Dodaj do ulubionych

Życie na wsi A dziecko

14.03.21, 21:31
Hej kochani mam do Was kilka pytań, może ktoś doradzi. Gdybyście przeczytali wcześniejsze moje posty to dowiedzielibyscie się że mam bardzo trudne marudna i wymagające 2,5 letnie dziecko. Jesteśmy z mężem wypompowani jej charakterem, zachowaniem A z drugiej strony mam wyrzuty sumienia że w weekend nie jeżdżę z nią niewiadomo gdzie, nie zapewniam atrakcji. Nie wiem czy to ja, my jesteśmy leniwi czy gdyby ona była ciut inna to nam by się bardziej chciało. Na codzień chodzi do żłobka więc ma kontakt z dziećmi ale w weekend aby np pojechać z nią na kulki czy gdziekolwiek lub na plac zabaw gdzie są dzieci muszę jechać do miasta co wiąże się z całą wyprawą. Koleżanką wysyła mi filmiki jak to chodzi ze swoimi dzięki, ma dwójkę, do lasu na nawet 4 h. Jak ja wyjdę z małą na ogród wytrzyma max 20 minut A jak wyjdzie na rowerek to po pół godzinie chce wracać. Koleżanką uważa że to mi się nie chce, że mnie nie kręci wspólny czas z córeczką. Z jednej strony może coś w tym jest ale z drugiej strony myślę że gdyby obok było inne dziecko to było by zupełnie inaczej. Mam wrażenie że jej po prostu jest nudzi bez dzieci. Nawet jak pójdę z nią na plac zabaw, tutaj na wsi, to nie ma ani jednego dziecka No i chwilę się bawi ale za chwilę jest jej nudno. Czy macie takie sytuacje ? Jak sobie radzicie? Bardzo mnie to martwi, bo zastanawiam się co będzie dalej. Czy moje życie będzie w większości w samochodzie wożąc córeczkę z zajęć na zajęcia albo po prostu do koleżanki żeby się pobawiła. Na wieś nigdy mnie nie ciągnęło, jestem tu z miłości, myślałam że po czasie zobaczę więcej pozytywów ale niestety nawet mi doskwiera tu samotności bo nie ma tu osób w moim wieku. Nie mam daleko do miasta ale zawsze jest to podróż autem która też przez zachowanie małej jest męcząca, to w końcu nie to samo co wyjść przed blok na plac zabaw...
Obserwuj wątek
    • anna.zalewska1980 Re: Życie na wsi A dziecko 17.03.21, 13:52
      Moze tak być. Ja się przeniosłam na wieś z dwójką malutkich dzieci (urodzone + 2,5 roczne ) i to był koszmar. Nuda i nuda, dla nich i dla mnie, wszędzie daleko, żywego ducha, plac zabaw we wsi był - pusty... Wróciłam do miasta, jest trochę ciasno, wiadomo, ale dzieci zadowolone, żywe, spostrzegawcze, zupełnie inaczej. I ja też już się wyleczyłam ze wsi. Przeprowadzę się na stare lata, a i to nie wiem na pewno, bo zawsze mieszkałam w mieście, dużym mieście jakim jest Wrocław i raczej po prostu wieś to nie dla mnie - tylko na wakacje.
    • magdamajak Re: Życie na wsi A dziecko 18.03.21, 14:18
      A może taki po prostu masz egzemplarz? Nie łudź się, że 2.5 latek tak ochoczo bawi się z innymi dziećmi, to jeszcze nie ten wiek, to raz. Dwa, w mieście (dużym) też raczej trzeba się poruszać autem, ew. komuną i to też jest wyprawa. Oczywiście place zabaw są na każdym rogu, ale czy one są serio takie fantastyczne? Jeśli Twoja Mała szybko się nudzi, to wielce prawdopodobne, że na hustawce czy zjeżdżalni też posiedzi chwilę i zwieje. Jeśli nie angażujesz się w ten czas, to dlaczego jej miałoby się chcieć? Dzieciaki to czują, więc może wymyśl coś, co Tobie też jako tako sie spodoba? Wiem po sobie, że jak rzucam Młodemu puzzle to jemu się za bardzo nie chce, jak usiądę obok, ale z cichacza zerkam do tel., myśląc żem taka sprytna, to on to widzi i też się nie przykłada do zabawy, ale jak z ręką na sercu z nim układam, to on idzie jak burza i bardzo się cieszy. A jak mam dość tych samych puzzli po raz kolejny, to robimy coś, co i dla mnie ma sens (jest tyle rzeczy do roboty w domu i wokół niego). Mój ma 2 latka i też niebawem przenoszę sie na wieś i nie mogę się doczekać. Wokół jest kilka miasteczek, w każdym dom kultury, są lasy, a do wawy na jakieś zajęcia mam 30 minut, w zasadzie tyle, ile w tej chwili jadę ze swojej dzielnicy. Miasta są okropne, a teraz w tych chorych czasach, to już w ogóle wyglądają jak miasta zombi. Ja nie chcę, żeby mój dzieciak myślał, że tak wygląda świat.
