Niegotujący facet. Jak sobie radzicie...

[kropkacom]

Jak sobie wasza rodzina radzi kiedy wy, której królestwem jest kuchnia zachorujecie, pójdzie do szpitala, wyjedzie i tak dalej? Jedzenie na wynos? Jesteście przygotowane na taką ewentualność i macie weki w lodówce. Przyjeżdża teściowa i gotuje?

[pink_slippers]

To on musi sobie radzić. Nie przejmuję się tym.

[kropkacom]

Tak, tak...

[pink_slippers]

No tak. Ma dwie zdrowe ręce, głowę na karku. Poradzi sobie.

[kropkacom]

A dlaczego ie gotuje? Nie ma czasu?

[pink_slippers]

Nie umie i nie lubi. Zresztą ja też za tym nie przepadam.

[little_fish]

W kuchni króluję ja, ale to nie oznacza, że mąż i synowie nie ogarną posiłków przez kilka dni. Weków nie mam. Teściowa nie przyjeżdża.

[odnawialna]

Tak samo. Przy czym obserwuję, że idą na łatwiznę. Jak mnie nie ma np. 3 dni, to raz zamawiana pizza, raz jakiś kurczak z piekarnika, raz kupne pierogi

[tt-tka]

Tata nauczyl sie gotowac, jak musial, dziadek takoz, to i wspolczesni sie naucza.

PS moi umieja. Niezaleznie od umienia potrafia sie posluzyc ksiazka kucharska/netem. Ba, wiedza nawet, ktory noz jest do chleba i dlaczego ten oraz odrozniaja lyzki od lyzeczek !

[astomi25]

Moj maz nie gotuje. Nie umie i nie ma do tego zupelnie serca. Nie zmuszam i nie oczekuje. Pod moja nieobecnosc radzi sobie, jakos. Dzieciom i sobie zrobi tosty zapiekane, jajecznice, makaron z sosem pomidorowym, ziemniaki i jajko sadzone, frytki z piekarnika plus kielbaski...Potrawy proste i bez polotu, ale nikt na tym nie cierpi
Tesciowa nie ratuje, bo nie gotuje, ale jak mnie nie bylo to zdarzylo sie, ze tesc poratowal jakas kaczka, czy potrawka z krolika

[anika772]

Będzie czas, będzie rada.
Raczej nie umrą z głodu tylko dlatego że kobieta "się wyłączyła"

[aniani7]

Maz calkiem niezle gotuje. Szybciej zarosnie brudem, niz umrze z powodu zaglodzenia.

[mava]

ale że co? kanapki sobie nie zrobi? parówek nie zagrzeje? jajecznicy nie usmaży?
Nie musi jesc codziennie obiadu a jesli musi to niech sobie kupuje gotowce.
Kiedy w domu jeszcze był syn to zostawiałam weki (no wiadomo..."dziecko")
Teraz mąz zostaje sam i mało mnie interesuje jak się zaprowiantuje.
No ludzie....żebym jeszcze starego chłopa niańczyła?

[banicazarbuzem]

Podczas mojego ostatniego pobytu w szpitalu mąż i dzieci musieli radzić sobie sami bo nie byłam przygotowana a taką sytuację.
Poradzili sobie bardzo dobrze i z głodu nie umarli. A codziennie jedli ciepły posiłek 😉

[aaa-aaa-pl]

Jak MY sobie radzimy ? Toż w szpitalu posiłki są.

[leni6]

W polskich szpitalach posilki są tak tragiczne, że takie pytanie byłoby uzasadnione.

[alicia033]

leni6 napisała:

> W polskich szpitalach posilki są tak tragiczne,

nie we wszystkich.
Ostatni raz w polskim szpitalu byłam w 2014. 10 dni. Szpital publiczny, podlegający pod lokalny samorząd.
Gdyby nie to, że jestem wegetarianką to nie miałabym zastrzeżeń - posiłki były obfite, mój nieortodoksyjny kulinarnie mąż po moim szpitalnym obiedzie głodny nie wychodził.

[bulzemba]

Mój były teść zdechł by z głodu gdyby mu baba żarcia pod mordę nie podstawiła. Nawet jak to żarcie stało ciepłe w garnkach na piecu. Nie. Po prostu nie. Przecież od garów to facetom ptaki odpadają!

Nawet jeśli ową baba była odwiedzającą ich narzeczona syna. On garów nie tykał.

