arista80
27.08.13, 17:02
Pytanie do mam mieszkających za granicą: jak często wasze dzieci widują sie z dziadkami tzn waszymi rodzicami, którzy zostali w Polsce?
Pytanie to zadaję w kontekście mojej sytuacji, bo może uda mi się dostać jakąś sensowną radę.
Mieszkam we Włoszech, tu wyszłam za mąż i tutaj urodziło się nam córka. Rodzice są w Polsce, oboje pracują. Przyjeżdzają do nas w odwiedziny zwykle dwa razy w roku (na wiosnę oraz w lecie). My, niestety z uwagi na naszą niestabilną sytuację zawodową (mąż stracił pracę, teraz ma zacząć nową i czeka na telefon kiedy ma się stawić, niestety to może potrwać bo firma jest nowa i na razie ma mało klientów, międzyczasie szuka też sam; z kolei ja pracuję na własny rachunek jako tłumacz i choć idzie ku lepszemu są dni, że nie zarabiam nic a są dni, że robię po kilka zleceń na raz, teraz jestem w trakcie nawiązywania kolejnych współpracy) w tej chwili nie możemy się za bardzo ruszyć z miejsca.
No i z tego powodu miałam małą sprzeczkę z mamą: poszło o to, że mama, dowiedziawszy się że córka idzie do przedszkola dopiero w połowie września, zaczęła namawiać nas na przyjazd do Polski. Powiedziałam jej, że nie za bardzo ze względu na sytuację w jakiej teraz jesteśmy (o której zresztą wiedzą od dawna bo regularnie rozmawiamy ze sobą przez skype i mówimy mniej więcej o wszystkim, oni też byli u nas więc są na bieżąco). Mama nie dała się przekonać i zaczęło się: przyleć bez męża tylko z dzieckiem, powiedziałam że nie bo przecież sama teraz pracuję i muszę być dostępna. Ona dalej zaczęła drążyć że jak pare razy nie zrealizuję jakiegoś zlecenia to nic się nie stanie (dla mnie stanie się bo to nie tylko strata pieniędzy ale i klienta czyli potencjalnych kolejnych zleceń), że dziecko może być cały dzień z dziadkiem (teoretycznie tak, praktycznie wiem że nie do zrealizowania bo po jakimś czasie chce zawsze by była przy niej mama albo tato, poza tym co to za przyjemność dla dziecka gdy przylatuje z matką która oddelegowuje innym osobom a sama siedzi cały dzień przed kompem, nie mówiąć o tym iż widując rzadziej moich rodziców córka nie jest do nich przyzwyczajona i potrzebuje czasu by się do nich przekonać). Skończyło się na oskarżeniach że ja wymyślam i robię wszystko by nie przyjechać do Polski. Powiem szczerze, że zabolało mnie to bo wcale tak nie jest. Po prostu wiem że w tym momencie przyjazd byłby męką gdyż będąc z dzieckiem myślałabym o pracy, jeżeli zdecydowałabym się siedzieć tam jedynie z kompem i pracować to córka non stop by przychodziła do mnie i "mama, mama", efekt byłby taki że ani córka by się nie wybawiła ani ja bym nie mogła porządnie zrobić zlecenia.
Potem się niby pogodziłyśmy, ale ja mam ciągle wrażenie, że mama ma do mnie żal.
Tak więc pytam się: jak jest u was? Czy też rodzą się u was podobne konflikty z rodzicami i jak je rozwiązujecie?