ophelia78
02.12.20, 22:15
Pani 40+ z jednym dzieckiem w wieku szkolny, po rozwodzie. Pan 50+ z dorosłą samodzielną córką, również po rozwodzie. W związku od 2 lat. Osobne mieszkania, osobne budżety.
Pan wiecznie w pracy, w zasadzie pracoholik. Pani ma spokojną robotę, typ domatorki.
Związek dochodzący i pani od początku deklarowała, ze inny jej nie interesuje - tzn nie ma ma opcji żadnego ślubu, mieszkania razem, dzieci itp. Pani po rozwodzie kilka lat była sama, a potem w kilkuletnim satysfakcjonującym związku, który rozpadł się dla niej kompletnie niespodzieanie i z wielkim hukiem. I wówczas stwierdziła, że chce spokoju i nowy facet w jej życiu jest ok, ale jako wzajemne wsparcie i czasoumilacz. Czyli zeby pójść na specer, do kina, do łżóka, pojechć na wakacje i żeby miał kto gwóźdź wbić.
Pan początkowo zdawał się rownież pisać na taki własnie związek, ale ostatnio wiecznie narzeka, że jest smotny, że musi wracać do pustego domu (pani mieszka z córką). I nalega na wspólne zamieszkanie, zaczyna przebąkiwac o ślubie. I zaczyna to podchodzić pod szantaż, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to on woli się rozstać. jednocześnie cały czas deklaruje, ze panią kocha.
Pani totalnie nie widzi możliwości wspólnego zamieszkania - po prostu nie chce. Plus dochodzą kwestie logistyki (typu pani ma mieszkanie 2 pokojowe czyli bez sypialni, a pan i pani mają totalnie różne cykle dobowe: pan wstaje bladym świtem i chodzi spać z kurami, pani wręcz odwrotnie; pzreprowadzka do pana - owszem, proponowana - oznaczałaby godzinne dojazdy do szkoły dziecka i pracy pani, bo pan mieszka na zadupiu). Jednocześnie pani nie chce rezygnować z tego zwiazku; jest jej dobrze tak jak jest. Plus córka pani i pan są w dobrej komitywie, Młoda go akceptuje, dogadują się i jest ok i tego też pani szkoda w temacie ew rozstania.
Co powinna zrobić pani? co powinien zrobić pan?
Zapowiadało się dobzre, a potem się potrzeby rozjechały...
Obserwuję z boku i nie wiem, co doradzić...