziecka jest niestabilne etc.
      - spionizowane pozycje porodowe (nie tylko na łóżku porodowym (dla wygody (!!!)
      lekarza (!!!)), ale także np. krzesełka hiszpańskie, - może też zawieszone
      sznury by rodząc mozna sie było na nich zawiesić i przeć (???), porody w wodzie
      (by każda rodząca miała taką możliwość) + słuchanie rodzącej
      - stosowanie "przyspieszaczy" porodu tylko na życzenie rodzącej (np. leki na
      szybsze rozwieranie szyjki etc.),
      - bezwzględny zakaz dokarmiania dzieci butlami na dziale noworodkowym - poza
      przypadkami gdy matka nie chce/nie może karmić piersią - dokarmianie przez SNS,
      kieliszkiem lub łyżeczką -> dokarmianie butlą jest nagminne w szpitalach
      niestety :( a później dziecko nie chce ssać piersi :(
      • elly2 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 08.02.10, 19:39
        KTG pokazuje nie tylko częstotliwosć uderzeń serca dziecka co można
        z łatwością obliczyć osłuchując je słuchawką . Także rodzaj tzw
        oscylacji mówi nam w jakim stanie może być dziecko a tego słuchawką
        nie da się wysłuchać. Jest XXI wiek i trzeba korzystać z osiągnięć
        medycyny dla dobra człowieka a nie oceniać stan dziecka jedynie z
        doskoku na ucho. Super jest jak się nic nie dzieje a jak się dzieje
        to pretensje , że się nie wykorzystało wszystkich możliwości :)
    • pati291 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 12.08.08, 17:06
      Byłam o wszystkim informowana. Dbano o mój komfort, sprawdzano jak
      się czuję. Pomimo kilku porodów, które się odbywały prawie
      równocześnie, nie czułam się zaniedbana. Bardzo położne i lekarz
      prowadząca pomogły mi przy bólach partych, mówiąc między skurczami
      co mam robić np. jak nabierać powietrza, a w trakcie skurczu
      dokładnie co mam robić w danej chwili. Dzieki tak wspaniałemu
      personelowi 45min. parcia minęło błyskawicznie. Starali się jak
      mogli aby nie nacinać ale synek rodził się z twarzyczką do góry i
      miałam nacięcie ale małe. Wyjeżdżając z sali porodowej już myślałam
      o drugim porodzie.
      Na oddziale również trafiłam na wspaniały personel. Informowali o
      wszystkim, w nocy jak dziecko długo płakało położna przychodziła bez
      wzywania i pomagała przystawić pierś. Dzieki niej bez problemu
      karmię synka. Mamom, które nie miały pokarmu proponowano podanie
      glukozy i jeżeli mama się zgodziła podawano wyłącznie strzykawką.
      Zawsze informowano w jakim celu pobierana jest krew u mamy lub u
      dziecka, dlaczego muszą wziąść dziecko (szczepienia). Również
      indywidualnie informowano o wynikach w moim przypadku moich i
      dziecka, krew pobierano nam na sali i nie zabierano mi synka
      (sprawdzany był poziom cukru u synka). Dużo mogłabym jeszcze pisać o
      fachowości i życzliwości, o pomocy o każdej porze zarówno położnych
      jak i pediatry.
      Szpital państwowy i bardzo się cieszę, że taki jest w moim mieście z
      tak cudownym personelem.
    • marsupilami25 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 05.09.08, 17:00
      Nie rodzilam w Polsce, ale mam porownanie z relacji bliskich osob.
      Cos co mnie poprostu szokuje to brak mozliwosci ZZO, albo jesli jest taka opcja to oczywiscie platna. Przeciez "wypoczeta" pacjentka lepiej bedzie wspolpracowac z polozna w koncowej fazie porodu, wiec korzysc dla obu stron!
      Czy wszelkiego rodzaju uslugi podnoszace "komfort porodu" musza byc platne ???? Czy to musi byc naprawde, az taki LUKSUS ze wejdzie na sale partner? Reperowanie budzetu szpitala (lub kieszeni ordynatora) kosztem mlodych rodzicow, to poprostu skandal!
      Promocja karmienia piersia/butelka ?? Mamom piersiowym wmawia sie ze nie maja pokarmu, a przekonane do butelek zmusza do przystawiania dziecka. Terroryzm, jakby nie patrzec, a u mnie wolny wybor: karmisz - pokazuja jak, nie karmisz - dostajesz zastrzyk i wszyscy zadowoleni. Da sie! Problem doradztwa laktacyjnego/butelkowego lezy i kwiczy juz na etapie ksztalcenia personelu medycznego, wiec gdzie szukac fachowcow w tej materii, bo chyba nie w szpitalu?
      Pozostaje wierzyc w zmiany i na nie czekac. Pozdrawiam.
    • malakatia Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 14.09.08, 15:52
      kiedy 3 lata temu rodziłam córkę, akurat mi "wypadło" ze od godziny
      23:00 miałam najsilniejsze bóle krzyzowe, poprostu chodziłam po
      scianach i nie umiałam sobie z nimi poradzic, nie wiedziałam jak
      długo to jeszcze potrwa, co z rozwarciem bo nikt mnie nie badał i co
      z dzieckiem bo nikt mnie nie podłączył do KTG. a to dlatego ze w
      dyżurce była tylko jedna połozna, która sobie smacznie spała... Było
      mi okropnie głupio jak musiałam do niej isc, budzic ją szarpiąc za
      ramię i prosic aby sprawdziła na fotelu co sie dzieje. czułam się
      jak intruz, który przeszkodził jej spac, gdyż mine miała "nietęgą"
      wykonując badanie...

