mag1_k
04.06.18, 11:52
Wyobraźcie sobie sytuację. Jest spotkanie towarzyskie dwóch par z dziećmi w domu gospodarzy - małżeństwa z dzieckiem. Ja jako chrzestna przywożę dziecku prezenty. Część prezentu ustaliłam wcześniej z matką dziecka, aby uniknąć podwójnego zakupu i sprawić prawdziwą radość. Po czym okazuje się, że matka dziecka wiedząc, co kupiłam, nabywa praktycznie to samo dzień przed spotkaniem i wręcza w momencie, kiedy ogląda w moim towarzystwie otrzymane przed chwilą moje prezenty. Jej wersja była ciut większa i w kolorach bardziej pstrokatych, więc mała zainteresowała się oczywiście tamtą zabawką. Jaka byłaby Wasza reakcja? Mnie standardowo zamurowało i zajęłam się czymś innym bez żadnego komentarza. Wiem, po czasie mam przygotowane super riposty, ale jak zwykle po czasie i puszczam w niepamięć. Poradźcie jak się zachować?
Ponadto koleżanka w roli gospodyni spisała się wg mnie i męża skandalicznie. Nie rozmawiała z nami, stała w kuchni cały czas przygotowując tylko sałatkę i krojąc owoce (nam to zajmuje max 10minut). W zasadzie ani razu nie zwróciła się z jakimkolwiek przyjemnym słowem do moich dzieci, tylko kilkukrotnie szukała dziury w całym i bardzo niefajnie im coś odpowiedziała. Miała pretensje o totalne bzdury w rodzaju, że dzieci biegają po trawie (czystej, pięknie ostrzyżonej, jak dywan) i śmiały wbiec w tych skarpetkach do salonu (płytki podłogowe). Ofuknęła moje dziecko, które próbowało wynieść na podwórko biszkopt w ręce, jednocześnie nie proponując mu nic do picia i jedzenia. Sami musieliśmy o to zadbać. Z drugiej strony ja u siebie dbam o wszystkie dzieci, proponuję słodycze, napoje, zagaduję, pogłaszczę itp. Chyba to była ta kropka nad i tym razem. Mogę znieść różne odmienności tej osoby, inny sposób bycia, organizacji czasu, ale beznadziejne traktowanie dzieci innych niż jej córeczka jest wg mnie niedopuszczalne. Atmosferę uratowali, tj, nie zrąbał mi się dokumentnie humor, pozostali zaproszeni i gospodarz, z którym mogłam spędzić chwilę przy grillu czy przy dzieciach na placu zabaw. W sytuacji brzydkiej pogody i pobycie przy stole dwa na dwa chyba nie zniosłabym tego. Co robić? Rozmawiać, unikać, przegadać sytuację? córka jest moja chrześnicą, stąd w ogóle próba rozwiązania sytuacji, w innej sytuacji nie miałabym wątpliwości.