[swiezynka77]

bulzemba napisała:
. Przecież od garów to facetom ptaki odpadają!
>

[aerra]

To całkiem łatwo się takiego chłopa pozbyć definitywnie. Zwyczajnie wyjeżdżasz z domu na tydzień

[bulzemba]

Niestety jego żonie układ pasował.

[grrruuuu]

Miał szczęście że trafił na jakąś frajerke która chciała ojcu narzeczonego usługiwać

[leni6]

Ja mogę napisać jak było u mnie w domu rodzinnym. Jak byłam mała i mama trafiła do szpitala to przyjechała babcia, nie tylko gotowała ale przede wszystkim się mną zajmowała (mialam chyba 7 lat). Mama zaczęła wyjeżdzać dopiero jak byłam dość duza żeby się sama sobą zająć po szkole, na początku zostawiała nam obiady na okres swojego wyjazdu, gdzieś od wieku 13 lat ja gotowałam jak jej nie było.

[molik28]

W XXI wieku internet i przeciętna inteligencja pozwalają każdemu człowiekowi, mężczyźnie również, ogarnąć podstawowe sprawy życiowe. Nie róbmy z mężczyzn imbecyli.

[clk]

Sam się ogranie. Zamówi coś ugotuje sam. Bo potrafi.
W domu gotuje 70% ja bo lubię i szybciej mi idzie (plus po gotowaniu nie wyglada jak po wybuchu bomby). 30% gotuje druga polowka

[bulzemba]

Moja mama też wolała gotować niż sprzątać po gotowaniu w wykonaniu taty.

[rosa-fira]

U mnie w kuchni króluje mąż. Fakt, że ja z córką nie gotujemy nie jest równoznaczny z tym, że nie potrafimy.

[grey_delphinum]

Jeśli będzie taka sytuacja, będzie musiał się ogarnąć, po prostu.
Swietnie widac to na przykładzie teścia- z totalnie niegotującego i niesprzątającego w domu faceta z chwilą zachorowania tesciowej przemienił się w typową hausfrau.
Sądzę że z moim mężem byloby tak samo.

[heca7]

Mój mąż nie umie gotować. Zrobi sushi od podstaw, jajka na miękko , ale nawet jajecznicy nie zrobi. Jakby mnie nie było zwyczajnie rodzina będzie jeść co innego. U mnie nie ma parcia na dwudaniowy obiad. Zresztą co bym nie ugotowała to i tak jedna osoba powie, że tego nie lubi Nie ma takiej potrawy oprócz pierogów wigilijnych , którą by zjedli w domu wszyscy ze smakiem. Więc ja się nie przejmuję. W dniach kiedy nie ma obiadu jest "czym lodówka bogata". Są na tyle duzi, że potrafią się najeść. Zresztą córka gotuje fantastyczne potrawy mączne. Jak ona zrobi kopytka, knedle lub pyzy to wyglądają jak sztuczne są tak idealne i identyczne. A przy tym smaczne.
Mąż nie ma czasu na gotowanie ani drygu do tego. Ja nie mam ochoty na inne czynności , które mąż wykonuje i tak się uzupełniamy. Wczoraj nie było obiadu i nikt nie umarł. Można przecież zjeść kanapki, tosty, zapiekanki, polędwiczki panierowane (wystarczy wrzucić do piekarnika), chleb w jajku itd.
Weków nie posiadam. Chyba, że kompot truskawkowy, przecier pomidorowy i ogórki kiszone Teściowa nigdy nie była u mnie gotować czegokolwiek. Zresztą już widzę jakby odpaliła indukcję albo piekarnik

[szara.myszka.555]

obiady domowe na wynos pod domem kosztują 16 złotych. Zupa dodatkowo 5 złtych. Przeżyje.

[jolie]

W ogóle nie zaprzątam sobie tym głowy. Nie wiem, co by zrobili. Może kupiliby jakieś gotowce? Albo teściowa coś by im podrzuciła? U mnie jest tak, że zarówno ja, jak i mąż nie lubimy gotować (zatem może nie powinnam się wypowiadać, bo kuchnia na pewno nie jest moim królestwem).

[kozica111]

Nie gotuje, nie je, proste.

[fil.lo]

Kiedyś zostali sami przez dwa tygodnie. Przeżyli
Zostawiłam jedzenie na kilka pierwszych dni, co się potem działo - nie pytałam

[tereso]

Mój tata sobie radził. A to zrobił nam smażona kiełbasę a to ziemniaki z boczkiem a to t tzw. mimry z mamrami czyli ziemniaki z jajkiem z patelni. A już tak 0-1 podziału prac jak u moich rodziców to nigdzie nie znam. Ja jak wyjeżdżam nigdy nic nie zostawiam bo mąż otwiera internet i gotuje całkiem dobrze, a zresztą to naprawdę nic poza chęciami nie trzeba, wszystko jest opisane przecież.

[anna_miau]

No dokładnie. Bawi mnie tłumaczenie że facet nie potrafi. Nie chce mu się i tyle.
Nie lubię gotować, bardzo. Zmuszam się. Na szczęście mój mąż też gotuje i robimy to wymiennie, on lubi bardziej niż ja.

[laura.palmer]

Dorosły człowiek powinien umieć ugotować makaron, ryż czy ziemniaki; usmażyć mięso mielone lub pokrojony filet z kurczaka i zalać sosem ze słoika; wrzucić na patelnię kawałek kiełbasy, jajko lub plaster przyprawionego mięsa; podgrzać na patelni mrożonkę warzywną; polać makaron sosem typu pesto albo podgrzać pierogi z garmażerki. Jest też mnóstwo przepisów w internecie i filmiki na youtube, więc nie wiem jakim cudem facet (nawet niegotujący) miałby umrzeć z głodu, bo został sam w domu na kilka dni.

[ajriszka]

Ja nie jestem "gotująca". Mąż też nie. Dzieciak ma obiady w szkole. Zawsze coś prostego z trudem przygotuję np.kotlety/ziemniaki/surówka lub kapuśniak lub leniwe pierogi lub pulpety.
Zazwyczaj kupuję np.ruskie pierogi, gołąbki itp.
Nienawidzę gotować. Sama nie dbam o to co jem. Mam nadwagę: wolę zapchać się batonikiem aniżeli ugotować cokolwiek zdrowego dla siebie. Co zjada mąż - to już nie moja sprawa. Najważniejsze żeby moje dziecko otrzymało jakiś ciepły posiłek w szkole, potem w domu.

[magdallenac]

Ja szczerze mówiąc, nie znam rodziny w której żona musiałaby wekować jedzenie dla zdrowego pełnosprawnego męża i dzieci. Znam taką jedną z literatury- rodzina Borejków z Kwiatu Kalafiora, gdzie pełnosprawny, niewydarzony ojciec prawie zamorzył dzieci, bo nie potrafił zagotować wody w czajniku.

[cosmetic.wipes]

W naszej kuchni jest bezkrólewie, ale jakoś sobie radzimy 😛

[jolie]

O, to zupełnie jak w mojej😀. Nikt się nie kwapi, żeby przejąć władzę.....

[marszawka]

Ja drżę na myśl o takich momentach bo mój mąż dzieciom nawet kanapek nie robi a dzieci 3,5 i 9 lat. Nic nigdy nie ugotował. On pewnie będzie pizzę zamawiał co w przypadku dzieci średnio mi się uśmiecha. Ciągle mu mówię: chodź do kuchni jak robię posiłki, nauczysz się. Ale jest:NIE. To już dzieciaki ze mną częściej kucharzą. Nie podoba mi się to, ale nie zmuszę go przecież.

[redwineiswhatilike]

Ale niczego nie potrafi ugotować? Makaronu?
Nie zrobi jajecznicy? Nigdy nie musiał sobie zrobić nic do jedzenia? Mówię o bardzo prostych rzeczach, które zrobi 10 letnie dziecko.

[marszawka]

Jego tłumaczenie: po co mam robić jak mogę zamówić. Podejrzewam że kanapkę by sobie zrobił ale makaron to by musiał w skupieniu wczytać się w przepis na opakowaniu i nie umiałby odcedzić😀 na szczęście syn jest bardziej ogarnięty i chętny do gotowania.

[czerwonylucjan]

To jak on zyl zanim cie poznal?

[kryzys_wieku_sredniego]

Nigdy nie gotuję jak wyjeżdżam, mąż niegotujący, jak mnie nie ma to ogarnia gotowanie i podgrzewanie dlacsoebie i dziecka. Ogólnie temat gotowania jest u mnie bardzo drażliwy, bo ja też nie lubię codziennie gotować a jeść coś trzeba.