      około godziny 2 w nocy ta sama połozna zadecydowała zebym poszła
      spac do sali porodowej bo na zwykłej sali przeszkadzam pacjentkom
      jak tak ciągle chodze, to do toalety, to na korytarz... wzieła pod
      pache kołdre z mojego łózka i mnie tam wydelegowała, sama połozyła
      sie w pokoiku obok i kazała mi tylko patrzec na zegarek i odmierzac
      czas od kolejnych skórczy, a jak juz bedą co ileś tam to mam ją
      zawołac...

      lezałam wiec sobie sama na sali porodowej tak gdzies do 7 rano az w
      koncu przyszły połozne z rannej zmiany i sie mną zajeły.

      czułam sie pozostawiona sama sobie...:(
      • goniasok Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 17.09.08, 22:29
        W standardzire powinny byc sale jednoosobowe, ZZo, każda
        pielęgniaarka powinna być wyszkolona w nauce karmienia piersią,
        rutynowe nacinanie krocza powinno przejść do historii medycyny i co
        najważniejsze... każdy z personelu medycznego powinien tak traktować
        pacjentki jakby sam chciał być traktowany.
    • o_tuska Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 09.10.08, 10:24
      myśle że niezłym pomysłem byłoby przekazanie opieki położniczej
      położnym a lekarz tylko w ramach konsultacji
      taka położna mogła by odbierać równiez poród swojej pacjętki
      wydaje mi się ze rodziłybyśmy w większym konforcie psychicznym że
      jest z nami ktoś kogo znamy i kto nas zna

