zolla78
12.08.11, 23:30
Ponieważ bardzo cenię sobie to forum i pomoc jaką mi udzieliło już nie raz, to zwracam się z jeszcze jednym problemem z prośbą o radę. Może któraś z was ma/miała/zna podobną sytuację i jakiś oryginalny pomysł jak z czymś takim walczyć.
Mój partner, ogólnie w porządku facet, ma w zasadzie dwie wady. Jest syfiarzem, bo bałaganiarz dla niego to zbyt delikatne określenie i non stop się obraża (strzela focha). On się nie kłóci, nie zdenerwuje, nie podniesie głosu itp. tylko się obraża. O pierdoły, kiedy nie ma racji i kiedy ma rację, ale ja już dawno przeprosiłam, albo kiedy tylko mamy po prostu różne zdania i to często na temat zupełnie neutralny, nie mający żadnego wpływu na nasze życie (np. eutanazję). Czasem na godzinę, czasem na wieczór, czasem na dwa dni. Stopień obrażenia się i jego czas nie jest w żaden sposób adekwatny do przyczyny. Za każdym razem uruchamia cały możliwy zestaw zachowań na czas kiedy jest obrażony, które są dość przykre i potrafią mocno zdezorganizować życie. Czyli tak samo, a nawet bardziej, obrażony był kiedy np. zwróciłam mu uwagę, że mógłby pomyśleć i nie kłaść ciężkiego odkurzacza na moje nowe buty, bo je zniszczy, jak w sytuacji kiedy niemiło zachowałam się wobec jego mamy (nieświadomie i się wyjaśniło, ale początkowo rzeczywiście mógł być wkurzony o to).
I nie wiem już co robić. Czasem uda mi się go jakoś udobruchać zanim na dobre się rozkręci. Czasem odpuszcza, jak drążę temat, o co mu znowu chodzi. Czasem to tylko pogarsza sprawę. Czasem go próbuję przeczekać. Próbowałam też obrażać się ja, albo wkurzać na takie zachowanie. Wtedy zdarza mu się wspaniałomyślnie odpuścić mi obrażenie się przeze mnie, bo nagle okazuje się, że to nie on się obraził, ale ja. Czasem ja, mając dość takiej atmosfery się trochę poprzymilam i też zdarza się, że działa.
Tylko kurczę, ile tak można. A to mu się pogłębia. O ile wcześniej byłam wstanie powiązać jego obrażenie się z jakimś zdarzeniem, wypowiedzią, to ostatnio nie mogę w ogóle wymyślić co ja znowu nie tak zrobiłam czy powiedziałam. Nie mam ochoty się płaszczyć i nadskakiwać facetowi, który tak się zachowuje. I nie wiem jak z nim już o tym rozmawiać. Za każdym razem jak próbuję, słyszę, że on się nie obraził, nie wie o co mi chodzi. Jak próbuję mu opisać np. różnicę w jego zachowaniu kiedy nie jest obrażony a kiedy jest, to uważa, że sobie wymyślam.
Może ktoś zna jakąś dobrą metodę na ten typ. Tylko proszę nie pisać, że widziałam co brałam, gdyż widziałam tylko, że jest syfiarz, o obrażaniu się pojęcia nie miałam, gdyż tak często i bez powodu wcześniej się nie obrażał. Mam wrażenie, że zaczął odkąd zamieszkaliśmy razem, a nasilało się wraz z ciążą i dzieckiem. Nie bardzo sobie wyobrażam wychowywanie dziecka w takiej atmosferze. A ojcem jest wspaniałym, zatem chciałabym to jakoś rozwiązać, ale brak już mi pomysłów na niego.