      • jagoda16112018 Re: Życie na wsi A dziecko 19.03.21, 19:03
        Hej dziękuję za odpowiedź. Wiesz, może mój post brzmiał tak zniechecająco, jakbym była znudzona własnym dzieckiem. To nie tak. Ja z córeczką robię mnóstwo rzeczy ale, nie uzalajac się nad sobą, naprawdę jest ciężkim i absorbujacym dzieckiem i czasem zwyczajnie mi się nie chce. Trochę się nie zgadzam z tym co piszesz bo mam porownanie: widzę jak moja córka zachowuje się przy choćby jednym dziecku, jak się bawi, jak nagle nie potrzebuje nas, jak potrafi się pobrudzic i nie zwrócić na to uwagi bo na co Dzień jak wyjdę z nią na spacer i pobrudzi buciki to od razu chce do domu A ja się zastanawiam dlaczego ? Nigdy jej nie uczyłam że musi być czysta, chciałam żeby się tarzała po trawie, tymczasem ona wejdzie do piaskownicy by za chwilę piskliwym glosikiem powiedzieć ojej brudne buciki musimy wracać do domku...co do placów zabaw, to córka tam się nie nudzi, nie nudzi się też na salach zabaw itp. Ale u nas na wsi niestety na placu zabaw brak żywej duszy. Co do tego co piszesz o zaangażowaniu się w zabawę to masz racje. Kolejna sprawa miasta-wieś. Ja nie jestem z dużego miasta ale wystarczająco dużego żeby nie czuć się tam tak samotnie jak na wsi. Z drugiej ta moja wies to już prawie moje miasto ale wokół niej nie ma nic z tych rzeczy co opisujesz. Z jednej strony za chwilę jest tę moje miasto ale tutaj się też z Tobą nie zgodzę. Mieszkając w mieście byłam w pracy autem 5 minut, w przyslowiowych kapciach można iść do koleżanki na kawę. Codziennie do żłobka jadę w jedną stronę 30 minut co dla mnie jest masakra, a dla mojej małej chyba jeszcze gorsza gdyż ona czasem nie chce wychodzić ze żłobka wiedząc że znowu będzie uwieziona przez tak długi czas w aucie. Mnie to naprawdę OKROPNIE dołuje. Oczywiście dla kogoś kto mieszka w Warszawie czy w Krakowie to co to pół godziny dla mnie to katorga. Kolejna sprawa jest to że już martwię się na zapas myśląc co będzie dalej ? Chciałabym żeby moja córka chodziła na jakiekolwiek dodatkowe zajęcia czy np do koleżanki na 3 h. Więc co czeka mnie życie w aucie. Mnie nigdy nie ciągnęło na wieś.ja z dzieciństwa pamiętam że co niedzielę chodziłam z tatem na spacer, na wsi (chociaż to może zależeć od rodziny i od ludzi) nie ma nawyków spacerowania. Mój mąż mówi po co ma iść z małą na spacer na wioskę jak mamy potężny ogród. A jak jedziemy na spacer to znów cała wyprawa:manele, wozek, rzeczy które są potrzebne, wszystko po to żeby jechać 45 minut aby gdzieś pospacerowac 3 h. Przepraszam, że tak narzekam. Wyjechałem na wieś tylko i wyłącznie za miłością. Oczywiście wieś wsi nie równa. Mam rodzinę która mieszka 10 km od nas i tam jest cudownie. Siedzimy na tarasie A naprzeciw ogromny plac zabaw, boisko, sklep, i przede wszystkim ludzie, psy , krzyczace dzieci. ...