      dzieki temu byłybyśmy bardziej przygotowane do porodu bo lekarze są
      oczędni w edukowanie ciężarnych wiec do porodu przychodzimy zielone
      jak gąski
      dobrze że są szkoły rodzenia ;) jeśli trafimy na dobrą
      Pozdrawiam serdecznie
      • o_tuska edukacja dot. laktacyji 09.10.08, 10:29
        w szpitalach powiatowych nie ma położnych laktacyjnych - w moim nie
        było, edukacja w tym zakreie jest marna a tak wszyscy
        promująnaturalne karmienie
        a to nie takie proste jak w książkach piszą czasem trezba coś pokazać
        przydałyby się poradnie laktacyjne nie koniecznie płatne
    • dysann Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 12.10.08, 09:52
      Mam nadzieję że nie jest to norma, ale w moim dwukrotnym spotkaniu z oddziałem
      położniczym, spotkałam się z używaniem wobec pacjentek bezosobowej formy np.
      "niech się trzyma", "to sobie przełoży na drugą stronę" itp. Do zmiany
      bezdyskusyjnie.
      Drugą rzeczą są praktykantki, podczas mojego porodu stojące obok łóżka i
      komentujące między sobą, czasem naprawdę bez głowy, przy pacjentce "zobacz jakie
      łóżko, no i przywiążą Cię i już nie uciekniesz, możesz się drzeć i nic to nie
      da, hihihi". Myślę że powinny byc lepiej nadzorowane
    • aczka Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 28.11.08, 11:13
      Najważniejsze - szacunek dla pacjentki (od dzień dobry i przedstawienia się,
      przez informowanie o tym co się dzieje i po co, po słuchanie pytań i próśb
      pacjentki)

      Zmiana nastawienia personelu medycznego(szczególnie lekarzy) wobec pacjentek - z
      "jestem bogiem, panem i władcą" na relacje partnerskie

      Douczanie się, tak, żeby rodząca nie musiała drżeć z przerażenia, kiedy słyszy
      od lekarza/położnej obiegowe opinie o zabiegach, o których wiadomo na całym
      świecie, że są nieprawdziwe i szkodliwe

      Rutynowe nacinanie krocza po prostu musi się skończyć (czyli powrót do
      dokształcania lekarzy i położnych)

      Personel medyczny nie powinien mieć prawa narzucać rodzącej zachowań, pozycji do
      porodu itp. (oczywiście za wyjątkiem sytuacji zagrażających życiu)

      Poszanowanie intymności jest niezmiernie ważne, w każdej sali powinien być
      parawanik na kółkach, albo badania czy oględziny winny odbywać się w gabinecie,
      kobieta powinna mieć możliwość okrycia nóg w trakcie badania

      Potrzeba przepływu informacji - tak, żeby lekarze po zmianie wiedzieli o
      pacjentce i przebiegu porodu chociaż podstawowe informacje, jak również, żeby
      nie było konieczności informowania każdej osoby, która przychodzi po porodzie,
      że np. na to jesteśmy uczuleni, nie możemy akurat teraz ćwiczyć z panią
      rehabilitantką bo doznaliśmy urazu kręgosłupa w trakcie porodu itp. wszak
      wszystkie te informacje winny być w dokumentacji medycznej i osoba przychodząca
      na "konsultacje czy oględziny" winna z tą dokumentacją się zapoznać

      Absolutnie zabronione powinno być poniżanie, wyśmiewanie, komentowanie porodu,
      poglądów lub postawy kobiety (np. nie chce pani nacięcia krocza - jest pani
      infantylna i głupia)

      Porodówka to powinno być miejsce, o którym nie powinnyśmy myśleć z przerażeniem,
      ale miejsce, gdzie spodziewany się na urodzenie zdrowego dziecka w bezpiecznej i
      sprzyjającej atmosferze, bo o to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

      Nie rozumiem sytuacji, w której lekarze po opuszczeniu swoich prywatnych
      gabinetów potrafią tak dalece obniżyć swoje standardy i traktować pacjentki
      gorzej, bo znajdują się w szpitalu państwowym albo w państwowej przychodni, jak
      również nie rozumiem położnych, które znajdują przyjemność w poniżaniu
      pacjentek! Chyba przydałaby się jakaś kontrola tych zachowań i potrzeba
      rygorystycznego ich karania.

