lily-evans01
21.03.13, 16:05
Dzieci mają niby osobne stoliki, ale złączone w rząd - 4 lub 5 razem.
Dziecko prawie najwyższe w klasie, siedzi w rzędzie przedostatnim, ma wyższy stolik.
Po ostatnich pomiarach wzrostu, siedzi z dziewczynką, która jej bez przerwy dokucza, krytykuje jej umiejętności, wyśmiewa, kopie plecak, nie chce wpuszczać do szatni itp. Są 2 takie agentki, które dają się we znaki klasie, a szczególnie tym słabszym psychicznie, w tym mojej córce.
Pani wie, jaka jest sytuacja, rozmawiała z nimi chyba już pierdylion razy, no i posadziła mi dziecko z jedną z tych żmijek akurat, i wtedy dopiero zaczęła się jazda. Na uwagi na ich temat pani stwierdza z uśmiechem, że to świetne dziewczyny, ale mają swoje za uszami i że porozmawia. Rozmawia tak co tydzień i jest coraz gorzej, a nie lepiej.
Córka chce ją poprosić, żeby mogła siedzieć gdzie indziej, ale jest kwestia wzrostu. Zresztą pani nabrała ostatnio dziwnej maniery zlewania wszystkiego, o co dzieci proszą, w ogóle nie angażuje się w klasę, w tej chwili mają łatkę najbardzoiej niegrzecznych i problemowych w szkole, jest pedagog na lekcjach itp. (I klasa).
Chciałabym, żeby dziecko nie siedziało z wredotą, bo cierpi ewidentnie - co chwilę słyszy, że coś źle zrobiła itp. Panna jest w dodatku taka, że zaczepia jakieś dziecko, uzyskuje czyjąś reakcję i leci skarżyć do pani, że ktoś tam jej wywalił język, opluł czy odepchnął, po czym pani każe przepraszać sprowokowanemu.