lovestoned
27.12.20, 11:05
No wiec poszłam rano biegać. Po drodze spotkałam z 4 osoby z psami na smyczy. Psy nie reagowały na mnie. Tuż pod koniec biegu rodzine z małym kundlem bez smyczy który zaczął ujadać na mój widok jak to takie pospolite kundle ( biegłam w oddali nie koło nich i to powoli ). Właściciel wygłosił nieśmiertelna formułkę „ ale on nic nie zrobi „. Czy naprawdę mam wierzyć i się nie przejmować kundlami ujadających centymetr od mojej łydki ?
Powiedziałam co myśle - ani przepraszam ani nic ze strony właściciela - pobiegłam dalej ( ale takim truchtem nie jakimś nagłym galopem) a kundliszcze zapuściło sie dalej za moja łydka...w końcu odczepiło się ....
Serio co się robi w takich sytuacjach ? Czy nie przejmować się bo na pewno nie ugryzie czy jednak nie i czy może to właściciel powinien go mieć na smyczy ?