      Pozdrawiam
      • aczka Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 28.11.08, 12:52
        Pisząc o intymności miałam na myśli sale, na których leżymy po porodzie i
        sytuacje typu obchód (dziś słyszmy na sali kilkuosobowej przy asyście kilku osób
        personelu polecenia typu: dzień dobry, proszę zdjąć majtki). Na salach
        porodowych powinny również znajdować się parawany, najlepiej na kółkach, tak,
        żeby w razie zmiany miejsca porodu, rodzącą móc osłonić, a żadna osoba
        niepowołana na taką salę nie powinna mieć prawa wstępu.
        Pozdrawiam
    • terka82 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 14.12.08, 21:00
      Swietny watek! Chyba przede wszystkim PODEJSCIE, Ciaza to nie
      choroba, porod to nie operacja a wiec porody moglyby sie odbywac
      rowniez w domach w ramach kasy chorych a nie rodzice musza placic
      ekstra poloznym, chociaz to i tak dobrze ze sa taki polozne chetnie
      przyjmuja porody w domach. Niestety w polskich szpitalach kobieta
      rodzaca jest traktowana jak na wpol swiadoma kaprysna pacjentka i
      wszyscy inni wiedza lepiej jak ma urodzic dziecko.Ona ma sie
      sluchac, nie zadawac bron Boze pytan i szybko rodzic...
    • czarny.flower Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 27.01.09, 15:21
      Wiele, przede wszystkim chcialabym:

      - mozliwości decyzji o przebiegu porodu w przypadku porodow
      fizjologicznych, bez zagrozen w tym: wyboru pozycji porodowych
      podczas CAŁEGO porodu a nie tylko w fazie I
      - mozliwosci porodu naturalnego w szpitalu zamiast prowadzonego
      - mozliwosci wyboru: porod w domu czy szpitalu bo niestety to
      pierwsze jest malo dostepne ze wzgledu na zbyt mala liczbe poloznych
      przyjmujacych porody domowe
      - bardziej kameralnych warunków podczas porodu w szpitalu:
      indywidualne sale porodowe z lazienka, dyskretne swiatlo,
      ograniczenie podczas porodu niepowiklanego, ilosci personelu
      medycznego do jednej osoby: położnej
      - ograniczenia formalnosci na izbie przyjec
      - zbednego nieprzetrzymywania pod KTG w pozycji lezacej
      - ograniczenia podawania oksytocyny bez zgody pacjentki w przypadku
      prawidlowej czynnosci skurczowej jedynie po to aby skrocic czas
      trwania porodu
      - UCZCIWEGO informowania pacjentki o wszelkich podejmowanych
      czynnosciach i badaniach, wyjasniania koniecznosci ich
      przeprowadzenia i ewentualnych skutkach zarowno pozytywnych jak i
      NEGATYWNYCH w tym dot. przeciagajacego sie KTG, przebijania pecherza
      plodowego, podawania oksytocyny, nacinania krocza i in.
      - NIETRAKTOWANIA wyedukowanej rodzacej jako wroga na oddziale
      polozniczym, NIE LEKCEWAŻENIA jej pytan
      - UCZCIWYCH informacji nt. praktyk stosowanych w danym szpitalu
      bez "owijania w bawełne", tuszowania brakow i przedstyawiania
      wszystkiego w rozowych barwach
      - NIETRAKTOWANIA z góry każdej ciązy i porodu jak przypadku
      patologicznego
      - PRAWDZIWYCH porodow rodzinnych z aktywnym uczestnictwem ojca
      dziecka a nie porodów z tolerowana obecnoscia ojca jako widza i
      gapia nazywanych porodami rodzinnymi