      • jagoda16112018 Re: Życie na wsi A dziecko 19.03.21, 19:15
        Jeszcze jedno. Jak wracam ze żłobka jest 16 30 moja córka chce oglądać bajki więc na trochę jej puszczam. Jak je wyłącze to jeszcze jest tyle czasu do wieczora i co tu robić. Chwilę się pobawimy ale tak to nudy. W mieście pojechałabym na chwilę na kulki, poszła do koleżanki które też ma dziecko. Nie musiałabym wracać po nocy martwiąc się że mała mi usnie w aucie. Oplacaloby mi się iść nawet na chwilę gdziekolwiek bo wiedzialabym że do domu mam rzut beretem. A czasu wtedy zupełnie inaczej mija i dziecku też się nie nudzi bo nie widzi ciągle tylko mamy i mamy.
        • magdamajak Re: Życie na wsi A dziecko 20.03.21, 10:48
          Jestem daleka od oceniania Cię jako matki. Zdecydowanie natomiast się od siebie różnimy i mamy inne spojrzenie na otaczający świat. Ja w mieszkaniu na wsi upatruję wiele nowych możliwości, miasto natomiast mnie wykańcza w każdy możliwy sposób.
          Piszesz, że córka chodzi do żłobka (co Ty robisz w tym czasie?), tym bardziej dziwi mnie to, że piszesz o nudzie, przecież w skali 5 dni masz może raptem 10-15h na zabawy z nią plus weekendy. No i jest jeszcze tata, który powinien się z Małą bawić po powrocie z pracy - dla niej to odmiana, dla Ciebie chwila wytchnienia. W internecie jest tak dużo pomysłów na zabawy, a wiosną i latem na wsi są dodatkowe możliwości.
          Dzieci w tym wieku to dziwne czyściochy i tyle wink mój Młody chce czasem wracać do domu, bo rowerek ma brudne koło i pół spaceru o tym biednym kole, no też mnie to wkurza, ale staram się zagadać, zmienić temat, zwrócić jego uwagę na ten piękny kamyczek, który tam leży, czy cokolwiek i jakoś idziemy dalej. Podam Ci też przykład z ostatnich zajęć dla dzieci: dzieciakom Pani rozwinęła papier na podłodze, na to kładła piankę do golenia, a obok farbę (BTW polecam zabawę w domu) - kilkoro odważnych wesoło brodziło w tym stopami, kilkoro tylko rękoma, a inne dzieci ledwo dotknęły i już do łazienki myć ręce. Była też dziewczynka, której mama na głowie stawała, by ta choć dotknęła tej mieszanki, sama się brudziła po łokcie, wykrzykiwała radośnie, jakie to cudowne, ale Mała miała to w nosie. Czekałam aż ta mama cała się w tym utapla, żeby tylko zachęcić do zabawy córkę. I niczego to nie zmieniło, Mała po prostu nie miała ochoty i tyle, a to tylko zwiększyło frustrację mamy, bez sensu.
          Brudne buciki w piaskownicy? To zdejmij buty, niech śmiga na boso. Albo to taka zabawa, kto ma brudniejsze coś tam, no są sposoby. Masz rodzinę 10km - to jest przecież 10 minut drogi, rowerem 30.
          Generalnie to o czym Ty mówisz, to mieszkanie w miasteczku, bowiem w dużym mieście jest tak jak mówię ja. By dostać się z dzielnicy do dzielnicy, nieraz potrzebujesz godzinę (!).
          Tak czy owak, wydaje mi się, że to Ty jesteś nieszczęśliwa i tyle. A skoro jesteś nieszczęśliwa, to trudno, żebyś dawała szczęście innym, była kreatywna i miała jakikolwiek zapał. Nie chcesz tam żyć i albo zmienisz nastawienie w głowie albo pogadaj z mężem i wracajcie do miasta.
          Mówię ponownie, że manele z takim małym dzieckiem to norma, niezależnie gdzie mieszkasz. Olej ten wózek, Mała ma już swoje lata, kup rowerek, hulajnogę.
