Dodaj do ulubionych

Granice wtrącania się szkoły.

20.02.15, 17:49
Jakie są granice wtrącania się w szkoły w drugie śniadanie ucznia? Są tu e-mamy zagraniczne, jak tam jest u Was? Któraś z Was wypowiadała się, że jest zakaz przynoszenia słodyczy. Jak jest egzekwowany ten zakaz? Konsekwencje dla rodzica lub ucznia?
Ja gdybym była dyrektorem szkoły zabroniłabym przynoszenia słodyczy, chipsów, napojów innych niż woda lub sok typu Cymes) i tym podobnego szajsu. Chcesz truć dziecko truj u siebie w domu.
Obserwuj wątek
    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 17:56
      pytanie na ile takie granice są w zgodzie z polskim prawem? Bo na dobrą sprawę jak można zabronić spożywania dozwolonych, ogólnie dostępnych produktów? Te wszystkie przedszkolne i szkolne "zakazy" są tylko umową rodziców i tak naprawdę nie widzę możliwości karania, za łamanie tej umowy
      • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:04
        Zdrowy rozsądek niestety nie zawsze ma poparcie w prawie. Z drugiej strony mundurki, ktoś chce żeby dziecko chodziło w zwykłych ubraniach i co? Jak można zabronić ubierać dziecko w zwykłe ciuchy? A jednak mundurki są w niektórych szkołach.
        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:13
          mundurki - kiedy zostały wprowadzone przez ministra Giertycha, miały swoje odbicie w prawie. Teraz z tego co mi wiadomo szkoły publiczne nie wymagają mundurków (ja przynajmniej nie znam takiej, choć nie wykluczam istnienia). Mundurki dzisiaj to raczej atrybut szkół społecznych, prywatnych, wyznaniowych, ewentualnie niektórych ponadgimnazjalnych - chodzenie do nich nie jest obowiązkowe, więc jeśli ktoś dokonał takiego wyboru musi zaakceptować szkolny regulamin, choćby był najbardziej absurdalny. W rejonowych publicznych podstawówkach i gimnazjach zabranianie spożywania powszechnie dostępnych pokarmów jest niezgodnie z prawem. Równie dobrze religijny dyrektor mógłby zabronić jedzenia kanapki z wędliną w piątek
          • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:15
            Ale zakazy (dotyczące przynoszenia konkretnego jedzenia) są w szkołach zagranicznych i jakoś funkcjonują.
            • dziennik-niecodziennik Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:20
              ale to tez przewaznie na zasadzie umowy społecznej. szkoła ma statut, zanim dziecko zapiszesz masz sie zapoznac - jak Ci nie odpowiadają jego ustalenia to zapisujesz do innej.
              • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:06
                A jak w innej nie pasuje mi jeszcze coś innego, a tam chyba też jest obowiązek szkolny?
        • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:16
          Szkoly maja swoje zasady, wewnetrzne i do nich sie srosujesz. W uk w wiekszosci szkol obowiazuja uniformy, lacznie z obuwiem, kurtkami i butami i wszyscy sie do tego stosuja. U corki w szkole jest tzw dining room i jedza lunch z nauczycielami. Wlasnych nie wolno przynosic. Szkola oferuje specjalne dania dla osob ze specjalnymi potrzebami np bezglutenowe itp. Jedzenie jest zdrowe i urozmaicone (dania z roznych stron swiata), ciemny ryz, ciemna maka itp.
          U syna w szkole podstawowej tez nie jest zle ale mozna miec wlasne jedzenie z tym ze lunch supervisilora zwracaja uwage co i ile dzieci jedza.
          Byla kiedys sytuacja w szkole ze dzwonione po rodzica bo dziecko nic nie jadlo, zapytane co miala na sniadanie powiedziala ze czekolade, jedenia odmowilo. Z matka przeprowadzono rozmowe (normalna) wyjasniono co dziecku podawac do jedzenia i aby mialo energie musi jesc normalne posilki a nie czekolade rano a potem nic.
          W szkole u syna nie pozwalaja wyrzucac resztek z wlasnego jedzenia wiec wiem ile mlody czego zje.
          • kandyzowana3x Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:51
            Najma w szkole twojej corki obiady sa darmowe? O ile wiem u nas trzeba placic. Co z rodzicami ktorzy placic za obiad nie chca?
            • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:06
              kandyzowana3x napisała:

              > Najma w szkole twojej corki obiady sa darmowe? O ile wiem u nas trzeba placic.
              > Co z rodzicami ktorzy placic za obiad nie chca?

              Corka chodzi do jednej z najlepszych szkol w Angli (tak chwale sie bo jestem z tego zadowolona smile) i aplikujac o ta konkretna szkole znalismy zasady panujace w szkole, bo bylo spotkanie z rodzicami na ktorym przedstawiono dokladnie regulamin i poinformowano rodzicow ze jesli nie beda wstanie na to przystac to maja dziecko przeniesc do Innej szkoly (na jedno miejsce bylo 7 osob). Obiady nie sa darmowe, koszt £11 tygodniowo ale to nie jest sumaktorej nie mozna zap lactic, prawda? Chodzi o to aby dzieci nauczyly sie jesc zdrowe oraz zroznicowane posilki, a takie naprawde sa, maja wlasna kuchnie i calkiem niezlego kucharza.
              Inne rzeczy to np wycieczki szkolne ktore sa obowiazkowe np w maju jada na tydzien do Hiszpani, koszt £450, w listopadzie byli 3 dni w Lake district koszt £150. Obowiazkowe sa tez kluby sportowe po lekcjach, oraz inne kluby zainteresowan. Jesli nauczyciel zdecyduje ze uczen nie nadaza to moze wyznaczyc dodatkowe zajecia ktore beda od 7.30 i to tez jest obowiazkowe bo szkola ma wysokie osiagniecia i nie pozwalaja sobie na niskie wyniki uczniow bo w zalozeniu wiekszosc ma trafic na universities a ci najslabsi na apprenticeship w najlepszych firmach.
              • kandyzowana3x Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:11
                Rozumiem ze to nie zwykla rejonowka tylko raczej grammar ?
                • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:17
                  kandyzowana3x napisała:

                  > Rozumiem ze to nie zwykla rejonowka tylko raczej grammar ?