      i wiele wiecej..... A o swoich zmaganiach na drodze do dobrego
      porodu (jestem jeszcze przed porodem) piszę na blogu:
      www.porodwdomu.blogspot.com
    • ofertawgazecie Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 07.03.09, 23:28
      1. zapewnienie intymności. Sytuacja, gdy salowa z kubełkiem i
      szmatą zjawia się pomiędzy rozłozonymi nogami i pokeireszowanym
      nożyczkami kroczem jets niedopuszczalne. Czy nie można chociaz na
      ten moment zakryć rodzacej? Nie, bo się nikomu nie chce - po co?
      2. trakt porodowy - czyli kafelkowa hala z mini ściankami metr
      siedemdziesiąt, z półmetrowym miejscem z kazdej strony łóżka - jak
      dla mnie bardziej nadaje się na prosektorium, a nie miejsce na
      poród. Szczerze mowiąc, w takim miejscu jakikolwiek
      poród "aktywny" i tak nie może sie odbyć, bo nie ma miejsca.
      3. brak kompetentnych odpowiedzi na pytania, nie mowiąc juz o
      rzetelnym informowaniu o przebiegu porodu czy jego powiklaniach,
      straszenie kobiety mające na celu podporządkowanie się decyzjom
      personelu i uniemożliwiające podjecie pzrez nią świadomej decyzji.
      4. skandalicznej treści oswiadczenie, ktorego podpisanie jest wręcz
      wymuszane - z ktorego wynika, że kobieta godzi się na wszytskie
      możliwe zabiegi i iinterwencje medyczne i zostala poinfowana o
      wszytskich ich konsekwencjach. Bzdura wierutna - konia z rzędem
      temu, kto wskaże chociażby 1 rodzacą, ktorej powiedziano o
      wszytskcih za i pzreciw wszystkich możliwych zabiegów, które mogą
      być zastosowane.
      5. pomocy ze strony położnej - (chociaz może zacząć trzeba od
      zapewnienia odpowiedniej ich liczby) - polożna nie może tylko stać
      nad rodzącą - powinna wiedzieć co doradzić, by złagodzić ból i
      DORADZAĆ, POMAGAĆ, PODPOWIADAĆ.
      • kalina_19 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 16.03.09, 09:02
        ja uwarzam ze kazda polozna,po latach praktyki itp dla niej porod
        to nic specjalnego,widzi to kilka razy dziennie i dlaniej to
        norlane.Ale dla kobiet nie porod jest dlanas ogromnym przerzyciem
        jak i bol i stres powinni informiowac na bierzaco co podaja i
        dlaczego to jest dla nas wazne,ja trafilam na rewelacyja polozna
        trzymala mnie za reke i pomagala rodzic ,czulam sie jak by moja mama
        stala obok mnie , i fajnie by bylo jak by ktos sie spytal czy moga
        wejsc studencji bo mnie sie nie spytali ,potem pomoc przy
        niemowlaku,pokazac itp bo kazda z kobiet widziala jak sie przebiera
        i karmi piersia ale to 1 raz jest trudny a kto nie lepiej wie jak
        nie polozna ogulnie mam porownanie w polsce porob i w uk i
        zdecydowalnie bym wybrala ten drugi
        • malyduszek Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 29.08.09, 20:26
          Do całej listy poprzedniczek dodam 3 rzeczy:
          1. Czasami mimo szczerych chęci nie można karmić piersią. Trochę trwało zanim się z tym pogodziłam. I w szkole rodzenia i położna środowiskowa i gazety mówią i piszą o wspaniałościach karmienia piersią i o tym, że każdy może to robić. Otóż nie każdy. Mi zabronił lekarz. Tym większy miałam ból, że pokarm się pojawił i to w sporej ilości. Ale to że nie mogę karmić nie oznacza, że jestem gorszą matką - szkoda, że nikt na to nie przygotowuje.

          2. Lekarze powinni rozmawiać z pacjentką i wysłuchiwać jej. To ona wie najwięcej o swoim ciele - przez to, że lekarz nie uwierzył w reakcję mojego ciała po skaleczeniu (mam gronkowca od urodzenia), po nacięciu zrobił mi się stan zapalny w miejscu nacięcia - nie dostałam antybiotyków osłonowo, które mogłyby temu zapobiec.