          I jeszcze jedno, znam wiele dzieci chowanych na wsi i w mieście - zdecydowanie wolę te 'wiejskie' dzieciaki, są takie wesołe, ruchliwe, kreatywne, kochają przyrodę i świeże powietrze, zaś dzieci 'miastowe' są otumanione tabletami, galeriami handlowymi i milionem innych bodźców, które nie są im do szczęścia potrzebne, są jak takie mimozy. Oczywiście nie można uogólniać, to są tylko moje spostrzeżenia. W jakim województwie mieszkasz, jeśli mogę zapytać?
          • jagoda16112018 Re: Życie na wsi A dziecko 20.03.21, 11:53
            Chciałabym Cię poznać i udowodnić Ci że naprawdę się myślisz ❤ córka ma i hulajnoge i rowerek , to nie jest tak że ka narzekam bez powodu. Dzisiaj przy minus 3 byłam z nią 1,5 h na dworze i było w miarę znosnie, ja naprawdę się staram i uwierz mi że w porównaniu do innych , którzy jakoś mniej przejmują się dziećmi i te dzieci o dziwo są mniej kłopotliwe, jestem kreatywna. Ale córka wymyśla, dlatego muszę mieć wozek w razie w Bo zdarzało się że wracałam z nią po ciemku bo ona nie chciała wsiąść na rowerek. Jestem z Opola więc nie z miasteczka ale też nie z ogromnego miasta, dla mnie w sam raz. Jak córka jest w żłobku ja jestem w pracy i masz racje, mówię z zupełnie jak moja mama- jestem z nią od godziny 16 I w weekendy A jestem wykończona . Mój mąż jest ode mnie 18 lat starszy , ma pracę fizyczną dość ciężka ale to nawet nie o to chodzi. My jesteśmy psychicznie nią wypompowani. Mój mąż ma dwóch synów z poprzedniego małżeństwa i pierwszy raz widzi niektóre zachowania. Od urodzenia mieliśmy z nią ciężko. No 10 km nie mam do miasta, tak około 17, ale to też nawet nie w tym rzecz- wiem że przejażdżka z nią na rowerze bylaby dramatem A z drugiej strony masz racje to ja jestem nieszczęśliwa tzn ogólnie jestem bardzo szczęśliwa ale wieś mnie unieszczesliwa A tak właściwie ta nuda, to że nie mam tutaj rowiesniczek, że nie ma mam z dziećmi. Ona po prostu non stop marudzi-Nie umiem Ci tego bardziej dosadnie powiedzieć. Z drugiej strony, może jestem głupia, ale nie sądziłam że będę musiała non stop wymyślać kreatywne zajęcia dla dziecka. Moja mama nie była mną w ogóle zmęczona, i myślałam że z jednym dzieckiem sobie poradzę no bo kurczę nie wierzę że matki które mają piątkę dzieci non stop coś wymyślają. Uwierz mi że tutaj gdzie ja mieszkam, nie zobaczylabys żadnych pozytywów mieszkania tu: nie ma parku, jest pusty plac zabaw, zero ludzi, jeden pies gdzieś szczeka, naprawdę nie dziwię się że jej się nudzi. Dzisiaj znów miałam spiecie z mężem bo On uważa że to ja mam ograniczenia, że dla chcącego nic trudnego, biorę i jadę. On przyznaje że nie umie z nią tak usiąść na podłodze i się bawić, ale twierdzi że będzie z nią jeździł do lasu i robił podobne rzeczy, że do tej pory była mała. Masz dużo racji w tym co piszesz, ale z drugiej strony myślę że gdyby tu była to zmieniłaś byś zdanie bo co tutaj miałabyś dostrzec? Ja też lubiłam widok biegajacych dzieci po wiosce, całych brudnych ale to już nie te czasy, dzieci nie wychodzą na dwór A druga sprawa że tu nie ma dzieci. Ja mam akurat odwrotne zdanie od Ciebie -młodszy syn mojego męża moim zdaniem Właśnie przez to że mieszka tu jest nieśmiały, wycofany, bo rodzice mieli tyle zawsze roboty w domu ze nikt nie myślał o jakiś koloniach, zajęciach dodatkowych, zresztą tu w ogóle chyba się o tym nie myśli. W mieście właśnie przez to że jest ciasnej rodzice wysyłają dzieci na różne wyjazdy itp. Ja mieszkałam w bloki gdzie było 30 dzieci na dworze, fakt to były inne czasy, ale jak jedna koleżanka zapisała się na tańce to wszystkie od razu też szły. Co ten mój pasierb ma tu robic? Zostaje mu właśnie tylko komputer, rower, czasem chodzi na ryby. Myślę myślę i nie umiem wymyślić co tu jest fajnego, zarówno dla dorosłego, nastolatka czy małego dziecka.
            • jagoda16112018 Re: Życie na wsi A dziecko 20.03.21, 12:00
              Ps oczywiście w piaskownicy bez butów ale siedziala wczoraj A u nas zimno, dzisiaj spadł śnieg 🙃
              • magdamajak Re: Życie na wsi A dziecko 22.03.21, 12:09
                Wiem, że się starasz, po tym jak piszesz czuć, że chciałabyś jak najlepiej. Masz jednak moim zdaniem jakieś wyobrażenie dziecka (nie wiem po co i dlaczego), do którego Twoja córka nie pasuje i to Cię wykańcza. Znam to, mój Młody w wieku 4. miesięcy tak darł się w wózku, że nie było opcji iść na spacer. A gdzie nie spojrzałam bobaski słodko śpiące, mama książkę czyta zrelaksowana. A ja albo bujam mocno albo się ukrywam po krzakach, by w końcu uciec w popłochu do domu z dzieciakiem drącym się w niebogłosy. A przecież jest lato, jesteś bobasem, śpij, inne śpią, śpij! Byłam wykończona i musiałam coś z tym zrobić. Siedzenie w mieszkaniu nie wchodziło w rachubę, więc kupiłam nosidło. Tak, był nieco za młody, tak pot leciał mi po tyłku, kiedy był do mnie przyklejony przy +30C, ale chodziliśmy na długie spacery, siadaliśmy na trawie i wcinaliśmy to, co udało mi się upchnąć do kieszeni czy saszetki. Chcę przez to powiedzieć, że albo będziesz się zamęczać albo weźmiesz sprawy w swoje ręce i coś zmienisz: zaakceptujesz mieszkanie na wsi, wyprowadzisz się do miasta.
                Wracasz z pracy, trzeba coś ugotować, może posprzątać, może popracować w ogrodzie - czy robisz takie rzeczy? Jeśli tak, to czy córka Ci towarzyszy? Ja nie pracuję zawodowo i mieszkam w mieszkaniu, a czasem mam tyle rzeczy do ogarnięcia w dzień, że dnia nie wystarcza. A Młody mi pomaga na swój sposób, bo jeśli go nie biorę do tej roboty, to logiczne że też marudzi.
                To, że Twój mąż widzi pierwszy raz niektóre zachowania to nic nie znaczy, każde dziecko jest inne, nawet , tego samego domu, gdzie jest 6 dzieci, każde się różni. Przestańcie porównywać córkę do innych, ona jest jedyna w swoim rodzaju. I wybacz, ale nie trafia do mnie argument o zmęczeniu męża. Mój pracuje fizycznie na bazarku, 12- 14h dziennie, 6 dni w tygodniu i po pracy i w niedziele spędza czas z synem, uwielbia to, Młody też i ja też. Tak jest zdrowo dla wszystkich.
                Jak to co jest fajnego? Masz lasy, ogródek, rzekę jakaś, jezioro, zabytki, stare ruiny? Kup lornetkę, lupę, atlas owadów, ptaków. I bierz Małą i pasierba i ruszajcie ku przygodzie. To jest prawdziwe odkrywanie świata, a nie sala zabaw z kulkami.
                • jagoda16112018 Re: Życie na wsi A dziecko 22.03.21, 20:12
                  Pięknie wszystko napisałaś. Nie sposób się z niektórymi Twoimi słowami nie zgodzić ale ja jak to ja oczywiście napisze Ci na przekór smile tak, ja ciągle wszystko porownuje- tak ma, mało tego porównuje i zawsze dochodzę do wniosku że to mi trafiło się gorzej niż innym, nie wiem skąd to wynika, nie wiem dlaczego zamiast coś z tym zrobić wolę i uzalac się nad sobą, popisać na forum niż coś z tym zrobić. Ale to też tak nie do końca, po raz kolejny pisze - moja córeczka naprawdę jest hard corem ALE widzisz wczoraj był piękny dzień - mój mąż zaproponował że weźmie ją na salę zabaw i gdzieś tam jeszcze, wyjechali o 11 wrócili o 15, mnie w końcu przeszedł ból głowy, który towarzyszyl mi bardzo długo chyba od tego ciągłego nakrecania się jej zachowaniem, wrócili, mała padła na kanapie, trochę pospala ale obudzila się w fajnym humorze więc o 18 wzięłam ją i pojechałam do koleżanki na ploty , do miasta wink u koleżanki była aniolkkem, 2 h bawila się zabawkami-wiadomo nie oczekuje że ma tak być non stop ale dla mnie było to coś nowego. Wprawdzie zasnęła dopiero przed 23 ale dzień był udany i nawet mi to nie przeszkadzało bo ona generalnie regeneruje się bardzo szybko, stąd tak późny sen. Dzisiaj rano było już sto afer ale starałam się nie nakrecac, po odebraniu jej że żłobka, jechaliśmy 45 minut - myślałam że oszaleje! Ale córka była dość grzeczna no i jak weszliśmy do domu cały czas się bawila, raz zajeczala że chce bajkę ale za chwilę i tak się zaczęła bawić. Byłysmy na spacerze na rowerku też było dobrze, teraz bawi się w kąpieli. Oczywiście nie obylo się bez afer i ekscesow ale generalnie było na tyle dobrze że Ja mam chęć robić więcej niż zazwyczaj A nie tylko udawać że mam chęć.
                  Co do męża i obowiązków. Jestem w domu dopiero koło 17 A tak się jakoś złożyło, że mój mąż gotuje, robi zakupy. Gotowac uwielbia, wręcza mnie w wielu rzeczach bo widział jak ona daje mi popalić i mówił że mam się skupić tylko na córce A on reszta się zajmie. Też to chyba źle zabrzmiało z mojej strony, bo ma z bardzo mi pomaga, jak czytam nieraz jak mają inne kobiety które są postawione same sobie to ja naprawdę mam skarb ALE mój mąż ma 52 lata smile i czasem po prostu zasypia na stojąco, nie bronię go absolutnie ale on wiele w życiu przeszedł A na niego jej wrzask działa tak że ma rozwolnienienie, słabo mu i generalnie czuje się jak pół czlowiek-Nie wiem jak to opisać, jest wielkim facetem który potrafi zbudować dom ale nie radzi sobie z takimi sytuacjami. Jednakze spędza z nią czas, na tyle ile może, bo mamy kury, trzeba palić w kominku i takie tam. Córka pomaga mi w czynnościach które wykonuje na Co dzień, ale takich dni jak dziś jest mało. Coraz częściej mam wrażenie że jest to wina bajek, chociaż ogląda jedną po angielsku i nic więcej ale jak się wciągnie to potem jest straszna afera jak mam zgasić tv. Widzę że jest bardziej kreatywna jak nie ma bajek A ja nie puszczalam jej ich ze względu na jakąś moja wielka wygodę tylko sama jako dziecko czasem oglądałam tv i nie widziałam w tym nic złego.
                  Z tych rzeczy co wymienilas mam tu Tylko las, ale jak wracamy przed 17 to już nie mam jak się tam wybrać, latem i jak Byłam na macierzyńskim to pewnie że chodziłam. Jednakże Ty chyba sądzisz że to jest taka inna wieś z wieloma atrakcjami naokolo A to tak nie wygląda smile
                  Swoją drogą rozmawiałam wczoraj z koleżanką o tym wszystkim i ona ma podobne zdanie do Twojego. Mówi wprawdzie że moja wiocha nie jest jakaś super extra ale że wymyślam. Jej siostra ma dwie córki, i to jest jakiś mit że ciągle się gdzieś wychodzi A jak ma się już dom z ogrodem to w ogóle. Jej siostrzenice bawia się na ogrodzie i tam też przecież nie ma innych dzieci, jak jedna jest chora druga bawi się sama i tłumaczyła mi,że dziecka trzeba też tego nauczyć. Że to ode mnie muszą wychodzić różne rzeczy, ekscytacji na widok robaka czy radość na widok ładnego drzewa. Mówiła że ja wkurzaja sąsiedzi i unoszacy się śnić i dałabym wiele żeby iść na spacer i nikogo nie mijać tylko być samą ze swoimi myślami.
                  • magdamajak Re: Życie na wsi A dziecko 29.03.21, 20:40
                    QqZawsze, ale to zawsze będziesz miała gorzej w swoim wyobrażeniu. A to dlatego, że Ty porównujesz codzienność, której znasz każdy szczegół, do jednego szczegółu innych, których codzienności nie znasz. Może i córka koleżanki umie sama się pobawić, może jej syn je pięknie nożem i widelcem, ale może jej dzieci nie lubią myć zębów i trzeba co wieczór je siłą ciągać albo nie śpią w nocy. Nigdy nie wiesz, bo kto się lubi chwalić takimi rzeczami, rodzice traktują to jak swoje porażki, więc o tym nie mówią głośno. To tyle w kwestii porównywania. Wiesz dlaczego to był piękny dzień? Bo był różnorodny dla każdego z Was. Wiadomo, że codzień nie da się być super kreatywnym i aktywnym, ale jeśli takich dni będzie więcej, będzie Ci de facto łatwiej. Czy Ty słyszałaś o high need babies? Może masz taką córeczkę? Warto poczytać blogi czy fora, gdzie rodzice mają takie dzieciaki - oni będą najlepiej potrafili doradzić czy też po prostu wysłuchać, zrozumieć. Wyłącz ten telewizor. Pozwól ewentualnie na jakieś piosenki, ale też z rozsądkiem. Jeśli nie masz odwagi, powiedz, że telewizor się zepsuł i kropka. Jak będzie się awanturować, miej w zanadrzu kilka pomysłów, które odwrócą jej uwagę, z czasem odzwyczai się od tv.
                    Koleżanka ma rację, ja używam dużo słowa 'łaaaał' i 'ale ekstra!' - to są tak magiczne słowa, które z najmniejszej błahostki zrobią największe wydarzenie wink
                    Inspiracji możesz szukać w sieci, jest niezliczona liczba zabaw z dzieciakami. Musisz się jednak liczyć, że Twoja córka jest tak Mała, że nadal będziesz musiała jej towarzyszyć.
                    No to męża masz spoko, bardzo pomaga, a to że go coś tam przerasta, no trudno, wtedy Ty wkraczasz, on Cię wyręczy następnym razem w czymś innym, to bardzo fajny układ.
                    Musisz chyba przestać sobie wizualizować idealne życie z idelaną rodziną, bo nigdy tych myśli nie dogonisz. I serio się ciesz, że w tych chorych czasach masz swój azyl - nie mijasz dziesiątek zombi w maskach, Twoje dziecko nie dorasta w iluzji, że ludzie nie mają twarzy, a wszyscy są znerwicowani. Miasta są okropne i kto nie musi tu żyć, powinien być losowi wdzięczny.
        • memphis90 Re: Życie na wsi A dziecko 04.04.21, 06:53
          >W mieście pojechałabym na chwilę na kulki
          Nie, nie pojechałabyś... Dwulatek po 10h w żłobku chce odpocząć z mamą, a nie jeździć po kulkowniach do wieczora.

          > dziecku też się nie nudzi bo nie widzi ciągle tylko mamy i mamy.
          Dziecko w tygodniu nie widzi mamy przez 10h, widzi za to opiekunki i inne dzieci w żłobku, więc potrzebuje tych 3h sam na sam z rodzicami. Odpuść temu biednemu dziecku. Na rozrywki jest czas w weekendy, w tygodniu po 17 to można iść na spacer, do ogródka czy poukładac puzzle, potem kolacja, kąpiel i bajeczka. Ale nie oczekuj, że stęskniona dwulatka zajmie się sama sobą.
          • magdamajak Re: Życie na wsi A dziecko 08.05.21, 21:02
            Rety, nareszcie jakaś rozsądna babka!
    • stara-a-naiwna Re: Życie na wsi A dziecko 21.03.21, 17:17
      a co robi twoje dziecko jak mu się nic nie chce i sie nudzi?
      wracacie do domu i co?
      zabawiacie je, puszczacie bajki?