                  Szkola jest panstwowa, ale nie zwykla rejonowka.
      • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:17
        na tej zasadzie to wszytko, czego wymaga nauczyciel może byc negowane przez rodziców, np. przynoszenie ołówków do pisania, wyłączanie telefonów, przynoszenie materiałów na plastykę i stroju na wf smile
        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:57
          generalnie rzeczy i czynności które wymieniłaś mają bezpośredni związek z realizacją obowiązku szkolnego, jedzenie batonów (o ile nie odbywa się na lekcji) z realizacją obowiązku nie ma nic wspólnego
          • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:10
            little_fish napisała:

            > jedzenie batonów (o ile nie odbywa się na lekcji) z
            > realizacją obowiązku nie ma nic wspólnego

            ależ edukacja zdrowotna w tym zdrowe odzywianie jak najbardziej jest w programie szkolnym smile Nauczyciel jak najbardziej ma prawo tego uczyć.
            • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:20
              ma prawu uczyć, a uczeń ma prawo nie przyswoić wiedzy i co wtedy? Ocena niedostateczna z przyrody? Tak robił nauczyciel z liceum mojej mamy - za brak czapki zimą dawał dwóję z biologii big_grin Może to jest jakiś sposób?
              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:27
                little_fish napisała:

                > ma prawu uczyć, a uczeń ma prawo nie przyswoić wiedzy i co wtedy? Ocena niedost
                > ateczna z przyrody?

                u nas poprostu jak pisałam wczesniej wszelkie batony i drożdżówki leżały sobie w placakach, nie było za to ocen ale było okazana dezaprobata pani nauczycielki i pochwała za zdrowa kanapke i wodę. dzieciom w młodszych klasach jeszcze na tym zależy.
    • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:15
      u nas nauczycielka I-III zapowiedziała rodzicom, że u niej na lekcjach nie ma jedzenia słodyczy i picia napojów gazowanych. Była konsekwentna, słodkie śniadania mogły byc zjadane po lekcjach. Mamy nawet te najbardziej broniace batona dostosowały się. Pani bardzo tez chwaliła wode do picia i wszelkie zdrowe dodatki typu warzywa i owoce. Dzieci same w domu nie pozwalały dawać do sniadaniówki słodyczy. Gdyby tak wszyscy nauczyciele podchodzili do tematu i w ogóle szkoły to by tylko na zdrowie dzieciom wyszło.
      • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:17
        A jak to wyglądało w praktyce? Dziecko na przerwie otwiera batona i wtedy... No właśnie co?
        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:21
          no właśnie - co wtedy?
          Albo co wtedy, gdy rodzic na takie zapowiedzi pani nauczycielki powie, że jego dziecko będzie przynosiło do szkoły batony i colę, bo on na to wyraża zgodę? Na lekcjach to w ogóle nie ma jedzenia z tego co wiem, ale co można zrobić dziecku jedzącemu na przerwie batonika? No i co uznamy za słodkie sniadania: drożdżówka? domowa bułeczka maślana? chleb z konfiturą? bułka ze słodkim twarożkiem?
          • liliawodna222 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:28
            little_fish napisała:

            > no właśnie - co wtedy?
            > Albo co wtedy, gdy rodzic na takie zapowiedzi pani nauczycielki powie, że jego
            > dziecko będzie przynosiło do szkoły batony i colę, bo on na to wyraża zgodę? Na
            > lekcjach to w ogóle nie ma jedzenia z tego co wiem, ale co można zrobić dzieck
            > u jedzącemu na przerwie batonika? No i co uznamy za słodkie sniadania: drożdżów
            > ka? domowa bułeczka maślana? chleb z konfiturą? bułka ze słodkim twarożkiem?

            A propos batonika czy innych słodyczy: sensowna nauczycielka powie najpierw dziecku, potem rodzicom indywidualnie, a następnie - w razie potrzeby i braku reakcji - poruszy ANONIMOWO kwestię na zebraniu rodziców mówiąc, że nie takie były ustalenia i ze przykro jej, iż nie wszyscy - mimo umowy - się do nich stosują. Na ogół działa.
            • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:31
              ja nie kwestionuję tego, że nauczyciel może się z rodzicami w jakiejś tam kwestii umówić. Ale umowa (nawet ustna) musi być obustronna - i jeśli rodzic powie że on się na to nie zgadza, że będzie dawał te batony, to co taki nauczyciel może mu zrobić?
              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:34
                little_fish napisała:

                >i jeśli rodzic powie ż
                > e on się na to nie zgadza, że będzie dawał te batony, to co taki nauczyciel moż
                > e mu zrobić?

                poprostu zabroni dziecku tych batonów jeść, może sobie zjeśc po lekcjach, jak musi.
                • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:42
                  ale właśnie o to pytam - i jest to pytanie całkiem serio - czy nauczyciel może zabronić jedzenia batonika na przerwie? Nie mówię tu o przestrzeganiu umowy między rodzicem a nauczycielem tylko o prawnym aspekcie tego?
                  • kota_marcowa Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:44
                    Nie może.
                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:55
                    little_fish napisała:

                    > ale właśnie o to pytam - i jest to pytanie całkiem serio - czy nauczyciel może
                    > zabronić jedzenia batonika na przerwie?

                    u nas było zabronione i już a dzieci nie pozostawały same na przerwie.
                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:59
                      nadal się nie rozumiemy - ja wiem, że nauczyciel teoretycznie może zabronić jedzenia batona, ale czy to jest w zgodzie z prawem?
                      • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:15
                        little_fish napisała:

                        > nadal się nie rozumiemy - ja wiem, że nauczyciel teoretycznie może zabronić jed
                        > zenia batona, ale czy to jest w zgodzie z prawem?

                        no to ja sie ciebie pytam, czy zgodne z prawem jest zabronienie dziecku na lekcji krzyczeć i gwizdać? Nie wszystko, czego wymagamy od innych jest zapisane w kodeksach.
                        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:23
                          no pisałam to juz wcześniej - zakłóca pracę innych i może skutkować obniżeniem zachowania na przykład. Poza tym nie dyskutujmy o łamaniu ogólnie przyjętych norm i zachowań kulturalnych. Czy jedzenie bułki z nutellą jest bardziej niekulturalne niż jedzenie bułki z makrelą wędzoną?
                          • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:27
                            Ale nie chodzi o kulturę, a o zdrowie, to raz.
                            A dwa, to pojawiały sie w tym watku pytania, czy szkola moze zakazać czegoś czego prawo nie zabrania i czy moze narzucać jakies zasady sprzeczne z wola rodzicow.
                          • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:29
                            little_fish napisała:

                            > Poza tym nie dyskutujmy o łamaniu ogólnie przyjętych no
                            > rm i zachowań kulturalnych.

                            nie chodzi o kulturę ale o łamanie wprowadzonych zasad i owszem.
              • liliawodna222 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:35
                little_fish napisała:

                > ja nie kwestionuję tego, że nauczyciel może się z rodzicami w jakiejś tam kwest
                > ii umówić. Ale umowa (nawet ustna) musi być obustronna - i jeśli rodzic powie ż
                > e on się na to nie zgadza, że będzie dawał te batony, to co taki nauczyciel moż
                > e mu zrobić?

                No oczywiście, że nic nie może mu zrobić, bo takie mamy porąbane prawo. Uczniom i rodzicom wolno wszystko, nauczycielom nic niestety. I dlatego między innymi stosunek społeczeństwa do nich jest jaki jest. Bo nauczyciel może rodzicom naskoczyć kolokwialnie mówiąc. Dziki kraj, zawsze to z przykrością powtarzam.
                • ludborka Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 05:57
                  rodzice nauczycielom też mogą naskoczyć, wiec równowaga w przyrodzie jest zachowana
          • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:29
            little_fish napisała:

            > Na
            > lekcjach to w ogóle nie ma jedzenia z tego co wiem, ale co można zrobić dzieck
            > u jedzącemu na przerwie batonika?

            u nas dzieci w klasach I-III nie wychodza same na przerwy

            >No i co uznamy za słodkie sniadania: drożdżów
            > ka? domowa bułeczka maślana? chleb z konfiturą? bułka ze słodkim twarożkiem?

            żadnych drożdżówek i kanapek z dżemem czy z nutellą. Rodzice sie stosowali i wiekszośc była zadowolona. Naprawde dziecko może przeżyć bez słodyczy pare godzin a niektóre to i cały dzień wytrzymują wink
            • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:34
              ale tu nie chodzi o to, czy dziecko bez słodyczy wytrzyma, tylko o to co zrobić z dzieckiem/rodzicem, które tym zasadom podporządkować się nie chce?
              u nas w drugim półroczu pierwszej klasy dzieciaki wychodziły na przerwę. A nawet jesli nie, to co nauczyciel wyrwie dzieciakowi tę bułkę z nutellą?
              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:53
                little_fish napisała:

                > ale tu nie chodzi o to, czy dziecko bez słodyczy wytrzyma, tylko o to co zrobić
                > z dzieckiem/rodzicem, które tym zasadom podporządkować się nie chce?

                ale dlaczego rodzice mieliby nie dostosowac sie do sensownych zasad? Nauczycielka zapowiedziała na poczatku, jakie ma wymagania co do posiłku dzieci w szkole, uzasadnilą to i rodzice sie zgodzili.
                > A nawe
                > t jesli nie, to co nauczyciel wyrwie dzieciakowi tę bułkę z nutellą?
                nie musi, dziecko nie wyjmowało kanapki z nutellą. u nas była naprawde celebracja, dzieci mówiły co mają w sniadaniówkach, czasami sie czestowały...
                • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:01
                  ale ty cały czas piszesz o sytuacji w której rodzice zaakceptowali regulamin. Sensowność zasad także jest dyskusyjna - to co jest sensowne dla ciebie, nie musi być sensowne dla drugiego rodzica
                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:18
                    little_fish napisała:

                    > ale ty cały czas piszesz o sytuacji w której rodzice zaakceptowali regulamin. S
                    > ensowność zasad także jest dyskusyjna - to co jest sensowne dla ciebie, nie mus
                    > i być sensowne dla drugiego rodzica.

                    No dobra, wiec nauczycielka wprowadzająca zasady zdrowego zywienia ryzykuje sprawę sądową, która wytocza rodzice z powodu zakazu jedzenia słodyczy smile
                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:41
                      no właśnie - tutaj może się pojawić pytanie o granicę wprowadzania tych zasad: czy wegetarianin może zabronić jedzenia szynki w szkole? Bo uważa że mięso jest niezdrowe? Albo czy można zabronić smarować chleb najtańszą margaryną i pasztetem z puszki - bo też są niezdrowe?
                      • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:47
                        little_fish napisała:

                        > no właśnie - tutaj może się pojawić pytanie o granicę wprowadzania tych zasad:
                        > czy wegetarianin może zabronić jedzenia szynki w szkole? Bo uważa że mięso jest
                        > niezdrowe? Albo czy można zabronić smarować chleb najtańszą margaryną i paszte
                        > tem z puszki - bo też są niezdrowe?

                        akurat zasady zdrowego zywienia nie sa sprawa subiektywną i mozna nawet zaprosić specjalistę z tej dziedziny, który zrobi rodzicom wykład co jest najzdrowsze na II sniadanie, co wskazane a co absolutnie nie powinno być dawane.
                        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:07
                          nie są subiektywne? to każ podyskutować na ten temat weganinowi i zwolennikowi diety Kwaśniewskiego big_grin
                          Wracam do najtańszej margaryny i pasztetu z puszki - każdy specjalista z zakresub żywienia powie ci że są niezdrowe, wysoko przetworzone itp. i że najlepiej jest dać grahamkę z prawdziwym masłem i pieczona piersią indyka - zabronisz spożywać niezdrowe pszenne, dmuchane kajzerki z margaryną i podłym pasztetem?
                          • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:17
                            little_fish napisała:

                            >zabronisz spoż
                            > ywać niezdrowe pszenne, dmuchane kajzerki z margaryną i podłym pasztetem?

                            chodzi o skład masła czy pasztetu w kanapce to wybacz ale nauczyciel nie mam zdolnosci prześwietlenia jaki jest skład wędliny w kanapce, może natomiast wyrzucic z jadłospisu to co jest z całą pewnoscią niezdrowe i przeszkadza w utrzymaniu skupienia na lekcji, czyli słodycze.
                            Mówmy o realnych sprawach.
                            • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:37
                              cały czas nie uzyskałam odpowiedzi na moje pytanie - i proszę nie odpowiadać mi innymi pytaniami - CZY ZAKAZ JEDZENIA SZEROKO ROZUMIANYCH SŁODYCZY JEST ZGODNY Z PRAWEM? Pytam o szkoły w Polsce dla jasności.
                              • liliawodna222 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:39
                                little_fish napisała:

                                > cały czas nie uzyskałam odpowiedzi na moje pytanie - i proszę nie odpowiadać mi
                                > innymi pytaniami - CZY ZAKAZ JEDZENIA SZEROKO ROZUMIANYCH SŁODYCZY JEST ZGODNY
                                > Z PRAWEM? Pytam o szkoły w Polsce dla jasności.

                                Już ci ktoś doradził - telefon do MEN. W czym problem? Może po prostu NIE WIEMY?
                                • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:26
                                  to wystarczy napisać - nie wiem, a nie pytać mnie czy zakaz rozmawiania na lekcjach jest zgodny z prawem?
                                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:37
                                    little_fish napisała:

                                    > to wystarczy napisać - nie wiem, a nie pytać mnie czy zakaz rozmawiania na lekc
                                    > jach jest zgodny z prawem?
                                    ale o to, tez możesz zapytac w MEN bo jest to pytanie tej samej natury smile
                                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:42
                                      jak dla mnie nie, ale nie będę się sprzeczać
                                  • baltycki Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 07:39
                                    > to wystarczy napisać - nie wiem,
                                    Nie znasz osob, ktorym ambicja nie pozwala odpowiedziec "nie wiem"?
                                    One musza wiedziec nawet, gdy nie wiedzasmile
                                    Beda wily sie jak piskorz, odpowiadaly pytaniem na pytanie, podawaly dziwne przyklady, znienialy sens lub odpowiadaly "obok" Twojego pytania.. ale nie odpowiedza "nie wiem".
                                    Przeciez to wstyd jest nie wiedziec, no jak, ja nie wiem? Ja? JA??
                                    I tak dziwne, ze nie okreslily Twojej dociekliwosci "upierdliwa jestes" big_grin
                                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:01
                                      No właśnie- ja nie wiem, więc pytam. Szkoda, że nie ma prawnika w dyskusji wink
                                      • liliawodna222 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:13
                                        little_fish napisała:

                                        > No właśnie- ja nie wiem, więc pytam. Szkoda, że nie ma prawnika w dyskusji wink

                                        Prawnika szukasz na forum e-matkowym? To każdy mógłby Ci napisać, że nim jest wink
                                        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:33
                                          Nie szukam, ale wiem że są matki-prawniczki. Kazdy mógłby też autorytarnie napisać że taki zakaz jest zgodny z prawem, a mimo prawie 200 postów nikt tego nie zrobił, więc może wcale nie jest to takie oczywiste?
                                          • baltycki Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:51
                                            zrobil big_grin
                                          • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 12:38
                                            Nie ma w żadnym państwie takiego prawa które by regulowało absolutnie każdy aspekt życia. Pozostaje zdrowy rozsądek, a z tego co widzę czasem ciężko o niego.
                                            • croyance Re: Granice wtrącania się szkoły. 25.02.15, 00:46
                                              Polnocna Korea?
                                          • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 18:57
                                            little_fish napisała:

                                            > Nie szukam, ale wiem że są matki-prawniczki. Kazdy mógłby też autorytarnie napi
                                            > sać że taki zakaz jest zgodny z prawem, a mimo prawie 200 postów nikt tego nie
                                            > zrobił, więc może wcale nie jest to takie oczywiste?

                                            jak dla mnie jest to oczywiste ale oczywiście ja prawnikiem nie jestem. Jeżeli szkoła ma prawo w ogóle wprowadzać regulamin czyli m.in zakazy to ma i już, zresztą nie tylko szkoła ma takie prawo.
                                      • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:20
                                        Ale w takich sytuacjach, ilu prawników, tyle opinii.
                                        Jesli cos nie jest napisane wprost, zawsze pozostaje możliwość interpretacji i rozstrzyga sad.
                                        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:36
                                          W takich sytuacjach, czyli w jakich? Ja przyznaję się otwarcie, ze nie jestem prawnikiem i smile nie wiem czy tu jest miejsce na interpretację, może dla prawnika ta kwestia akurat jest oczywista.
                              • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:47
                                Jesli ułoży go właściciel szkoly, czyli organ prowadzący, to pewnie zgodny.
                                Fakt, ze nauka jest obowiązkowa, nie znosi praw właściciela. Zreszta jesli dzieci pójdą z ta szkola na obowiązkowy basen, to tez beda musiały przestrzegać regulaminu, choc tez sa z przymusu.

                  • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:22
                    Wiec każdy przychodzi do szkoły z lista rzeczy, ktore mu wolno robić, wazne, zeby dotyczyły tylko jego i były zgodne z prawem, a lista podpisana przez rodzicow.
                    Np. mama koleżanki pozwoliłaby zastawiać jej połówkę stolika zabawkami, laptopem i zdjęciem chomika.
                    Inna pozwala słuchać na lekcji muzyki (w sluchawkach).
                    Inna pic ciepłe kakao, a kolejna czekac włos, a rata Wojtka chciałby, zeby dziecko mogło siedzieć pod stołem i to w pizamce.
                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:28
                      jeżeli dziecko ma zawalony stolik może się uczyć, czytać i pisać bez zakłóceń, czy jego bałagan rozprasza innych ?
                      Czy dziecko słuchajace muzyki jest w stanie słuchać jednocześnie nauczyciela?
                      Czy siedząc pod stołem Wojtek jest w stanie pisać w zeszycie, patrzeć na tablicę?
                      i teraz - czy dziecko,które je na przerwie batona zakłóca czyjąś naukę?, czy nie jest w stanie słuchać nauczyciela, robić notatki patrzeć na tablicę?....
                      • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:35
                        Rodzice odpowiedzą, ze oczywiście, w domu na stole tez ma bałagan, słucha muzyki, a lekcje odrabia w łóżku, bo tak mu najwygodniej.

                        Czy batonik w ręku innego dziecka nie bedzie kusić innych?
                        A i jeszcze jedno. Po ilu batonikach moze zainterweniowac szkola? Jesli dziecko przyzna sie nauczycielowi, ze jadą tylko batoniki i popija cola, to nadal tylko sprawa rodzicow?
                        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:47
                          nie pytamy o to co robi w domu tylko w szkole - jak słucha muzyki to nie słucha nauczyciela, nie ma takiej możliwości.
                          No własnie - po ilu batonikach może zainterweniować szkoła? A jeśli dziecko jada wyłącznie ekologiczną żywność z własnej hodowli a rodzice podpierają się badaniami amerykańskich naukowców dowodzącymi że jeden baton z orzechami i czekoladą dziennie pozytywnie wpływa na rozwój mózgu, ale tylko pod warunkiem,ze jest zjedzony do godziny 12 i dlatego oni będą Jasiowi dawać batonika?
                          Możemy mnożyć różne absurdy i dziwne pytania - a ja tylko w odpowiedzi na pytanie o granice wtrącania się szkoły w żywienie dziecka chciałam się dowiedzieć czy zgodnie z prawem (polskim) mozna zabronić jedzenia słodyczy na szkolnej przerwie?
                          • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:57
                            Nikt nie ma obowiązku słuchać nauczyciela.
                            Szkola to placówka masowa, zeby jakos sie to kręciło musi miec jednolite zasady dla wszystkich i dla ekoJasia i Kevina od coli i otyłej Jadwigi.
                            Jesli sobie wprowadzi punkt antyslodyczowy, to jego łamanie bedzie takim samym "przestępstwem" jak słuchanie na lekcji muzyki.
                            Jesli jakiegoś rodzica bardzo to bedzie bolało, moze sądownie upewnić sie, jak sie to ma fo Konstytucji, jak w przypadku kazdego niejasnego przepisu.
                            • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:16
                              wydawało mi się, że uważanie na lekcjach i słuchanie nauczyciela jest jednym z podstawowych obowiązków ucznia, ale mogę się mylić.
                              Właśnie o ten punkt antysłodyczowy pytam - czy wprowadzenie czegoś takiego jest zgodne z prawem?
                              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:19
                                little_fish napisała:

                                > wydawało mi się, że uważanie na lekcjach i słuchanie nauczyciela jest jednym z
                                > podstawowych obowiązków ucznia, ale mogę się mylić.


                                no to, niech słucha nauczyciela i wymusza na rodzicach zdrowe II sniadanie smile
                                • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:39
                                  A jezeli nauczyciel powie, że nie wolno mu weekend iść do kina, to też ma go posłuchać, Albo jeśli powie, że w piątki nie wolno jeść mięsa?
                                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 19:03
                                    little_fish napisała:

                                    > A jezeli nauczyciel powie, że nie wolno mu weekend iść do kina
                                    Chyba żartujesz, niby na jakiej zasadzie nauczyciel ma prawo zakazywać czegos poza szkołą, o tym to juz decyzduja rodzice.
                                    > Albo jeśli powie, że w piątki nie wolno jeść mięsa?
                                    z jakiego powodu? bo powód zakazu jedzenia słodyczy mozna łatwo uzasadnić i to całkiem sensownie i z troska o dobro dziecka.
                              • 7dosia Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:24
                                Little, przecież nikt Ci tutaj nie odpowie jednoznacznie bo nikt nie wiesmile. Prawo w Polsce jest straszliwie pogmatwane i niespójne. Różne instytucje, w tym szkoły, wymyślają sobie różne rzeczy. Jeśli jesteś naprawdę zainteresowana jak wygląda zakaz jedzenia słodyczy od strony prawnej, czy szkoła może zakazać itd., to napisz do MENsmile. Serio. Na pewno coś co odpiszą.
                                • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:41
                                  pytam o to dlatego, że wątku z telefonem pojawiło się twierdzenie, że szkoła nie może zabronić przynoszenia telefonów do szkoły, może jedynie ustalić zasady ich używania. Podobnie chyba byłoby ze słodyczami - może zabronić jeść na lekcji ale nie może zabronić jedzenia w ogóle.
                                  Pytam z podwójnej ciekawości jako rodzic i nauczyciel - zawsze mnie uczono, że regulaminy i statuty nie mogą być sprzeczne z obowiązującym prawem. Nie rozpatrywałam tego nigdy w kwestii słodyczy i dlatego pytam.
                                  Jakoś do tej pory nie zaprzątało to mojej głowy, bo z natury podporządkowuje się wszelkim regulaminom.
                                  • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:53
                                    To regulamin moze pozwolić na przynoszenie przez dzieci telefonów i używanie ich po godzinie 17.30.
                                    Baton tez mozna miec, ale zjeść po szkole. Nikt nie robi rewizji plecakow.
                                  • 7dosia Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:59
                                    Ja Cię doskonale rozumiem, bo sama mam podobne wątpliwości co do zakazu jedzenia słodyczy, co prawda mnie to akurat nie dotyczy, bo nie mam jeszcze dzieci w wieku szkolnym. Ale wątpliwości są uzasadnione. Generalnie wszystkie działania szkoły, jako instytucji publicznej, muszą mieć chyba jakąś podstawę prawną, tak sądzę. Dlatego poważnie pisałam o MEN, bo tam właśnie są "wąscy specjaliści" od aktów prawnych dot. systemu oświaty, którzy mogliby dać jednoznaczną odpowiedź.
                                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:29
                                      mnie niby dotyczy bo dziecko szkolne mam, ale w jego szkole zakazu słodyczy nie ma, on batonów do szkoły nie nosi, a regulaminowi korzystania z telefonów się podporządkowaliśmy.
                                      Szkoda, że nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie. Może się pokuszę o telefon do ministerstwa smile
                                      • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 08:29
                                        little_fish napisała:

                                        > Szkoda, że nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie. Może się pokuszę o telefon do m
                                        > inisterstwa smile

                                        to daj znać koniecznie smile
                                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 08:26
                                    little_fish napisała:

                                    > pytam o to dlatego, że wątku z telefonem pojawiło się twierdzenie, że szkoła ni
                                    > e może zabronić przynoszenia telefonów do szkoły, może jedynie ustalić zasady i
                                    > ch używania. Podobnie chyba byłoby ze słodyczami - może zabronić jeść na lekcji
                                    > ale nie może zabronić jedzenia w ogóle.

                                    alez przynosic mozna i trzymac w plecaku smile
                              • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:26
                                Ale obowiazek słuchania na lekcji nie wynika z przepisów, a z tego samego regulaminu, co zakaz przynoszenia batoników.
                                Jedyny prawny obowiazek to przychodzenie do szkoły i jako takie przeciskanie sie z klasy do klasy.
            • ichi51e Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:46
              Albo dziecko z cukrzyca ktore ma batonik...na wszelki wypadek. Jedno wtedy moze jesc?
              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:58
                ichi51e napisała:

                > Albo dziecko z cukrzyca ktore ma batonik...na wszelki wypadek. Jedno wtedy moze
                > jesc?

                a dokładnie, u córki jest jeden cukrzyk i ona jeden mógł jesć cos słodkiego a dzieci miały wytłumaczone dlaczego.
              • run_away83 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:03
                Rok temu w klasie mojego syna był chłopiec z cukrzycą. Jego awaryjny batonik leżał w sekretariacie. Zdaje się, że razem z glukometrem.

                I kolejna sprawa - tutaj nie ma pojadanie między lekcjami, jedzenie jest w lunchboxach, które leżą w klasie na półce i dzieci biorą je stamtąd dopiero kiedy idą do jadalni na lunch. W międzyczasie mogą pić wodę, do której mają nieograniczony dostęp.
              • majenkir Re: 22.02.15, 14:00
                ichi51e napisała:
                > Albo dziecko z cukrzyca ktore ma batonik...na wszelki wypadek. Jedno wtedy moze
                > jesc?


                Wlasnie tak smile
            • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:29
              Mam inny poglad na zycie nie dzieci i dla mnie drozdzowka na sniadanie jest ok.Nie wyobrazam sobie,by jakas nauczycielka Terrorystka zabrala mojemu dziecku sniadanie,bo nie odpowiada to jej wizji sniadan.
              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:34
                edelstein napisała:

                > Mam inny poglad na zycie nie dzieci i dla mnie drozdzowka na sniadanie jest ok.
                > Nie wyobrazam sobie,by jakas nauczycielka Terrorystka zabrala mojemu dziecku sn
                > iadanie,bo nie odpowiada to jej wizji sniadan.

                Twoje dziecko poprostu nie przyznałoby sie prawdopodobnie do tej drożdżówki.
                • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:48
                  i w efekcie chodziłoby głodne - co mu przyniesie więcej szkody?
                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:52
                    little_fish napisała:

                    > i w efekcie chodziłoby głodne - co mu przyniesie więcej szkody?

                    no i dlatego rodzice drożdżówek nie dawali smile
                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:10
                      no ale w koło macieju - a jak edel się uprze i będzie dawać drożdżówki? Ja o to właśnie pytam - nie o sytuacje gdzie rodzice zgadzają się z nauczycielem.
                      • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:20
                        O drożdżówki (nawet nie domowe, a wyciągnięte z folii poza szkola) nikt sie pewnie nie bedzie czepiać.
                        Natomiast jesli ktos bedzie przynosił batoniki i je zjadal przy innych (no znow zawsze moze oszukać system i zjeść w łazience), nauczyciel pewnie moze wysyłać prośby, moze uwzględnić to w ocenie zachowania z(jako łamanie regulaminu).
                        A jak dziecko bedzie grube, czy wszystko przybierze jakas patologiczna formę, to moze zawiadomić opiekę społeczna. Takie przypadki bywają i w Polsce.
                        • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:47
                          nikt się pewnie czepiać o drożdżówki nie będzie - ale pewności nie ma - wyżej ktoś się wypowiadał, że u nich w szkole drożdżówki, ciasto czy bułka z nutellą też są niedozwolone. Jak najbardziej rozumiem obniżenie zachowania za łamanie regulaminu. Ja cały czas pytam o to, czy umieszczenie takiego punktu w regulaminie szkoły jest zgodne z prawem? Uściślę, że chodzi mi o polską szkołę i polskie prawo
                          • jakw Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 14:03
                            little_fish napisała:

                            > Ja cały czas pytam o to, czy umieszczenie takiego punktu w regulamini
                            > e szkoły jest zgodne z prawem?
                            Podejrzewam, że nie jest. Zresztą ze względów praktycznych nie wyobrażam sobie takiego regulaminu. Bo jeśli zapisać zakaz spożywania słodyczy to należałoby te słodycze zdefiniować. A skoro należy zdefiniować to jak? Czy taka drożdżówka jest słodyczem czy nie? A jeśli weźmiemy pod uwagę zawartość cukru w definicji słodyczy to może się okazać, że jakieś owoce spełniają te "normy", z kolei normę spełnia jakieś mało słodkie ciasto. Co wtedy? Z kolei, jeśli w regulaminie zapiszemy, że nie można przynosić czipsów, lizaków i batoników to co w przypadku gdy ktoś przyniesie żelki? Nie można się doczepić bo żelków nie ma w regulaminie wink
                      • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:24
                        little_fish napisała:

                        > no ale w koło macieju - a jak edel się uprze i będzie dawać drożdżówki?

                        ale tak wbrew dziecku, które nie chce tych drożdżówek bo pani nie pozwala i krzywo patrzy, będzie mu je wciskać? w celu .... no właśnie w jakim celu?....
                        U nas tez rodzice na poczatku sie buntowali bo jak to tak ktoś śmie zagladac do sniadaniówki ich niuniusia...ale potem byli zadowoleni bo przecież zrozumieli że to ich dzieciom na zdrowie wychodzi.
                • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:12
                  Moje dziecko nie boi sie wlasnego cienia.Ma zaszczepione wdupiemanietongue_out
                  • liliawodna222 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:20
                    edelstein napisała:

                    > Moje dziecko nie boi sie wlasnego cienia.Ma zaszczepione wdupiemanietongue_out

                    Wierzymy ci na słowo. Możesz być tego pewna.
                    • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:43
                      Twoje zdanie jest wlasnie takim zdaniem gdzie czlowiek odruchowo wie,ze nalezy miec to gleboko gdzies.
                      • liliawodna222 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:45
                        edelstein napisała:

                        > Twoje zdanie jest wlasnie takim zdaniem gdzie czlowiek odruchowo wie,ze nalezy
                        > miec to gleboko gdzies.

                        I vice versa.
                        • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:23
                          Wymysl
                  • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:28
                    edelstein napisała:

                    > Ma zaszczepione wdupiemanietongue_out
                    nie watpię ale my rozmawiamy o normalnych dzieciach tongue_out
                    • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:42
                      Normalne dziecko jest asertywne i wie,ze sa przypadki gdzie trzeba miec wywalone i sie nie przejmowac.Nienormalne boi sie wlasnego cienia,a jak kazała mu skoczyc z Mostu to skoczy.
                      • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:46
                        edelstein napisała:

                        > Normalne dziecko jest asertywne.

                        akurat asertywnośc ani wdupiemanie to nie jest cecha czysto dziecieca wiec ja bym się przeszła z dzieciakiem do specjalisty na Twoim miejscu.
                        • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 17:46
                          Przejdz sie ze swoimi, bo cos jest nie tak skoro nie potrafia powiedziec nie i stop jesli ktos narusza ich granice . Zagladanie do cudzej sniadaniowki jest naruszeniem granic,a wstydzenie sie sniadania swiadczy o niskiej samoocenie.
                          • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 19:06
                            edelstein napisała:

                            > Zagladanie do cudzej sniadaniowki jest n
                            > aruszeniem granic,a wstydzenie sie sniadania swiadczy o niskiej samoocenie.

                            tia, i zagladanie do cudzego zeszytu wink a wstydzenie się brudnych skarpet tez świadczy o niskiej samoocenie.
                            • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 21:19
                              Sciaganie jest traktowane jako oszustwo.Widze roznice miedzy brudnymi skarpetami, a sniadaniem.
                              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 21:51
                                edelstein napisała:

                                > Sciaganie jest traktowane jako oszustwo.
                                a gdzie ja o ściaganiu pisałam?
                                >Widze roznice miedzy brudnymi skarpetam
                                a niby jaki? ten sam poziom głupoty. Dziecko może tak samo wstydzić sie brudnych skarpet jak niezdrowej buły z nutellą.
                    • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 12:40
                      >> Ma zaszczepione wdupiemanie

                      A gdzie tam pisałaś, że to dobrze wychowany empatyczny chłopczyk, którym inni (pod względem jego zachowania) się zachwycają.
                      • edelstein Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 17:54
                        Na szczescie dobre wychowanie nie wykresla ze slownik a slowa NIE
              • kota_marcowa Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:51
                > Mam inny poglad na zycie nie dzieci i dla mnie drozdzowka na sniadanie jest ok.
                > Nie wyobrazam sobie,by jakas nauczycielka Terrorystka zabrala mojemu dziecku sn
                > iadanie,bo nie odpowiada to jej wizji sniadan.

                Dokładnie. A choćby tak zachwalane tu muffinki, te z pieczarkami ok, ale z owocami już syf, zwłaszcza, że to buła i to buła.
                • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:10
                  Bo chyba w tych zakazach chodzi głownie o batony, zelki, cukierki itp.
                  Nie o to ile mama wpakowała kalorii do ciastka (przeciez domowe ciacho z serem i pieczarkami jednej mamy, moze być gorsze od słodkiej bułki innej).
                  Nikt tez nie bedzie prowadził analiz chemicznych czy woda w butelce jest smakowa czy nie.
                  Chodzi o to, zeby na kilka godzin dzieci powstrzymały sie od najbardziej typowej niezdrowej zywnosci.
                  Na obiad w domu mama moze juz sobie podać chipsy z nutella i spritem.
            • przeciwcialo Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 10:34
              W czym jest gorsza kanapka z dżemem od tej z szynką?
              • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 12:41
                Jak dżem niskosłodzony to w niczym.
              • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 19:10
                przeciwcialo napisała:

                > W czym jest gorsza kanapka z dżemem od tej z szynką?

                słodka jest, chyba że to dżem bez cukru....
                • pe.tronela Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 19:30
                  Cukier to jakas trucizna? Moglby mnie ktos uswiadomic, bo moze cos przeoczylam i niedlugo umre? Ile cukru jest w dzemie, ktorym posmarowana jest jedna, pojedyncza kanapka? Zakladajac, ze posmarowano ja lyzeczka dzemu, to ile? Pol lyzeczki? Wiekszosc ludzi sypie dwie lyzeczki do herbaty... Pol lyzeczki cukru a reszta to ze zdrowego owoca, tak? Zdrowsza jest kanapka z szynka zafoliowana z Lidla? Albo z serem zoltym z biedronki wyprodukowanym nie wiadomo z czego ale napewno nie z mleka? Czy kanapka jako taka w ogole jest zdrowa? Zmielone zboze? Moze zdrowszy bylby twarozek z lyzeczka dzemu? Ale wtedy znowu ten cukier, olaboga... To jak cyjanek. A kanapke z miodem mozna przniesc? Albo sok wycisniety z pomaranczy? Kto w ogole te "zdrowotnosci" ustala? Literature mozna znalezc na potwierdzenie i zaprzeczenie wszystkiego w tej dziedzinie. A trendy sa i tak co kilka lat nowe...
                  • przeciwcialo Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 10:45
                    Niektórym sie w głowach poprzewracało i faktycznie mają problem z cukrem.
                    Dżem zły ale kiepsak szynka juz ok.
                    • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 14:18
                      przeciwcialo napisała:

                      > Dżem zły ale kiepsak szynka juz ok.

                      a czy ktos nakazuje jedzenie kiepskiej szynki?
                      • przeciwcialo Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 14:30
                        Innej odpowiedzi na ematce sie nie spodziewałam.
                        • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 14:40
                          przeciwcialo napisała:

                          > Innej odpowiedzi na ematce sie nie spodziewałam.

                          taka odpowiedź jakie pytanie tongue_out
          • finalna Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:44
            Może skonfiskować (robiąc przy tym małolatowi obciach) i zwrócić po lekcjach.
            • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 21.02.15, 09:07
              Skonfiskuje mu drożdżówkę, która była jedynym śniadaniem dziecka? I ty jako rodzic nic byś z tym nie zrobiła?
        • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:23
          gazeta_mi_placi napisała:

          > A jak to wyglądało w praktyce? Dziecko na przerwie otwiera batona i wtedy... No
          > właśnie co?

          w klasach I-III dzieci były pod opieka nauczycuelki także na przerwach, tzn przerwy miały w innych godzinach niz dzwonki. Także batonów nie było i na przerwach, sniadania były jedzone razem przez wszystkie dzieci.
        • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:30
          gazeta_mi_placi napisała:

          > A jak to wyglądało w praktyce? Dziecko na przerwie otwiera batona i wtedy... No
          > właśnie co?
          >
          Wtedy nauczyciel czy osoba nadzorujaca dzieci mowi ze batonow nie jemy w szkole i proponuje dziecku np jablko. W szkole (mowimy o podstawowych) sa chyba dostepne owoce/warzywa dla dzieci, zwlaszcza mlodszych? Dziecko pakuje wiec tego batona i nauczcielka informuje rodzica zeby upewnil sie ze dziecko ma odpowiednia przekaske. Na lunch chyba tego batona nie je jako glowny posilek, ma w cos normalnego oprocz tego?
          • gazeta_mi_placi Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:36
            To bardzo rozsądne podejście, ale niektóre e-mamy będą bronić batona i coli w szkole niczym niepodległości bo ich dziecko "jest szczupłe i ma zdrowe zęby", ja uważam patrząc na to co się dzieje (zalew świństwa, paczkowane ciastka ..... dla niemowląt od 8 miesiąca życia, napoje napakowane konserwantami aż czuć na języku itp.) należałoby przynajmniej na terenie szkoły zakazać tego świństwa.
    • run_away83 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:23
      U nas jest zakaz przynoszenia słodyczy, śmieciowego żarcia i slodzonych napojów. Szkoła regularnie o tym przypomina w cotygodniowych biuletynach informacyjnych, które dzieci przynoszą do domu, na swojej stronie internetowej i w smsach wysyłanych do rodziców. Jeżeli jacyś rodzice nie zadają sobie trudu by zastosować się do tej zasady, dostają upomnienie pisemne,jeżeli to nie pomaga, są zapraszani na rozmowę z panią dyrektor. Jeżeli i to nie przynosi skutku, szkoła może nawet wyrzucić ucznia (tak samo jak za inne powtarzające się uporczywie wykroczenia przeciwko regulaminowi szkoły).

      Regulamin szkoły określa też parę innych spraw, np ubiór. Obowiązuje uniform, ma być czysty, niepognieciony i niezniszczony (te ubrania są bardzo tanie). Nie wolno nosić biżuterii za wyjątkien kolczyków na sztyfcie u dziewczynek i zegarków. Jeżeli dziewczynki noszą kolczyki, muszą umieć samodzielnie je zdjąć przed PE (WF) i pływaniem. Nie wolno przynosić do szkoły niepotrzebnych rzeczy (zabawek, gadżetów elektronicznych). Jeżeli rodzice chcą by dziecko nosiło telefon, to musi ten telefon przed lekcjami zostawić w sekretariacie i może go dostać z powrotem dopiero po zajęciach. Do momentu rozpoczęcia zajęć i po ich zakończeniu odpowiedzialność za dzieci ponoszą rodzice, co oznacza że dzieci muszą być przeprowadzane i odbierane ze szkoły (to jest podstawówka, najstarsze dzieci to dziesięciolatki i wiele z nich ma do szkoły dość daleko).

      Jest tez bardzo duży nacisk na punktualność, frekwencję i dyscyplinę i szkoła dysponuje narzędziami zmuszajacymi do współpracy rodziców dzieci, które sprawiają kłopoty.

      Innymi słowy - porządek jest. Mnie się podoba.
      • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:28
        "szkoła może nawet wyrzucić ucznia (tak samo jak za inne powtarzające się uporczywie wykroczenia przeciwko regulaminowi szkoły)" - nie sądzę,aby polska szkoła wyrzuciła ucznia za notoryczne jedzenie batonów big_grin
        ja rozumiem, że w szkołach są różne regulaminy, ale one nie mogą stać w sprzeczności z ogólnie obowiązującym prawem. A jedzenie słodyczy zakazane prawnie nie jest.
        • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:31
          little_fish napisała:

          > A jedzenie słodyczy zakazane prawnie nie
          > jest.

          jedzenie podczas lekcji tez nie jest zakazane prawnie ani śpiewanie wink
        • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 18:38
          little_fish napisała:

          > "szkoła może nawet wyrzucić ucznia (tak samo jak za inne powtarzające się uporc
          > zywie wykroczenia przeciwko regulaminowi szkoły)" - nie sądzę,aby polska szkoła
          > wyrzuciła ucznia za notoryczne jedzenie batonów big_grin
          > ja rozumiem, że w szkołach są różne regulaminy, ale one nie mogą stać w sprzecz
          > ności z ogólnie obowiązującym prawem. A jedzenie słodyczy zakazane prawnie nie
          > jest.

          ale w roznych miejscach sa wewnetrzne regulaminy ktore okreslaja zasady dozwolonych zachowan oraz sankcje za ich lamanie. Spozywanie alkoholu w wielu krajach w tym w pl tez nie jest zakazane prawem ale nikt go nie zpozywa podczas pracy takze podczas przerw. Plywalnie tez maja regulamin i nie plywa sie w butach albo dresach a przeciez noszenie ich nie jest zakazane i plywac sie da itd.

          • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:04
            ale mówisz o miejscach, w których jesteśmy dobrowolnie - pływalnia, czy zakład pracy, tak jak pisałam wtedy zgadzamy się na te regulaminy, albo nie korzystamy z danego miejsca - szkoła póki co dobrowolna nie jest, przynajmniej w przypadku małych dzieci
            • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:14
              Ale właśnie dlatego, ze dla wszystkich jest obowiązkowa musi narzucić jakies nienegocjowalne zasady, bo inaczej nie mogłaby funkcjonować.
              Przy tysiącu dzieci, byłoby 1000 wersji regulaminu.
              Wiezienie tez jest obowiązkowe i ma swój regulamin, wojsko tez było i regulamin obowiązywałwink
              • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 10:04
                jak się ma jedzenie bułki z nutellą do funkcjonowania szkoły? Rozumiem wszelkie punkty regulaminu które mają wpływ na szeroko rozumiany proces dydaktyczny, czyli zakaz spóźniania sie, odpowiedni strój, nakaz posiadania przyborów itp. Czy jedzenie podczas przerwy bułki z nutellą zakłóca funkcjonowanie szkoły, w przeciwieństwie do jedzenia grahamki z kozim serem?
                • mama303 Re: Granice wtrącania się szkoły. 22.02.15, 14:13
                  little_fish napisała:

                  > jak się ma jedzenie bułki z nutellą do funkcjonowania szkoły?

                  alez to nie chodzi o funkcjonowanie szkoły w sensie porządkowym tylko o zasady wychowania wprowadzone w tej szkole czyli np. zasady edukacji zdrowotnej, które ta szkoła promuje.
            • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:15
              little_fish napisała:

              > ale mówisz o miejscach, w których jesteśmy dobrowolnie - pływalnia, czy zakład
              > pracy, tak jak pisałam wtedy zgadzamy się na te regulaminy, albo nie korzystamy
              > z danego miejsca - szkoła póki co dobrowolna nie jest, przynajmniej w przypad
              > ku małych dzieci

              Ale szkola jest miekscem w ktorym nalezy dbac o caloksztalt well being uczniow a jedzenie slodyczy zdrowe nie jest. Jesli dzieci beda jadly smieci to ucierpi ich zdrowie dlugodystansowo a od razy beda prpblemy ze skupieniem sie, zachowaniem itp. W Polsce prawo nie reguluje diety obywateli wiec regulamin szkoly zabraniajacy jedzenia slodyczy, chipsow i picia gazowanych napojow w jej budynku nie dziala wbrew prawu, sa to wewnetrzne zasady, ktore dziala na korzysc dzieci.

              Nie wiem czy w pl dopuszcze sie homeschooling, ale jesli tak to przymusu chodzenia do szkoly nie ma.
              • sueellen Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 19:52
                Różnica pomiedzy UK a Polską jest taka, że Brytyjczycy juz się tak upaśli, że rząd dostrzegł problem złego odzywiania i teraz woli stawiać na prewencję niż wydawać miliardy na leczenie grubasów. W Polskich szkołach też za parę lat wprowadzą zakazy gdy przekroczony zostanie punkt krytyczny.
            • akniwlam Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:47
              Ależ wybór szkoły jest dobrowolny. W sensie - jak się rodzicom nie podoba regulamin w jednej, to zawsze mogą zapisać dziecko do innej. Jak Jasiu musi bo się udusi zjeść batona na długiej przerwie i popić colą, to jego rodzice mogą poszukać placówki, gdzie jest to dozwolone w regulaminie. Jak się komuś w publicznych szkołach nie podoba, to może założyć własną z gronem innych podobnie myślących i tam ustalić własne zasady, ewentualnie przerzucić się na edukację domową. Obowiązek edukacyjny można realizować poza rejonówką, naprawdę.
              • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 20:50
                wiem gdzie można realizować obowiązek szkolny, naprawdę. Chodzi mi o to, czy taki punkt w regulaminie jest zgodny z prawem?
                • najma78 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 21:57
                  little_fish napisała:

                  > wiem gdzie można realizować obowiązek szkolny, naprawdę. Chodzi mi o to, czy ta
                  > ki punkt w regulaminie jest zgodny z prawem?

                  Czy prawo w pl nakazuje kazdemu dziecku zjedzenie o godzinie 11 batona i popicie cola? Nie? W takim razie regulamin szkolny ktory zabrania jedzenia slodyczy i picia napojow gazowanych w szkole nie lamie prawa.
                  • joanna29 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:04
                    Prawo w Polsce nie nakazuje jedzenia o 11 batonika i picua coli, ale taz nie zabrania. A regulamin musi byc zgodny z rozporzadzeniem, ustawa i Konstytucja. Regulamin nie m
                    • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:20
                      no właśnie o to pytam!
                    • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:23
                      Ale regulamin nie moze być sprzeczny z aktem wyższej rangi, to jest różnica.
                      Gdyby prawo nakazywało zjeść batona, a szkola zakazywalaby, to wtedy byłby problem.
                      Tak właściciel szkoły ustala swoje zasady, a szkola nawet publiczna ma właściciela.
                      • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:31
                        no własnie to nie jest dla mnie do końca jasne - nawet ta sprzeczność, bo wystarczy odwrotnie sformułować stwierdzenie: prawo nie zabrania dzieciom jedzenia batonów, a szkoła zabrania, to już mamy sprzeczność.
                        Poza tym mama303 pisała również o zakazie słodkich śniadań - czyli drożdżówek, bułek z nutellą czy dżemem - i tutaj naprawdę jestem ciekawa kwestii prawnych!
                        • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:39
                          Prawo nie zabrania chodzenia w brudnych, smierdzacych ubraniach do szkoły, a szkola zabrania.
                          Prawo nie zabrania chodzenia z niebieskimi włosami, a szkola zabrania.
                          Prawo nie zabrania biegania, a szkola zabrania.
                          Prawo nie zabrania chodzenia z odkrytym pępkiem i ekstra mini spódnicy, a szkola zabrania.
                          Prawo nie zabrania jedzenia batonów, a szkola zabrania.
                          • little_fish Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:43
                            hmmm, a może wszystkie te zakazy są niezgodne z prawem?
                            • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:51
                              www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/w-sejmie-o-zakazie-sprzedazy-slodyczy-w-szkolach
                              Sa zgodne z prawem, zasadami współżycia i innymi aktami. Skad ta pewność? Bo chętnych do zrobienia zadymy, takze rodzicow prawników, jest mnóstwo. Skoro siedzą cicho i sie nie buntują, to nie ma podstaw.
                          • joanna29 Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 22:53
                            Brud i smierdzenie jezeli sa oznaka zaniedbania moga powodowac sankcje prawne, z niechlujstwa ucznia juz nie. Co do biegania - przepisy bhp okreslaja co szkola moze, co nie. Delikwent z rejonu z niebieskimi wlosami i mini nie moze zostac wydalony ze szkoly, nie dostanie z tego tytulu tez kuratora. Czyli przepisy nadrzedne tego nie zabraniaja wiec i sankcji nie ma. Dotyczy to tez slodyczy. Sankcje karne ci do jedzenia moga byc wprowadzone jak to jedzenie bedzie elementem zaniedbania dziecka. Bedzie to dotyczylo jednak i braku sniadania i zlego posilku, ale nie tylko slodycze, ale i przekarmianie np. zdrowym wlasnorecznie przygotowanym kotlecikiem.
                            • sasiadka.sasiada Re: Granice wtrącania się szkoły. 20.02.15, 23:01
                              Juz gdzies pisałam, ze to co szkola moze robić, to w każdym z przypadków obniżać ocenę z zachowania, za nieprzestrzeganie regulaminu.
                              Mało dotkliwe, ale cóż.
                              Jak rodzic pójdzie wojowac na zewnątrz, szkola bedzie sie bronić i tez atakować.
                              I w końcu, rodzic musi chyba byc mocno nie ten teges, zeby robić zadymę z powodu kulki tłuszczu i cukru, bo po tej zadumie w szkole zostaje jego dziecko, a atmosfera moze byc gęsta.