          3. Szkoda, że w szpitalu w którym rodziłam położne system romming in potraktowały jak zwolnienie ze wszystkich obowiązków wobec dziecka i mnie. To jest moje pierwsze dziecko i wszystkiego (karmienia, przewijania, przebierania, kąpieli) musiałam się dopiero nauczyć. Szkoda, że nikt mi tego nie pokazał. Dobrze, że chociaż mogła przyjść mama - ona już ma jakieś doświadczenie :).

          PS. Podziękowania należą się położnej, która ze mną była przy porodzie, robiła wszystko, żeby mi pomóc. Szkoda, że nie miała za wiele do powiedzenia, gdy lekarze mieli odmienne zdanie.
    • ewakinio2009 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 13.09.09, 20:04
      Nie podoba mi się fakt, że tuż po porodzie trzeba wszystko zrobić
      przy dziecku samodzielnie. To jest bardzo trudne, a personel (i co
      ciekawe również koleżanki z sali poporodowej) oczekują, że wszystko
      powinno się natychmiast umieć! Spotkałam się z przykrymi
      komentarzami na ten temat, a przecież czy nie powinno być tak, że
      personel jednak służy pomocą? Szczególnie w tych pierwszych dniach.
      • unkaunka Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 08.10.09, 01:28
        ja co prawda rodziłam w anglii, ale i tutaj i w Polsce zaraz po porodzie zostaje
        się z dzieckiem na sali, ja rodziłam 17 godzin, był to poród ciężki, zakończył
        się próżnociągiem więc naprawdę potrzebowałam snu,a przez to, ze mój synek był
        obok nie mogłam zasnąć, bo cały czas patrzyłam czy wszystko jest w porządku, no
        i nacinanie krocza, dla mnie byłoby to lepsze niż popękanie, a popękałam i rana
        wcale tak pięknie się nie zagoiła, więc raczej nacinanie według mnie jest na
        plus.. pozdrawiam...
        • karolina_k_28 Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 08.10.09, 22:56
          Niestety choć wiem że nie da się nic zmienić to bardzo wiele należałoby
          zrobić.Lekarze prowadzący ciążę powinni mieć prawo decyzji o porodzie swojej
          pacjentki,ja niestety spotkałam się z innym zachowaniem kiedy trafiłam na
          porodówkę ze skierowaniem gdzie mój lekarz zalecał cc ordynator zbagatelizował
          opis i postanowił udowodnić że urodzę naturalnie.Urodziłam naturalnie,ale z
          pomocą vacum fajnie nie było w mojej głowie ciągle były myśli żebym tylko to
          przeżyła razem z moim dzidzusiem.No i tak jak większość myślę że fajniej
          czułabym się gdyby personel nie traktował mnie jak kawałek mięsa!Pozdrawiam!
    • m_laczynska Re: Co zmieniłabym w polskim położnictwie? 22.10.09, 12:56
      Moja historia była taka, że kiedy tylko dotarłam do szpitala, to
      prawdopodobnie z przerażenia, poród się zawiesił. Były skurcze - w
      szpitalu plaża. Zostałam podłączona do takiej ilości kroplówek, że
      nie wiedziałam o co chodzi. Byc moze wszystkie były
      konieczne...trudno wyczuć, bo mam wrażenie, że o części to już nie
      byłam informowana, to oksytocyna, to no-spa (?), chyba antybiotyk
      osłonowo. I pamiętam tylko jak naprawdę zaczęłam się zastanawiać i
      nawet zapytałam położną - jak to możliwe, że kobiety rodziły jakieś
      300 lat temu?
      Nie wiem, jak to mogłoby wyglądac inaczej, ale chciałabym mieć jakiś
      większy wpływ, że to rzeczywiści JA rodzę, a nie ta aparatura za
      mnie. No w końcu i tak skończyło się na cesarce, więc w rezultacie
      przyjechałam do szpitala i po serii zabiegów wyjęli ze mnie moje
      dziecko.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka