leann32
12.06.19, 00:06
Jakie znaczenie ma czy dzieciak ma 3,89 czy 4,12?
Tak szczerze.
Mój ukonczyl kolejny rok.
Wygrał wazny dla niego konkurs.
Nauczył się pływać.
Lepiej pisze.
80% wolnego czasu spedzal z nami, bo pracowalismy nad porzuceniem elektroniki na rzecz rodzinnego czasu razem.
Wiele razy odpuscilam mu nauke bo byl zmeczony.
Nie znosi angielskiego. Ma kiepską ocene, ale nie zmuszam go. Ja mowie biegle a tak porządnie nauczylam sie angielskiego na studiach. A jezyka uzywalam dopiero w pracy. Syn mial okazje w ciagu roku zamowic sok w greckiej knajpie. Tyle z uzycia w praktyce, gra nie warta poswiecania dlugich godzin na cos z czego i tak nie korzysta.
Uwielbia za to matematykę. Podobnie z użyciem ale lubi, wiec sie uczy. Ma frajde jesli wymysli rozwiązanie.
Nie lubi gimnastyki. Zapisalam na basen. uwielbia malowac.
Szkicuje pieknie, przez kozła skakac nie musi, za to 20 dlugosci na basenie zrobi bez problemu.
Raz odpuscil sprawdzian bo bardzo chcial jechac w góry. Dostal
Oczywiscie pałe. Ale po wycieczce zna topografie calego
obszaru jaki zwiedzilismy wraz z nazwami i historią.
W szkole gotowali, grali w podchody, zdobyl nowych przyjaciol.
W ocenie z zachowania napisano, ze jest pomocny, empatyczny, wrażliwy i radzi sobie z trudnosciami. Stawia dobro innych ponad wlasne. Pani napisala, ze moglby jej uczyc cierpliwosci i wytrwalosci.
Minal kolejny rok jego życia, w ktorym wiele razy odpuscilam.
Wiec srednią ma przeciętną, pewnie nie do pochwalenia sie na fejsie. W zestawieniu z dzieckiem ematki, taki sobie przecietniaczek i na pewno nikt by nie gratulował.
Ale byl szczesliwy.
Postanowilam sobie dawno, ze nie zaswuje dziecku takiej harówy jaka ja mialam jako dziecko. Setki razy poprawianych szlaczkow. Wygranych konkursow. Szostek od gory na dół. Sluchania o priorytecie nauki, obowiazkach. Braku biegania po dworze - bo test. Odmowionych imprez - bo klasowka. Ogladania kolezanek zza szyby - bo angielski.
Moje dziecinstwo z wysoka srednią bylo potrzebne tylko ambitnym rodzicom a ja nie mialam z niego nic poza gratulacjami ciotki na imieninach i poklepania po ramieniu z komunikatem
„Robisz to dla siebie”.
Dlatego moj syn ma 4 bo chodzil na podworko.
Ma 3 z anglielskiefo, bo chcial chodzic czesciej na basen.
Ma oblizona ocene przez zawalony sprawdzian.
Pisze malo estetycznie bo zamiast kaligrafii ogrywa nas w szachy i scrable.
Oceny wskazuja na przeciętniaka mimo, ze wiedzą zagina dorosłych. Ale to nie jest wiedza szkolna.
Nie podwazam ze mozna czuc dume z dziecka.
Ale to zwykle jest wlasna duma. Ze się przypilnowalo,
Oplacilo korki, nauczylo. Srednia dla rodzica.
Ja mam w tym roku taką sobie, a jednoczesnie syn szeroko sie usmiecha i uwaza, ze to byl fajny i wartościowy rok oraz ze sie duzo nauczył. Moze nas to zgubi. A moze nie?
Jest ktos kto też odpuszcza i nie przyklada wagi do średniej, bo jego dziecko po prostu nie chce kub nie daje rady?