      bo ja rozumiem gdzieś zabrać dzicko i coś z nim zorbić ale dziecko to nie pępek swiata - wiec np. ty przygotowujesz sobie 2 grządki pod pomidory dziecko się kręci obok.
      ty grabisz trawę przez 15 minut a dziecko jest w poblizu ale nie ma 100% twojej uwagi ani nikt go wtedy nie zabawia.
      Ile dziecko ogląda Tv w domu?

      Małe dziecko nie ma bóg wie jakiej koncentracji uwagi, więc też nie ma co oczekiwać, że przez 1,5h będzie zacgwycone pobytemw piaskownicy. MOżesz się umówić, ze ten plac zabaw to jakas forma nagrody / atrakcji - np. jak grzecznie poczekasz jak skończę robić obiad (grzecznie bez TV, komórki i darcia się i jęków, że się nudzi) to pójdziemy na plac i Cię pochuśtam.
    • memphis90 Re: Życie na wsi A dziecko 04.04.21, 06:55
      Zapraszaj koleżanki w dziećmi do siebie... Przyjaciółka na wsi, z wielkim ogrodem i placem zabaw to skarb. Jak postawisz trampoline, to goście będą co tydzien - każdy chce przecież przywieźć swoje dziecko do koleżanki na 3-4h i mieć w tym czasie błogi spokój.
    • agajaca Re: Życie na wsi A dziecko 17.04.21, 14:35
      To normalne, ze sie nudzi ze "starymi ludzmi". Po godzinie ma juz dosyc, to normalne niestety. Ktos pisal o trampolinie, to swietny pomysl. Najlepiej pozapraszac kolezanki od malej, dzieci w tym wieku spedzaja chetniej czas z rowiesnikami. Czemu nie wybieracie sie na spacery z innymi rodzicami i ich dziecmi? Möge poradzic cos jeszcze. Zawsze rodzenswto dobrze takiemu dziecku zrobi. Moja corka byla 6 lat jedynaczka, ciagle sie nidzila,trzeba bylo zabawiac, towarzystwo zapraszac. Teraz Mamy 3 i dzieci czasem nawet za przyjaciolmi nie tesknia. Czasem nie jest latwo Ale bawia sie razem, nie nudza sie.
    • amiralka Re: Życie na wsi A dziecko 08.05.21, 20:39
      Ja Cię rozumiem, moje pierwsze dziecko było jak Twoje, zeby bylo zadowolone musielismy byc w parku, na ludnym placu zabaw, w sali zabaw... I nie cierpialo auta. Bylam bardzo szczesliwa, ze wszystko to mam piec minut od domu. Mieszkam w duzym miescie w Europie, wlasciwie w metropolii, ale zyje sie tu wlasciwie w swojej dzielnicy, ze swoimi przyjaciolmi, jak w wiosce. Zawsze mnie przerazaly te wsie gdzie w wielkich ogrodach stoją hustawki, moje spedzalo na takiej strukturze piec minut (u babci), potem poboczem ruchliwej drogi (czemh na wsi nie ma chodnikow) szlismy na plac zabaw, ale jak u Ciebie - byl pusty. Powrot do miasta byl zawsze jak wybawienie. Moje dziecko zawsze po zlobku i przedszkolu buszowalo po parkach i krzakach z kolegami, ma fajne dziecinstwo. Z drugim mam inaczej- ma inny temperament, nie lubi tak duzo stymulacji, dzieci w swoim wieku ignoruje, poza tym ma... bratawink Duzo czasu spedzamy na wsi (pandemia i praca zdalna) i juz nie wydaje mi sie to straszne. Z pierwszym bylam zawsze z kolezankami, przy drugim męczy mnie to, bo maly chce mojej uwagi na wylacznosc wiec i tak nigdy nie korzystam z towarzystwa. W weekendy, gdziekolwiek jestesmy to dzieci wywozimy do lasu w weekendy, najlepiej z przyjaciolmi. W kazdym razie współczuję Ci bardzo, bo rozumiem co przeżywasz. Równocześnie może i Tobie się to zmieni, moze przy drugim maluchuwink
      Też bym stawiała na zapraszanie gości w weekendy, jesli masz tak towarzyską córkę, a i Ty odżyjesz. Nie ma przy żlobku zadnego skwerku, zeby spontanicznie wyciągnąć tam inną mamę odbierającą malucha i się trochę zakumplować?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka