iks.01
01.11.20, 09:23
Luty - diagnoza, wrzesień - pogrzeb.
Od 2 dni jestem u mamy, w rodzinnym domu...
Żal, żal i żal

Wszystko mi przypomina Tatę, mimo tego, że prawie wszystkie jego rzeczy już uprzątnięte.
Najbardziej żal mi tego, że mogłam mieć z nim lepszą, cieplejszą relację...
Tak, tego mi bardzo żal.
Druga rzecz, to żal mi, że nie zadbałam o jego zdrowie, badania profilaktyczne. Mógłby żyć...dłużej żyć.
Jedyne co zrobiłam dobrego, to to, że byłam z Tatą przez te miesiące od diagnozy. Pilnowałam wizyt kontrolnych, zawoziłam na badania, na sor, do sklepów, robiłam zastrzyki.
Ale to wszystko ZA MAŁO, ZA PÓŹNO
Byłam przy mojej mamie w tym czasie...
P.s
do osób wysyłających mnie do psychiatry: darujcie sobie, proszę nie piszcie w tym wątku.